23/09/2016
TEN DRUGI, Czokoladka
Ta noc nie chciała się skończyć tak samo jak przesłuchania,
zdejmowanie śladów, obdukcja, propozycje rozmowy z psychologiem, tłumaczenie,
że nie trzeba nikogo do nich wzywać. Policji nie podobało się, że od Toma czuć
alkohol, szczególnie po napadzie na Dave’a, ale Bill drżąc wciąż na całym ciele
zapewnił ich, że to w porządku. I tak miał już zupełnie dość i bez komentarza
sąsiada, że „już to dzisiaj słyszał”. Kiedy jednak wcześnie nad ranem wszyscy
wreszcie zostawili ich samych, nie miał odwagi spojrzeć na bliźniaka, który
milczał zawzięcie, siedząc na kanapie w salonie. Nie był do końca świadom ilości
alkoholu, jaką tego wieczoru wlał w siebie Tom. Chłopak był wściekły i wciąż
starał się opanować chęć zniszczenia czegoś lub wyrządzenia komuś krzywdy
szczególnie, że dał im zabrać Dave’a tylko dzięki świadomości kary, jaka go
czekała za – jak sądził dotąd – pobicie jego brata.
- Przepraszam – odezwał się wreszcie cicho Bill.
- Mówiłem ci, że nie podoba mi się ten typ – syknął, nie
mogąc ze złości wykrzesać z siebie współczucia, które czuł dla bliźniaka. – Co
tu się stało?
- Zapomniałem zamknąć za tobą drzwi. Wszedł, a ja…
próbowałem mu naściemniać, ale się zorientował i… wściekł się… - wydusił z
siebie chłopak.
- Tej części się domyśliłem, Bill. Wciskasz mi jakieś kity
od kiedy się pojawił. Nie wierzyłem ci ani trochę – oznajmił sfrustrowany. –
Może powinienem zacząć od stłuczenia Andreasa za przedstawianie ci takich
ludzi?
- To nie jego wina, koleś praktycznie się wprosił. To ja
zrobiłem głupotę. Nie przyszło mi do głowy… - urwał, nie potrafiąc tak naprawdę
o tym mówić.
A już na pewno nie chciał o tym rozmawiać z Tomem.
Specjalnie składał zeznania na osobności, mając nadzieję, że nie dotrze do
niego, jak Dave go potraktował. Jak zrobił z niego zwykłą szmatę.
- Pojedziemy do mnie. Nie powinieneś tu zostawać –
powiedział w końcu cicho Tom, wpatrując się w siniec, wysuwający się przy
każdym ruchu chłopaka spod rękawa.
Kategoria: Twincest, +18
*
SERRE MOI FORT, Millie
Lilianne wykonując automatyczne ruchy, wstała z krzesełka i
przekroczyła próg pokoju. Pomieszczenie było mniej więcej takie, jakim je sobie
wyobrażała. Nie za duże, nie za małe, jasne, lecz przytulne, a nie sterylnie
białe. Bez zbędnych dodatków. Ściany zdobiło kilka dyplomów w prostych,
drewnianych ramkach.
- Proszę sobie usiąść – kobieta wskazała dłonią na niewielką
kanapę i sama spoczęła na fotelu mieszczącym się naprzeciwko.
Jak jej kazano, tak zrobiła. Zajęła miejsce na kanapie i z
dudniącym sercem uniosła wzrok.
- Powiedz mi, co cię do mnie sprowadza? – zaczęła Elisabeth,
gdy ich spojrzenia się skrzyżowały.
Lilly jednak spuściła wzrok. Splotła ze sobą palce obydwu
dłoni i nerwowo zacisnęła usta. Wzięła głęboki wdech, po czym rozejrzała się
niepewnie po pomieszczeniu.
- Mam problem – mruknęła w końcu, nawet nie dbając o to, by
zabrzmiała wyraźnie.
- Tak jak wszyscy, którzy tu przychodzą – wtrąciła kobieta.
– Musisz powiedzieć mi coś więcej.
***
22/09/2016
LIVE LIKE A STAR, Czokoladka
Miałam w planach wrócić do domu, wziąć prysznic i
ewentualnie zainteresować się kuchnią, bo jednak to byłoby trochę dziwne,
gdybym wysłała go do gotowania. Kaulitz jednak miał zupełnie w poważaniu to, że
miało być inaczej. Zamykałam za nami drzwi mieszkania, mając na uwadze ostatnie
odwiedziny jego bliźniaka, gdy poczułam jak blisko mnie stoi. Jego dłonie
ułożyły się na moich biodrach i odwróciły do siebie przodem, by potem objąć
mnie ciasno. Moje serce ruszyło z kopyta...
- Bill...? - odezwałam się w końcu, gdy stał tak nieruchomo
i jedynie patrzył na mnie gorąco.
- Myślałem, że zdjęcia do tego teledysku nigdy się nie
skończą – stwierdził, ściskając mnie nieco mocniej, jakbyśmy mieli zaraz scalić
się w jedno ciało. - Ledwo nad sobą panowałem, tam przed kamerą – dodał
szeptem, a mnie przeszły dreszcze.
W przeciągu dwóch zdań sprawił, że zapomniałam o głodzie, a
przynajmniej tym związanym z gastronomią. Znów mówił do mnie w taki sposób, że
wierzyłam bez słowa sprzeciwu. Zresztą, nie mogłam nie dostrzegać jego
zachowania, gdy byliśmy tak blisko jak chcieliśmy, ale nie mogliśmy zrobić nic
więcej na oczach innych. Docisnął moje plecy do drzwi i wpijając się w moje
usta,wsunął kolano między moje uda, aż sapnęłam cicho. Oplótł się moją nogą, a
potem złapał i podniósł w stronę łazienki. Mruknęłam wymownie, gdy przed samymi
drzwiami oderwał się ode mnie, żeby je otworzyć i zapalić wewnątrz światło.
Uśmiechnął się na widok prysznica i postawił mnie przed kabiną, po raz kolejny
przyciskając mnie do chłodnej powierzchni. Ledwo mogłam złapać oddech, gdy jego
wargi znalazły się na mojej szyi, a dłonie wsuwały się niespiesznie po moich
udach, centymetr po centymetrze podciągając sukienkę. Delikatny dotyk
przesmyknął po moim brzuchu, aż jego dłonie objęły pewnie miseczki mojego
stanika. Gwałtownie otworzyłam przymknięte powieki, a moje własne ręce, które
badały jego tors przez koszulkę na moment zastygły. Nie wiedzieć dlaczego
pomyślałam, że Kaulitz jest po prostu bezwstydny, ale wtedy on również spojrzał
mi w oczy z tym swoim diabelskim uśmiechem. Odsunął się ode mnie, odrzucając
moją kieckę z miną, jakby od dawna na to czekał i sam pozbył się koszulki,
zostając w samych spodniach. Sięgał do klamry spodni, gdy zmarszczyłam czoło i
podeszłam do niego, układając sobie jego dłonie na swoich pośladkach.
***
21/09/2016
RETURN TO REMEMBER, Beatrice
Bill zachowywał się tak, jakby przywdział jakąś maskę
obojętności i nawet przed swoim bratem nie chciał jej zdjąć. Ani drgnął, nadal
udając skupionego na swojej pracy, choć w jego sercu szalała teraz burza.
Chciał, bardzo chciał wiedzieć wszystko, znać nawet najmniejszy szczegół
dotyczący jej. Oszukiwał sam siebie, że nic go to nie obchodzi, znów desperacko
próbując zagłuszyć ból i zapomnieć przez te kilka dni, dzielących ich od
nieszczęsnej soboty.
Na próżno.
- Nie chcę - odparł z udawaną obojętnością w głosie. - Jej
pewnie też nic nie obchodzi co się ze mną działo przez te lata – Choć znów w
jego wnętrzu wulkan wyrzucał gorącą lawę, on imponująco grał beznamiętność.
Tom doskonale zdawał sobie sprawę, że mówi tak, bo jest
zraniony. Tyle lat na nią czekał, miał nadzieję, że gdy wróci to właśnie ona
będzie dążyć do spotkania, przynajmniej po to, żeby porozmawiać i wszystko
wyjaśnić, wytłumaczyć mu. Przecież nie miała pojęcia, że przed laty poznał
jeden z powodów ich rozstania, choć nie mógł wiedzieć jakie inne jeszcze ją do
tego skłoniły, ale przypuszczał, że skoro wówczas wciąż go kochała, to kolejnym
było jego beznadziejne, szczeniackie zachowanie. Jednak pomijając motywy, jakie
nią kierowały, niepodważalnym był fakt, że to ona go zostawiła. Uciekła, nadal
go kochając, jak sama twierdziła w liście. Tylko, że teraz może po prostu wcale
nie chciała go widzieć, bo już dawno nie płonęło w niej to uczucie, a wtedy, po
wyjeździe zdołała szybko zapomnieć, podczas kiedy on umierał z żalu i bólu
przez te wszystkie lata?
- Pytała o ciebie...
*
KONIEC PRZESZŁOŚCI, POCZĄTEK PRZYSZŁOŚCI, Invaded 96
Rozdział III
Wciąż nie mogłam
uwierzyć w to co widziałam w lustrze. Moje włosy one były piękne. Długie lekko
ścięte, w kolorze jasnej czekolady. – Teraz Kevin mnie nie pozna. –
Powiedziałam w myślach, nie chcąc by Lucas usłyszał. Zaśmiałam się pod nosem.
Nie sądziłam, że zwykłe przemalowanie włosów może, aż tak zmienić człowieka.
-I jak podoba
się ?? – Spytał dumny z siebie fryzjer. Odwróciłam się i miałam ochotę rzucić
mu się na szyję, ale odeszłam od tej myśli.
-Czy mi się
podoba?? Włosy są śliczne. – Odpowiedziałam cała rozpromieniona. Brakowało mi
słów, by móc wyrazić to co czułam. Nie czekając zapłaciłam za tak wspaniałą
zmianę i wyszłam, przed salonem stał już Kevin oparty o swoją brykę. Kiedy mnie
zobaczył jego oczy nabrały dużych rozmiarów. Przetarł je rękoma i starał się mi
przypatrzeć. Szłam do niego, a na mojej
twarzy malował się szeroki uśmiech, który dawał znaki zadowolenia.
-No i jak?? –
Obróciłam się o trzysta sześćdziesiąt stopni, by mógł ocenić końcowy efekt.
***
20/09/2016
LIVE LIKE A STAR,
Czokoladka
Zdjęcia zaczynały się o dziesiątej.
O ósmej byłam umówiona z Maritą w naszej knajpce. Włożyłam na siebie wyjątkowo
luźną, oliwkową sukienkę i szpilki, a potem zapierniczałam z niewielką torebką
pod ręką do najbliższego postoju taksówek. Nie mogłam zasnąć, potem obudziłam
się wcześnie i nie było mowy, abym tego dnia wstała na ostatnią chwilę.
Przyjaciółka wybałuszyła na mnie oczy, gdy jak zwykle dołączałam do zajętego
przez nią stolika. Czasami wydawało mi się, że specjalnie przyjeżdżała zjeść
wcześniej, żeby móc mnie spokojnie dręczyć, gdy ja będę się posilała.
- Wow. Skończyłaś już z dżinsami? -
zapytała, mierząc mnie wymownie wzrokiem.
- Nie żartuj, jestem spięta jak
agrafka, więc postanowiłam chociaż włożyć coś luźnego – odparłam, od razu
obracając się do kelnerki, żeby zamówić jajecznicę z pomidorami i sok
pomarańczowy.
***
18/09/2016
LIVE LIKE A STAR,
Czokoladka
Staliśmy tak naprzeciw siebie,
mierząc się spojrzeniami i miałam szczerą ochotę złapać go za te durne kudły, a
potem utopić w sedesie. Jakim prawem wpadał do mojego mieszkania i śmiał mnie
obrażać?! Tak okrutnie go nienawidziłam, że dosłownie mdliło mnie od jego
obecności.
- Masz się odwalić od Billa, czy to
jasne? - warknął w końcu w moją stronę, na co uniosłam kpiąco brew. - Zabraniam
ci pogrywać sobie z nim.
- To ON wciąż stara się ze mną
umawiać, nie na odwrót – uprzytomniłam mu. - Nie masz tu nic do powiedzenia,
więc wyjdź stąd i oby to była twoja ostatnia wizyta!
- To, że jest zaślepionym idiotą,
nie znaczy, że pozwolę ci go wykorzystywać, czy to do ciebie dociera?! Mój brat
nie będzie spotykał się z dziw...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz