04.03.2016r.
"A ray of sunshine on a rainy life", sacred
4.
* * *
01.03.2016r.
"Bei dir", Frigid
Czytaj dalej..
Kategoria : Tom Kaulitz
* * *
"Zoom into me", Martina

3
Czytaj dalej...
Kategoria: Twincest
29.02.2016r.
"My Immortal", Beatrice J.
Rozdział VIII
Czytaj dalej...
Kategoria: Bill Kaulitz
* * *
"World of K'Bill", K'Bill

20. Remember me, I need you alive.
Czytaj dalej...
Kategoria: Bill Kaulitz
* * *
28.02.2016r.
"A ray of sunshine on a rainy life", sacred
4.
Piątkowe popołudnie ściągnęło tłumy do Allee Center. Szklane drzwi ledwo wytrzymywały napór ludzi, którzy zbiorowo opuszczali galerię lub do niej wchodzili. Klara obserwowała ten nawał przez szybę pachnącego kawą Starbucksa, zajmując wysokie, barowe krzesło. Zastanawiała się, dokąd tak zażarcie gna cały świat mając jednocześnie nieodparte wrażenie, że ona sama tkwi w miejscu.
– Za każdym razem, kiedy tak odpływasz, zastanawiam się, o czym myślisz – Max wyrwał ją z bezcelowej zadumy, sprowadzając na ziemię w jednej chwili. Wzruszyła lekko ramionami; wzięła łyk kawy, która zdążyła już ostygnąć. Miała wrażenie, że przyszli tu zaledwie kwadrans temu, podczas gdy w rzeczywistości minęło dobre półtorej godziny. W jego towarzystwie czas płynął jakoś tak nieokiełznanie szybko niezależnie, czy prawili właśnie o bezsensownych rzeczach, rozmyślali nad sensem wzajemnego istnienia albo po prostu milczeli.
Dzisiejsze popołudnie mijało w okamgnieniu podobnie zresztą, jak cały tydzień, który tak skrupulatnie i skrzętnie Max wypełniał swoją obecnością. Obiecał, że wróci, i wrócił, stało się tak jednak na zaproszenie Any, która, przybierając postać swatki, postanowiła pomóc nieco nieśmiałej przyjaciółce.
Czytaj dalej...
Kategoria : Tom Kaulitz
Kategoria : Tom Kaulitz
* * *
01.03.2016r.
"Bei dir", Frigid
26. Widzieliście kiedyś postrzelonego, który nie krwawił?
Marina wyjęła klucz z zamka, weszła do środka i zatrzymała dłużej wzrok na pustym wieszaku na ubrania. Westchnęła, zamknęła drzwi za sobą, a w myślach przekonywała samą siebie, że nie powinna od razu wyciągać pochopnych wniosków. Gustav mógł wyjść tylko na chwilę, prawda? Serce jednak mocno tłukło się w piersi i to nie tylko dlatego, że właśnie pokonała kilkadziesiąt schodów, by dotrzeć do mieszkania Gustava. Z ociąganiem zdjęła płaszcz, szalik i czapkę i zawiesiła na miejscu, gdzie zwykle znajdowała się kurtka Gustava. Pogładziła dłonią ubranie i poszła dalej.
Zajrzała do kuchni, gdzie na stole znalazła kubek z niedopitą kawą, a w zlewie stertę brudnych naczyń. Uśmiechnęła się niespodziewanie z czułością na ten widok; Gustav stale zostawiał zmywanie na ostatnią chwilę, co czasami doprowadzało między nimi do sprzeczek.
Czytaj dalej..
Kategoria : Tom Kaulitz
* * *
"Zoom into me", Martina

3
Czarnowłosego
obudził ogromny ból głowy. Nieprzytomnie powlókł wzrokiem po
swojej sypialni w poszukiwaniu wody i tabletek, lekarstwa na chorobę
dnia następnego, która nie przebiera w skutkach. Rozczarowany tym,
że nic nie znalazł pokręcił powoli głową i mimowolnie syknął
z bólu, w tym stanie najmniejszy nawet ruch sprawiał, że czaszka
pulsowała mu żywym ogniem. W zwolnionym tempie, nie śpiesząc
się, by nie torturować siebie bardziej niż to konieczne, wygrzebał
się z białej pościeli i udał się w kierunku kuchni, gdzie w jego
mniemaniu znajdowało się lekarstwo na kaca. Droga do pomieszczenia
zajęła mu aż pięć minut. Dopadł do apteczki, niczym spragnione
zwierzę, wyciągnął dwie pastylki i popił je wodą prosto z
kranu. Równie mozolnie umysł Czarnego odzyskiwał jasność,
powracały dystyngowane maniery, wpajane mu od dziecka przez Gordona.
By się zreflektować przed samym sobą, napełnił szklankę
przezroczystą, przegotowaną cieczą i opróżnił ją jednym
haustem. Otarł usta wierzchem dłoni i przemył twarz lodowatą
wodą. Działanie przyniosło mu nieziemską ulgę. Tabletki zaczęły
rozchodzić się po organizmie.
Kiedy mężczyzna
doprowadził się do stanu używalności, jego myśli wróciły do
wczorajszego wieczoru spędzonego w klubie w towarzystwie czarującego
bruneta. Dobrze, że alkohol nie zamroczył go zbytnio, nie
wybaczyłby sobie, gdyby jego umysł nie zarejestrował pewnych
momentów. Pamiętał każdy szczegół z tamtej nocy, tę
elektryzującą aurę między nim, a drugim mężczyzną, ocieranie
ciała o ciało w blasku stroboskopowych lamp, kontakt wzrokowy
utrzymywany niemal cały czas. Bill zadał sobie trud i zapisał w
pamięci doskonały obraz nowego towarzysza.
Czytaj dalej...
Kategoria: Twincest
29.02.2016r.
"My Immortal", Beatrice J.
Rozdział VIII
Niemożliwością
było, aby kiedykolwiek mogli się sobą nasycić, a może po prostu
kochali się na zapas, nie wiedząc kiedy znowu dane im będzie
przeżyć wspólnie miłosne uniesienia? Obdarzali się przy tym
najpiękniejszymi słowami, jakby jakaś nadprzyrodzona siła wlała
w ich usta wszystkie cudowne wyznania miłości na świecie. To
wszystko brzmiało jak muzyka, stworzona przez najlepszego
kompozytora w jego najbardziej twórczym okresie, jak jakaś miłosna
liryka, napisana przez zakochanego z wzajemnością poetę. Kolejne
upojne uniesienie, kolejna ekstaza i rozkosz, tylko która to już
tej nocy…?
Tak zastał ich świt, oczekujących kolejnego spełnienia w bladym świetle wczesnego dnia. Ich ciała domagały się snu, a zmysły wciąż były nienasycone każdym rodzajem miłości. W końcu jednak poddali się i kiedy słońce już było na nieboskłonie, w siebie wtuleni odpłynęli do krainy sennych fantazji.
Pierwszy obudził się Bill i spojrzał na zegarek. Było późne, upalne popołudnie. Lekki powiew wiatru, który poruszał zwiewną firanką, niósł ze sobą zapach kwiatów rosnących w ogrodzie. Chłopak zastanawiał się przez chwilę czy nie śni. Wtulona w niego spała obok kobieta, którą kochał, która przedwczoraj wyznała mu wreszcie miłość i chociaż nie wszystko układało się tak jakby tego chciał, to w tej chwili był naprawdę szczęśliwy. Z czułością pogładził ją po głowie i - Cześć skarbie… Długo już nie śpisz?
- Troszeczkę, patrzę na ciebie i delektuję się moim szczęściem… - uśmiechnął się lekko.
Tak zastał ich świt, oczekujących kolejnego spełnienia w bladym świetle wczesnego dnia. Ich ciała domagały się snu, a zmysły wciąż były nienasycone każdym rodzajem miłości. W końcu jednak poddali się i kiedy słońce już było na nieboskłonie, w siebie wtuleni odpłynęli do krainy sennych fantazji.
Pierwszy obudził się Bill i spojrzał na zegarek. Było późne, upalne popołudnie. Lekki powiew wiatru, który poruszał zwiewną firanką, niósł ze sobą zapach kwiatów rosnących w ogrodzie. Chłopak zastanawiał się przez chwilę czy nie śni. Wtulona w niego spała obok kobieta, którą kochał, która przedwczoraj wyznała mu wreszcie miłość i chociaż nie wszystko układało się tak jakby tego chciał, to w tej chwili był naprawdę szczęśliwy. Z czułością pogładził ją po głowie i - Cześć skarbie… Długo już nie śpisz?
- Troszeczkę, patrzę na ciebie i delektuję się moim szczęściem… - uśmiechnął się lekko.
Babette spojrzała
na wiszący na ścianie zegar i zdziwiła się:
- Ojej, już ta godzina? Trzeba zamówić coś do jedzenia, przecież niedługo przyjdzie Madlaine.
- Ojej, już ta godzina? Trzeba zamówić coś do jedzenia, przecież niedługo przyjdzie Madlaine.
Czytaj dalej...
Kategoria: Bill Kaulitz
* * *
"World of K'Bill", K'Bill

20. Remember me, I need you alive.
Dlaczego to
wszystko musiało się przytrafić właśnie nam, Tom? Dlaczego?
Ocknął się, gdy
brata już nie było obok. Nim wbił swój wzrok w sufit zauważył,
że stopy lekko mu zsiniały, a dolna część ciała zesztywniała.
Bagatelizując prądy zimna, które przenikały jego ciało z
wzmożoną siłą, wpatrywał się w tą szarą plamę powyżej jego
głowy jeszcze jakiś czas. Czas wydawał się być chwilą, marnymi
sekundami. Nie zdawał sobie sprawy, że może on tak szybko
przemijać, być jak dziecko, które ucieka przed Tobą – jak
dziecko, które gonisz, gdy bawicie się w berka. Wzrok miał wbity w
jeden przypadkowy punkt, lecz przed oczami miał pojawiające się
wciąż na nowo słowa spisane przez psychoterapeutę. Pozwolił
swoim myślą krążyć w niezidentyfikowanych przestrzeniach umysłu.
Dzielił słowa na sylaby, oddzielał litery, przemieniał szyk kilku
zdań, które jego przyjaciel napisał na zwykłym, białym papierze.
I nie rozumiał, mimo iż wydawało się naturalnym, by rozumieć.
Niezależnie od wszelkich kombinacji sens tych parunastu wyrazu
pozostawał bez zmienny. Zoe przerwała swój staż w poradni, by móc
urodzić dziecko. Jego dziecko. Ich dziecko. Jej dziecko. W jego
głowie pojawiło się nagle milion pytań, na które nie znalazł
jakiejkolwiek odpowiedzi. Dlaczego nie powiedziała im o tym
wcześniej? Dlaczego nie poprosiła ich o pomoc? Jakim prawem ukryła
przed nimi fakt, że jest w ciąży? Dlaczego Rupert postanowił go
poinformować o tym wszystkim właśnie w taki sposób? Dlaczego nie
powiedział mu o tym osobiście? Jakim prawem sądził, że wokalista
jest na taką prawdę gotowy? Dlaczego to wszystko musiało się
przytrafić właśnie im?
Czytaj dalej...
Kategoria: Bill Kaulitz
* * *
"Judy&Bill", Roksana K.
1. Jesteś dla mnie najważniejsza.
Od jego
wyjazdu każdego dnia stała przy oknie z nadzieją, że jednak wróci
do domu. Delikatnie gładziła dłonią swój brzuch przez cienki
materiał bluzki. Tydzień po trasie koncertowej zastała za drzwiami
tylko jego brata z informacją, że Bill gdzieś zniknął po
ostatnim koncercie i nikt nie ma z nim kontaktu. Cały jej świat
legł w gruzach. Nie widziała już żadnej szansy na naprawę ich
relacji.
Przez następne kilka dni nie otwierała nikomu drzwi, nie stawiła
się w pracy ani razu. Cały ten czas zastanawiała się czy gdyby
powiedziała mu wtedy, że nosi w sobie jego dziecko to wszystko
potoczyłoby się inaczej. Któregoś wieczoru usłyszała dźwięk
przekręcenia klucza w drzwiach. Zerwała się na równie nogi z
nadzieją, że to właśnie on.
- Najpierw
znika Bill. Teraz ty nie dajesz znaku życia? Jesteście w jakiejś
zmowie? – Do mieszkania wszedł zdenerwowany Tom. Nawet nie zdążyła
zapytać jak zdobył klucze.
- Myślałam,
że to on... – Spojrzała na niego.
- Minęły
niecałe dwa tygodnie. – Zamknął za sobą drzwi, podszedł do
dziewczyny i przytulił ją mocno.
- To moja
wina, rozumiesz?! Powiedziałam mu, że ma do mnie nie wracać.. To
wszystko mnie przerosło! Ciągłe rozłąki, trasy koncertowe,
wizyty w studio, imprezy. Chciałam mieć go przy sobie na dłużej.
Szczególnie teraz. Dziecko potrzebuje ojca. – Zacisnęła dłonie
na plecach Toma. Mocno wtuliła się w niego i zaczęła płakać.
Nie była w stanie opanować łez.
- Dziecko?
Boże... JJ, jesteś w ciąży? Bał się odpowiedzialności i zwiał?
– Złapał ją za ramiona i delikatnie odsunął od siebie. Czuł,
że jego ręce całe drżą.
- Nie, Tom.
Nie wiedział o niczym. Nikomu jeszcze o tym nie powiedziałam. –
czuła ucisk w gardle. Nie mogła zapanować nad płaczem.
Tom uklęknął przed nią, a ręce położył na jej brzuchu.
Rudowłosa patrzyła na niego przez kilka sekund, a po chwili
zamknęła oczy.
28.02.2016r.
"Zabić wspomnienia", Mazohyst
12
-
O czym ty mówisz? – spytał Bill. W jego głosie słychać było
autentyczne zdziwienie, choć doskonale wiedział, o czym mowa. Jego
ciałem wstrząsnęły dreszcze.
Wiedział, że
prędzej czy później po prostu będzie musiało dojść do tej
rozmowy. Bo tego, że Tom wie, już był pewien od starcia z Louisem.
Ale nie sądził, że będzie musiał się z tym zmierzyć tak
szybko… Trzęsły mu się ręce i nie patrzył już na brata, jego
wzrok skupiony był teraz w zgięciu jego ręki, gdzie nadal widniał
wenflon. Nie miał odwagi spojrzeć Tomowi w oczy; to było ponad
jego siły.
Blondyn chwycił
jego dłoń w swoją i delikatnie masował kciukiem jej powierzchnię.
Nie zmuszał go, by na niego patrzył. Rozumiał, że to dla niego
ciężkie; zresztą nie tylko dla niego.
- Bill… - zaczął,
nie wiedząc przez chwilę, co innego mógłby powiedzieć. Znów
miał mętlik w głowie. – Nie mam pojęcia, od czego zacząć.
- Najlepiej nie mów
nic, dobra?
Tom westchnął.
Starał się nie dać po sobie poznać, że denerwuje się tą
rozmową – chciał, żeby jego bliźniak nie bał mu się o
wszystkim opowiedzieć, a przecież widząc jego zdenerwowanie, wcale
nie - Wiem o tym… O tym, co się stało. Ciężko mi o tym mówić,
po tym, co widziałem…
- Widziałeś to?! –
Bill wyrwał dłoń z jego uścisku, patrząc na niego w zaskoczeniu.
Znów poczuł się brudny. Tom widział nagranie, na którym…
Poczuł, jak robi
mu się słabo.
- Posłuchaj mnie,
Bill. – Blondyn znów chwycił jego dłoń i przybliżył się do
niego, próbując tym razem spojrzeć mu w oczy. Musiał mu pokazać,
że ma w nim wsparcie mimo wszystko. – Nie wiem, dlaczego ci to
zrobili, ale musisz mi powiedzieć wszystko. Musimy to zgłosić na
policję.
- Oszalałeś? –
warknął czarnowłosy. Spojrzał na bliźniaka z wyrzutem i dziwnym
wstydem w oczach. – I co oni z tym zrobią? Wstawią na jakąś
stronę porno? – rzucił kpiąco, krzywiąc się znacznie. –
Przecież nawet się nie broniłem…
- Bill, do cholery,
oni cię zgwałcili! – Tom uniósł się w końcu. Jego bliźniak
na chwilę zamilkł i spuścił wzrok; Tom nic nie rozumiał z jego
zachowania. - Powiedz mi, jak to było, Bill – jego głos był
cichy, ledwie słyszalny – może dlatego, że podświadomie wcale
nie chciał poznać tej strasznej prawdy.
Kategoria: Twincest
* * *
"Couting only you", Karolina Kaulitz
Rozdział 2
-Bill...
Bill!- wołałem brata, gdy przyszłem do domu.
-Billa nie ma w domu!- usłyszałem głos mamy z kuchni.
-Poszedł do Georga i Gustava. Powinien zaraz wrócić.- dodała. Zrzuciłem z siebie buty i udałem się do kuchni. Mama gotowała właśnie obiad.
-Jak tam było w parku?- zapytała mama nakładając mi na talerz sporą porcję ryżu.
-No spoko... Poznałem kogoś- przyznałem się uśmiechając się pod nosem. Mama odwróciła się gwałtownie, zrobiła wielkie oczy i uśmiechając
się powiedziała:
-Żartujesz? Jak ma na imię? Jak wygląda? Podoba ci się?- powiedziała, jakby wiedziała, że to dziewczyna.
-Spokój! O tym czy mi się podoba to jeszcze za wcześnie.... Na imię ma Riley. Jest blondynką. Ma 14 lat. Sięga mi mniej więcej do
brody, no ale jak tu się dziwić, jak ja jestem taki wysoki. Przyjdzie jutro żeby się z nami uczyć.- Mama się ucieszyła.
-Może w końcu wyjdziecie z tego gimnazjum.- powiedziała. Mama traktuje wszystko na spokojnie. Nie karci nas za to, że nam słabo
idzie w szkole. Rozumie mnie i Billa. Nagle przyszedł mój braciszek. Jak zwykle na czarno, z makeupem i z tą czupryną na głowie.
-Jestem!- rzucił z korytarza po czym wszedł do kuchni.
-Cześć mamo, cześć Tom!- przywitał nas z lekką zadyszką. Z mamą również go przywitaliśmy.
-Billuś, tu masz ryż.- wskazała na garnek na stole.
Wyciągnij se talerz z szafki. Idę na dwór popracować w ogródku. Pozmywajcie naczynia, jak skończycie jeść.- powiedziała mama, zdjęła fartuch i wyszła
na dwór.
-Bill, muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałem na wpół szeptem.
-Jak masz mi tu nawijać o tym co oglądasz w internecie po nocach to nawet nie zaczynaj.- powiedział Bill uśmiechając się i grzebiąc
łyżką w talerzu.
-Nie no błagam, przecież ty o wszystkim już wiesz.- roześmiałem się.
-Chodzi o gimnazjum i o pewną osobę...
-No nie no, znowu ktoś nas przezywa?
-Gdyby tak było to...- chciałem powiedzieć "dostałby w ryj", ale przypomniała mi się sytuacja sprzed dwóch lat.
-...Nie nie chodzi o to. Słuchaj, byłem w parku i poznałem dziewczynę, Ri...
-Myślałem, że po tym jak Meggy cię zdradziła zrezygnowałeś z dziewczyn.- przerwał mi brat.
-Bill! Nie przypominaj mi imienia tej s*ki!... Daj mi skończyć. Nazywa się Riley. Gadałem trochę z nią i powiedziała, że jest dobra w nauce i nie ma nic
przeciwko temu żeby nas uczyć. Przyjdzie jutro o 13.00. Co ty na to?
-Dobra, tylko w połowie lekcji nie zaczynaj z nią flirtować :D
-Billa nie ma w domu!- usłyszałem głos mamy z kuchni.
-Poszedł do Georga i Gustava. Powinien zaraz wrócić.- dodała. Zrzuciłem z siebie buty i udałem się do kuchni. Mama gotowała właśnie obiad.
-Jak tam było w parku?- zapytała mama nakładając mi na talerz sporą porcję ryżu.
-No spoko... Poznałem kogoś- przyznałem się uśmiechając się pod nosem. Mama odwróciła się gwałtownie, zrobiła wielkie oczy i uśmiechając
się powiedziała:
-Żartujesz? Jak ma na imię? Jak wygląda? Podoba ci się?- powiedziała, jakby wiedziała, że to dziewczyna.
-Spokój! O tym czy mi się podoba to jeszcze za wcześnie.... Na imię ma Riley. Jest blondynką. Ma 14 lat. Sięga mi mniej więcej do
brody, no ale jak tu się dziwić, jak ja jestem taki wysoki. Przyjdzie jutro żeby się z nami uczyć.- Mama się ucieszyła.
-Może w końcu wyjdziecie z tego gimnazjum.- powiedziała. Mama traktuje wszystko na spokojnie. Nie karci nas za to, że nam słabo
idzie w szkole. Rozumie mnie i Billa. Nagle przyszedł mój braciszek. Jak zwykle na czarno, z makeupem i z tą czupryną na głowie.
-Jestem!- rzucił z korytarza po czym wszedł do kuchni.
-Cześć mamo, cześć Tom!- przywitał nas z lekką zadyszką. Z mamą również go przywitaliśmy.
-Billuś, tu masz ryż.- wskazała na garnek na stole.
Wyciągnij se talerz z szafki. Idę na dwór popracować w ogródku. Pozmywajcie naczynia, jak skończycie jeść.- powiedziała mama, zdjęła fartuch i wyszła
na dwór.
-Bill, muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałem na wpół szeptem.
-Jak masz mi tu nawijać o tym co oglądasz w internecie po nocach to nawet nie zaczynaj.- powiedział Bill uśmiechając się i grzebiąc
łyżką w talerzu.
-Nie no błagam, przecież ty o wszystkim już wiesz.- roześmiałem się.
-Chodzi o gimnazjum i o pewną osobę...
-No nie no, znowu ktoś nas przezywa?
-Gdyby tak było to...- chciałem powiedzieć "dostałby w ryj", ale przypomniała mi się sytuacja sprzed dwóch lat.
-...Nie nie chodzi o to. Słuchaj, byłem w parku i poznałem dziewczynę, Ri...
-Myślałem, że po tym jak Meggy cię zdradziła zrezygnowałeś z dziewczyn.- przerwał mi brat.
-Bill! Nie przypominaj mi imienia tej s*ki!... Daj mi skończyć. Nazywa się Riley. Gadałem trochę z nią i powiedziała, że jest dobra w nauce i nie ma nic
przeciwko temu żeby nas uczyć. Przyjdzie jutro o 13.00. Co ty na to?
-Dobra, tylko w połowie lekcji nie zaczynaj z nią flirtować :D
Kategoria: Tom Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz