Nowości w tym tygodniu! (10.07.- 16.07.2016r.)

13.07.2016r.


"My Immortal", Beatrice J. 




Rozdział XXXVIII


 Czarno-białe dni bez wyrazu i bez celu, wlekły się niemiłosiernie. Praca do późna, noce z kilkoma godzinami snu, samotnie spędzone niedziele, zawroty głowy i niespodziewane napady płaczu.
            Tak od miesiąca wyglądało życie Babette Chardin.
            Każdego ranka wstawała bojąc się dnia. Skutecznie starała się omijać witryny z prasą, nie oglądała żadnych muzycznych programów. Nie zawsze jednak jej się to udawało. Ich rozstanie, pomimo iż przez obydwoje skrzętnie skrywane, nie przeszło bez echa, ale nie spowodowało jednak aż tak wielkiego rozgłosu, jakby się tego spodziewała. Kiedy już wszystko ucichło, uspokoiła się nieco, jednak wciąż cierpiała. Każdego dnia miała nadzieję, że może zadzwoni, albo napisze smsa, jednak to nigdy nie nastąpiło. Może i dobrze, że Bill był taki dumny, bo miała pewność, że wystarczyła jedna wiadomość, a biegłaby do niego z mocno bijącym sercem.
            Najgorsze były te dni, kiedy przypadkiem napotkała ten przejmujący wzrok, wpatrujący się w nią z jakiegoś plakatu, lub okładki pisma. To było jak przekleństwo, jak jakieś fatum wiszące nad nią. Wtedy z reguły nic nie jadła, nie mogła się na niczym skupić, przed oczami wciąż miała jego twarz. To wszystko przytłaczało ją coraz bardziej, czuła, że popada w jakąś obsesję i nie potrafi sobie z tym wszystkim sama poradzić.
            Pewnego deszczowego dnia zrozumiała, że dłużej tak być nie może, jeśli nie zrobi czegoś ze swoim życiem, oszaleje. Był to zwyczajny czwartek, dzień jak każdy kolejny, zaczynający się rytuałem prysznica, porannej kawy i pierwszej po przebudzeniu myśli... Myśli o nim.
            Po środowym programie zwykle miała mało pracy. Jakieś porządkowanie dokumentów i umówienie terminu spotkania z kolejnym wykonawcą. Mogła więc się trochę bezkarnie poobijać. Przeglądała właśnie jakieś kobiece czasopismo o modzie, kiedy ktoś zapukał do drzwi jej gabinetu.
            - Proszę – odezwała się, a kiedy drzwi ustąpiły weszła Julia.
            - Cześć – powitała ją przyjaciółka bez większego entuzjazmu.
            - Cześć – odpowiedziała Babette. - A ty cóż masz taką dziwną minę? - dodała, widząc grymas na jej twarzy.


Kategoria: +18,  Bill Kaulitz




*


"Bei dir", Frigid




30. W ciemności myśli bądź światłem I


 — To niemożliwe.
Tom nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Serce mu zamarło i już miał wrażenie, że nie zacznie znów bić, aż w końcu ruszyło i tłukło się tak boleśnie w piersi, że brakowało mu tchu. Rak, choroba, Liv... wpatrywał się w Markusa tępym wzrokiem i czekał, aż ten powie, że znów skłamał. Lecz Markus patrzył na niego poważnie, zaciskając mocno szczęki, jakby powstrzymywał ich drżenie.
— Przecież...
— Co przecież? — wtrącił bezlitośnie Markus. — Nigdy nie pomyślałeś, że Liv jest chorobliwie blada? Zbyt słaba, szybko się męczy? Myślałeś, że zasłabła wtedy nad morzem tylko dlatego, że za szybko wstała? Kilka tygodni temu dostała krwotoku z nosa i nie wiedziałem, jak to zatamować! — krzyknął ze złością, ale Tom ponad to wyczuł rozpacz. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić, co przeżywał Markus. Ale za to nie mógł zrozumieć, dlaczego to wszystko zignorował. Zmartwił się, gdy Liv zasłabła, ale uwierzył w jej tłumaczenie. A później zapomniał o tym zdarzeniu. Nie sądził... skąd miał wiedzieć, że jest ciężko chora?! — Od dawna źle się czuła. Nie chciała iść do lekarza, bo bała się diagnozy. Zaryzykowała wszystkim dla ciebie! Nie chciała cię stracić!
— To nie moja wina! — odpowiedział ostro. — Nie miałem pojęcia, że jest chora! W ogóle nic mi nie powiedziała! Oszukała mnie!
Uderzył jeszcze pięścią w blat i wstał. Zacisnął dłonie na głowie i zaczął krążyć po barze. Chciał to wszystko sobie ułożyć, ale jak mógł to zrobić? Nie miał bladego pojęcia, co dzieje się z Liv. Był wściekł na nią, że zataiła przed nim chorobę. Dlaczego? Dlaczego to zrobiła? Nie był wart poznania prawdy o niej? Bała się, że ją zostawi z powodu choroby? Że będzie ją inaczej traktować? Dlaczego nie chciała, by jej pomógł? Czy nie na tym polega miłość?
— Co byś zrobił, gdyby Liv powiedziała ci prawdę?
Zatrzymał się i popatrzył na Markusa. Nie wiedział, co by zrobił – nigdy nie miał styczności z osobą chorą na raka. Byłby przerażony – podobnie jak teraz – ale przecież nie byłby w stanie jej zostawić.



Kategoria: Tom Kaulitz



*

"Counting only you- Liczysz sie tylko ty", Karolina Kaulitz




Rozdział 4



-Co masz na myśli mówiąc "pokochać"?- zapytałam. Tom już otwierał usta by coś powiedzieć, gdy w tym momencie przyszła mama z pielęgniarką.
-Riley, musimy teraz przeprowadzić kilka badań. Mama z Tomem muszą iść.- powiedziała pielęgniarka. Mama ruchem głowy dała znać Tomowi,
że muszą iść. Mama przytuliła mnie.
-Pa kochanie. Przyjdę jutro z tatą. Przyniosłam ci torbę, masz w niej koszulę nocną i świerze ubrania. Bądź dzielna.- powiedziała i ruszyła
w stronę drzwi. Tom puścił do mnie oczko, pomachał i również poszedł.
Minął tydzień. W końcu mogłam wyjść ze szpitala. Na szczęście już jest wszystko ok. Kiedy wychodziłam z rodzicami przez drzwi na zewnątrz czekali
juz na mnie Maya, Bill, Tom i jacyś dwaj inni chłopcy.
-Riley!- krzykneła Maya i rzuciła się na mnie. O mały włos nie upadłam!
-Tak sie cieszę, że znów cie widzę!- dodała. Następny przyszedł Bill, a za nim Tom z dwoma nieznanymi mi chłopakami.
-Hej młoda!- powiedzieli niemal równocześnie bliżniacy, podeszli do mnie i przytulili.
-Jak się czujesz?- zapytała Maya.
-Lepiej...-odparłam.
-Przez dwa miesiące musi unikać przemęczenia. Okazało się, że ma problemy z sercem.- dodał tata.
-Ae spokojnie! Dwa miesiące i będzie jak dawniej!- zapewniłam widząc przerażenie na twarzy Mayi.


Kategoria: Tom Kaulitz




* * *


11.07.2016r.

"Płomienność uczuć", Lauren



Rozdział 10



 Z trudem rozpoznaję dziewczynę, która patrzy na mnie z lustra. Rosie jak zwykle zaszalała z przygotowywaniami na dzisiejsze przyjęcie organizowane przez agencję public relations, dla której pracuje. Niemal godzinę prostowała moje loki, dzięki czemu na plecy opada mi gruba, ciemna kurtyna prostych włosów. Wpatruję się w swoje odbicie, próbując przyzwyczaić się do tej nowej osoby. Moje oczy są nieznacznie przydymione makijażem i ciemne miejsca opalizują, odbijając fiolet źrenic. Usta mam podkreślone cielistą konturówką i błyszczykiem, przez co lepiej widać muśnięcia brązowego pudru na policzkach. Rosie namówiła mnie na założenie małej czarnej, która odsłania więcej ciała, niż jestem przyzwyczajona pokazywać. Dekolt w głęboki serek sugestywnie eksponuje uwydatniony biustonoszem rowek między piersiami, ale bez popadania w kiczowatość. Ramiączka biegną do tyłu na nieistniejące plecy sukienki, aż do cienkich złotych łańcuszków udrapowanych swobodnie i przyczepionych do wypukłości moich pośladków. Próbuję pociągnąć w dół kończącą się w połowie ud sukienkę, bo nie czuję się swobodnie w takiej długości.
    Patrzę w lustro jeszcze raz i się uśmiecham. To nie ja. To nie jest dziewczyna, którą znam. Wzdycham niepewnie, przypinając dopełniające mój wizerunek żyrandolowe kolczyki. Możliwe, że to nie ja, ale tak wygląda pewna siebie dziewczyna, którą znowu pragnę być. Nowa ja, która zamierza wyjść dzisiaj na imprezę, wyluzować się i dobrze się bawić. Kobieta, która postanowiła przebalować noc i zwiększyć swoją pewność siebie, zanim podejmie się konfrontacji z Billem i jego przeplatanym ostrzeżeniami podrywem.


Kategoria: Bill Kaulitz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz