29/04/2017
AT THE GATES OF HELL, Beatrice
Bóg jeden raczy wiedzieć, jaki byłem zły, wręcz
wściekły, a jaki zazdrosny…? Tom na pewno nie zmrużył oka, wręcz byłem tego
pewien, zawsze po nieprzespanej nocy miał właśnie takie wory pod oczami. A
jeśli nie spał, to co mógł robić? Kiedy w tajemnicy, przy pożegnaniu z
chłopakami zapytałem Georga o której wyszedł z imprezy, dowiedziałem się, że
koło trzeciej, więc co do jasnej cholery robił do tej dziesiątej, kiedy poszedł
do chłopaków na śniadanie? Sam pieprzyłem się pół nocy z Andreasem, Tom musiał
to wiedzieć, zresztą przecież wyszliśmy razem i to nie było żadną tajemnicą, a
potem dowiedziałem się, że widział, jak Andreas wychodzi ode mnie po
jedenastej. Ale co tam ja… Przecież nigdy nie obchodziło go z kim sypiam i nie
wydawał się być tym jakoś wzruszony, przynajmniej w tamtej chwili nic o tym nie
wiedziałem, ale ja… Ja musiałem się dowiedzieć kogo tej nocy miał, po prostu
musiałem!
***
Całą drogę nie zamienili ze sobą słowa, Tom wtulił
się w zagłówek udając, że śpi, choć finalnie faktycznie się zdrzemnął ze
zmęczenia. Bill ciężko obrażony siedział zwrócony do okna, chociaż kiedy Tom
spał, zerkał na niego raz po raz. W jego głowie roiło się od pytań. Nie
zauważył, aby na imprezie flirtował z jakąś panną, praktycznie większość
przesiedział sącząc coś przy barze, wiedział to, bo obserwował go, bardziej
udając pijanego, niż faktycznie był. Z kim więc spędził tę cholerną noc? Teraz
to nurtowało go jak nigdy wcześniej i jak zawsze bał się, że pozna kogoś, kto
zawróci mu na dobre w głowie, choć nie miał pojęcia i w najśmielszych
marzeniach nie wiedział, że w tej chwili on sam zawładnął każdą jego myślą.
Tom z zamkniętymi oczami znów wracał do wizji tamtej
nocy. Gdyby Bill wiedział, że z jego imieniem na ustach masturbował się pod
prysznicem… No właśnie, nie wiedział, czy mogłoby mu się to spodobać. Czy
faktycznie myślał o nim w ten wyjątkowy sposób oglądając i czytając to
wszystko? Teraz on fantazjował wspominając ostatnie wydarzenia. A gdyby coś
takiego im się zdarzyło…?
Kategoria: Twincest
..............................................................
NAUCZYCIEL,
Melodie.
Od początku dnia jedyne miejsca, w których
przebywałem na przerwach, to biblioteka szkolna i słynna, opuszczona męska
toaleta na parterze, która swym smrodem zabiłaby nawet najgorszego na świecie
skunksa. Dawałem radę przesiedzieć w tym miejscu te cholerne dziesięć minut
tylko wtedy, gdy przy nosie trzymałem zapachową chusteczkę higieniczną, obficie
popsikaną moją ulubioną wodą toaletową. Przysięgam, że od siedzenia na tych
zakurzonych płytkach, miałem uczucie, że właśnie nabawiłem się jakiejś nowej
odmiany wilczka i grzybicy w jednym.
Być może ta historia o tym, iż nawet sprzątaczki
mają strach przed tym smrodem tutaj, to prawda?
Zresztą nieważne. Istotne jest jedynie to, że ja
mam swój schron, może nie za milion dolarów, ale jakiś jest.
Zapewne się teraz zastanawiacie, dlaczego to
wszystko i co ten czarny głupek odwala?
No cóż, sam nie wiem. Moja pewność siebie
ostatnimi tygodniami spadła do ostatecznej ostateczności, po raz pierwszy w
całym moich życiu. Nie miałem zielonego pojęcia, co tak dokładnie mi się
działo, a może miałem?
Tom od tego feralnego spotkania nie raczył się
więcej do mnie odezwać, poza tematami czysto szkolnymi, odwołując nawet te
kółka językowe na ostatniej lekcji! Jakby najzwyczajniej w świecie starał się
dać mi do zrozumienia, że po prostu nie ma ochoty na moją osobę. Nigdy więcej.
No tak, wszystko jasne, ale dlaczego?!
I jak można nie chcieć się zadawać ze mną!
Czułem bezsilność, a to ukryte od ludzi miejsce
dostarczało mi uczucia bezpieczeństwa w tej placówce. Bo może ktoś się
dowiedział i dlatego jest jak jest?
Drgnąłem, usłyszawszy cichy szczęk otwieranych
drzwi. Ktoś jednak tu przychodził? I to z własnej, niewymuszonej woli? Niezła
depresja. Tupot odbijanych o podłogę trampek roznosił się po opuszczonej łazience.
Zmęczony oparłem się o brudne kafelki, starając oddychać najciszej, jak tylko
potrafiłem. Było to trudnym zadaniem, chociażby z racji, że to mnie najczęściej
w towarzystwie roznosiła adrenalina. Ledwo co radziłem sobie z nieodzywaniem
się do innych, przysięgam. Na miejscu Sary już dawno zadzwoniłbym po policje,
psychologa, psychiatrę i zarezerwowałbym miejsce w jednym z ośrodków w moim
mieście.
Zresztą, o wilku mowa...
Kategoria: Twincest
...
DAMAR’S
PLACE, Anna Brown
Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, gdy on tak stał
i patrzył na mnie, nie mówiąc ani słowa. Chciałam się rozpłakać i czułam, jak
oczy piekły mnie coraz bardziej, więc ścisnęłam palce w pięści, by się pohamować.
Miałam milion myśli na sekundę i byłam tak bardzo zesztywniała, że nawet
kręgosłup prosił mnie o chwilę wytchnienia. Chciałam uderzyć go w twarz i kazać
mu wypieprzać z mojego życia, ale nie umiałam tego zrobić. Zrobiłam to tylko
raz i kosztowało mnie to tak wiele zdrowia psychicznego, że nie chciałam tego
powtarzać. Dlaczego nie umiałam go skrzywdzić, tak jak on skrzywdził mnie? Na
jego ustach wykwitł pewny siebie uśmiech i wiedziałam, że przegrałam z nim
bitwę, do której mnie zmusił. Widział, jak bardzo wciąż byłam złamana pod jego
spojrzeniem i, że chociaż nie chciałam go tutaj, część mnie pragnęła, by jednak
pozostał i coś mi powiedział. Chociażby to, co tutaj robił po takim czasie.
Dlaczego…?
Och, cholera.
- To ty je kupiłeś. – wychrypiałam, zdobywając się
na odwagę, by się z nim skonfrontować. Rozpoczęłam lawirowanie pomiędzy byciem
wściekłym, a zrozpaczonym i na zmianę chciało mi się płakać i go uderzać.
- Dlaczego wystawiłaś je na sprzedaż? – zapytał
łagodnie i zacisnęłam powieki, czując powracające emocje z przeszłości. On
zawsze był tak cholernie opanowany i łagodny nawet wtedy, gdy był przepełniony
agresją. Oddychałam płytko i zdawało mi się ciągle, że brakowało mi powietrza.
Zimny pot przebiegał przez moje plecy, sprawiając, że dygotałam coraz bardziej.
– Nie pozbyłaś się samochodu. Ani biżuterii. Ani Colta. – przypomniał mi i
zagryzłam wargę, zbliżając się do kulminacyjnego momentu wybuchu emocjonalnego.
Nie mogłam się przed nim rozpłakać. Wolałabym rzucać w niego przedmiotami niż
to. Aida, zbierz się w sobie, do cholery. To ty go zaatakuj. – Nie sprzedałaś
też tego. – zauważył, a gdy podniosłam na niego wzrok, zobaczyłam, jak wskazuje
palcem na sufit, insynuując mi najgorsze.
- Damar’s Place nie jest twój.
Kategoria: Bill Kaulitz
..............................................................
27/04/2017
NOWE
ŻYCIE, Neko
TOM
Nikt nie odważy mi się sprzeciwić. Wchodzę do
klubu, w którym ciała obcych sobie ludzi ocierają się o siebie, ale ja jestem
ponad to. Zabawa rozkręciła się na dobre. Idealnie, ponieważ ja zawsze zjawiam
się idealnie na czas.
Wchodzę do pokoju, w którym jest tylko fotel i
dwoje drzwi, a ściany pomalowane są na czarno. Z głośników płynie muzyka.
Zasiadam w fotelu i czekam, aż przyprowadzą nową zabawkę. Zawsze tak jest. Zza
drzwi słyszę krzyki i odgłosy szarpaniny. A więc nieposkromiony, hmm? Może być
fajnie. Kim jesteś, nieznajomy?
Drzwi otwierają się i wprowadzają chudego,
czarnowłosego chłopaka o długich włosach i bladej skórze. Szarpie się i widzę,
że ma już podbite oko. Niestety, tutaj z ludźmi nie obchodzą się zbyt
delikatnie. Wstaję i podchodzę do niego. Mam szczęście, że jest związany, bo
już się chciał na mnie rzucić. Spokojnie, chłopcy, nie rańcie go. Dajcie mi
czas.
Biorę jego podbródek w palce i unoszę jego twarz.
Orzechowe oczy wyrażają nienawiść. Ma łagodne, wręcz kobiece rysy. Złość tylko
go upiększa, a zakolczykowana brew jakoś mnie zaintrygowała. Uśmiechnąłem się,
a on wyrwał jedną dłoń z uścisku ochroniarzy i uderzył mnie, wbijając długi paznokieć
w mój policzek. Niegrzeczny...
Kazałem mężczyzną się nie wtrącać i wyjść. Chłopak
rozmasował obolałe nadgarstki, a ja zasiadłem w fotelu i przyglądałem mu się z
zaciekawieniem. On także na mnie patrzył, tyle że z nienawiścią. W końcu
podszedłem do niego i chwyciłem jego twarz w dłonie. Protestował, ale jestem
silniejszy, nie ma ze mną szans.
Uśmiechnąłem się i rozebrałem go. Nie obyło się
bez walki, ale w końcu to ja tutaj wydaję rozkazy. Rozumiał, ale mimo to wciąż
walczył. Podziwiałem go za to. Oglądałem go od góry do dołu, a on nie dał ani
jednego znaku, że jest skrępowany. Zaimponowało mi to, nie powiem. Zwykle
wszyscy zaczynali płakać. Jednak jego brzoskwiniowe usta wygięły się w kpiącym
uśmiechu. Zaintrygowały mnie jego wargi. Pierwszy raz chciałem posmakować ust
mojej nowej zabawki.
Chyba coś w tym jest. Przyciągnąłem go do siebie i
pocałowałem. Najpierw delikatnie, a z każdą chwilą coraz mocniej, namiętniej,
czulej... co się ze mną dzieje? Nigdy się tak nie całowałem. Zawsze, ale to
zawsze kończyło się na pustym seksie. Ewentualnie na brutalnych, pustych
pocałunkach. A teraz? W jakiś dziwny sposób, zacząłem go pragnąć. Ale w końcu
przerwałem pieszczotę.
Kategoria: Twincest
..............................................................
26/04/2017
FATAL
PASSION, Beatrice
Doprowadzała go do szaleństwa, już nie poznawał
sam siebie. Te wahania nastroju i szybka ich przemiana zadziwiały go. Jeszcze
przed chwilą był gotów stąd wyjść, przysięgał sobie, że nie pozwoli zrobić z
siebie idioty jej kolejną manipulacją. Tymczasem znów stał, zupełnie
udobruchany, wpatrując się w jej słodki uśmiech i niebiańskie oczy. Dłonie
Leilani gładziły teraz jego kark, a usta były coraz bliżej. Nie zważali na to,
że w korytarzu przy toaletach wciąż kręcili się jacyś ludzie, oni oprócz siebie
nie widzieli nic, zresztą i na nich nikt nie zwracał szczególnej uwagi, bo tuląca
się do siebie para to był tutaj normalny widok.
Nachylił głowę i delikatnie musnął jej wargi, po
czym znów spojrzał w te oczy. Czuł, że znów się zatraca. Żadnej innej kobiecie,
nigdy nie pozwolił na to, co wyprawiała z nim ta niebieskooka blondynka.
Wystarczyło tylko jedno jej spojrzenie, kilka czułych słów, ledwie muśnięcie
dłoni, a gotów był zrobić wszystko co mu rozkaże.
- Chcę cię teraz. Do hotelu pojedziemy potem, a ja
chcę już, natychmiast… - wydyszała mu wprost do ucha. To było dla niego jak
wezwanie, jej podniecający ton głosu znów przyprawił go o dreszcze. Całym
ciałem przycisnął ją do ściany i pocałował mocno, namiętnie.
Znów nic się nie liczyło, żadne zasady, kanony,
teraz prowadziło go pożądanie obraną przez siebie drogą, wprost do celu. Jej
dłonie chciwie wkradły się pod jego koszulkę. Jęknął. Pragnął jej coraz
bardziej, on też chciał ją mieć tu i teraz, a potem już nie będą się musieli
spieszyć. Rozejrzał się i zastanowił nad jakimś w miarę bezpiecznym miejscem,
gdzie bez problemu mogliby uprawiać seks, szybko i bez ceregieli. Do głowy
przyszło mu teraz tylko jedno, to które było najbliżej. Pociągnął ją za rękę w
stronę znajomej toalety, tej samej z której uciekła mu dwa tygodnie temu. Krew
w ich żyłach, pobudzona adrenaliną zamieniała się teraz w rwące potoki.
Pospiesznie zamknęli się w środku, dopadając do siebie jak zgłodniałe
zwierzęta.
Kategoria: Tom Kaulitz, +18
..............................................................
23/04/2017
DAMAR’S
PLACE, Anna Brown
Było ledwo kilka minut po piątej i na dworze wciąż
było ciemno, gdy ja obudziłam się przed budzikiem, jakby to było perfekcyjnie
normalne. Cóż, nie było. Nie musiałam przekręcać się na bok, by sprawdzić, czy
ktoś naprawdę obok mnie leżał, bo ręka Billa swobodnie obejmowała mnie w pasie,
nie puszczając mnie chyba przez resztę nocy, którą tu spędziliśmy. Uśmiechnęłam
się lekko pod nosem i sięgnęłam po telefon, by wyłączyć budzik. Nie chciałam go
budzić, choć nawet nie miałam pojęcia, jak twardy miał sen. Zaryzykowałam,
unosząc jego rękę, zaskakująco ciężką, gdy była niewładna i wyślizgnęłam się
spod kołdry, zupełnie zapominając, że byłam naga. Zerknęłam, by sprawdzić, czy
się obudził, ale nie, nawet się nie poruszył. Nie miałam zbyt wiele czasu, nie
wiedziałam, kiedy go już zrywać z łóżka i… Trudno.
Chwyciłam swoją koszulkę nocną i powędrowałam do
łazienki, by wziąć szybki prysznic i jako tako doprowadzić się do ładu. Nie
miałam ochoty się malować i już nawet nie pamiętałam, kiedy czułam, że mogłam
przed kimś pokazać swoje prawdziwe oblicze.
Wyszłam z łazienki i po omacku dotarłam do aneksu
kuchennego, zapalając tam światło. Drzwi od sypialni były przymknięte i byłam
pewna, że nowy lokator wciąż tam spał nieświadomy, że coś się obok niego
działo. Podobało mi się to. Nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym wstawała
przed kimś, by stworzyć śniadanie i to było dla mnie dziwnie intymne.
Zamierzałam podzielić się z Billem moją codziennością i miałam nadzieję, że to
doceni.
Wstawiłam kawę i otworzyłam lodówkę, zupełnie
zapominając, że nie miałam tam niczego twórczego. No trudno. Wyciągnęłam jajka,
kilka plastrów boczku i pieczarki. Niezdrowe jedzenie to piękny sposób na
rozpoczęcie dnia, czyż nie?
Minęło kilka minut, a ja na szybko smażyłam
składniki, przygotowując w międzyczasie kawę i tosty. Czułam niewygodną presję
związaną z czasem, a gdzieś wewnątrz czaiła się potrzeba zjedzenia tego
śniadania w spokoju, by móc się cieszyć z obecności Billa. Byłam wciąż
zmęczona, co było kontradykcyjne z wcześniejszym wstaniem. Kawa w końcu była
gotowa i upiłam ją, nie przejmując się tym, że była ciut za gorąca. Miałam
nadzieję, że kofeina zabije opadanie powiek. Po tym wszystkim dałabym wiele, by
móc wstawać do pracy na ósmą na przykład. Wydawało mi się, że to nie byłoby aż
tak rażąco inwazyjne w żywotność organizmu i teraz wcale nie byłabym taka
niemrawa. Cóż, po co ja w ogóle nad tym myślałam, skoro i tak niczego to nie
zmieniało?
Kategoria: Bill Kaulitz
...
LUDZKA
MASZYNA, Neko
Czas mijał szybko. Na nauce do matury przede
wszystkim, bo na tym musieliśmy się w tym momencie skupić. Nikt do nas już nie
podskakiwał jako iż raz albo dwa... no dobra, ze dwanaście razy pobiłem kilku
chłopaków, którzy nam dokuczali, gdy byliśmy poza murami szkoły. Chociaż słowo
"dokuczali" jest mało adekwatne do ich zachowania. Słowa to jedno,
ale Bill'a nikt mi szarpał nie będzie! Poza tym spędzaliśmy razem praktycznie
24 godziny na dobę, Czarny pomagał mi w nauce i przy okazji sam powtarzał materiał
potrzebny na maturze. Nie spodziewałem się, ale chłopak zdecydował się na
anglistykę, żeby móc zostać tłumaczem przysięgłym, natomiast ja postanowiłem
zostać... grafikiem. Czarny ucieszył się, gdy usłyszał moje zamiary. Kiedyś mam
zamiar zrobić animację o nas dla niego. Takie małe anime z nami w roli głównej.
Zobaczy trochę, jak go widziałem. Wszystko będzie z mojej perspektywy, więc
będzie trochę ciekawe.
Ponieważ Billy będzie łączyć anglistykę razem z
pisarstwem (ma w planach zostać kiedyś sławnym pisarzem), prawie przy każdej
okazji siada z laptopem i pisze. Nie dowiedziałem się jeszcze, co takiego
bazgrze w Word'zie, ale obiecał mi, że w odpowiednim czasie się dowiem. Z
westchnieniem obserwuję, jak jego szczupłe palce szybko wprowadzają tekst na
klawiaturze i odblokowuję telefon, w celu sprawdzenia poczty. Zaskoczony
znajduję tam wiadomość od Bill'a. Bez tematu, bez treści. Tylko jakiś plik o
nazwie "Ludzka maszyna". Zaciekawiony otwieram i aż głośniej wciągam
powietrze, widząc pierwsze zdania.
Niniejsza książka powstała dzięki najważniejszej
osobie w moim życiu. Osobie, która pomogła mi wyjść na prostą i która wiele dla
mnie znaczy. Osobie, której zawdzięczam wszystko.
Tom, dziękuję, że pomogłeś mi przez to przejść.
Proszę, pozwól, że historia zapamięta nas, jako oddanych kochanków, którymi
jesteśmy.
Kocham Cię, Tom.
Spojrzałem na niego, ale wzrok orzechowych oczu
wciąż wlepiony był w ekran. Zacząłem czytać.
Kategoria: Twincest
...
I WILL FIND YOU, Melodie.
W moim życiu żałowałem tylko trzech rzeczy.
Sławy, zazdrości i braku namysłu nad własnym
postępowaniem.
Wiem, większość zapewne pomyślałaby sobie:
"Co? Żałujesz sławy? Pięknych kobiet mdlących na całym świecie, choćby
przy plakatach z twoim wizerunkiem?".
Owszem, żałowałem.
Nigdy w życiu nie marzyłem o żadnej kobiecie.
Nigdy nie chciałem by ktoś inny zawładnął moim sercem, gdyż już dawno temu
zostało ono mu oddane.
Mój bliźniak. Młodszy o dziesięć minut braciszek.
Kategoria: Twincest
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz