Nowości w tym tygodniu! (18/12-24/12/2016r)

23/12/2016

RETURN TO REMEMBER, Beatrice


Rozdział 21



 Z okna na najwyższym piętrze kamienicy, nieśmiało wkradał się w czarną otchłań nocy nikły blask tańczących w kominku płomieni. Kiedy wysiadł z taksówki, jeszcze przez chwilę stał na chodniku patrząc w górę. Jednak nie była to chwila zwątpienia, a raczej zadumy z powodu powracających wciąż wspomnień związanych z tym miejscem, bo właśnie teraz wszystko wróciło jak żywe; jego pierwsza, pełna nieśmiałości i zażenowania wizyta tutaj, ich pierwszy raz i wszystkie pozostałe przeżyte z nią, upojne chwile...
            Wystarczyło pokonać tylko kilkadziesiąt stopni schodów, aby znów wrócić do tych najpiękniejszych wspomnień i nie marnować już ani chwili z kolejnych godzin życia.
Gdyby wchodził po jednym schodku, trwało by to zdecydowanie za długo, przemierzył je więc w nieco szybszym tempie pokonując po dwa i już po chwili stanął u jej drzwi. Zastukał zdecydowanie, nasłuchując ewentualnych odgłosów mogących dochodzić z mieszkania, jednak stamtąd nie docierał do jego uszu żaden dźwięk, jakby nikogo wewnątrz nie było. Jednak przecież widział światło w tym oknie, więc musiała tam być…
            Cicha muzyka sącząca się z głośników nie mogła zagłuszyć dość intensywnego odgłosu pukania do drzwi, który Babette dość wyraźnie słyszała, jednak w pierwszej chwili pomyślała, że to jakaś pomyłka, bo nie wierzyła, że tej nocy może mieć jakiegoś gościa. Była prawie pierwsza godzina Nowego Roku, kto miałby o tej porze ją odwiedzić, jeśli wszyscy gdzieś się bawili? Pewnie jakiś lokator na rauszu pomylił piętro.
            „A może śpi?”, pomyślał Bill i nie poddając się tak łatwo, po chwili znów zapukał, jeszcze mocniej i głośniej.
            Z całą pewnością ktoś się pomylił, a może…? Spojrzała w stronę przedpokoju, a serce niespodziewanie przyspieszyło. To, o czym właśnie pomyślała, było tak niedorzeczne, że wręcz śmieszne. To się nie powtórzy, nie tym razem, choć nadzieja zaczynała w niej pulsować tym samym rytmem co przyspieszone tętno. Wstała kierując swoje kroki w stronę drzwi, a z każdym, serce łomotało w niej jeszcze bardziej. W wizjerze dostrzegła tylko ciemność, no tak… Na korytarzu spaliła się żarówka i znów usłyszała pukanie. Jeśli nie otworzy, nie przekona się, więc trzeba to sprawdzić. Albo doszczętnie pogrzebie wszelką nadzieję, albo…
            Tym razem do jego uszu dobiegł szmer i odgłos otwieranego zamka. Odetchnął z ulgą nim drzwi się otworzyły, musiała przecież być w domu, z pewnością nie był to nikt inny.

Kategoria: Bill Kaulitz, +18  



..........................................................

22/12/2016

YOU WERE SUPPOSED TO LOVE ME, Pauline P. Crowe



Rozdział 18, cz.2


- Carmen? – zagrzmiał, bez mrugnięcia okiem wpatrując w piękną kobietę przed sobą. Przecież nie mógł zapomnieć jej twarzy, lunatycznie odwiedzała go w snach niemal każdej nocy. Przyczyna jego zagłady i może małe pragnienie…? Może jej fizyczność oddziaływała na niego w zły sposób, może wyzwalała w nim uśpione żądze, które jego męskość podświadomie pragnęła ugasić? Może, ale… Wiedział przecież kogo tak naprawdę kocha i jak wiele zniszczył poddając się złym podszeptom umysłu. Musiał być silniejszy, nie pozwolić, aby historia zatoczyła koło. Miał przychylność Billa, ba, nawet pozwolił mu się dotknąć, całować, więc teraz kiedy ta cienka nić porozumienia ledwie została odbudowana, ma to zniszczyć? Po jego trupie…
- Już nie pamiętasz? – zdziwiła się sztucznie, układając pełne usta w dzióbek. – Cóż, zbyt bystry nigdy nie byłeś… - zadrwiła, podpierając się dłońmi w talii. Jej cyniczny uśmieszek doprowadzał go do szału! Miał chęć złapać ją za te sztuczne, czarne kudły i wyszarpać, dopóki fałszywe kosmyki nie odkleją się od skóry jej głowy.
- Co tu robisz? Ty w takim miejscu? Myślałem, że to porządna impreza i nie wpuszczają dziwek.
Muzyka dudniła w jego uszach, kolorowe światła zlewały w jedną całość, zabrakło w płucach tchu. Coś mówiło mu, że wszystko zostało ukartowane i to, że spotkał się akurat teraz z nią twarzą w twarz nie jest przypadkiem. Byłby zdolny uwierzyć w to, gdyby wcześniej nie przyuważył Billa opuszczającego imprezę z jegomościem, któremu dziwnie patrzyło z oczu. A może tylko mu się wydawało? W końcu jego twarz widział jedynie z daleka, nie był w stanie powiedzieć zbyt wiele…
- Nie dość, że mało bystry, to jeszcze cham! – Wydęła usta, zmieniając pozycję. Przez chwilę zniknęła Tomowi z pola widzenia, a następnie zlokalizowała się tuż za nim, opierając drobne dłonie na jego umięśnionych barkach; poczuł jak długie, wystylizowane paznokcie wbijają się w jego skórę przez materiał marynarki. – Ale za to wciąż seksowny… - Przybliżała się, by zagryźć płatek jego ucha między zębami, odurzała wonią słodkich, ciężkich perfum. Jeszcze mocniej zakręciło mu się w głowie, złość wezbrała w jego wnętrzu niczym fale na wzburzonym oceanie. Czuł obrzydzenie, niechęć, pragnienie mordu, uduszenia tej poczwary!


Kategoria: Twincest

..........................................................


21/12/2016

AUTOSTRADA UCZUĆ, Ka.


68. Przypadek



Nie rozumiał, dlaczego obecność jednego człowieka wzbudzała w nim, aż taki respekt. Chciałby być w tym momencie tak pewnym siebie, jak zwykle. Nigdy przecież nie miał z tym problemów. A jednak Jon Hertzberg wywoływał zimne dreszcze samym swoim spojrzeniem. Mia z pewnością nie odziedziczyła oczu po swoim ojcu. I chwała Bogu. W końcu to głównie te zielone, wystraszone tęczówki przyciągnęły go do niej, już pierwszego dnia, gdy się poznali.

Siedząc przy jednym stole z Mią oraz jej rodzicami, przeżywał małe deja vu. Z tym że okoliczności były nieco inne niż ostatnio. Powinien czuć się już lepiej. Minęło sporo czasu, jego związek z Mią nie był już taki świeży. Ale może to te ich ostatnie problemy wzbudzały w nim wątpliwości. Jakby obawiał się, że jej ojciec o wszystkim wie i zaraz dostanie mu się po uszach. W sumie może trochę nawet zasłużył. Niemniej, nikt poza Mią i nim, nie powinien o tym wiedzieć. Dla jego dobra.


Pani Hertzberg zadbała, by wszystko wyglądało elegancko i smakowicie. Zastanawiał się, czy zawsze tak jadają. Wydało mu się to w jakiś sposób niezwykłe. Sam ostatni raz zasiadał przy stole z rodzicami, gdy był jeszcze dzieckiem. Potem już było tylko gorzej. A teraz właściwie nie miał już rodziców. Na wspomnienie o matce, zrobiło mu się niedobrze, ale szybko stłumił w sobie napływające emocje i skupił się na siedzącej obok dziewczynie. To ona była dla niego ratunkiem. Aniołem, który pojawił się w jego życiu, ratując go od zguby. Powinien bardziej o nią dbać. Zasługiwała na znacznie więcej. Miał szczęście, że wybrała właśnie jego. 


- Podobno twój brat jest w szpitalu, to coś poważnego? - Pytanie ze strony ojca Mii, drastycznie ściągnęło go na ziemię. Bill to ostatnie, o czym chciałby rozmawiać przy kolacji z rodzicami swojej dziewczyny. Nie chciałby wdawać się w szczegóły tej historii, to mogłoby tylko wszystko zepsuć. Z drugiej strony, przyjaźnił się z Andreasem, a Mia była jego dziewczyną, nieuniknione było, że ich rodzice będą wtajemniczeni w wiele spraw. 


Kategoria: Tom Kaulitz 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz