Nowości w tym tygodniu! (28.08-03.09.2016r)

02.09.2016r.

"Koniec przeszłości, początek przyszłości", Invaded 96


Rozdział II


Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Nie miałam pojęcia, kto się do mnie dobija i wyrywa ze snu.  Spod pierzyny wyciągnęłam swoją rękę w kierunku komórki.  Otworzyłam oczy, a na wyświetlaczu zobaczyłam napis „MAMA” i jej zdjęcie .  –Czy ona oszalała?? – Pomyślałam widząc jej numer.
- No nie masz po prostu serca. – Powiedziałam przykładając moją komórkę do ucha.
-Może na początek mogłabyś się przywitać, a nie z pretensjami od samego rana. – Odparła rodzicielka niezbyt zadowolona początkiem rozmowy.
-Cześć Mamuś. Nie gniewaj się ale chyba wiesz, że nie lubię jak ktoś mnie budzi.
- Tak, a ty chyba zapomniałaś, że miałaś zadzwoń jak będziesz na miejscu. My z tatą się zamartwiamy, bo nie wiemy czy jesteś cała i zdrowa. – Powiedziała z wyrzutem i żalem w głosie.  Wbrew pozorom mama, mimo braku czasu oraz ciągłego pośpiechu zawsze się o mnie troszczy. Kiedy tylko miała wolny czas , za każdym razem spędzała go ze mną, choć było go bardzo mało. Fakt był taki, że częściej  widziałam moją opiekunkę niż ją, ale w gruncie rzeczy wynagradzała mi to jak tylko mogła.
-Ahh… Mamo przyznam się zapomniałam. Wiesz lot był długi, a tu jeszcze droga z lotniska pełna była korków .  – Tłumaczyłam się, jednak nie wspominałam o moim nowym znajomym, którego mama znała.
-No dobrze kochanie. Kevin widać dobrze się spisał skoro jesteś cała i zdrowa. – Po głosie mamy słyszałam jej zadowolenie i dobrze odznaczającą się satysfakcję.  -  A dom ci się podoba?? – Spytała z ciekawością.
- Tak dom jest piękny choć szczerze mówiąc jeszcze go nie obejrzałam do samego końca. – Odpowiedziałam szybko. – Mamo a skąd  go znacie ??
- Wiesz to znajomy Krystiana, on jest dźwiękowcem w studiu muzycznym. Pracuje z …. – Urwała - Kochanie muszę kończyć, bo już jest fotograf. Kocham cię bardzo i bądź ostrożna. – Poinformowała mnie i pożegnała zarazem. Chwilę po jej słowach usłyszałam tylko dźwięk zakończenia połączenia, a ja leżałam dalej w łóżku. Patrzyłam na biały sufit i wsłuchiwałam się w szum fal za oknem. Nie mogłam tak leżeć w łóżku, choć najchętniej  spędziłabym  w nim cały dzień. 



Kategoria: Tokio Hotel




* * *

"Ten drugi", Czekoladka



2


Przy obiedzie Tom zachowywał się jakby nigdy nic, chociaż za każdym razem, gdy brat łapał jego spojrzenie, gdzieś za ścianą obojętności wrzała jego złość. Chłopak był pewien, że za nic nie chce się dowiedzieć jak zareagowałby na jego kłamstwo. Grzebał więc widelcem w talerzu zupełnie nie mając apetytu, chociaż nic właściwie jeszcze nie jadł. Z zamyślenia wyrwał go głos Toma.
- Więc kiedy zamierzasz wszystkim przedstawić Dave’a? Mama bardzo by się ucieszyła.
Aż przeszły go zimne dreszcze.
- Nie przeginaj. Na razie chcemy zostawić to dla siebie. Wiesz, lepiej się poznać.
- No, wiem. Ale nie zwlekajcie za długo – mruknął, patrząc się jednak na swój widelec.
- To zależy jakie jeszcze niespodzianki ma dla mnie Bill – wtrącił się Dave, a młodszy z bliźniaków mimowolnie spojrzał na niego niechętnie.
- To jakie miał dotąd?
- No, nadopiekuńczego brata – odparł, bez mrugnięcia wytrzymując morderczy wzrok Toma.
Billowi nie podobało się to, jak otwarcie się stawiał. Wydawało mu się, że Tom ma dość rozumu, żeby nie zaczynać wojny, ale naprawdę niewiele wiedział o Dave’ie. Odchrząknął niezręcznie.
- Nie przesadzaj. Dlaczego się tak zachowujesz? – rzucił wyzywająco, uznając, że najlepiej będzie zadusić ten spór w zarodku. Dave nie miał pojęcia o nim i Tomie, więc nie miał powodu stawiać się mu, skoro wcześniej się nie znali.
- Umiem o siebie zadbać – warknął Tom.
- Ale tu nie chodzi o ciebie, już mówiłem Dave’owi, że nie lubię, gdy robi coś takiego.
Bill nigdy nie spodziewał się, że dopuści się takich sposobów na zapanowanie nad sytuacją. Bał się tylko tego, jak bardzo brat może być o niego zazdrosny i że sam nie wytrzyma, i po prostu stąd ucieknie. Wciąż chciał wierzyć, że to nie tylko złość o odebraną zabawkę.
- Wybacz, Billy. W końcu nie powiedziałem nic złego. To tylko żarty, poza tym to naprawdę słodkie, że tak o siebie dbacie.
- Złośliwiec – mruknął już tylko chłopak, ale kątem oka dojrzał, że Tom przestał mordować ich wzrokiem. Dokończył obiad i wstał od stołu.


Kategoria: Twincest


* * *

"A ray of sunshine on a rainny life", sacred



16


Klara wiedziała, że ludzka cierpliwość jest ograniczona i gdzieś tam ma swoją granicę; nie była jednak do końca świadoma swojej własnej wytrzymałości. Zdążyła ochłonąć po ostrej wymianie zdań z Aną, ale powrót do mieszkania przyczynił się do kolejnej sprzeczki. Nie potrafiła pojąć braku wsparcia ze strony przyjaciółki ani tego, jak wielki wpływ wywarł na nią Max. Uznała, że nawet jeśli wyzna prawdę o jego groźbach, to ta nie uwierzy, ponieważ już wystarczająco długo stała po stronie zupełnie obcego faceta. Z tego powodu we wnętrzu Klary niezrozumienie mieszało się z zawodem. Ana nadszarpnęła zaufanie, którym darzyła ją brunetka, i w jednej chwili sprawiła, że ich przyjaźń zawisła na włosku.
Nieustanna bezsilność wobec zaistniałej sytuacji sprawiła, że Klara nie podejmowała dalszej walki. Uznała, że ich przyjaźń potrzebuje czasu. Postanowiła nie naciskać i zaprzestać tłumaczeń, by Ana sama zrozumiała, po czyjej stronie powinna stać.
Usłyszała dzwonek do drzwi, ale nie zareagowała, uznawszy, że w niedzielny wieczór to jedynie Jacob może raczyć ich swoimi odwiedzinami. Zdziwiła się, gdy chwilę później w drzwiach jej sypialni stanął Bill.
– Hej! – uśmiechnął się przyjaźnie.
– Musiałeś się mocno stęsknić – spojrzała na zegarek. – Pożegnaliśmy się z cztery godziny temu.
– Jak długo zajmie ci spakowanie ubrań na tygodniowy wyjazd?
– Wyjazd? – Ana stanęła za plecami Billa. – Jaki wyjazd? – spytała z pogardą, marszcząc brwi. Taksowała przyjaciółkę wzrokiem, oczekując na odpowiedź.


Kategoria: Tom Kaulitz




 *

01.09.2016r.

"Zachowanie pana G", attention TH


Rozdział 3


 Scarlet pierwsza weszła do domu, zaraz za nią państwo Kaulitz. Georg i Gustav pojechali do swoich domów. Kiedy wszyscy się rozpłaszczyli nastolatka od razu skierowała się do kuchni za panią Simone.
- Robię herbaty, ktoś chcę?- zapytała domowników.
- Ja z chęcią. - odpowiedziała brunetka. Zaraz za nią zgłosił się Gordon i Tom. - Pomogę pani.
- Oczywiście. Jaką herbatkę chcesz? Mamy malinową, zieloną, czerwoną, czerwoną z cytryną, czerwoną z pigwą, o i znalazła się jeszcze yerba mate. Więc jaką? - kobieta uśmiechnęła się serdecznie.
- Wybiorę zieloną. Dawno jej nie piłam.
- Oczywiście skarbie. - pani Simone nastawiła wodę, a Scarlet szukała kubków. Po dłuższej chwili na nie natrafiła. Wyjęła cztery i ustawiła je na blacie równiutko.
Przez chwilę kobiety stały w milczeniu. Czekały, aż zagotuje się woda. Kiedy doszły z parującymi kubkami do salonu i rozdały napoje i usiadły, pan Gordon się odezwał.
- Dzieci, macie jakieś plany na weekend?
         Brunetka spojrzała ciekawie po niepodobnych do siebie bliźniakach, jak na jej gust. Przez chwilę nikt się nie odzywał. W końcu Tom się odezwał.
- Ja tam nie mam żądnych planów, ale można by gdzieś wyskoczyć, co ty na to?- zapytał i szturchnął brata. Młodszy z braci oderwał swój wzrok na chwilę od telefonu i spojrzał po zebranych ludziach.
- Nooo… można by…- to powiedziawszy wrócił do wcześniejszej czynności.
- No to super!- ucieszyła się Simone. - To weźmiecie ze sobą Scarlet. Pokażecie jej miasto nocą.
- Nie ma problemu.- powiedział uśmiechnięty Tom. Bill za to jękną tak głośno, że pani Simone aż go skarciła wzrokiem, kiedy ponownie oderwał się od swojego telefonu.
- Bo dobra… jak trzeba…- dodał po chwili i wyszedł. Po chwili było słychać tylko delikatne trzaśnięcie drzwiami.
- Ach te dzieci… - powiedziała cicho szatynka, na co starszy bliźniak cicho się zaśmiał.


Kategoria: Gustav Schafer



* * *

"Return to Remember", Baetrice J.



Część 5

 Obudził się grubo po dziesiątej i zastanowił nad tym, czy przypadkiem nie był z kimś wcześniej umówiony. Wczorajszego wieczoru nawet tego nie sprawdził, jak też nie pomyślał o włączeniu budzika. Sięgnął leniwie po telefon i zerknął w terminarz. Na szczęście w wytwórni miał być dopiero o piętnastej. Poleżał drzemiąc jeszcze kilkanaście minut, ale głód i wdzierający się w jego zmysł węchu zapach, nie pozwolił na dłuższe leniuchowanie. Wstał i najpierw na dłuższą chwilę zamknął się w łazience, po wyjściu z której skierował swoje kroki do kuchni, gdzie krzątała się w dobrym humorze, Patrizia. Bez słowa napełnił filiżankę kawą z ekspresu i stawiając ją na ladzie barku, usiadł na wysokim krześle. Kątem oka zobaczyła go i odwróciła się z uśmiechem.
            - Cześć kochanie - Cmoknęła go w policzek, przechylając się przez ladę.  
            Zastanowił się teraz, skąd w niej tyle radości? Patrząc na jej roześmianą twarz, nie można było zobaczyć śladu po przykrości jakiej w nocy od niego doznała. Zachowywała się, jakby zupełnie nic się nie stało, albo jakby wczorajszy wieczór należał do najpiękniejszych w jej życiu.
            - Na co masz ochotę? - zapytała, pokazując mu wybór śniadaniowych smakołyków, jakie dla niego przygotowała.
            - Mogą być tosty z szynką - odparł bez większego entuzjazmu.
            Sam był na siebie zły, że nie potrafi być dla niej miły, okazać odrobiny ciepła. Ona puściła w niepamięć wczorajszą, nocną porażkę, gdy tymczasem on, nawet uśmiechem nie potrafił podziękować jej za to własnoręcznie przygotowane śniadanie. Ale taka właśnie była jego natura, choćby chciał, udawanie nie było nigdy jego mocną stroną.

Kategorai: Bill Kaulitz, +18  



 * * *

"Miłość z Las Vegas", Ka


32. "Kommst du mit mir?"


To było, jak moment, w którym dociera do ciebie świadomość. Świadomość tego, że za chwilę po całym szczęściu, które wypełnia twoje życie, pozostanie już tylko szary, unoszący się nad ziemią dym. Wszystko spłonie na twoich oczach i to ty będziesz tą osobą, która wznieci ogień. Pytanie tylko, co z tym zrobisz. Możesz stać i dusić się tym dymem lub wziąć sprawy w swoje ręce 
i próbować się go pozbyć. Ratując siebie oraz resztki twojego uczucia szczęścia. Bo to tylko uczucie. Ulotne, niepewne. Skoro tak łatwo do ciebie przyszło, dlaczego uważasz, że nie ma prawa teraz zniknąć?

Ich dzień zaczął się, jak gdyby nigdy nic. Najpierw śniadanie, zwyczajne rozmowy, trochę zabawy z Michaelem. Nikt o nic nie pytał. Nikt nie zaczynał poważnych rozmów. Z jednej strony, pozwalało to zachować spokój duszy, ale z drugiej, momentami, potrafiło doprowadzać do frustracji. Olivia nie chciała, by tak to wyglądało. Nie potrafiła wyobrazić sobie kolejnych dni u boku Toma, każdego z tą samą, wiszącą nad nią chmurą przeszłości. I choćby Tom zapierał się rękoma i nogami, dowie się wszystkiego. A potem mogą razem pozbywać się dymu albo po prostu uciec. Wszystko zależy od niego. I to chyba wydawało się najgorsze z tego wszystkiego. Jego decyzja, jego zachowanie po tym, jak dowie się prawdy. To budziło w niej największy strach.
– Tom, zanim przejdę do rzeczy... Musisz mi coś obiecać – rzekła na wstępie, doskonale zdając sobie sprawę, że wiele od niego wymaga. Tak naprawdę, to ona powinna mieć wobec niego zobowiązania, a nie jeszcze o coś go prosić. Jednak było to dla niej zbyt istotne. Czuła, że bez tej obietnicy nie poradzi sobie dalej.

Kategoria: Tom Kaulitz



* * *

"Dary- Wznieś mnie", Ri


Prolog


To był szalony wieczór i noc. Wieczór, bo graliśmy przed ponad dwoma setkami osób nasze piosenki, a im się one bardzo podobały! Jost mówił nam, że zrobi z nas gwiazdy, ale nie do końca mu wierzyliśmy… My – to znaczy: ja, Tom – mój bliźniak, Georg i Gustav. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy źli, bo w końcu bardzo dużo ćwiczyliśmy i w ogóle… Ale nie byliśmy jacyś super-ekstra! Przynajmniej nie tak bardzo jak Nena! Lecz Jost w nas wierzył i tak samo nasze rodziny… I dlatego dzisiaj graliśmy prawie godzinny koncert na jakimś podmiejskim festynie w miejscowości, której nazwy nawet nie zapamiętałem. Później rodzice pozwoli nam się pobawić jeszcze na kolejnym z koncertów, nim musieliśmy wracać. Nie przewidzieliśmy tylko jednego… Zatarasowanej przewróconym samochodem ciężarowym drogi i cygańskiego obozu przy niej. Co prawda, to my jakoś specjalnie nie narzekaliśmy na opóźnienie… Zawsze mogliśmy nie iść do szkoły w poniedziałek… Rodzice jednak nie byli zachwyceni. Tym bardziej, gdy okazało się, że znalezienie objazdu graniczy z cudem i lepiej poczekać aż przyjedzie pomoc drogowa i postawi na koła tego gruchota, a właściciele zbiorą rozsypane po całej drodze ziemniaki.
Tymczasem my dostaliśmy zaproszenie na ciepły napój w obozie. Rodzice nie byli tym zachwyceni, ale po pozostawieniu kilku osób przy naszych busach, poszli z nami zwiedzić tabor. Na początku było dość sztywno, ale później okazało się, że to bardzo mili ludzie! Chociaż kilku chętnie podarowałbym szczoteczkę do zębów i pastę… I jeszcze kostkę mydła. Serio! Kto na siebie wylewa całe perfumy na raz…? 

Kategoria: Bill i Tom


 * * *

"Nothing's louder than love..." , Czaki


5


Czy ten Carl i wyrzuty sumienia dadzą mi kiedyś spokój?!
- Przepraszam – spuściłem wzrok i zastanawiałem się, co jeszcze powinienem powiedzieć w takiej sytuacji. – Tu nie chodzi o ciebie. Po prostu… Carl nie zasługuje na coś takiego. Muszę pamiętać, że dalej z nim jestem.
- Ale nie chcesz, prawda? – dopytywał. Jemu naprawdę na mnie zależy…
- Nie wiem… Wszystko było takie oczywiste i jasne, zanim się nie pojawiłeś. A teraz nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo coś mnie do ciebie ciągnie, jak fascynujesz mnie. Jesteś taki inny, jesteś moją odskocznią od nudnej codzienności. Jesteś ucieczką od rutyny, której potrzebowałem jak powietrza już od dawna.

- Więc ucieknij ze mną – wyszeptał mi wprost do ucha. Nie odpowiedziałem już na to, tylko wtuliłem się w niego, starając uspokoić myśli i zmysły, które teraz szalały. Schował mnie w swoich silnych ramionach i jeszcze długo podziwialiśmy w ciszy ten widok. Sam nie wiem, kiedy poczułem się tak senny. Oparłem się o Toma, a już po chwili znalazłem się jakimś cudem w samochodzie. W każdym razie jechaliśmy. A ile i w którą stroną? Nie byłem w stanie powiedzieć. Potem już całkowicie odpłynąłem, bo wiedziałem, że przy nim nic złego mi nie zagraża.
Obudziłem się w jakimś miękkim łóżku, w satynowej pościeli. Pomieszczenie było jasne, a przynajmniej takie się wydawało. Tylko... Czemu czułem się tutaj tak obco? Zaraz, zaraz. Gdzie ja byłem?! Usiadłem gwałtownie i zacząłem łączyć fakty. Nocna wyprawa, Tom, zasnąłem. Odkryłem kołdrę szybko, ale byłem w bokserkach oraz w za dużej koszulce. Więc do niczego nie doszło, prawda? No przecież nie ma na to szans! Ubrałem się w swoje rzeczy, wyszedłem z sypialni i kręconymi, drewnianymi schodami zszedłem na dół, gdzie w kuchni królował nie kto inny jak Tom.


Kategoria: Twincest



 * 
30.08.2016r.

"Nauczyciel", Melodie



4



Jeszcze nigdy,  przenigdy w moim życiu nie widziałem, jak jakikolwiek nauczyciel kłóci się ze swoim szefem.. o mnie! Ba!
Większość w tej szkole mnie przecież nienawidzi! Zaś, gdy Kaulitz zobaczył, soczyste limo pod moim okiem, które nagle, z dnia na dzień, pojawiło się w tym niepożądanym miejscu,  widziałem w jego oczach.. furię. I to taką.. jak nigdy wcześniej. Może to jest ten cały patriotyzm i pomaganie 'swoim'? W końcu,  też jest Niemcem,  prawda?
No, ale wracając do Kaulitza...
- To jakieś żarty, tak? - Prychnął, zirytowany. - Nic pan nie zrobi z  faktem,  że prześladują w pańskiej szkole za narodowość? 
- A co mam zrobić?  - Mruknął staruszek, opierając cały ciężar ciała na kręcącym się fotelu.  Skrzyżowałem ręce na piersi,  dumnie unosząc głowę. Nie będę się wtrącać,  ale także, nie mam ochoty słuchać tych głupich odpowiedzi tego szarego idioty, dyrka. Przecież każdy wie, że on mnie szczególnie nienawidzi. Jakby mógł,  wypchałby mnie, zawieszając na ścianie z gumowym jabłkiem w zębach! Oj, Tommy. Musisz się jeszcze tak wiele nauczyć w tej szkole..
Kaulitz zmrużył oczy, patrząc gniewnie na dyrektora.  - Przecież to tylko żarty

Kategoria: Twincest 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz