Nowości w tym tygodniu! (25.06.-01.07.2017)


29/06/2017


TYLKO Z TOBĄ, Sandy


8.


- … oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci – westchnął Tom, wsuwajac obrączkę na serdeczny palec stojącej tuż przed nim drobnej kobiety.
Spojrzał w oczy swojej świeżo poślubionej żony, po czym sam przymknął powieki, czekając na ostateczny werdykt urzędnika, przed którym składał małżeńską przysięgę.
- Ogłaszam was mężem i żoną -  zawyrokował znudzony tonem niewielki, podstarzały urzędnik, uginający się pod ciężarem własnego piwnego brzucha, spojrzał jeszcze spod małych, trojkatnych okularów na stojącą przed nim parę, po czym nieco już weselej dodał – może pan pocałować pannę młodą.
Stało się.
Starszy Kaulitz lekko rozchylił powieki, by spojrzeć na uszczesliwioną twarz niziutkiej piękności o azjatyckich rysach twarzy. Złapał więcej powietrza, by zaraz powoli się pochylić i złożyć na jej aksamitnych ustach, idealnie muśniętych blado-różową pomadką, delikatny pocałunek.
Wokół rozbrzmiały oklaski, a przez nie przebijał się wzruszony głos Singrid
- Brawo, brawo! Moje piękne dzieci! Ohh Tom, tak wielka szkoda, że Twoja matka nie doczekała tej chwili – łkała kobieta, wycierając policzki jedwabną chusteczką, najgłośniej ze wszystkich klaskał Bill, nie mogąc posiąść się z radości, że jego brat wreszcie się ustatkował. Młoda para odwróciła się przodem do swoich gości, a z ich twarzy nie znikały radosne uśmiechy. Tom omiótł spojrzeniem cały namiot, ustawionym nad samym brzegiem Oceanu Indyjskiego.
Wnętrze namiotu wystrojone było beżem, zielenią i złotem. Wszystko stonowane i idealnie ze sobą skomponowane. Ria spędziła na Malediwach trzy poprzednie dni, dopilnowując osobiście każdego najdrobniejsze szczegółu. Chciała, by ten ślub był  wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
Nad głowami gości zwisały kwiatowe kompozycje w jasno-beżowym odcieniu, komponowały się z naturalną zielenią liści. Wszystko było idealnie, wszystko było magicznie.
Tom złapał swoją żonę za rękę i przeprowadził prosto do wyjscia z namiotu, mijając rzędy gości.
- To wszystko naprawdę nie było potrzebne – syknął, gdy tylko znaleźli się po za zasięgiem uszu zebranych, którzy wyszli chwilę za nimi. Na zewnątrz namiotu czekali już kelnerzy z szampanem, zapraszający gości oraz młodą parę do zabawy w fantazyjnie przystrojonym ogrodzie, znajdującym się tuż za niewielkim, ekskluzywnym hotelem. Był to jeden z niewielu ogrodów na wyspach, pełen przepychu i bajecznych kwiatów, a wszechobecny luksus zdawał się niemal przytłaczać.
Ria skarciła męża spojrzeniem i uniosła się na palcach tuż do jego ucha.


Kategoria: Tom Kaulitz


...


UMIERAM W CISZY, Neko


Prolog


Jest już noc. Znów siedzę w swoim pokoju hotelowym na łóżku a moje ciało porusza się w niemym płaczu. Mój rozmazany makijaż znaczy na czarno śnieżnobiałą pościel. Zaciskam szczupłe palce na miękkim materiale i wtulam twarz wykrzywioną bólem w poduszkę. Wiem, że to moja wina. Ja zacząłem tę grę...
Mieliśmy wtedy piętnaście lat. Zmęczony ukrywaniem tego przed tobą, przyszedłem i powiedziałem ci wszystko. Co czułem do ciebie. Dlaczego nasze kontakty się pogorszyły. Nie przewidziałem tylko jednego - że kiedy ja walczyłem z miłością do ciebie, ty znalazłeś sobie nowych kumpli, którzy zmienili cię nie do poznania. Gdy powiedziałem, o jaką miłość mi chodzi uśmiechnąłeś się, ale to nie był twój zwykły uśmiech. Byłem jednak tak zestresowany całą sytuacją, że nie zwróciłem na to uwagi. Następnej nocy przyszedłeś do mnie. Pieprzyłeś, bo normalnym seksem tego nie można nazwać, po prostu wypieprzyłeś mnie tyle, ile chciałeś i jak chciałeś, nie zwracając uwagi na to, co mówiłem. Potem robiłeś to za każdym razem, gdy miałeś ochotę. Słowa jak "nie chcę cię zranić obracając kolejną laskę w kiblu.", "przecież tego właśnie chciałeś" czy "to znaczy, że już mnie nie kochasz?" stały się tymi wywołującymi moje wyrzuty sumienia i nie potrafiłem ci wtedy odmówić, chociaż po każdym jednym razie czułem się jak szmata, którą w końcu jestem.
To trwa już dwa lata... dwa lata, odkąd tak nieludzko się mną bawisz i mnie niszczysz. A ja wciąż desperacko cię kocham i próbuję odnaleźć w tobie mojego brata, tego, którego kocham... wiele razy chciałem to zakończyć, ale nigdy mi na to nie pozwoliłeś. Czułe muśnięcia czy spojrzenia, które nasi fani odbierali jako swój upragniony Twincest, były tak na prawdę ostrzeżeniem i uważną obserwacją swojej marionetki. Z ledwością panowałem nad smutkiem czy strachem, a o zostaniu z tobą sam na sam wolę nie myśleć, bo za każdym razem drżę z niepohamowanej paniki.
Wciąż płaczę. Poduszka już przesiąkła moimi łzami a jednak wciąż nie mogę się uspokoić. Z mojego gardła nie wydobył się ani jeden dźwięk. Wspominam nasze dzisiejsze spotkanie w moim pokoju.


Kategoria: Twincest


...


AT THE GATES OF HELL, Beatrice


Część 11.


Tego dnia Tom nie ponowił już swojego pytania. Chwila wyciszenia na leżakach, jakiej obaj bardzo potrzebowaliśmy nieco oczyściła odrobinę spiętą atmosferę, a po kąpieli w basenie już rozmawialiśmy normalnie, żartując i drocząc się jak zwykle, choć czułem, że coś mimo wszystko się w nas zmieniło. I albo ja zaczynałem sobie coś roić, albo Tom naprawdę stał się jakiś czulszy i zupełnie inaczej na mnie patrzył. Ale może to było tylko moje wrażenie? Chyba jeszcze nigdy nie obserwowałem i nie analizowałem aż tak wnikliwie jego reakcji, ale wcześniej po prostu nie miałem powodu, bo nie wiedziałem, że tak dużo wie. Mimo wszystko byłem i tak chwilami skrępowany i proste czynności, jakie kiedyś były zupełnie normalne, teraz zawstydzały mnie, tak samo jak jego bliskość i dotyk. Zupełnie inaczej by było, gdyby wciąż nie wiedział.
Wypiliśmy po kilka piw, dopisywały nam humory, ale pod wieczór zgłodnieliśmy mocno i choć bardzo nam się nie chciało, to jednak postanowiliśmy ruszyć na jakąś obiado-kolację do restauracji, bo na to, co było w lodówce nie mieliśmy ochoty. Jednak przedtem trzeba było wziąć prysznic i w końcu się ubrać.

***

Bill wyszedł spod prysznica w samych bokserkach i stanął przed lustrem tyłem, odwracając głowę przyglądał się swojej zaróżowionej od słońca skórze na plecach.
- Spiekłem się, kurwa… - jęknął, wracając do łazienki po balsam.
Tom, który już był gotów do wyjścia, bo kąpał się wcześniej, siedział teraz przed telewizorem i tylko zerkał w niewielki korytarz, gdzie stał Bill, usilnie starając się wmasować w skórę pleców nawilżacz.
- Od czego krem z filtrem? Mówiłem, żebyś się nasmarował.
- Smarowałem, ale przód – wydął usta bliźniak, wciąż pamiętając, jak nie chciał, aby Tom masował mu skórę pleców, choć on proponował. Bał się swojej reakcji na jego dotyk jak nigdy wcześniej, kiedy wręcz sam o to prosił, ale teraz wiedza jaką brat posiadł na temat jego pragnień stawała się barierą w tego typu poczynaniach.
Teraz Tom widział, jak Bill się gimnastykuje, aby sięgnąć dłonią choć za łopatkę i śmiał się pod nosem. Doskonale dostrzegał zmianę w jego zachowaniu i domyślał skąd ona wynika, jednak wciąż nie pojmował dlaczego właśnie teraz czarnowłosy tak usilnie chce wszystko ukryć, kiedy według niego nie było już najmniejszego sensu, poza tym sam swoim krótkim „nie”, dał mu jasną i klarowną odpowiedź.
- To może teraz wreszcie dasz mi posmarować te plecy?


Kategoria: Twincest


..............................................................


28/06/2017


ZAKOCHANA FANKA, Ka.


Kartka nr 6. Nie chciałam, żeby zniknął


Jak można było łatwo się domyślić, kolejnego dnia ledwo kontaktowałam ze światem. Nie tylko z powodu, że nie mogłam spać z emocji, ale przede wszystkim, dlatego, że mój umysł był kompletnie zamroczony. Wciąż nie wierzyłam, w to co się działo z moim życiem. Nie do końca rozumiałam w ogóle, co tak naprawdę to wszystko znaczyło.
Tom chciał więcej. Ja też tego chciałam. Tylko, czym to tak naprawdę było? I jak to miało w ogóle wyglądać? Dopiero, gdy się rozstaliśmy przed moim domem, dotarło do mnie, że nawet nie ustaliliśmy żadnych szczegółów. Nie zapytałam, czy spotkamy się kolejny raz. On też tego nie zrobił. Po prostu rozeszliśmy się, jak gdyby nigdy nic.
Jak mogliśmy tak postąpić, gdy tego wieczoru padło tyle znaczących słów? Jak mogliśmy… Gdy tego wieczoru pocałowałam go? Nadal czułam motyle w brzuchu na to wspomnienie i nie wierzyłam, że odważyłam się zrobić coś takiego. Czy adrenalina może doprowadzać do tak szalonych czynów? Gdyby nie moje ówczesne przekonanie, że prawdopodobnie nigdy więcej się już nie zobaczymy, nigdy bym nie zrobiła czegoś takiego. Nie przewidziałam tylko, że to wcale nie będzie koniec. I wyglądało na to, że po moim niecnym czynie będę musiała nadal stawać z nim twarzą w twarz. Chyba, że to wszystko, co wczoraj zostało powiedziane, nic nie znaczyło. Ostatnim razem też tak myślałam. To chyba był najwyższy czas, by zacząć traktować nasze „przypadkowe” spotkania całkiem poważnie. Tylko, jak przestawić się z własnych wyobrażeń na rzeczywistość?
– Tutaj piszą, że ten twój Tom spotyka się z kimś – rzekła Agness, przeżuwając jednocześnie kawałek jabłka. Dopiero wówczas zorientowałam się, że stoję przed swoją otwartą szafką i gapię się w nią, jak sroka w gnat. Zamrugałam szybko powiekami i zatrzasnęłam drzwiczki, odwracając się w kierunku przyjaciółki. A. nie miała pojęcia o tym, co wydarzyło się zeszłego wieczoru i chyba nie chciałam jej o tym mówić. Przynajmniej na razie. – Podobno jest zajęty od roku!


Kategoria: Tom Kaulitz


..............................................................


26/06/2017


YOU WERE SUPPOSED TO LOVE ME, Paulina P. Crowe


Rozdział XII


Uchyliłem niechętnie powieki, obudziwszy wśród smrodu, brudu, goryczy własnego upadku. Petami przepalona pościel, prześcieradło nasączone moją własną spermą. Ujadanie psa. Papierek po czekoladowym cukierku, zużyta strzykawka bez igły. Wszystko ma swój czas, nawet degenerująca zmysły choroba duszy. Nadtrawiona rdzą, wciąż wychyla spojrzenie ponad horyzont, jakkolwiek mogłoby to ukoić jej frasunek.
Skopałem z siebie truchło kołdry, spuściwszy bose stopy na równie zasyfiały dywan. Pies wykorzystując sytuację, wsparł się przednimi łapami o obnażone udo. Spojrzałem na zwierzę jak na debila, schwyciwszy przednie kończyny, niemal gruchocząc kości, odrzuciłem psie ciało na środek pokoju.
- Spierdalaj, kundlu! – warknąłem przez zaciśnięte zęby, wstając. Podkulił ogon pod siebie, z przerażenia chowając w szczelinie za podstarzałym segmentem. Do cudowności aromatów wiszących w powietrzu niźli mgła, dojdzie zapach psich szczyn. Mało mnie to obchodzi, tak czy siak nie zamierzam tu zostać. Jeszcze kilka dni, parę nocy i zostawię tę kurwę samą, by zdechła załapawszy byle jakie choróbsko.
Bez środków do życia, skazany sam na siebie, upodlony. Znów nowy facet rżnie moją schlaną matkę za ścianą, jakże cudownie. Głębia jej uczuć głębokością dorównuje kałuży na asfalcie, upokorzy się dla pieniędzy, kolejnej butelki taniej wódki. Jak teraz mam stąd wyjść, żeby się odlać? Jebać nagość rodzicielki i jej nowego kumpla, czy też podlać uryną kwiatki? Pierdolę to, dość już samego siebie obdarłem z honoru.
Kołatanie serca w piersi, niźli ofiary gonionej przez drapieżnika. Skręcam w jedną ulic wiedząc czego szukam i co chcę odnaleźć. Zdecydowałem się na ten krok… Będzie mój, a nawet jeżeli będzie się przeciwstawiał, znajdę sposób, by spełnić najskrytsze z marzeń. Jakiś nędzarz nurkował w śmietniku zatopiwszy się w nim do połowy ciała. Nisko trzeba upaść, by szukać resztek jedzenia wśród szczurów, siedliska bakterii, zabójczego dla delikatnego żołądka. Idę dalej, założywszy kaptur czarnej bluzy na głowę. Wolę ukrywać swą tożsamość, nie przyznawać się do niej. Cień opadający na moją twarz daje mi poczucie bezpieczeństwa, choć przecież gdybym chciał, pogruchotałbym kości każdemu potencjalnemu złodziejaszkowi. Raz, że nie miał z czego mnie okraść, dwa, lata poświęcone studiowaniu człowieczej anatomii nadały kunszt moim dłoniom. Wiem jak zabić bezboleśnie, wiem jak to zrobić, by wili się w agonii. Każdy układ, każdą tkankę, każdą słabość, lichość i hipotetyczną chorobę. Wielki umysł w kruchej powłoce ziemskiego życia.


Kategoria: Twincest


..............................................................


25/06/2017


I’M SORRY MR. Kaulitz, Mara


6. "Nowy kontakt"


Zjawił się. Miał na sobie elegancką czarną marynarkę. Jej rękawy były stylowo podwinięte prawie pod łokcie, które ukazywały satynową, czerwoną podszewkę. Była idealna, dokładnie tak jak on cały. Jego jeansy i błyszczące buty ala kowbojki. Włosy miał wszystkie idealnie przylizane do tyłu, przynajmniej jakby każdy kosmyk, swych tlenionych włosów układał z osobna. Delikatny zarost, mocny męski zapach drogich perfum i te błyszczące oczy...
Na sam jego widok się rozpływała. A gdy tylko złożył na jej policzku całusa na przywitanie i wręczył jej mały, przesłodki bukiecik kwiatów oraz objął ją jednym ze swych prowokujących spojrzeń, stado motyli przeleciało jej przez ciało.
Chciała odejść, by zaprosić go na kolacje. Ale ten zatrzymał ją, łapiąc za nadgarstki.
-Chciałbym wyjaśnić jedno małe nieporozumienie. -Zaczął spokojnie, lecz bardzo stanowczo. Jakby miał jej przekazać najważniejszą w życiu informację dotyczącą życia i śmierci.
Kornelia uniosła głowę, by spojrzeć mu w oczy. Była niska przy nim. Nawet w wysokich obcasach sięgała mu do nosa. Rozkojarzyła się jego postawą, tak bardzo, że nutka niepokoju przeleciała jej po plecach.
-Nie chciałbym, żebyś pomyślała, że chcę cię kupić za auto. Nie wątpię, że tak właśnie pomyślałaś o mnie. Nie podarowałem ci go w zamian za kolację w twoim towarzystwie. Podarowałem to auto na rzecz pani uśmiechu i polepszeniu pani samopoczucia. Nie chciałbym również, żebyś czuła zobowiązanie w stosunku do mnie. I chciałbym pani podziękować za - z pewnością  pyszną - kolację, która kusząco pachnie i zaprosić panią do jednej z moich ulubionych restauracji, a może potem spacer. Co ty na to, panno Millian?
-Tak... Tak, panie Kaulitz. -Uśmiechnęła się nerwowo, zbierając myśli do kupy. -Więc. Nie chce pan jeść mojej kolacji?
-Chyba właśnie to powiedział. -Przeklęła siebie w myśli.
Gdy chciał już coś mówić, po raz kolejny przytaknęła. Czuła się dziwnie, wiedząc, że nikt im nie może przeszkodzić w wieczorze. A świadomość, że jest z nim sam na sam w swoim domu i to z jej inicjatywy, była tak krępująca, że gubiła się we własnych myślach.
-Więc idziemy?
-Nie gniewa się pani na mnie?


Kategoria: Bill i Tom Kaulitz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz