Nowości w tym tygodniu! (04.09-10.09.2016r)





10.09.2016r.


"Dary- Wznieś mnie", Ri



1


Byłem naprawdę przyjemnie zmęczony minionym wieczorem. Dosłownie chwilę wcześniej położyłem się spać u boku seksownej dziewczyny, którą rano będę musiał jakoś taktownie – albo i nie – wyrzucić ze swojego pokoju. Przynajmniej taki był plan, póki nie okazało się, że za nic w świecie nie mogę zasnąć. Przewracałem się z boku na bok, czując wewnętrzny niepokój. Coś przewracało mi się w żołądku i mówiło mi, że Bill ma właśnie jakieś problemy. Znałem to uczucie aż nazbyt dobrze i nigdy nie potrafiłem zignorować. Świadomość, że brat mnie potrzebuje, potrafiła wyrwać mnie z każdego miejsca na świecie i z ramion każdej, nawet najpiękniejszej kobiety. Byliśmy sobie najbliższą rodziną – zawsze stawiałem go na pierwszym miejscu. Tym razem również podniosłem się z łóżka i otarłem zmęczoną twarz, żeby spojrzeć na zegarek. Było kilka minut po wpół do czwartej w nocy, a mimo to byłem przekonany, że mój bliźniak nie śpi. Nie mając więc zbyt wielkiego wyboru, podszedłem do śpiącej smacznie dziewczyny i szturchnąłem ją kilka razy, aż otworzyła oczy.
– Mmm… Tom? Jeszcze nie masz dość? – wymruczała, przygryzając seksownie wargę i wyciągnęła po mnie ręce. Zakląłem wtedy pod nosem na myśl, że naprawdę muszę się jej pozbyć. Miałem w planach numerek na rozgrzewkę z samego rana, ale tym razem nie było na to szans.
– Przykro mi, ale musisz już iść – oznajmiłem, odsuwając się od niej.

Kategoria: Bill i Tom


 * * *

09.09.2016r.

"Welcome to Damar's Place", Anna Brown



16


Byłam ofiarą samca, przysięgam.
Siedziałam na półokrągłej brązowej, skórzanej kanapie przy okrągłym bladoniebieskim stoliku w restauracji, gdzie wciąż rzucały mi się w oczy wąskie i wysokie kaktusy, które rosły przy ścianie i musiałam uznać siebie za niewyżytą kobietę, która pościła przez wieczność, skoro owe kaktusy kojarzyły mi się z tym, przez co nie mogłam teraz siedzieć. Cholera, bolało! Numerek pod prysznicem był chyba jak gwóźdź do trumny, bo teraz siedziałam sztywno wyprostowana, co chwilę się wiercąc, ale to nic nie dawało, bo i tak napieprzało. Bolała mnie i z tyłu – przez mocne klepanie – i z przodu – to już z oczywistych powodów. Ja byłam niewyżyta? To jaki był Bill?
Bill siedział naprzeciw mnie, jakby wszystko było w jak najlepszym porządku i jakby to wszystko, co zdarzyło się od wczorajszego wieczoru, było czymś naturalnym. Próbowałam o tym nie myśleć, bo w końcu nie doprowadziłoby mnie to do niczego dobrego, ale… Miałam mieszane uczucia, choć nie było mi źle. Przecież ja wciąż nie miałam jego numeru telefonu, bo nigdy się nim nie wymieniliśmy. Wszystko wyglądało tak inaczej...
Zmarszczyłam czoło, gdy przypomniało mi się, że nie skontaktowałam się z Mariną, by jakkolwiek dać jej znak, że żyję. Sięgnęłam po torebkę, porzucając na chwilę naleśniki, do których przyssałam się z burczącym brzuchem i wyciągnęłam z niej telefon. Żadnych nieodebranych połączeń, co przywitałam z ulgą.
Wszystko w porządku. Jem śniadanie i niedługo chyba wrócę do domu. Mam nadzieję, że nie bawiłaś się źle, a jeśli tak, masz prawo mnie zatłuc, gdy tylko mnie zobaczysz. Xoxo”
Schowałam telefon i podniosłam wzrok na Billa, który uważnie obserwował moje poczynania i zastygłam w bezruchu, nie rozumiejąc, dlaczego doskonale mogłam na nim zauważyć oznaki relaksu i spełnienia. Oblizałam nieświadomie usta, gdy dostrzegłam zaczerwienienie na szyi tuż pod obojczykiem. Nie przypominałam sobie, żebym wcześniej była aż tak aktywna podczas seksu, ale z nim to zdawało się być oczywiste. Chciałam brać czynny udział w dawaniu mu rozkoszy, nie tylko zajmując się tym organem, który lubił to najbardziej. Choć jego mina, gdy mu obciągam, jest bezcenna.

Kategoria: Bill Kaulitz, Tokio Hotel




 * * *

08.08.2016r.

"Return to Remember", Beatrice J.


Część 6 

  Oparł głowę na dłoniach spoczywających na kierownicy. Niczym niezmierzony czas płynął, a on pochłonięty huraganem wspomnień znalazł się właśnie w jego epicentrum. Nie miał pojęcia jak długo to wszystko trwa, ile już minut, a może godzin  siedzi w tym stojącym na poboczu ulicy samochodzie, w samym środku nocy. Nie potrafił poukładać myśli, nie umiał uspokoić rozszalałych nerwów, ani nie mógł się pozbyć żalu, jaki wezbrał w nim do Toma.
            Dlaczego jego własny brat zrobił coś takiego? Jaki miał w tym cel i dlaczego nic mu nie powiedział? Czuł się upokorzony i bezradny… Za kogo on go miał, że wszystko przed nim zataił? To było więcej, niż podłe… Tym co zrobił, okazał całkowity brak zaufania i szacunku.
            Trzymał palce na kluczyku stacyjki. Wiedział, że powinien już jechać, ale właściwie dokąd?
            Zmieniając co kilka sekund decyzję, przekręcił go w końcu i wściekły nacisnął pedał gazu. Pojedzie tam, pojedzie i wszystko wyjaśni! Wszystkiego się dowie teraz, jeszcze dziś! Albo nie, może lepiej będzie jak pojedzie do domu..? Z pewnością już jest tam Patrizia? Teraz na pewno go potrzebuje… Chociaż właściwie co miałby jej powiedzieć? Ona wszystko wie, zdawała sobie od zawsze sprawę ze swojego położenia, nigdy nie okłamał jej w sferze uczuć, ale chociaż nie kochał jej, zawsze była mu bliska i dla niego ważna. Tylko, że to nie miało teraz znaczenia, bo ona… ona była, jest i... będzie...? Tylko czy on sam na pewno właśnie tego chce? Czy nie pragnie teraz tylko wrócić do przeszłości i wspomnień?
            Przecież Babette tu jest, może przyjechała z jego powodu, albo wręcz tylko dla niego? I znów może być pięknie, przecież on wciąż ją kocha, nigdy nie przestał nawet na chwilę...



Kategoria: Bill Kaulitz, +18



 *

"Miłość z Las Vegas", Ka. 

33. Lass mich wenigstens der Engel in der Hölle sein


Ktoś, jakby próbował przekręcić klucz w zamku. Bardzo nieudolnie, ponieważ drzwi nie były wcale zamknięte. Ten dźwięk jednak wybudził go ze snu. A słyszał go tak dobrze, bo wciąż znajdował się w przedpokoju. Konkretniej, na podłodze. W ostatniej chwili wyciągnął rękę, by przytrzymać drewnianą powierzchnię, która zmierzała w jego kierunku, podczas gdy Bill wchodził do mieszkania.
- Co do chol... - Blondyn nie dokończył, zauważając brata. - Co ty tutaj robisz!?
- Najwyraźniej śpię – mruknął jeszcze lekko nieprzytomny i przeniósł spojrzenie na szatynkę, która weszła zaraz za Wokalistą. - Kathlyn. W samą porę.
- Co się stało? - Dziewczyna spojrzała na niego zaniepokojona, ale on wcale nie miał ochoty opowiadać o niczym, co się wydarzyło zeszłego dnia. A już na pewno nie o swoich słabościach.
- Chcę operacji – oznajmił, wlepiając w nią swój wzrok.
- Operacji...? Tom to wszystko...
- Nie jest takie proste – dokończył za nią pełen irytacji. Doskonale o tym wiedział. Nie był, aż tak głupi. Nie naczytał się w internecie cudownych historii o ludziach, którzy nagle powstali z wózka i zaczęli chodzić, nie oczekiwał, że ktoś wyciągnie magiczną różdżkę i go uzdrowi. - Ale w moim życiu ostatnio nic nie jest proste. Powiedziałbym nawet, że wszystko jest ostro popieprzone. Mówili mi, że mam szansę. Wiem, że to było dawno temu i że długo zwlekałem. Wiem, że mogłem na zawsze wszystko zaprzepaścić... Ale mogę jeszcze próbować. Muszę.

Kategoria: Tom Kaulitz


*

"Cupid arrow", Cupid arrow


52. Wcale nie taka nieśmiała 


Brunet wyprzedził szatynkę o kilka kroków i stanął jej na drodze, uniemożliwiając przekroczenie progu domu.
-Jesteś pewna, że chcesz spędzić kilka dni w Berlinie? Jeśli nie to… – Tom od pół godziny dopytywał się dziewczyny o powrót do ich domu. Bał się, że Juliett będzie czuła się nieswojo, wrócą do niej wspomnienia lub poczucie winy i będzie chciała choćby na sekundę wrócić do rodziców.
-Tom proszę – jęknęła, znudzona jego pytaniami – rozmawialiśmy już o tym – chciała go wyminąć, jednak szczelniej zakrył ciałem drzwi
-Przyjechaliśmy, żeby spotkać się z Andreasem, jeśli… – po raz kolejny Juli nie dała mu dojść do końca zdania
-A do mnie ma przyjechać Lili. Tom naprawdę mimo wszystko tęsknię za tym miejscem, bo nie kojarzy mi się tylko z tym co złe. Nie zapominaj, że tutaj poznałam Was, a przede wszystkim Ciebie – szatynka wspięła się na palcach i delikatnie cmoknęła usta chłopaka.
-Powiedzmy, że mnie przekonałaś – uśmiechnął się, jednocześnie naciskając klamkę od drzwi.
-W końcu się dogadaliście? – usłyszeli krzyk Billa z głębi domu
-Tak! Nie! – para odkrzyknęła mu jednocześnie
-Kochanie proszę, wiem, że nie potrafisz marudzić
-Zaraz zacznę marudzić jak nie przestaniesz mnie męczyć, przestań traktować mnie jak jakąś upośledzoną
Chłopak westchnął głośno i zrezygnowany przepuścił dziewczynę w drzwiach, przez co na jej ustach pojawił się triumfalny uśmiech. Mijając go szepnęła w jego stronę ciche „kocham cię”, a jego twarz trochę rozweselała.


Kategoria: Tom Kaulitz




 * * *

05.09.2016r.

"Bei dir", Frigid



30



Tom wpadł do baru akurat w momencie, gdy wychodził ostatni klient. Prawie potrącił go w przejściu i nawet nie przeprosił za nieuwagę, a wiązankę niewybrednych przekleństw urażonego mężczyzny puścił mimo uszu.
— Powiedziała, że zabiła swoich rodziców! Co to, do kurwy nędzy, miało znaczyć?! Jest jakąś cholerną morderczynią?!
— Uspokój się.
— Nie uspokoję się! — wrzasnął Tom i miał ochotę potrząsnąć niewzruszonym Markusem. Ten drugi patrzył na niego spokojnie i czekał, aż Tom się wywrzeszczy. Zacisnął dłonie w pięści, by ukryć ich drżenie wywołane wzburzeniem. — Co jest z nią, kurwa, nie tak?!
— Z Liv? — upewnił się Markus. Tom wytrzeszczył oczy i nie odpowiedział. A o kim niby cały czas mówił? O królewnie śnieżce? — Liv jest bardzo samotna, bardzo zraniona i nie potrafi sobie wybaczyć niektórych spraw.
— Też bym sobie nie wybaczył, gdybym zabił rodziców!
— Zwolnij trochę — warknął ostrzegawczo, pierwszy raz pokazując emocje. — Nic nie wiesz.
— To niech mi ktoś to w końcu wyjaśni!
— Wyjaśnię — odparł. — Zadzwonię tylko do Lary, mojej siostry, i poproszę, by dłużej posiedziała z Mitchellem. A ty ochłoń.
Markus odstawił mokre szklanki na blat, wytarł dłonie w czarny fartuch i wyszedł na zaplecze, szukając w kieszeni komórki. Nieco później Tom usłyszał jego spokojny głos i zaczął zastanawiać się, skąd w tym facecie aż tyle spokoju. On wrzeszczał, odkąd go tylko ujrzał, pozwalał, by emocje nim rządziły, a Markus obserwował go i mało mówił.



Kategoria: Tom Kaulitz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz