Nowości w tym tygodniu!(06.03-12.03.2016r.)

12.03.2016r.

"My Immortal", Beatrice J.


Rozdział XX

- Ann, czy pani Julii dzisiaj nie będzie? – spytała sekretarkę, zdziwiona nieobecnością szefowej o tak późnej porze.
- Nie, pani Julia dziś i jutro wzięła sobie wolne – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Nie wiedziałam. No dobrze, dziękuję ci – Babette była trochę zdziwiona. Kiedy wyjeżdżała, Julia nic nie mówiła jej o zamiarze wzięcia wolnego. Być może coś ważnego jej wypadło, a może coś się stało? Trochę się zaniepokoiła, jednak gdyby coś złego się działo, z pewnością by ją jakoś powiadomiła. Mimo wszystko i tak zamierzała zatelefonować do przyjaciółki, ale kiedy tylko wróciła do swojego pokoju, już czekał na nią reżyser z korektą programu. Kiedy spróbowała zadzwonić później, usłyszała, że prawdopodobnie abonent ma wyłączony telefon. Odpuściła więc, mając nadzieję, że kiedy już go włączy sama do niej zadzwoni widząc, że Babette chciała się z nią skontaktować.

Dzień upłynął błyskawicznie pod znakiem wytężonej pracy, wszystko co tylko mogło, czekało na nią w rozmiarze konkretnych zaległości. Gdzieś w przelocie myślała o Billu, ale nie miała czasu na żadną formę kontaktu, aż on pierwszy wysłał jej sms. Wrócili wczoraj w nocy, jego odebrał z lotniska ochroniarz, a ona pojechała do siebie. Spała krótko, a z rana musiała wziąć się ostro do pracy i nawet nie miała kiedy zatęsknić. Właśnie rozpoczął się wrzesień, a już niebawem mieli zacząć wspólne koncerty, dlatego nie martwiła się o spotkania. Teraz trapiło ją coś innego… Za kilka dni wróci Martin, oczywiście przyzna się, że pojechała do Marsylii, to było pewne, ale znów będzie zmuszona go okłamać. Bała się każdego, kolejnego dnia. Nie mogła się zdradzić przed Martinem, że nie była tam sama, bo to z pewnością oznaczałoby koniec, a tego teraz nie chciała, tak jak nie chciała, aby rozstali się z jej winy, na dodatek w otoczce skandalu z powodu jej romansu z nieletnim. Żyła z dnia na dzień, nie mogła nic zaplanować ani poukładać, w końcu nigdy nie wiadomo było co przyniesie jutro i jaka będzie ta przyszłość, ale do kogóż mogła mieć pretensje? Przecież tak właśnie sobie to ułożyła i sama tego chciała. Jej szalona miłość do młodego chłopca doświadczała ją teraz okrutnie i jeszcze ten strach przed odrzuceniem i samotnością. Ale z drugiej strony, czy ta miłość nie była warta tych duchowych rozterek? Była może trochę w tym wszystkim zagubiona, ale pomimo to wreszcie czuła, że jest szczęśliwa. 


Kategoria: Bill Kaulitz


***
10.03.2016r.

"nlyd", Natalie


4. I told you when I came I was a stranger.

Od spotkania z modelką, nie potrafił myśleć o niczym innym jak o jej przestraszonym, przygaszonym wzroku. Miał nieodparte wrażenie, że Kathy ma coś wspólnego z tą „ważną sprawą”, która zatrzymała Lily w dniu wypadku. Dzwonił do niej kilkakrotnie, próbując wyciągnąć jakiekolwiek informacje. Bezskutecznie. Zwykle już po parunastu sekundach Kate urywała rozmowę, znajdując ku temu tysiące, zakłamanych powodów. Był pewien, że czegoś się bała. Był pewien, że dziewczyna była teraz w okropnych tarapatach i szczerze się o nią martwił. Razem z Billem próbowali poskładać wszystko w klejącą się, logiczną całością, jednak brak podstawowych danych sprawnie im to uniemożliwiał.
Całe dnie spędzał w szpitalu, nie dopuszczając do Lily nikogo prócz doktora Flowesoona. Mimo powrotu pani Cattel, która była odpowiedzialna za higienę pacjentów w śpiączce, chłopak sam wykonywał wszystkie niezbędne czynności. Mył i balsamował jej ciało, czesał włosy, zmieniał bieliznę, bojąc się, że ktoś inny mógłby potraktować ją mniej delikatnie. Każdy jego ruch był przepełniony uczuciem, czułością, poruszał się przy dziewczynie jakby była z porcelany.

Czytaj dalej..

Kategoria :  Tom Kaulitz

***

"The last chance story", Ella Braun



Rozdział 29


To, że 3 października miała miejsce uroczysta inauguracja roku akademickiego można było wywnioskować nie z powodu informacji podanej w lokalnym radio, lecz po ilości wylewających się na ulice miasta, studentów odzianych w biało-czarne, odświętne stroje. Z racji tego, że w mojej garderobie nigdy nie było miejsca dla ciemnych ubrań, tego dnia postawiłam na jasnoszarą sukienkę na grubych ramiączkach i wysokie szpilki w kolorze pudrowego różu. I chyba właśnie to było moim największym błędem… Starałam się nie zwracać na to większej uwagi, ale przez całą uroczystość czułam na sobie pożądliwe spojrzenia, szczególnie ze strony facetów. Dobrze, że przynajmniej miałam przy sobie Evę, bo dzięki niej czułam się odrobinę pewniej, ale z drugiej strony nic nie mogłam poradzić na to, że termometr wskazywał prawie 32 stopnie.

Inauguracja rozpoczęła się odśpiewaniem hymnu narodowego, a potem wystąpieniem rektora, który pokrótce opowiedział nam o latach świetności „najlepszej, renomowanej uczelni w tym kraju”. Zapewne chciał tym rozbawić publiczność, jednak zdecydowana większość studentów nawet nie próbowała go słuchać. Monolog rektora zastąpił jeden z profesorów ze swoim, naprawdę ciekawym wykładem o różnicach kulturowych między ludźmi na całym świecie.

Uroczystość trwała ponad trzy godziny, ale mimo to byłyśmy z Ev pełne pozytywnej energii. Od dawna marzyłyśmy o studiach w Los Angeles i nic nie było w stanie zepsuć nam dobrego humoru.

A przynajmniej wtedy tak myślałyśmy…


Kategoria: Tom Kaulitz



***


06.03.2016r.

"My Immortal", Beatrice J.


Rozdział XIX


Babette krążyła opustoszałymi ulicami Marsylii bacznie się rozglądając, dobrą widoczność jednak rozmywały jej napływające do oczu łzy. Przymykała wówczas powieki, aby mogły swobodnie spływać po policzkach, a po chwili ocierała je wierzchem dłoni. Była zrozpaczona, załamana i zupełnie nie miała pojęcia gdzie go szukać. Cały rozsądek jaki jeszcze niedawno posiadała, zatraciła ze strachu o niego. Wcześniej nigdy nie wsiadłaby za kierownicę pod wpływem alkoholu, ale teraz zupełnie o tym nie myślała, teraz miała jeden, jedyny cel - odnaleźć go. Gdyby tak mogła cofnąć czas chociaż o kilka godzin… Żałowała, że się na to zdobyła, przecież wiedziała, że jest młody, wrażliwy, zdawała sobie sprawę, że może go zranić, a jednak... Jednak zrobiła to, zraniła go, skrzywdziła, a teraz czuła z tego powodu ból i żal do samej siebie.


„Jestem taką idiotką... Taką cholerną bezduszną idiotką”, wyrzucała sobie w myślach.
- Gdybym wiedziała gdzie jesteś... Boże… Wiem, że nie powinieneś mnie wysłuchać, nie zasługuję na to, ale on… Błagam tylko o jedno, żeby nic mu się nie stało... – mówiła półszeptem prosząc najwyższego o odrobinę łaski, modliła się zupełnie nie wiedząc co ma dalej robić i dokąd jechać. Okrążyła całe centrum i pobliskie uliczki, ale jego nigdzie nie było. Miała już najczarniejsze myśli… Począwszy od tej, że może celowo się schował nie chcąc jej widzieć, po tę najgorszą, że może stało się coś złego. Nie miała pojęcia gdzie jeszcze mogłaby sprawdzić, praktycznie wszystkie miejsca, gdzie byli razem już objechała. Był środek nocy, właściwie straciła już całą nadzieję na odnalezienie go i zupełnie nie miała pomysłu co ma robić, kiedy przyszło jej do głowy jeszcze jedno miejsce.


Kategoria: Bill Kaulitz


*



"Rysowane marzenia", soul-of-angel



8. Czy zauważyłeś jasność niewidzialnego światła. 


Potylicę opierała o zimne, jasnoróżowe kafelki, którymi były wyłożone ściany łazienki. Głowa bezwładnie spoczywała na jej kolanach, a powieki same się zamykały. Drżała. Nie myślała o niczym innym, jak o wczorajszym wieczorze z Lauren. Dała się jej namówić na wspólny wypad do klubu. Ona, niewidoma Emily piła kolejne piwa siedząc na miękkiej kanapie i słuchając głośnej muzyki, kiedy to jej koleżanka wyrywała kolejnych chłopaków. Piła ze smutku, z żalu i z tego, że Lauren prosiła ją o to, aby się rozluźniła. Piła, bo nie miała tam nic innego do roboty. Piła, bo ten jeden wieczór chciała nie myśleć o swojej ślepocie i Jego osobie.

-Powiedz coś.. odezwij się.-załkała, przysuwając swoje rozgrzane ciało do jego zimnego torsu-Tom..

-Bardzo mnie nienawidzisz?

-Kocham Cię.

-Emily… moja słodka Emily..- pogładził jej czerwony policzek zimnym opuszkiem.

-Proszę, bądź ze mną.- szeptała-Tak mocno cię kocham.- ucałowała wewnętrzną stronę jego dłoni i jeszcze mocniej docisnęła policzek do jego ciała. On uśmiechnął się niewidzialnie, a z oczu popłynęły mu łzy.

-Em ja…

-Ciii..- przerwała mu-Nie potrzeba więcej słów. Im mniej wiem, tym lepiej.- zmrużyła oczka podnosząc głowę.

-Ale ja muszę.. Ty musisz wiedzieć… Em, jak nie potrafię tak… kłamać.- nieczule odrzucił jej ciało na łóżko i wstał. Dźwięk jego telefonu przerwał ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu.-To Bill, muszę odebrać..- mruknął i ocierając mokre policzki wyszedł na zewnątrz.

‘Kocham Cię kochać.



Kategoria: Tom Kaulitz



*




"A ray of sunshine on a rainy life", sacred




5


W mieszkaniu przyjaciółek nadal iskrzyło, Ana pozostawała urażona i ostentacyjnie to manifestowała. Klara zrezygnowała z kolejnych prób pojednania. Zamknąwszy się w swojej sypialni, czyniła przygotowania do imprezy, tak ochoczo organizowanej przez Billa dzisiaj rano. Jej myśli krążyły nieustannie wokół Maxa, którego miała zaraz spotkać, choć tak bardzo chciała tego uniknąć. Potrzebowała czasu, chwili wytchnienia. Była zagubiona w swoich uczuciach; zatracona w bezmiarze tej irracjonalnej sytuacji.

Delikatne pukanie wyrwało ją z zamyślenia. Z nadzieją, ale i lekkim strachem rzuciła krótkie:

– Proszę.

Zza nieznacznie uchylonych drzwi wychylił się Jacob.

– Gotowa?

– Chyba tak – uśmiechnęła się lekko, a w jej głosie pobrzmiewał smutek.

– Pokłóciłyście się...

– Tak bywa – odparła, wzruszając ramionami. Wstała, przewiesiła niewielką torebkę przez ramię i wyszli z mieszkania, a cała droga upłynęła w niezręcznej ciszy.

Punktualnie o dwudziestej prawie wszyscy stawili się pod klubem. Max od razu wyłapał Klarę i podszedł, by przywitać ją czułym pocałunkiem w policzek. Niczego nie ułatwiał, jednak postanowiła grać na tyle, na ile tylko zdoła.



Kategoria: Tom Kaulitz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz