09/12/2016
RETURN TO REMEMBER, Beatrice
Część 19
- Nareszcie... - westchnął Max, zamykając drzwi za ostatnim
gościem. Świtało. Amy była trochę zmęczona, ale postanowiła
zrobić jako taki porządek. Razem z chłopakiem szybko zanieśli
brudne naczynia do kuchni, wstawiając je do zmywarki. Uporządkowali
nieco pokój Babette w którym odbywała się impreza i Amy
rozścieliła sobie łóżko.
-
Może być - powiedziała, ogarniając wzrokiem pomieszczenie. -
Odkurzę jak się wyśpię, mam nadzieję, że wstanę zanim mama
wróci z pracy - Uśmiechnęła się do chłopaka.
Zapadła
krępująca cisza, która wdzierała się w ich myśli jednakowej
treści. Chcieli tego samego, jednak każde z nich ubogie w
doświadczenia, nie potrafiło ubrać swoich pragnień w odpowiednie
słowa, zachowując się tak nieporadnie.
-
Pomóc ci w czymś jeszcze? - Nieśmiało przerwał milczenie Max.
-
Nie, dziękuję, może zostać tak jak jest - odparła Amy,
natychmiast gryząc się w język. I co najlepszego zrobiła?
Wiedziała, że za chwilę odejdzie, a przecież marzyła tylko o
tym, aby go zatrzymać. Nie chciała jednak powiedzieć tego wprost.
Jak w takim razie skłonić go do pozostania...?
-
Chyba już pójdę... - powiedział chłopak spuszczając głowę i
odwracając się w stronę przedpokoju. Amy z przestrachu zabiło
mocniej serce, ale ruszyła za nim. Wyczuwała, że wcale nie chce
już iść do domu, że woli z nią zostać, jednak on chyba też nie
potrafił powiedzieć o tym wprost.
Już
sięgał po kurtkę, gdy nagle zawahał się i odwracając w jej
stronę powiedział nieśmiało;
-
Zanim wyjdę, chcę cię o coś spytać... – Zawahał się. - ...bo
jeśli tego nie zrobię, nie będę wiedział co byś mogła mi
odpowiedzieć i wtedy bym pozostał w nieświadomości, żałując,
że nie zapytałem...
Spojrzała
na niego ze zdumieniem, unosząc brew. Roześmiał się, widząc jej
minę.
-
Wiem, zamotałem to wszystko, ale teraz do rzeczy. - Spoważniał. -
Tylko nie odpowiadaj wbrew sobie, ja zrozumiem...
Rytm
jej serca jeszcze nie zdążył się uspokoić, kiedy znów stał się
szybszy. Gdzieś podświadomie czuła, czego może dotyczyć to
pytanie i na samą o nim myśl, zadrżała lekko. Nie odezwała się,
pokiwała tylko przecząco głową, z niecierpliwością wyczekując
jego słów;
-
Pamiętasz jak kiedyś rozmawialiśmy o nas...? - Przytaknęła, bo
już była pewna o co za chwilę zapyta. - Chcę wiedzieć, czy
dzisiaj... czy teraz, jesteś już gotowa...? - Subtelnie dotknął
jej twarzy, wpatrując się w piękne oczy.
Kategoria: Bill Kaulitz, +18
................................................................................................................
08/12/2016
KOCHAM, GDY ODDYCHASZ W MOJĄ SZYJĘ I WIEM, ŻE NALEŻYSZ TYLKO DO MNIE, Millie
5. Dziękuję, że jesteś
W środku nocy obudził ją obcy, głośny dźwięk, powodując,
że zerwała się do pozycji siedzącej i próbowała zlokalizować
dziwny hałas. Jej największe szczęście oraz nieszczęście
zarazem, Bill, leżał tuż obok, w samych bokserkach, do połowy
odkryty, wygięty w dziwnej pozie, z burzą czarnych, suchych i
splątanych włosów rozsypanych wokół twarzy i z zabawnie
rozchylonymi ustami, i chrapał tak głośno, że dziwiła się, iż
sam siebie nie obudził. Gdyby nie wiedziała, że był okropnie
przemęczony zarówno fizycznie, jak i psychicznie, prawdopodobnie
wybuchłaby na ten widok śmiechem i pobiegła po aparat, by
uwiecznić tę chwilę, lecz teraz jedynie delikatnie się
uśmiechnęła, po czym szczelniej okryła jego ciało kołdrą. W
jej mieszkaniu nocą było zdecydowanie za zimno. Brakowało tu
życia. Wstała z łóżka, założyła na siebie jego bluzę, którą
niedbale rzucił na komodę i wsunąwszy stopy w puchate kapcie,
wyszła z sypialni, kierując się do kuchni. Elektryczny zegar na
mikrofalówce wyświetlał godzinę 3:47. Miała ochotę napić się
czegoś ciepłego, lecz nie chciała budzić Billa odgłosem
gotującej się w czajniku wody. Już myślała, że po blisko dwóch
miesiącach nieobecności będzie musiała zadowolić się wodą z
kranu, ale ostatecznie znalazła w szafce schowaną na czarną
godzinę Nestea. Usiadła przy stole z kubkiem napoju w dłoniach i
miała zostać tam jedynie przez chwilę, lecz czuła ogromny
wewnętrzny niepokój, a telefon leżący na blacie nie pozwalał jej
ruszyć się z miejsca. Ledwo wstąpiła w ten związek, a już miała
wrażenie, że powoli ją on przerasta. Nie mogła sobie odmówić
szczęścia, jakie rozpierało ją od środka, gdy patrzyła w te
jedyne, ukochane oczy, lecz była równie zmęczona wszelkimi
tajemnicami i niedomówieniami, jakie towarzyszyły Billowi i jego
środowisku. Wiedziała, że Bill ma ciężką pracę. Wiedziała
też, że ma ciężki charakter. I wiedziała też, że jeśli w
jakimś aspekcie nie zgodzi się ze swoim bliźniakiem, rozpęta się
prawdziwy koszmar, a ona będzie stała pośrodku wszystkiego i nie
będzie miała pojęcia, jak ich pojednać, jak w ogóle zacząć.
Tak jak teraz.
Kategoria: Bill Kaulitz
..........................................................................
05/12/2016
BEI DIR, Frigid
32....i przestałem śnić.
— Zgon nastąpił o godzinie piątej osiemnaście.
Bill wypuścił powietrze przez zaciśnięte zęby i rozejrzał
się wokół. To tyle? Po prostu zgon nastąpił, nie ma
człowieka, koniec sprawy? Przeczesał palcami włosy, przetarł
mokrą twarz i wbił spojrzenie w aparaturę, która jeszcze przed
kilkoma sekundami rejestrowała ostatnie uderzenia serca Sandry.
Zarejestrował jeszcze, jak pielęgniarka zasłania jej twarz białym
prześcieradłem i coś szepce do lekarza stojącego obok. Pokręcił
głową i sapnął, jakby ktoś uderzył go pięścią w żołądek.
To niemożliwe.
Jęknął głośno, gdy zobaczył lekarza zbliżającego się w
jego stronę. Patrzył na niego ze smutkiem i kręcił bezradnie
głową, ale Bill nie chciał słuchać tego, co mężczyzna miał mu
do powiedzenia – że mu przykro? Oczywiście, ale kim była dla
niego Sandra? Kolejną dziewczyną z wypadku, której nie udało mu
się uratować – najdalej na drugi dzień zapomni o takim
przypadku, wyrzuci ją z pamięci i przestanie istnieć.
Przestała istnieć.
Poczuł pocieszające klepnięcie w ramię i zielone oczy ukryte
za rogowymi oprawkami popatrzyły na niego ze współczuciem; lekarz
coś powiedział, lecz do Billa nie dotarło ani jedno słowo; a czy
to ważne? Dotknął go jeszcze raz, skinął na pożegnanie,
odwrócił się i odszedł do swoich spraw, zostawiając Billa samego
na środku korytarza. Stał i patrzył na ludzi krążących wokół;
pielęgniarki kręciły się bez celu, czasami zauważył jakiegoś
lekarza, pacjenci siedzieli na krzesłach albo pili herbatę z
tekturowych kubków i przeklinali opieszałość personelu
szpitalnego.
Kategoria: Tom Kaulitz
...
A FREAK OF NATURE, Quesse483
4. Miłość początkiem cierpienia.
Czym jest miłość dla zwykłego człowieka? Czym jest to
uczucie, które bardziej daje się odczuć w głowie niż w sercu? To
mózg odczuwa wszystko to, co się z nami dzieje. Serce jest tylko
drobnym dodatkiem do tego wszystkiego. Mózg decyduje o tym, czy ten
ciemnoczerwony organ, wypełniony po brzegi krwią i bijący tylko
dlatego, aby zapewnić nam życie, nie zacznie przyspieszać swojej
pracy, kiedy ujrzymy lub usłyszymy coś, co wprawi nasz mózg, który
jest najważniejszy, w stan podwyższonej gotowości. On decyduje o
tym, co dzieje się z naszym sercem, oddechem i całym ciałem, gdy
poczujemy, że jesteśmy zakochani w kimś wyjątkowym. On daje znać
czy poczuliśmy coś do osoby, którą przypadkowo spotkaliśmy na
ulicy lub w metrze. To właśnie mózg przekazuje sercu to, jak ma
się zachowywać podczas konkretnych sytuacji. Czasem nawet robi to w
najmniej odpowiedni sposób i wprawia nas tym w zakłopotanie. Bo po
cóż mamy czerwienić się, kiedy osoba, która nam się spodobała,
powiedziała nam zwykłe „cześć”, albo pożyczyła od nas
ołówek? To głupie i sprawia wielu osobom mnóstwo kłopotów; jest
początkiem czegoś, co potem trudno skończyć. Taki głupi mózg,
który odpowiada za wszystko, czasem skazuje nas na coś do końca
życia. Mnie skazał na cierpienie, właśnie przez takie wprawienie
serca w szybsze bicie, podczas patrzenia na zielonooką piękność o
brązowych włosach. Właśnie takie sytuacje, które niby są
dla nas dobre, mogą czasami przerodzić się w coś takiego, co
teraz spotyka mnie. Mózg wybiera sobie jakąś potencjalną
„ofiarę”, która zachwyca nas swoim wyglądem, osobowością,
zachowaniem, a kiedy serce stanowczo protestuje przed zakochaniem się
w takiej właśnie osobie, mózg robi mu na złość.
Kategoria: Bill Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz