Nowości w tym tygodniu! (26.03-01.04.2017)


01/04/2017


DRUNK IN LOVE, no angel.


X


- Dobrze usłyszałam? Chcesz ją zaadoptować? - pokręciłam głową z niedowierzeniem w słowa blondyna, jednak jego mina była na tyle poważna, że mogłam sama sobie stwierdzić, że Bill jednak nie żartował. Gdyby był taki jak kiedyś... Zrozumiałabym to. Jednak kiedy jest teraz zimny, oschły z sekundy na sekundę wątpiłam co raz bardziej w to, że da sobie radę z dzieckiem, które zaczyna powoli dorastać i niedługo zacznie się buntować. Nie potrafi nikomu okazać jakichkolwiek uczuć, i wątpię by był w stanie otworzyć się przed Amelie. Dziecko musi czuć ciepło i miłość rodzica, a nie zimno, którym on darzy każdą osobę, którą napotka na swojej drodze.
- Co w tym dziwnego? W końcu jestem jej ojcem, prawda? - mężczyzna podszedł do okna, przez które spojrzał na ruchliwą ulicę, po której pędziło mnóstwo aut. O tej godzinie codziennie zamiast śpiewu ptaków, było można usłyszeć jedynie głośny warkot silników samochodów co czasami doprowadzało do szału. Mogłam wtedy zapomnieć o skupieniu się na swojej pracy lub chwili ciszy, by móc pomyśleć o tym co ważne. Czasami żałowałam, że wybrałam taki zawód a nie inny. Zero chwili dla siebie, często miałam brak czasu nawet na to, by móc w spokoju napić się kawy i dostarczyć organizmowi chociaż trochę kofeiny by się rozbudzić.
- Bill, dziecko to nie zabawka. Jeśli ją... zaadoptujesz, będziesz musiał być częściej w domu, pomagać jej w lekcjach, wysłuchać jej problemów czy... mówić jej, że ją kochasz. Nie będzie mogła odczuwać ponownie samotności a musi wiedzieć, że ma na kim polegać. Do dzieci nie ma żadnej instrukcji i będziesz musiał sobie poradzić nawet w najgorszej sytuacji.

Kategoria: Bill Kaulitz


...


AUTOSTRADA UCZUĆ, Ka.


76. Właściwe miejsce.


Dawno już serce nie biło mu tak mocno. Ostatnio, gdy przekraczał próg jej mieszkania, wszystko poszło nie tak. Padło wiele słów, które tak naprawdę nigdy nie powinny były ujrzeć światła dziennego. Nie miały takiego prawa. On nie miał prawa. Trochę potrwało, nim to zrozumiał, ale czy nie było już za późno? Może nie, skoro wpuściła go w ogóle do swojego domu. Czasami wcale jej nie rozumiał. Była taka wyrafinowana, zimna, pewna swego. Nigdy nie dawała sobą pomiatać, traktować jak byle kogo. Trudno było mu dostrzec w niej tę wrażliwość, której zawsze tak szukał w kobietach. Niemniej, musiała ją gdzieś w sobie mieć. Nie była z kamienia. Mimo że bardzo chciała taką się wydawać. Przyjaźnili się od lat, dlatego wiedział, że Vanessa nie jest złą osobą. Inaczej wraz z Tomem nie poświęciliby jej ani chwili ze swojego życia. A tymczasem obydwoje przyjęli ją do swojej rodziny. I ku ironii losu, obydwoje mieli z nią znacznie bliższe kontakty, niż wypadałoby w przypadku przyjacielskiej relacji.  Mimo wszystko w głębi duszy był jej wdzięczny, że nie zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Czyżby to świadczyło o jej dojrzałości? Na pewno większej niż jego. Długo żył w swoim złudzeniu, że to on jest tym lepszym i że to ona powinna ciągle błagać go o wybaczenie. A rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Nadal bolesna, ale całkowicie rozbiegała się z jego wcześniejszą wizją.
Uderzył w niego widok kartonów, które znajdowały się niemal wszędzie, gdzie nie spojrzał. Czyli jednak mogło być już za późno. Uniósł na nią przerażony wzrok, w ogóle nie kryjąc się ze swoim strachem.
Stała przed nim w milczeniu krzyżując ręce na piersi, a jej wyraz twarzy mówił tylko tyle, że nadal nic się nie zmieniło i decyzja została już podjęta dawno temu.
- Przyszedłeś sobie na mnie popatrzeć?


Kategoria: Tom Kaulitz


............................................................


29/03/2017


WHAT SHOULD I DO?, Melodie.


006.


20/05/2013

Musiałem powiedzieć mu wszystko.
Musiałem zaufać Davidowi.
Uwierzyć, że nikomu nie powie.
Przynajmniej mi to obiecał,
a przecież mu ufam, tak?
No tak, Bill. No tak.
Powiedział, że wszystkim się zajmie, ale nie od razu.
Musi wszystko poukładać, od teraz śpimy tak jak wcześniej.
Westchnąłem cicho, znów siedząc w swoim ukochanym miejscu.
Balkon.
Słyszałem, jak do moich drzwi ktoś próbuję się dostać.
Tom, na marne.
Zamknięte, a klucz w środku.
 Nie wejdziesz.
Nie chce byś wchodził.
Nie chce dłużej cierpieć, mam dość swoich ran.
Poczułem znów chęć drapania ciała, ale siłą własnej determinacji ją powstrzymałem.
Zacisnąłem dłonie w pięści, patrząc na gwiazdy.
Ciekawe, ile ich na niebie?
Więcej, niż uroniłem łez przez moje życie?
Lub więcej, niż mam włosów na głowie?
Chciałbym kiedyś zostać gwiazdą.
W drugim wcieleniu.
Nie taką jak teraz.
Tylko taką, inną - na niebie.


Kategoria: Twincest


............................................................


28/03/2017


WHISPER OF ANGEL, Feeling


Rozdział siódmy: Na włosku.


Siedział przy stole, ukradkiem obserwując krzątającą się po pomieszczeniu brunetkę. Było bardzo wcześnie. Dochodziła szósta rano, a ona bez cienia zmęczenia przygotowywała kawę, w międzyczasie wyrabiając masę na naleśniki. Poza nimi wszyscy spali.
– Rose, stało się coś? – zapytał, przeczesując włosy. Dziewczyna odwróciła się, oblizując łyżeczkę po dżemie. Wokalista, zorientowawszy się, że przyjaciółka stoi przed nim ubrana w koszulkę jego bliźniaka i krótkie spodenki, uśmiechnął się pod nosem. – Czyżby mój przygłupi brat maczał w tym palce?
Usiadła naprzeciw młodszego Kaulitza, a głupi uśmieszek nie schodził z jej twarzy. Zarzuciła luźny warkocz na prawe ramię i uniosła barki tak, jak sam Bill miał w zwyczaju to robić, kiedy chciał uniknąć niewygodnych tematów. Czuł, że niczego z niej nie wyciągnie, a jednak mimo to miał ochotę wciąż jej się przyglądać. Pierwszy raz widział ją w takim stanie. Tak beztroską, szczerze zadowoloną i spokojną. Dzięki temu rysy jej twarzy złagodniały, przybierając bardziej dziewczęcy kształt. Wreszcie udało mu się zauważyć jej urok. Tę delikatną, ale jednak bardzo twardą część osobowości, która zapewne przyciągała Toma.
Jego brat zawsze lubił „trudne przypadki”. Kochał kobiety, tego nigdy się nie wypierał. Ale przecież można kogoś kochać, i kochać. Rosalie była jedną z tych dziewczyn, nad którymi trzeba się mocno nagłowić, by umieć wejść do jej umysłu. Wokalista zauważył, że nie ma z nią przelewek, że ona zawsze potrafiła być o kilka kroków przed nimi. Dla niej nie istniał element zaskoczenia, bo umiała myśleć strategicznie. Może i nie była trudna w obejściu, ale miała swoje zasady. Brunet wiedział jednak, że Tom był dla niej kimś, dla kogo byłaby w stanie złamać wszystkie ustalone wcześniej reguły, a jednak przez ten cały czas próbowała zachować pozory. Nie był potrzebny doktorat z psychologii, by wiedzieć jak bardzo podatna była na urok charyzmatycznego gitarzysty.
– Och, Bibi… –  zaczęła, wzdychając niczym miliony fanek, które miał okazję widzieć na tych wszystkich koncertach, kiedy mdlały, ściśnięte w pierwszym rzędzie. – Po prostu zrozumiałam pewną rzecz. Dość istotną. I wiesz, to w zasadzie dzięki tobie.


Kategoria: Tom Kaulitz


...


FATAL PASSION, Beatrice


Część 3.


Kolejny raz tego wieczoru przedzierał się przez tłum tańczących, bacznie obserwując wszystko wokół. Wyczulony wzrok szukał tego, co pragnął odnaleźć, węch podążał śladem zakodowanego w pamięci aromatu perfum. Jednak nigdzie nie było tej, której szukał. Ponownie stanął na półpiętrze obserwując z góry wszystkie parkiety. Jak drapieżny ptak upatrywał swojej zdobyczy, tylko, czy przypadkiem tym razem to właśnie on nie stał się nią niepostrzeżenie?
W końcu zrezygnowany wrócił siadając znowu przy barze. Zamówił kolejnego drinka i długo walczył z zamiarem zadania kelnerowi trapiącego go pytania. Miał nadzieję, że w odpowiedzi usłyszy jakąś wskazówkę jednak się mylił. Kelner od chwili kiedy byli tu razem, nie widział tej dziewczyny. Przez myśl przemknęło mu nawet, że z zazdrości nie chce wyjawić mu prawdy.
Dopił drinka, spędzając resztę czasu w tym samym miejscu, na rozpamiętywaniu wydarzeń tego wieczoru. W jego żyłach krew krążyła wciąż w szalonym tempie, a na samo wspomnienie jej dotyku pulsowały mu skronie. Jednak, czy tylko skronie...?
Westchnął odpychając od siebie pustą szklaneczkę. Niedbale rzucił na blat baru odpowiedni banknot, oddalając się bez pośpiechu w stronę miejsca jakie zajmował zespół.
Właściwie już nie miał nadziei na spotkanie nowo poznanej kochanki, czego żałował jak nigdy dotąd, postanowił więc przyłączyć się do swojego towarzystwa, gdzie zastał tylko Billa i Georga.
- Tom! - krzyknął na jego widok brat. - Gdzie cię wcięło?
Nie odpowiedział, westchnął tylko ciężko siadając na sofie, a odrzuciwszy głowę do tyłu, błądził wzrokiem po kosmicznym nieboskłonie, po chwili jednak przymykając oczy. Nie potrafił pozbyć się z pamięci obrazu jej twarzy, aż sam się sobie dziwił, jak dokładnie pamięta każdy szczegół; wpatrzone w niego namiętne, cudowne spojrzenie, wilgotny język oblizujący różowe wargi i te zmysłowe ruchy, kiedy tańczyła rozpalając go do granic możliwości...


Kategoria: Tom Kaulitz, +18


...


AUTOSTRADA UCZUĆ, Ka.


