NA NASZYM SPISIE W KATEGORIACH TRWAJĄ PRACE PORZĄDKOWE, ZA WSZELKIE BRAKI ESTETYCZNE/NIEDOCIĄGNIĘCIA PRZEPRASZAMY.
*
ZAKTUALIZOWANE ZOSTAŁY KATEGORIE:+18, ZAKOŃCZONE, BILL, TOM, GUSTAV,
GEORG, ONE-SHOT ORAZ BILL I TOM
GEORG, ONE-SHOT ORAZ BILL I TOM
19/11/2016r.
A FREAK OF NATURE, Quesse 483
2. Małe ważne rzeczy
Jakże szybko człowiek potrafi przejść z jednego wątku w
drugi. Jak mało trzeba, aby zmienić temat i zapomnieć o
poprzednim, a wraz z tym, zapomnieć o czym się wcześniej pisało,
mówiło, czy nawet rozmyślało. Jestem tego jednym z wielu
przykładów, jakie mógłbym tutaj przytoczyć: pisałem o tym, że
czuję się kompletnie beznadziejnie i pusto po odejściu kogoś, kto
znaczył dla mnie więcej niż własne, nędzne życie, a skończyłem
na opowieści, która jakiś czas temu wydarzyła się w mojej
rodzinie. Wydaje mi się, że takie rzeczy dzieją się absolutnie
automatycznie i nie mamy na nie najmniejszego wpływu. Przez minutę,
czy dwie myślimy o jednym, jesteśmy w tym zatopieni jak w
bezkresnym oceanie marzeń, a potem, niby przez sekundę, w naszym
umyśle pojawi się mała, mało istotna chmurka, zawierająca zdanie
z całkiem odrębnego tematu. To ona bierze nad nami górę, zmusza
do zapomnienia o ówczesnych przemyśleniach i pochłania nas
całkowicie, nie zdając sobie sprawy, że myśleliśmy właśnie o
czymś ważniejszym. Niesamowite jest to, jaki ogromny wpływ mają
na nas właśnie takie, małe, nieistotne rzeczy; jak potrafią
zawładnąć człowiekiem, który oddaje się im, czasem nie zdając
sobie sprawy z tego, że im ulega; pozwala im wtedy robić ze sobą,
co im się żywnie podoba, a człowiek nie martwi się o to, że może
coś nie wyjść, coś źle pójdzie i będzie żałował tego, że
za ową małą, a zarazem wielką rzeczą zaczął podążać.
Niekiedy takie małe gesty, nic nieznaczące czyny, może jakieś
epizody, wprowadzają człowieka w różne stany emocjonalne;
niekoniecznie dobre. Czasem jakiś zwykły, przelotny uśmiech
całkiem obcej osoby może wywołać różne emocje. Raz może
doprowadzić do płaczu, a innym razem wprowadzić w stan
euforii.
Tak właśnie było ze mną i tą, która odeszła. Nie
nadam jej imienia; niech zostanie tylko w moim sercu i umyśle, niech
będzie moją tajemnicą na zawsze. Niech jej imię zostanie we mnie,
i tylko we mnie, do końca moich dni. Niech ten pamiętnik nie będzie
skażony nieszczęśliwą miłością do tej, która mnie opuściła…
Los Angeles. Niemiecka restauracja, w której bliźniacy Kaulitz
świętowali swoje kolejne urodziny. Lokal był przepełniony, ale
nikt nie zwracał uwagi, że tych czterech mężczyzn, siedzących
przy jednym ze stolików to jeden ze znanych na całym świecie
zespołów.
- Nie mam nic przeciwko takiemu życiu – odezwał
się basista.
- Jakiemu? – dociekał Bill.
- Takiemu
cichemu… Nikt nie piszczy, nie wrzeszczy, nie prosi o autograf… W
Niemczech nie ma życia. Jedynie można o czymś takim pomarzyć.
Kategoria: Bill Kaulitz
.......................................................................
17/11/2016r.
RETRUN TO REMEMBER, Beatrice
Część 16
Lucienne wróciła do stołu. Bill od samego wejścia wbił
w nią przenikliwy, wyczekujący wzrok, potrzebował jakiegoś znaku,
potwierdzenia, że dziś jeszcze ją zobaczy, przecież tak naprawdę
tylko na to czekał i gdyby nie ona, wcale by tu nie przyszedł. Z
bratem złożył sobie życzenia w rodzinnym domu, tam spędził
święta i nie potrzebował kolejnego przyjęcia w gronie znajomych,
raczej wolałby odpocząć w swoim salonie. Ale przyszedł, bo miała
tu być także i Babette.
Wykorzystując
to, że Patrizia właśnie rozmawiała z Cecilią, bratowa mrugnęła
do niego porozumiewawczo potwierdzając tym samym dobrą nowinę. Z
wyrazu jego twarzy mogła teraz wyczytać ulgę, jakby zrzucił z
siebie jakiś ciężar. Odetchnął i wygodnie rozparł się na
krześle, uśmiechając do niej z wdzięcznością.
Czy
to możliwe, że miłość bywała aż tak wielka i szalona, gotowa
wybaczać rzeczy wręcz niewybaczalne? I właściwie od czego to
mogło zależeć, od charakteru człowieka, jego wrażliwości, czy
od realnego odnalezienia na tym świecie właściwej osoby? A może
jej Tom też ją tak kocha, ale ją ma przy sobie, więc odczuwa i
okazuje swoje uczucie do niej w zupełnie inny, mniej spektakularny
sposób? Popatrzyła teraz na niego, zastanawiając się, czy na
pewno nigdy jej nie zdradził? Miał przecież tyle okazji jeżdżąc
ze swoim zespołem na tourne.
Zauważył,
że mu się badawczo przygląda, zupełnie inaczej niż zwykle, więc
przerwał rozmowę z Peterem.
-
Coś się stało kochanie? - zapytał z troską w głosie.
Lucienne
uśmiechnęła się delikatnie.
-
Nie, nic... Zastanawiam się tylko, czy ty też tak bardzo mnie
kochasz jak on kocha ją... - powiedziała cicho, dyskretnie zerkając
w stronę zamyślonego szwagra.
Tom
westchnął. Ostatnio, przez ten nawrót wielkiej miłości u Billa,
był bombardowany niezliczoną ilością pytań dotyczących właśnie
tej kwestii.
Ujął
dłoń żony w lekki uścisk swojej.
Kategoria: Bill Kaulitz, +18
.........................................................................
16/11/2016r.
NEVER GIVE UP, Sandy
1
Nigdy nie byłam zwolenniczką USA, jakoś specjalnie nie
przemawiają do mnie Stany, jednak sytuacja życiowa zmusiła mnie do
opuszczenia rodzinnych Niemiec.
Po śmierci rodziców zostałam
całkiem sama, rodzina rozjechała się po świecie, a zawód
nauczycielki nie pozwolił mi na samo utrzymanie. Najbliższą
rodzinę, siostrę mojego ojca mam właśnie w Los Angeles, gdzie za
godzinę powinnam wylądować, do tego czasu zyskałam trochę
spokoju i mogłam pogrążyć się w zadumie, poukładać sobie
wszystko w głowie i stworzyć jakiś plan działania, który pozwoli
mi przeżyć w zupełnie obcym miejscu.
Podróż minęła
szybciej niż się tego spodziewałam, ale ta ostatnia godzina
ciągnęła się nieubłaganie.
Z jednej strony nie mogłam się
doczekać spotkania z kochaną ciocią, z drugiej zaś nie wiele mi
brakowało, żeby wykraść spadochron, skoczyć i pieszo wrócić do
Hamburga.
Lądowanie obyło się bez komplikacji. Już na samym wstępie
jednak przeraził mnie ogrom lotniska i mnóstwo napisów w języku
angielskim. Znam angielski, jednak nie wybitnie perfekcyjnie, dlatego
wolałam na samym początku uniknąć zrobienia z siebie totalnej
kretynki i zdałam się na znaki, szczególnie te obrazkowe.
Po
krótkiej chwili udało mi się dotrzeć do sektora C7, w którym
wydawane były bagaże z mojego lotu. Poczułam lekką ulgę.
Kategoria: Tom Kaulitz
......................................................................................
13/11/2016r.
NUR MIT DIR ZUSAMMEN, Czaki
8
Stałem przed drzwiami i już dobre kilka minut naciskałem ten
biedny dzwonek. Przeszedłem przez różne fazy; na początku
nacisnąłem raz i czekałem, znowu naciskałem i czekałem
grzecznie, kiedy się wkurzyłem, to dobre dwie minuty naciskałem na
mały guziczek bez przerwy, aż w końcu zacząłem walić pięściami
w drewniane drzwi, które otworzyły się dopiero wtedy, gdy moje
biedne knykcie pulsowały z bólu.
- Nie nauczył cię doktorek, że jeśli ktoś nie otwiera, to
albo go nie ma albo nie chce z tobą gadać? – Tom oparł się o
futrynę, unosząc brew. Och, zaraz go walnę, no przysięgam!
Jeszcze jedno słowo, a dostanie ode mnie czymś ciężkim.
- Przyszedłem, żeby porozmawiać – zacząłem dyplomatycznie,
starając się zapomnieć o tym, co przed chwilą powiedział. Ja
miałbym być niewychowany? On sam nie wie, co mówi. No i czemu on
mnie nie wypuszcza do środka? Przez próg mamy rozmawiać?
- Słucham. – No pewnie! O nie, nie. Co to, to nie ze mną. Ja
nie będę marznąć i stać przed jego domem jak debil.
- Wpuścisz mnie?
- Nie – trzymajcie mnie… - W ogóle dziwię się, że masz
czelność i tupet, żeby po tym wszystkim tutaj jeszcze przychodzić.
- Że co proszę?!
- Nie wiem, co ci na łeb padło, Bill. Nie musiałeś przed
wszystkimi znajomymi odwalać takiej szopki. Pomyślałeś, jak ja
się czuję? Jak Carl? Jestem pewien, że bardzo go zraniłeś.
Kategoria: Twincest
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz