26/11/2016
BEI DIR, Frigid
Simon Dunst założył ręce na piersi, oparł się wygodniej o czarny fotel i przyjrzał się badawczo Tomowi, który siedział skruszony po drugiej stronie zawalonego papierami biurka. Tom przygładził dłonią ciemnie włosy wymykające się spod gumki i nerwowo podciągnął rękawy beżowego swetra. Czuł się niezręcznie, gdy lekarz patrzył na niego bez słowa.
— Ostatnio nieźle zdenerwowałeś Liv — odezwał się w końcu ni to złowrogo, ni to oskarżycielsko. Tom popatrzył wprost w te przenikliwe niebieskie oczy i skinął. Nie chciał się tłumaczyć z tego, że zmusił Liv, by wreszcie wyznała mu prawdę o swojej przeszłości – potrzebował tego. Potrzebował tej wiedzy, która później przez kilka dni nie pozwalała mu przekroczyć progu szpitala i sali Liv. Nie mógł na nią patrzeć ani nie mógł z nią rozmawiać. — Wiem co nieco o tym, co spotkało Liv. I rozumiem, że chciałeś dowiedzieć się o tym wszystkim, chociaż nie pochwalam tego, że zaburzyłeś jej spokój.
Wzruszył ramionami.
— Swój też zaburzyłem.
— Zauważyłem — odparł, unosząc znacząco brwi. Najwyraźniej wychwycił jego nieobecność w ciągu ostatnich dni.
— Co z nią?
— Nie powinieneś sam jej zapytać? — Tom milczał wymownie, a Simon westchnął. — No tak, przeszłość Liv była dosyć burzliwa. Z jednej strony rozumiem twoje wahanie, ale z drugiej jestem jej lekarzem. Nie mogę udzielać informacji na temat jej zdrowia obcym dla niej osobom.
— Nie jestem obcy... — zaperzył się.
— Nie?
Kategoria: Tom Kaulitz, +18
......
......
A FREAK ON NATURE, Quesse 483
3. dni pustki i ... niczego więcej
Pustka to coś więcej, niż uczucie świadczące o braku czegoś,
o nieposiadaniu tego, co chcielibyśmy posiadać. O braku czegoś w
sercu, umyśle, czy nawet czegoś materialnego. Pustkę definiować
można na wiele sposobów; jako nicość piętrząca się we wnętrzu
człowieka; jako coś rosnącego w nas i pochłaniającego z
każdą sekundą. Zabiera nam to siłę na cokolwiek; zwiększa się
z każdą chwilą, z każdą sekundą. Zabiera nam poczucie
przynależności do czegoś, co śmiało moglibyśmy nazwać ukochaną
osobą. Pustka to takie cholerstwo pochłaniające mnie od dnia,
kiedy ona mnie opuściła. Towarzyszy mi na każdym kroku; zabiera
całe szczęście, które czasami chce zapukać do moich drzwi. Ale
zatrzaskuje mu drzwi przed nosem. Przez nią szczęście nie ma prawa
złożyć mi wizyty. Ten dzień, w którym moje życie zostało
pozbawione jakiegokolwiek sensu, dało nadzieję pustce, która od
razu wykorzystała nadarzającą się okazję i wpadła z wizytą,
aby pozostać u mnie na dłużej i rozgościć się na dobre…
Obudził się sam w dużym łóżku, tonący w jedwabnej pościeli.
Przez sen chciał pogładzić po plecach swoją ukochaną, lecz, ku
jego zaskoczeniu, jego dłoń wylądowała na poduszce i opadła z
głuchym klapnięciem. Zmęczony i niewyspany otworzył oczy, a do
jego tęczówek dotarły stłumione przez fioletowe zasłony, złote
promienie słoneczne. Zerknął na zegarek stojący na szafce nocnej
i ujrzał 8:15. Nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że godzinę
tę pamiętać będzie jeszcze przez długi czas.
Kategoria: Bill Kaulitz
..................................................................................................................
25/11/2016
A RAY OF SUNSHINE ON A RAINY LIFE, sacred
18
Czas biegł nieubłaganie, niosąc ze sobą nieuchronny koniec
tego wspaniałego wyjazdu. Tydzień w towarzystwie Toma był
cudownością, która nijak nie przygotowała jej na dwa kolejne
pozbawione jego obecności - wręcz przeciwnie. Myśl, że lada
moment rozstaną się na całe czternaście dni, przyprawiała ją o
nieokiełznany smutek.
– Co ja będę robić przez te dwa tygodnie? – spytała Klara,
przeciągając się seksownie. – Może Max przygarnie mnie pod
swoje skrzydła – udała zamyślenie, uśmiechając się chytrze do
Toma. Chłopak jednym ruchem zawisnął nad nią.
– Masz absolutny, niepodważalny i niekwestionowany zakaz
spotykania się z tym człowiekiem – odparł, patrząc jej
prosto w oczy.
– Tom Kaulitz jest zazdrosny? – podpuściła go. Pisnęła
lekko, kiedy skubnął zębami skórę na jej obojczyku.
– Mówiłem już, że bywam zazdrosny o to, co jest moje –
przeciągnął dłonią po krągłym udzie dziewczyny, wywołując
przyjemne ciarki spływające wzdłuż kręgosłupa aż do
najczulszego punktu kobiecego ciała. Nie mogła pozwolić sobie na
kolejną chwilę słabości spowodowaną jego obecnością, więc
zwinnie zepchnęła go z siebie i usiadła po turecku.
– W takim razie powinieneś zostawić mi coś, co nie pozwoli o
tobie zapomnieć.
Tom prychnął drwiącym śmiechem i przekręcił głowę,
niedowierzającym spojrzeniem taksując rozbawioną Klarę.
– Naprawdę sądzisz, że mogłabyś choć na chwilę o mnie
zapomnieć? – uniósł brew, dając jasno do zrozumienia, że nie
wierzy w ani jedno słowo. – Po spędzonym wspólnie tygodniu,
zasypianiu i budzeniu się obok; spacerach, zakupach, nocnej kąpieli
nago w jeziorze?
Kategoria: Tom Kaulitz
................
RETURM TO REMEMBER, Beatrice
Część 17
Tamtego wieczoru u Toma nie poczynił już żadnych kroków,
nie zbliżył się do Babette i dalszą część przyjęcia zachował
nad wyraz przyzwoicie i z klasą.
Obiecał
sobie wówczas, że najpierw rozstanie się z Patrizią, a potem
będzie starał ułożyć życie tak, jak tego pragnął. Jednak
zupełnie nie wiedział jak ma ten spektakl rozegrać, jak postąpić.
Przyrzeczenie dane Patrizii już niemal całkowicie odeszło w cień
targających nim innych uczuć, jednak doskonale zdawał sobie sprawę
z tego, że Babette nie przyjmie zbyt dobrze wiadomości o ich
rozstaniu, w dodatku jeśli to on odejdzie stając się przyczyną
jej łez, pozostawiając po sobie w jej życiu popiół i zgliszcza.
Jak więc miał poukładać to wszystko, żeby wreszcie zaznać
upragnionego szczęścia?
Siedział
w swoim salonie zatapiając się w myślach, rozważając każdą
ewentualność, uporczywie wszystko analizując. Gdyby chociaż mógł
się czymś zająć, może nie miałby aż tyle czasu, żeby się tym
wszystkim zadręczać. Upragnione wolne między świętami, a
sylwestrem, najmniej mu było teraz potrzebne.
Patrizia
pojechała na ostatnią przymiarkę sylwestrowej sukni, a i Max też
się gdzieś szykował. Za chwilę miał zostać w domu zupełnie sam
i zastanawiał się, czy przypadkiem nie pojechać do Toma.
Potrzebował
jakiegoś zajęcia, choćby rozmowy, wiedział, że jeśli zostanie w
domu gotów się zadręczyć. Wszystko wymykało mu się spod
kontroli, nie radził już sobie nawet z własnymi myślami. Teraz
dla odmiany zastanawiał się nad losem Maxa. Jak to wszystko
poukłada, jeśli już rozstanie się z Patrizią? Był z nim bardzo
związany i chociaż nie był jego biologicznym ojcem, traktował go
jak własnego syna. Tu był jego dom, studio w którym grali, całe
jego życie... Jak ma mu powiedzieć, że chce opuścić jego matkę?
Chciałby, żeby Max został z nim, ale czy w ogóle powinien coś
takiego proponować?
Kategoria: Bill Kaulitz, +18
..................................................................................................................
23/11/2016
DRUNK IN LOVE, No angel
VII
- Nie wiem o co Tobie chodzi, Bill.... - wypowiedziałam przez
zęby, widząc jak w blondynie ponownie zbiera się złość. Boże,
dopomóż! Mężczyzna jedynie zrobił krok w tył i przechylił
delikatnie głowę w lewą stronę, jakby zastanawiał się w który
policzek wymierzyć mi cios. Moim zdziwieniem było to, że nic nie
zrobił. Jedyny ruch jaki wykonał było skrzyżowanie dłoni na
klatce piersiowej. Po chwili ponownie zbliżył się do mojej osoby
na tyle blisko, bym mogła znów czuć jego oddech na swojej
skórze.
- Nie wiesz...? Przestań kłamać parszywa suko! Gdzie
jest nasza córka?! - wrzasnął nagle a moje źrenice powiększyły
się do rozmiaru ziela angielskiego. Czyżbym zapomniała wspomnieć?
Nie. Po prostu nie chciałam o tym wspominać. Tak, byłam w ciąży,
ja i Bill wpadliśmy po naszej jednej jedynej wspólnej nocy.
Dowiedziałam się o tym dwa miesiące po jego zniknięciu, wtedy był
to koniec pierwszego trymestru. A co z dzieckiem? Urodziłam
dziewczynkę, której na imię dałam Amelie Rose. Niestety nie byłam
w stanie jej wychować. Po śmierci mojej mamy zajęła się mną jej
siostra a moja ciotka, której sytuacja finansowa nie pozwalała na
posiadanie kolejnego dziecka pod dachem jej domu, tym bardziej, że
sama miała jeszcze dwóch synów młodszych ode mnie o cztery lata.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji było oddanie maleństwa do domu
dziecka. Nie chciałam tego robić, chciałam by została ze mną,
przyglądać się jak rośnie z dnia na dzień, jak robi pierwsze
kroki, usłyszeć jej pierwsze słowo.
Kategoria: Bill Kaulitz
............................................................................................
22/11/2016
SERRE MOI FORT, Millie
Roses
- Sto lat, najpiękniejsza! – rozweselony głos w słuchawce
telefonu uderzył w nią z podwójną siłą, gdy wyrwana ze snu
odebrała połączenie. – Dobrze wiesz, że nie jestem dobra w
składaniu życzeń, więc po prostu wszystkiego najlepszego!
- Dziękuję – odparła zaspanym głosem. Zapomniała o swoich
własnych urodzinach i przez moment myślała, że to może Mai coś
się pomyliło, lecz zerknęła na datę w telefonie i bez wątpienia
dziś był piąty października.
- Dasz się dzisiaj zaprosić na miasto?
- Daj spokój…
- Oj, Lilly – przyjaciółka wydawała się mieć wspaniały
humor, w przeciwieństwie do Lilianne. – Chociaż na jedno piwo.
- Wybacz, nie mam najmniejszej ochoty – przymknęła oczy,
odetchnęła głęboko i poczuła zapach róż.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie – usłyszała, rozbudzona
pocałunkiem w czoło i ujrzała jego twarz. – Obyś zawsze była
taka uśmiechnięta, tak bardzo piękna i tak bardzo moja.
Podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła oczy ze
zdumienia. Bill siedział na brzegu jej łóżka, a w całej jej
sypialni poustawiał kosze pełne przepięknych, czerwonych róż,
których zapach roznosił się po całym pomieszczeniu. Ze wzruszenia
zaszkliły jej się oczy, a jej usta ułożyły się w szeroki
uśmiech. Jak on to zrobił, że udało mu się to wszystko wnieść,
nie budząc jej przy tym?
Kategoria: Bill Kaulitz
....................................................................................................
20/11/2016
NEVER GIVE UP, Sandy
2
- Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję! – Mruknęłam sama
do siebie, gdy trzasnęły za mną drzwi do sypialni Clary.
Po
długiej i wyczerpującej rozmowie z panią Singrid nie miałam już
najmniejszych złudzeń, że tą rodzina jest co najmniej dziwna, ba!
Daleko do tego by móc określić ich rodziną. Żyją niczym
korporacja, każdy ma wyznaczone miejsce i zadanie i nikt nie może
wychylać się przed szereg.
Weszłam do łazienki aby opłukać
twarz zimną wodą.
Delikatny chłód popieścił moje skołatane
nerwy. Gdyby nie to, jak bardzo nienawidzi mnie wuj i jak bardzo chce
zarobić własne pieniądze, aby jak najszybciej się stąd wynieść,
w życiu nie przyjęłabym propozycji tej szorstkiej i pozbawionej
uczuć kobiety. Wydaje mi się bardzo mocno, że ciocia Heidi maczała
w tym palce, bo przecież skąd Singrid wiedziałaby, że jestem
nauczycielką?
No cóż, w tym momencie to było najmniej
istotne, rano miałam dostać program, jaki chłopiec musi nadrobić
i dostałam czas do poniedziałku, aby wszystko sobie ułożyć.
Wzięłam
głęboki wdech i spojrzałam w lustro, karcąc się przy tym własnym
spojrzeniem.
Tata wychował mnie na bardzo pokorną i cierpliwą
osobę, a tym czasem już po kilku godzinach od mojego przyjazdu
kilkakrotnie miałam ochotę kogoś uderzyć.
Chyba zaczynam się
obawiać, że zatracę w tym domu samą siebie.
Kategoria: Tom Kaulitz
Hej, brakuje mojego BD z wczoraj. ;)
OdpowiedzUsuńMałe przeoczenie. Przepraszamy... Dzięki za zwrócenie uwagi :)
Usuń