75. To był JEJ TOM.


Nastolatka opadła na kanapę tuż obok Billa, który chyba zdążył już się nieco rozbudzić i spoglądał teraz na nią w dość specyficzny sposób. Gdy alkohol powoli zaczął wyparowywać z jego krwi, wszystkie emocje wychodziły na światło dzienne. Widziała to w jego oczach i na twarzy. Cały ten smutek i żal. I choć przed chwilą sama odbyła najgorszą w swoim życiu rozmowę z człowiekiem, którego tak mocno kochała, musiała zepchnąć to wszystko na bok. Bo mimo wszystko jej problemy były niczym w porównaniu do tego, co przeżywają jej przyjaciele. Począwszy od Billa i na Rebecce skończywszy.
- Jak się czujesz? – zagadnęła do niego, ignorując ciekawskie spojrzenia ze strony Andreasa i Rebecci.
Oboje byli zdziwieni, że Mia wróciła do nich sama, ale nikt nie zamierzał o nic pytać. Postanowili nie wtrącać się w jej relację z Tomem i tego chcieli się trzymać. Przynajmniej do chwili, aż nie będzie konieczna jakaś ingerencja lub Mia sama nie zechce rozmawiać z nimi na ten temat...
- Ja? Chyba za dużo wypiłem – mruknął niewyraźnie Bill. – Ale to ty jesteś jakaś zaczerwieniona – zauważył, nie spuszczając z niej wzroku. Kolejny dociekliwy Kaulitz, nieźle jej się trafiło. – Co robiłaś w tej toalecie tyle czasu? – Uniósł z zaciekawieniem brwi, a jego wyraz twarzy dawał jej do zrozumienia, że chyba ma kosmate myśli.
Parsknęła śmiechem. Bardzo by chciała, żeby sytuacja sprzed paru minut mogła być choć trochę tak przyjemna, jak w wyobraźni Billa.
- Gorąco tu – ucięła temat, nie planując się nawet zagłębiać. Choć mogłaby mu powiedzieć teraz, jak wielkim idiotą jest jego bliźniak… Tylko czy w głębi serca naprawdę tak uważała? – A ty zdecydowanie za dużo wypiłeś. Czy to ma związek z Vanessą?
- Związki i Vanessa… - zakpił, wywracając przy tym oczami. – Wybacz. To po prostu brzmi tak paradoksalnie.


Kategoria: Tom Kaulitz


...


OSTATNIE POŻEGNANIE, Quesse 483


3. On


Zamartwianie się jest chyba jedną z moich najmocniejszych stron. Mogę dorzucić do tego jeszcze popełnianie największych głupstw, jakie człowiek w życiu może popełnić. Niby ludzką naturą jest popełniać błędy, ale ja jestem w tym mistrzem, chyba mogę się do tego otwarcie przyznać. Chciałbym móc też umieć uszczęśliwiać wszystkich, ale nie da się tego zrobić, bo wiadomo, że ktoś będzie później pokrzywdzony. W tym przypadku chciałem uszczęśliwić siebie, chciałem mieć w końcu coś z życia, chciałem w ogóle coś mieć, ale i to nie wyszło – jak zwykle. Bo niby coś zyskałem, ale też coś straciłem.
Okazało się, że ona mnie kocha. A przynajmniej tak powiedziała. Jednak czy miałaby powód, aby okłamywać mnie w tak ważnej sprawie? I dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziała?! Czy tak trudne to było?
Siedzenie w jej sali przy jej łóżku było trudne. Czułem się bardzo nieswojo. Nawet nie dlatego, że obawiałem się, iż za moment się obudzi, bo nie było na to żadnych szans – lekarz dawał jej na wybudzenie po operacji jakieś osiem godzin snu bez przerwy, później jeszcze kilka z przerwami. Nie było nawet szansy, że obudzi się za chwilę i zaczniemy rozmawiać.
Patrząc na nią – taką delikatną, spokojną i z lekkim uśmiechem na ustach – miałem wrażenie, że wczorajszego wieczora nic się nie wydarzyło. Nie było żadnego strzału z pistoletu, nie było żadnego przestępcy. Nie było kałuży krwi pod moimi nogami i nie było tych słów, które ona wypowiedziała. To wszystko tak bardzo odmieniło całą moją dotychczasową rzeczywistość, że w tym momencie nie wiedziałem jak się nazywam.
Nie byłem już Billem, nie byłem gwiazdą, która wraz ze swoim zespołem pracowała nad kolejną płytą. Nie byłem tym, kogo rozpoznają na ulicach i chcą zrobić sobie z nim zdjęcie. Byłem zwykłym facetem, który martwił się o swoją jedyną najlepszą przyjaciółkę, która leżała na szpitalnym łóżku, taka bezbronna, że patrzenie na nią rozrywało mi serce.
- Och, wariatko – sapnąłem w końcu, gładząc ją po delikatnej skórze dłoni. Była chłodna. – Po co to zrobiłaś? Ja powinienem tutaj leżeć, nie ty.


Kategoria: Bill Kaulitz


............................................................


27/03/2017


DLA CIEBIE – ALTERNATIV, Neko


Rozdział 4


Kolejny ranek. Znów nie wiedziałem, co robić. Znaczy... układałem w głowie plan, jak wykastrować tych porywaczy plastikowym nożykiem, ale ciężko było mi się skupić, gdy wciąż obwiniałem się za zaistniałą sytuację. Bo że była moją winą byłem w 100% pewny, a nawet w 200%!  To przez tę kłótnię w szpitalu!
-Nie możesz pamiętać, żeby coś zjeść?! Prosiłem! Musisz niszczyć mój związek?! Bo co, bo jesteś sam?!
Wykrzyczałem mu wtedy w twarz. Widziałem wtedy smutek i żal malujący się na jego bladym obliczu, ale wtedy nawet się cieszyłem z tego, a teraz? Teraz zrobiłbym wszystko, by cofnąć czas i nie dopuścić, by te słowa kiedykolwiek opuściły moje usta.
Usiadłem na łóżku i przetarłem zmęczone oczy, bo pół nocy nie mogłem spać. Położyłem się wcześniej do łóżka tylko dlatego, że wiedziałem, że od rana będę musiał wszystko ogarniać, by znaleźć i odbić Bill'a, ale nic nie dawało mi spać. W pewnym momencie nawet poczułem, że zbiera mi się na wymioty, a w kolejnym po prostu płakałem. W ciągu kolejnych kilku chwil poczułem ból, rozchodzący się po całym moim ciele, aż w końcu zasnąłem, zmęczony tym wszystkim. Spojrzałem na zegarek. 9 rano. I tak spałem za długo.
Zwlokłem się z łóżka, które było takie samo, jak Bill'a, bo on pierwszy je kupił i tak dobrze się spało, jak kiedyś u niego zasnąłem, że kilka dni potem kupiłem takie samo, założyłem dresy i bluzę na nagi tors, które kupił mi kiedyś Bill w zestawie. W sumie to chyba 90% ciuchów mam od niego... bo konto mamy wspólne, to nie ma "tyle na ciebie wydaję!" i tym podobnych rzeczy, które są często między rodzeństwem bądź partnerami. Ale wracając, ubrałem się szybko po czym zszedłem na dół zaparzyć kawę. W momencie, gdy nastawiłem ekspres o kolorze dobrego wina, który tak się spodobał mojemu bratu, że kupił go w dniu promocji, ktoś zadzwonił do drzwi. Z westchnieniem godnym cierpiętnika zdjętego z krzyża podążyłem w stronę tego jakże pięknego, wybranego przez mojego braciszka, drewna o kolorze tak ciemnym, że niemal czarnym, i chwyciłem za złotą klamkę. No... pozłacaną. Złota nie było, a pewnie Bill by się zachwycił i wziął. W sumie to ciekawe, jak teraz bardzo zauważam, ile w moim życiu robi mój mały braciszek...
Za drzwiami stały dwie osoby - uśmiechnięty od ucha do ucha kurier, z którym Czarny nieraz stoi pół godziny w drzwiach i o czymś rozmawia, a zaraz za nim moja wkurwiona dziewczyna, z twarzą wykrzywioną w grymasie złości. Od razu odechciało mi się żyć dzisiaj, widząc jej piękne lico. Ech... Uśmiechnąłem się do... Ben'a i odebrałem przesyłkę.
-Dzięki. Straszny upał dziś, napijesz się wody?
Zapytałem, opierając się o framugę drzwi i patrząc, jak jasnowłosy chłopak kręci głową.
-Obejdzie się, dzięki. Masz gościa.


Kategoria: Twincest


............................................................


26/03/2017


LUDZKA MASZYNA, Neko


14


Obudziłem się kolejnego dnia, wtulając w siebie najdroższą mi w życiu istotkę. Jego długie rzęsy rzucały cień na blade policzki, które nie były już tak zapadłe, jak po jego próbie samobójczej. Przybrał ze trzy, może cztery kilo, co mnie cieszyło, bo nie chciałem znów widzieć go na szpitalnym łożu. Pogłaskałem go delikatnie po głowie, zanurzając palce w tych miękkich, czarnych kosmykach. Nie byłem prawiczkiem, ale nigdy nie czułem takich emocji podczas seksu... i nie mówię tu tylko o zaspokojeniu swoich potrzeb, mówię przede wszystkim o tym, że bliżej już być nie możemy. Mimo, że robiliśmy to wczoraj, wciąż mam na niego ochotę i nie obraziłbym się za małe co nie co, ale pewnie jest obolały, więc...  Uśmiechnąłem się szatańsko, mając w głowie plan doskonały. Zrobię mu najlepszą pobudkę na świecie! Jak pomyślałem, tak robiłem. Zanurkowałem pod kołdrą i zacząłem go dotykać, szczególnie dużo uwagi poświęcając jego przyrodzeniu. Gdy w końcu trochę się podniecił, zacząłem pieścić tę część ciała ręką, by po krótkim czasie zanurzyć go w moich ustach. Jego ciało przechodziły dreszcze a on sam jęczał, chyba nawet o tym nie wiedząc.
-Tom?
Usłyszałem zdziwiony i zaspany głos, jednak nie zaprzestałem swojej pracy. Kołdra zniknęła i z góry patrzył na mnie podniecony i zawstydzony Czarny. Uśmiechnąłem się i zassałem na jego główce. Nie powiem, sam fakt, że robię mu loda i to, jak reagował, podnieciło mnie. Zacisnął dłoń na pościeli.
-Przestań.
Poprosił w pewnym momencie. Spojrzałem na niego zdziwiony ale posłusznie zaprzestałem obciągania mu. Gestem kazał mi się położyć i wpił się w moje usta. Oddałem pocałunek, łapiąc go za kark i przyciągając bliżej.
-I co zrobiłeś? Obaj jesteśmy podnieceni.
Spytał, patrząc mi w oczy i dotykając opuszkami palców mojego penisa, na co przeszedł mnie elektryzujący dreszcz. Tonąłem w głębi jego orzechowych oczek. Usiadł na mnie okrakiem i otarł swoim członkiem o moje podbrzusze.


Kategoria: Twincest


...


AT THE GATES OF HELL, Beatrice


Część 3.


Tego poranka żaden z chłopców nie pojawił się na śniadaniu. Bill w końcu zasnął, a kiedy się obudził, miał wrażenie, że spał może godzinę. Po obiedzie mieli wyjechać, koncert był dopiero kolejnego dnia, więc wiedział, że zdąży wyspać się w tourbusie. Orzeźwiający prysznic nieco postawił go na nogi. Pozostawiając kartę od pokoju obsłudze, aby spakowano jego walizki, zjechał windą do restauracji. Nieco się zdziwił, kiedy przy zarezerwowanym dla nich stoliku zastał tylko Georga.
- Byłeś gdzieś w nocy? – zapytał chłopak, kiedy go zobaczył. Bill zajął swoje miejsce i odparł, nie kryjąc złości:
- Owszem, na tarasie, bo mój brat sprowadził sobie jakąś klacz, która rżała pół nocy, nie pozwalając ludziom spać.
- Żałuj, że nie widziałeś tej klaczy – zaśmiał się chłopak, zakładając za ucho swoje dość długie, jasnobrązowe włosy.
- Daruj sobie Georg, już w nocy zachwalał mi ją Gustav. – Bill uśmiechnął się złośliwie, zwracając po chwili do kelnera. – Sok pomarańczowy.
Sięgnął po sałatkę, ale sam nie wiedział, czy ma na nią ochotę. Już po kilku kęsach nawet mimo głodu odechciało mu się wszystkiego. Georg coś mówił, ale nawet nie potrafił się skupić na jego słowach, a gdy zobaczył w drzwiach restauracji roześmianego bliźniaka, ogarnęła go wściekłość. Wyglądał na wyspanego i szczęśliwego. „Pieprzony egoista”, mruknął tylko w myślach.
Tom zajął swoje miejsce przy stoliku.
- No jak tam, chłopaki? – huknął, zacierając dłonie. – Co jecie? – Sięgnął wzrokiem na talerze.
- To, co widać – odburknął Bill, który grzebał widelcem w swojej potrawie.
- A ciebie co ugryzło? – Tom obrzucił bliźniaka badawczym wzrokiem. Nie wyglądał zbyt dobrze. Blada cera, podkrążone oczy. Zaniepokoił się o przyczynę, ale w żaden sposób nie łączył tego ze swoimi nocnymi przygodami. – Źle wyglądasz… - dodał z troską, kiedy nie doczekał się odpowiedzi.
- Też źle byś wyglądał, gdybyś musiał słuchać przez pół nocy jęków jakiejś łatwej panienki.


Kategoria: Twincest


...


RYSOWANE MARZENIA, soul-of-angel


11. Z warg Twych spijać miłość mą.


Amsterdam, 19.03.2017.
...i znów mogłam pooddychać tym samym powietrzem.
______

‘Mogłabym Cię zabrać gdzieś daleko stąd
Stworzyć dla nas wyspę marzeń, mały własny ląd.
Mogłabym zbudować nasz prywatny świat
Ogród pełen pięknych kwiatów, a w nim tylko Ty i ja.
Mogłabym codziennie rano witać Cię
Ciepłym słowem czułym gestem, zresztą dobrze wiesz.
Mogłabym zbudować nasz prywatny świat
Małą wyspę naszych pragnień
Na niej tylko Ty i ja.

Dałaby głowę, że kiedyś potrafiła namalować ciepło westchnień i ciszy szept.

-Czy mógłbyś nie zajmować się głupotami, kiedy jesteś w pracy?
-Od kiedy ty muzykę nazywasz praca?- prychnął ironicznie, zagryzając dolną wargę ze zdenerwowania. Widział Ją i miał swoje szczęście na wyciągnięcie ręki, ale.. ale nie był w stanie nawet zgiąć palców ze zdenerwowania. Bo doszło do niego to, o czym zapomniał przez ten cały czas, kiedy jej nie było. A mianowicie, czy on naprawdę aż tak się zmienił, żeby dać jej szczęście na jakie zasługuje? Czy przypadkiem nie popełni tych samych błędów i nie zniszczy całkowicie jej duszy? Mądry człowiek powiedziałby, że takie rozważania, to przejaw dorosłości i konsekwentnego myślenia. I tutaj, chyba musimy się z nim zgodzić. Chłopak czuł paraliżujący strach przed wykonaniem kroku, na jaki czekał szmat czasu.. to dobrze, w jego przypadku.


Kategoria: Tom Kaulitz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz