24.06.2016
"You were supposed to love me", Pauline Ka.
Rozdział XVI
Uniósł jego nadgarstki ponad głowę, więżąc je w uścisku
swoich dłoni jak w pułapce. Zniewolił go, odebrał wolność
wyboru, podporządkował sobie. A on, Bill, z lubością ulegał jego
władczemu stylowi, chciał tego… Tutaj, teraz, opętany splotem
jego miłości był w stanie zapomnieć o wszystkim. Liczył się
tylko ogień, te iskry, które wybuchały w jego oczach, tworząc na
niebie konstelacje różnokolorowych figur geometrycznych. Złapawszy
między zęby kolczyk w wardze Toma, pociągnął go w swoją stronę,
dopóki starszy na powrót nie złączył ich ust w pocałunku. Otarł
się zmysłowo o jego ciało, prężąc jak kot.
- Przestań… się… ze mną… drażnić… - wysapał Bill.
Wyswobodził ręce spod krępującego je uścisku, po czym uklęknął
przed nim. Tom oparł się plecami o ścianę, jednocześnie
obracając ich położenie o trzysta sześćdziesiąt stopni. Teraz
on był poddanym, a Bill był tym, który kontrolował sytuację.
Jednak podobało mu się to… To, jak mógł patrzeć na niego z
góry, podziwiać i obejmować wzrokiem każdy skrawek jego – wciąż
ubranego, ale nie na długo – ciała.
Kategoria: Twincest
*
"Płomienność uczuć", Lauren
Rozdział 9
Zatrzymuję się na podjeździe i zostaję na chwilę w
samochodzie – nucę do muzyki, która sączy się z głośników, i
przeżywam czas spędzony z Billem. Nawykowo śpiewam tę piosenkę.
Uspakajają mnie słowa i rytm. Chwytam rękami górę kierownicy i
opieram na nich głowę. Nie żebym była jakąś weteranką randek,
ale ta była najbardziej intensywna, namiętna i dziwnie kojąca w
moim życiu. Potrząsam głową, gdy ją sobie odtwarzam. O ja cię
sunę! - to jedyne, co przychodzi mi na myśl, gdy pojawia mi się
wizja o wieczorze i o nieoczekiwanym podrywie Billa. Diabeł na moim
ramieniu powtarza w kółko, że to tylko i wyłącznie moja wina.
Gdybym zachowała się jak normalna Lauren, nigdy nie stałabym się
ochoczą ofiarą jego wprawnych dłoni we wnęce za kulisami. Nie
miałabym okazji powiedzieć mu: ''Dziękuję, ale nie, dziękuję'',
co skłoniło go do tego całego pościgu, bo dostał wyzwanie będące
mile widzianą odmianą w jego świecie przesadnie chętnych i
ochoczych kobiet.
Nagle wrzeszczę ze strachu, bo
słyszę pukanie w szybę. Byłam tak mocno zatopiona w myślach, że
nie zauważyłam, jak Rosie podchodzi do samochodu. Otwieram drzwi,
serce powoli wraca do normalnego pulsu.
- Cześć, Ros, jeszcze sekundkę – mówię, sięgając po
swoje rzeczy leżące na siedzeniu pasażera.
Czuję, że Rosie przesunęła się trochę w stronę drzwi domu,
bo jej ciało blokuje światło i rzuca cień na przednie siedzenie.
- To Matchbox Twenty? - pyta, starając się usłyszeć cicho
grającą muzykę.
Kategoria: Bill Kaulitz
* * *
23.06.2016 r.
"My Immortal", Beatrice J.
Rozdział XXXV
Było dobrze po czternastej, kiedy Tom zwlókł się z
łóżka. Chociaż tej nocy spał zupełnie sam, wczorajszą imprezkę
po koncercie mógł zaliczyć do udanych. Trochę się pobawił,
trochę sobie wypił, ale wszystko było z umiarem i pod kontrolą, w
przeciwieństwie do soboty, kiedy zdrowo wszyscy przeholowali i nawet
nie pamiętał jak znalazł się w hotelowym łóżku. Mógł się
tylko domyślać jak było ostro, skoro ochroniarze siłą odciągnęli
go od pewnej panny i zanieśli do samochodu. Tak oczywiście wczoraj
opowiadał im David, ale znając jego, mógł złośliwie wszystko
przekoloryzować, więc nie przejmował się tym zbytnio. Zresztą
kto by się przejmował takimi pierdołami. Był wolny jak ptak i
mógł robić co chciał, a w dodatku pomimo tego co czuł w sercu,
nadal chciał zachować swój image. Po woli wracała mu ta stara,
poczciwa pewność siebie.
Wstał,
przeciągając się leniwie i wyjrzał przez okno. Rześkie, wiosenne
powietrze pobudziło jego zmysły i wzmogło apetyt. Wraz ze
śniadaniem, zamówił sobie dzisiejszą prasę, a po kilku chwilach
już ją przeglądał, zajadając się chrupiącym rogalikiem.
-
O kurwa... – zaklął, przełykając głośno kolejny kęs, kiedy
jego wzrok padł na zdjęcia z sobotniego wieczoru. Był nieco
zdziwiony, kiedy zobaczył, co wówczas wyprawiał jego brat. Sam nie
pamiętał swoich własnych wyczynów, więc nie mógł wiedzieć,
jak zachowywał się Bill. Teraz przyszło mu do głowy, że z tej
niewinnej zabawy, na jaką zapowiadała się ich sobotnia wizyta w
klubie, może wyniknąć niezła afera.
Złożył
gazetę i wyszedł, kierując swe kroki w stronę pokoju Billa, gdzie
waląc uporczywie w drzwi, domagał się szybkiego ich otwarcia.
-
Czego tam? – Usłyszał po kilku minutach zaspany głos chłopaka,
dochodzący z głębi, co mogło świadczyć o tym, że jeszcze nie
wstał.
Kategoria: Bill Kaulitz, +18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz