24/06/2017
FATAL PASSION, Beatrice
Wyszła, nie odpowiadając mu jednoznacznie na zadane pytanie,
ale słowa: „no przecież muszę jakoś zarabiać”, świadczyły tylko o jednym. A
więc była dziwką, zwykłą kurwą, która puszcza się za kasę. W dodatku jakąś
cholerną wariatką.
Jak on mógł się w coś takiego wplątać, dlaczego niczego nie
zauważył wcześniej? To stąd znała te wszystkie sztuczki, to dlatego miała tyle
gadżetów i takie umiejętności. A on był skończonym idiotą, kretynem do Bóg wie
jakiej potęgi, ślepym dziwkarzem, który myśli tylko jakby tu sobie dogodzić.
Zaślepiony swoją chucią, niczego nie widział, albo... nie chciał zobaczyć!
Obrzucał się w myślach najgorszymi epitetami, bo w tej
chwili właśnie takie miał o sobie zdanie. Przez swoją chorą, dziką żądzę
zmarnuje sobie karierę, straci najwspanialszą i najlepszą kobietę na świecie, o
ile już jej nie stracił, jak i wszystkiego innego. Leżał tu teraz uwięziony
swoim brakiem rozsądku i ostrożności. Miał wszystko, ale teraz nie ma już nic.
Powinien był posłuchać Billa, który był od niego mądrzejszy. Powinien był, ale
jak miał to zrobić, kiedy jego szare komórki wypełniał wówczas nadmiar spermy?
Spodobała mu się jej bezpruderyjność, chęć spełnienia
wszystkich jego zachcianek, ciągła gotowość na seks. Dlaczego wcześniej się nad
tym nie zastanowił? Przecież teraz, patrząc z perspektywy czasu, to wszystko
mogło świadczyć tylko o jednym. Wiedział już, że pojechała do swojego klienta,
nie ważne do którego, zdaje się, że do tego jak mu tam? Misia?
Więc to oni byli zaszyfrowani pod dziwnymi nazwami kontaktów
w jej telefonie... Dlaczego był tak głupi, żeby się tego nie domyśleć? Sypiał
ze zwykłą dziwką, w dodatku w pewnym momencie pomyślał nawet, żeby dla niej
zostawić Katrin. Poczuł ukłucie gdzieś w okolicach serca. Czy ona jeszcze
kiedykolwiek będzie chciała na niego spojrzeć? Czy będzie w stanie mu wybaczyć?
W jego głowie roiły się teraz niedorzeczne pytania.
Właściwie w obliczu tego co się działo, powinien sobie zadać tylko jedno; czy
on w ogóle ją jeszcze zobaczy...?
Kategoria: Tom Kaulitz, +18
...
ZAKOCHANA FANKA, Ka.
Stałam i patrzyłam na niego, jakby co najmniej spadł przed
momentem z nieba. Musiałam wyglądać jak idiotka z tymi wytrzeszczonymi oczyma.
Ale nie byłam w stanie pojąć tego, co się działo w tamtej chwili. I nie
wierzyłam, że on tam stał, aż się nie poruszył. Aż nie uczynił pierwszego kroku
w moją stronę. Aż nie stanął tuż przede mną. Tak jak wtedy po koncercie.
Uderzył we mnie jego świeży zapach. To było prawdziwe.
– Jak… Skąd… Co… – zaczęłam dukać niczym największy
popapraniec, wciąż gapiąc się na niego jak na kosmitę. Chyba najlepszym
rozwiązaniem było, abym jednak się zamknęła. Tak też uczyniłam, bo koniec
końców nie byłam w stanie skleić nawet jednego sensownego zdania.
A on stał nadal przede mną, przyglądając mi się badawczo
swoimi czekoladowymi tęczówkami i uśmiechał się lekko i całkowicie niewinnie.
Zupełnie jakby właśnie nie robił mi wody z mózgu. Zupełnie jakby wcale znowu
nie wywracał mi świata do góry nogami. Zupełnie jakby znowu wszystko było takie
normalne.
– Chciałem znowu być kolesiem spod śmietnika – odezwał się
nagle, a dźwięk jego głosu przekonywał mnie do tego, że był prawdziwy. Że sobie
go w tamtym momencie nie wymyśliłam. – I cieszę się, że też tutaj przyszłaś.
Utonęłam w jego oczach. Czy w ogóle dotarło do mnie to, co
powiedział? Cieszył się, że tam byłam. Cieszy się, że tu jestem, musiałam
powtórzyć sobie to w głowie, żeby w ogóle zrozumieć ten przekaz. Choć nie
miałam pojęcia, co zamierzał mi tym przekazać.
– U ciebie w porządku?
Nie. Nie. Nie. Nic nie jest w porządku!
Nadal nie byłam w stanie nic powiedzieć. I nie rozumiałam,
jak w ogóle może zadawać mi takie pytanie, stojąc sobie przede mną. Co on sobie
wyobrażał? Czy to jakieś żarty? Może ktoś za chwilę miał wyskoczyć zza krzaka z
kamerą i krzyknąć: IT’S A PRANK!
– Wyglądasz na zmieszaną.
Naprawdę!?
Kategoria: Tom Kaulitz
..............................................................
23/06/2017
LIEBEN NICHT, Mathilde Likautz
Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera
nas. Kiedy próbujemy ją uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy ją
zrozumieć, miesza nam w głowach.
***
Wszystko teatralnie się pieprzyło. Od kilku dni nie umiałam
znaleźć sobie miejsca, chociaż każdą minutę miałam zaplanowaną. Chaos w głowie
przekładał się w chaos w czynach. Zaczęło się niewinnie: pomyliłam szablony
wizytówek dla lokalnych salonów fryzjerskich, co skutkowało tym, że konkurencja
poznała swoje projekty i wszystko musiałam robić od nowa. No trudno, zdarza
się. Kiedy zapomniałam wysłać projekt plakatu z okazji zbliżającego się święta
miasta zapaliła mi się czerwona lampka. Nigdy nie miałam problemów z pamięcią i
terminowością. Czarę goryczy przelała gigantyczna literówka w grafice na stronę
główną miejscowej gazety. Zaczynałam zawodzić ludzi, którzy mi zaufali i bardzo
mnie to wkurzało. Wiedziałam, co jest problemem. Wiedziałam, kto jest
problemem.
Pojawienie się Toma wywołało w miasteczku niemałe
poruszenie. Paradoksalnie, wcale nie dlatego, że nazywa się Kaulitz i jest
gitarzystą Tokio Hotel. Miejscowa ludność nie była przychylna nowym twarzom.
Każdy obcy stwarzał potencjalne zagrożenie dla ich bezpiecznej rutyny. Kto by
pomyślał, że są jeszcze takie miejsca na świecie? I na dodatek nikt nie słucha
tu Tokio Hotel. To akurat był ogromny plus, bo zmasowany atak fanek i paparazzi
nie był tym, czego potrzebowałam w tej chwili.
Mieszkanie w małej mieścinie ma jednak zasadniczy minus:
wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Dosłownie. Nie dało się zatem ukryć, że
niejaki Tom, który jeździ luksusowym „jeepem" i ma „niechlujny" styl,
jest znajomym Chloe. Tom bez skrupułów odpowiadał na ciekawskie pytania
lokalsów, nie pozostawiając wiele ich wyobraźni. Nie upłynął tydzień, jak już
wszyscy wiedzieli, że tak oto przyjechał chłopak walczyć o względy dziewczyny.
Kabaret. Serio. Tylko nieśmieszny.
Kategoria: Tom Kaulitz
..............................................................
20/06/2017
ZAKOCHANA FANKA, Ka.
– Ivette Kessler! – Gdzieś w połowie mojej drogi do szkoły
zagrzmiał głos za moimi plecami, a ja wręcz zadrżałam, mało nie potykając się o
własne nogi. Moja przyjaciółka chyba planowała doprowadzić mnie do zawału! I za
co? Ty już dobrze powinnaś wiedzieć za co. Twój braciszek wczoraj wrócił z kina
całkiem zadowolony. Ups?
– Agness… – wypowiedziałam jedynie jej imię, gdy blondynka
zjawiła się po chwili tuż obok – skąd ten oficjalny ton?
– Jak mogłaś mi to zrobić? Umawiasz się ze mną, a potem
perfidnie wystawiasz?! – fuknęła, wyraźnie niezadowolona. Czy ja naprawdę
sądziłam, że obejdzie się bez echa? W sumie nie sądziłam niczego, ponieważ moją
głowę nieustannie zaprzątał Tom. Obsesja. – I jeszcze postawiłaś mnie w tak
niezręcznej sytuacji, gdy zamiast ciebie, pojawił się twój brat!
– Myślałam, że było miło… – mruknęłam skruszona, na co
dziewczyna wytrzeszczyła oczy.
– Miło? Co miało być miło?! W ogóle… O czym ty mówisz?
– O niczym! – okrzyknęłam, czując, że za chwilę przez swoją
głupotę zdradzę jej cały misterny plan i wszystko się posypie. – Wybacz. Po
prostu źle się poczułam, a nie chciałam tak cię wystawiać, więc zaproponowałam
Philipowi, żeby poszedł za mnie. Pomyślałam, że spędzicie miło ten wieczór i
tyle. W końcu Philip to mój bliźniak… czy to jakaś różnica, które z nas było z
tobą w kinie? – zaczęłam paplać jak nakręcona. To z tego stresu.
Agness patrzyła na mnie, jak na kretynkę. Zdecydowanie
powiedziałam o kilka dziwnych słów za dużo.
– Nie mam słów – sapnęła, prawdopodobnie się poddając. –
Mogłaś chociaż wysłać smsa. Było mi naprawdę… dziwnie. To wszystko wyglądało
jakoś dwuznacznie.
– Ale chyba dobrze się bawiliście?
– No, można tak to określić. Twój brat jest spoko –
stwierdziła, marszcząc przy tym brwi. – Choć w ogóle się go nie spodziewałam.
Następnym razem po prostu mnie uprzedź.
– Dobrze, zapamiętam. – Posłałam jej swój niewinny uśmiech.
Kategoria: Tom Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz