Nowości w tym tygodniu! (21.02-27.02.2016r.)

27.02.2016r.

"Cały świat jest sceną", Mazohyst


04. Maski i Maskarady

Jest mi źle. Marzę o tym, aby on zniknął, a jednocześnie się tego obawiam. Nie potrafię żyć przy nim, ale wiem, że nie mógłbym funkcjonować bez niego; nawet w tak okrutnej postaci.
Wkroczyliśmy do świata sławy jednocześnie, a jednak on od początku wiedział, że ma przewagę. Czasem to mnie przeraża. Czasem mam w sobie taką złość, że chciałbym go uderzyć; potrafiłbym go skrzywdzić, ale nigdy nie zdążę nawet nic powiedzieć i potem oniemieję, gdy gra jedną ze swoich ról, wyginając lekko wargi i pytając: "Wszystko dobrze? Coś się stało, Tom"? Czuję się, jakbym to ja zwariował. Jakbym przez cały ten czas był jego marionetką, a on tylko pociągał za sznurki.
Ale z drugiej strony, gdy patrzę na jego wykrzywione w kpiącym grymasie usta, wiecznie chłodne spojrzenie; idealne oczy, które patrzą na mnie z wyższością, czuję dławiący strach. Że zniknie. Że jak zwykle obudzę się jakiegoś dnia, a on będzie tak cholernie nieistniejący. Chcę być przy nim mimo wszystko. To jak pieprzony syndrom sztokholmski; nieważne, jak bardzo mnie rani, jak często pragnę przez niego umrzeć. Owinął mnie sobie wokół palca i jestem jego cholerną marionetką. Ja wiem, że bez niego przestałbym istnieć.

Kategoria: Twincest, +18

***

26.02.2016r.

"Dream or Reality", Anna Brown



Prolog

Du-dum, du-dum, du-dum…

Głośne dudnienie mojego serca zbudziło mnie z pijackiego snu tak boleśnie, że moja głowa była chyba bliska eksplozji. Chciałam zatkać sobie uszy, jak gdyby to miało cokolwiek zmienić, ale nie miałam siły podnieść rąk. Nigdy w życiu nie doświadczyłam tak upiornego kaca, który mnie aktualnie maltretował. Co to było, do cholery? Przecież nie byłam tak ostrą zawodniczką na imprezach zakrapianych alkoholem, by teraz czuć się aż tak fatalnie. Ból przedzierał się chyba przez każdy zakamarek mojej czaszki, by przejąć terytorium, jakby to była jakaś bitwa o ziemię. O czym ja myślałam?

Du-dum, du-dum…

Boże w niebiosach, dopomóż mi.

Kategoria: Bill Kaulitz


***

25.02.2016r.

"Once more baby", Melodie


28.08.2004

Nie da się opisać mojej radości, gdy zostałam poinformowana o przeprowadzce. W końcu!
Odliczałam, błagałam i czekałam, by w końcu nastąpił ten dzień, w którym mogłam spakować wszystko i wynieść z tego przygniatającego mnie miasta. Nie wnikając w fakt, że moje walizki stały już od tygodni wypełnione.
Do moich marzeń nigdy nie należało duże miasto, właściwie.. Wręcz przeciwnie, małe mieszkanko, w małym mieście, może z jakimś zwierzątkiem.. mniejsza. 
Co prawda, dotarło do mnie wiele plotek na temat Leipzig. Zwłaszcza, że należał do tej.. drugiej strony Niemiec? Ale nie mogłam marudzić, w końcu trafiłam gdzieś, gdzie wszystko nie ociekało ludźmi! Właściwie, może sam fakt, że nie ruszałam się nigdzie w późnych porach przyczynił się do tego, że jeszcze nic nie zniechęciło mnie od tego miejsca. 
Cóż, chyba są ważniejsze rzeczy.. MÓJ POKÓJ!


Kategoria: Tom Kaulitz


*

"Judy&Bill", Roksana K.



0. Prolog

Otaczała go całkowita ciemność. Jego wzrok co chwilę kierował się w stronę niewielkiego okna, przez które widać było delikatnie oświetlone przez księżyc korony drzew. Odlot samolotu do Seattle miał odbyć się za trzy godziny. Mijały kolejne minuty, a on nadal nie miał pewności, czy chce wracać. Na lotnisku powinien być dwie godziny przed odlotem. Wiedział, że była na niego zła, kiedy rozstawali się przed trasą koncertową. Rozumiał, co czuła, ale nie rozumiał dlaczego to zrobiła. Tak bardzo za nią tęsknił. Chciał znów być blisko niej…

Kategoria: Bill Kaulitz


***

24.02.2016r.

"Couse you're my dream", infelize





Przygryzłam zaniepokojona wargę, gdy wyciągnęłam ze skrzynki na listy kilka kopert, a na jednej z nich widniało tylko moje imię. Żadnego adresu zwrotnego czy naszego, po prostu krótkie ‘Alix’ wydrukowane na kopercie. To nie było nawet pismo odręczne. Schowałam list szybko do torby, aby Melanie go nie zobaczyła. Pierwszy dostałam 2 tygodnie temu, śmiałam się wtedy do przyjaciółki, że jestem sławna bo piszą do mnie psychofani, i najnormalniej w świecie rzuciłam kartkę gdzieś w kąt ignorując jej dziwną wiadomość: ‘Odejdź, póki masz ku temu sposobność.’ Teraz zimny pot olał moje czoło a ja udawałam, że to spowodowane jest gorącem pizzerii, w której pracuję jako dostawca pizzy i pomocnik w kuchni.

-Moje włosy śmierdzą cebulą i przypaloną mąką, fuuuuj.- Skrzywiłam nos, jednak Mel odburknęła tylko coś pod nosem i wbiegła po schodach.

Cieszyłam się, że książka tak ją zafrasowała, bo nie zwracała uwagi na mój podły nastrój. Gdy podjechałam z zamówieniem pod wskazany adres dosłownie 5 minut nie było mnie przy samochodzie, bo studenci przy mnie robili zrzutkę i nie szczędzili uwag, że pierwszy raz widzą kobietę dostawcę. A gdy wróciłam do samochodu opony były pocięte. Co do sztuki. Właściciel stwierdził, że to moja wina i komuś się naraziłam, więc koszty naprawy mam ponieść ja, a z moją pensją ostatnio nie było tak kolorowo. Od czasu tego cholernego złodzieja ledwie wiązałyśmy koniec z końcem, do tego jeszcze studia i nauka… łatwo nie było.

-Meeeeel, obiad, dzisiaj Ty robisz! – Rzuciłam zamykając drzwi i zdjęłam od razu buty opierając obolałą głowę o ścianę.

Kątem oka zauważyłam, że chwyciła z lodówki kabanosa i pognała do swojego pokoju. Zmrużyłam oczy zdejmując kurtkę i podwijając rękawy koszulki. ‘Oj nie, tak to nie będzie!’ Pomyślałam o ostatnim kabanosie i poszłam za Melanie do jej pokoju. Przekraczając próg ogłuszył mnie jej krzyk, a następnie oszołomił widok porozrzucanych stron kryminału, a kabanos leżał smutno na podłodze wśród kartek.

Czytaj dalej...
Kategoria: Bill i Tom, +18


*

"My Immortal", Beatrice J.





Nerwowo przeglądała szuflady i szafki w poszukiwaniu papierosów. Sytuacja mocno ją podenerwowała i musiała zapalić, a nie chciała wracać na górę i prosić Billa o fajkę. Odetchnęła z ulgą, kiedy wreszcie znalazła jakąś paczkę z kilkoma papierosami. Wyszła do ogrodu i usiadła na leżaku, wciągając w płuca potężną dawkę białego dymu. Zerknęła w okno swojego pokoju w którym go zostawiła. Zupełnie nie wiedziała co ma teraz zrobić, jednak przecież nie chciała odejść od Martina, potrzebowała go i miała w tym swoje własne cele, przecież nie mogła do cholery związać się z dzieciakiem, mimo, że kochała właśnie jego. Wiedziała, że na dłuższą metę tak się po prostu nie da, ale czy miała teraz jakieś wyjście? Będzie musiała jakoś uspokoić Billa, obiecać mu coś, jakoś to wszystko przetłumaczyć.
- Nie wiedziałem, że palisz... – usłyszała za sobą jego głos. 
- Nie palę nałogowo, tylko czasami – odpowiedziała oschle. 
- Dlaczego przed tym uciekasz? – zapytał. – Wiesz, że nie odpuszczę, uparty jestem.
- Bill, ja nie uciekam, ja po prostu nie umiem cię przekonać...
- Ale do czego ty chcesz mnie przekonać? – zapytał nieco podniesionym głosem. 
- Proszę cię, ciszej. – zganiła go. 
- Czy to takie dziwne? Skoro się kochamy, to dlaczego nie chcesz być ze mną? – kontynuował. 
- Chcę być z tobą, przecież jestem i będę, ale nie mogę być z tobą jawnie... 
- Jak to jesteś? Wiesz, że nie chodzi mi o takie chwile. To nie jest związek, póki co jestem tylko twoim kochankiem. – kucnął przy leżaku, patrząc na nią wyczekująco. – Wciąż uciekasz od tematu. Dlaczego nie chcesz go zostawić? 
Usiadła i zbliżyła do jego twarzy swoją, starając się wytłumaczyć mu to wszystko najdelikatniej jak potrafiła: 
- Posłuchaj mnie teraz, ale nie przerywaj... Przede wszystkim nie możemy się ujawnić, że coś nas łączy, chyba to rozumiesz, prasa, telewizja, twoje fanki... Druga sprawa; czułam, że będziesz oczekiwał ode mnie, że odejdę od Martina i liczyłam się z tym, ale zrozum, nie mogę teraz od niego odejść, jestem mu zobowiązana, dzięki niemu awansowałam, mogłam się rozwijać i dostałam program, a poza tym na razie tak będzie lepiej... Jeśli z nim będę nikt nie będzie niczego podejrzewać. – zakończyła.

Kategoria: Bill Kaulitz, +18

***


23.02.2016r.

"Verloren Prinz", Dark Queen


126. Nothing's louder than love, so whisper your heart. Don’t be scared of the dark, nothing’s louder than love.


23. sierpnia 2015, Londyn


- Masterpiece – odparła dziennikarka, jakby smakowała to słowo. – Oznacza dzieło sztuki, coś o najwyższym poziomie artystycznym. Czy właśnie tym jest dla ciebie ta płyta?
- Och, nie jestem bezkrytyczna w stosunku do mojej muzyki! – roześmiała się. – Ta płyta jest o dążeniu do własnej, wewnętrznej doskonałości. Każdy z nas jest dziełem sztuki i każdy z nas musi je samodzielnie stworzyć. Tym razem opowiadam o dążeniu do stworzenia siebie, jako dzieła o najwyższej wartości. Jednak nie znajdziesz tam żadnych patetycznych kawałków.
- Przyznam, że zarówno fani, jak i krytycy spodziewali się po tobie czegoś o wielkiej miłości.
- To byłoby do mnie podobne. Moje dwie pierwsze płyty były mocno… oczyszczające. Ta jest inna. Ta mówi o wielu sprzecznych uczuciach, ale nie bazuję na wielkiej miłości, tak jak wcześniej bazowałam na mojej walecznej stronie.
- No tak, nie bez powodu twoi fani to Fighters.
- Dokładnie tak – uśmiechnęła się. – Bardzo trudno było mi zdecydować się na dwadzieścia trzy piosenki. Przygotowałam tyle materiału, pracowałam z tak fantastycznymi ludźmi, że ciężko było coś odrzucić, ale udało się. Każdy, kto ma ten krążek, wie, że jest podzielony na części. Pierwsza mówi o powstawaniu, rodzeniu się, kreowaniu. Kolejna to rozwój, rozkwit, poszukiwanie, zaś ostatnia, to trwanie, odnajdywanie, zakorzenianie. W całym tym procesie balansuję po stylach i epokach. Zaczynamy w oldschoolowym klimacie lat dwudziestych, czterdziestych. Dalej znajdujemy się w burleskowych latach sześćdziesiątych i pełnych wolnej miłości siedemdziesiątych, a podróż kończymy na przełomie lat dziewięćdziesiątych i współczesnych. Na tej płycie mieszam wszystko: jazz, soul, blues – całą klasykę z rnb, popem, hip hopem, rockiem i jego mocnym brzmieniem, a także dobrym beatem. Jestem dumna z tego, co stworzyliśmy.
- Tom także produkował ten album?


Kategoria: Tom Kaulitz

***

22.02.2016r.

"Zabawka", Marika Ramona Zimmer


Czytaj...

Kategoria: Tom Kaulitz



*

"Autostrada Uczuć", Ka.


66. Nie jestem tu dla ciebie.

Głośne walenie w drzwi przerwało sen Muzyka. Sam czuł się, jakby ktoś uderzył go młotem w głowę. Miał wrażenie, że zasnął jakąś godzinę może dwie temu. I z pewnością nie była to dla niego wystarczająca ilość snu. Szczególnie, gdy tak wiele wydarzyło się jednego wieczoru. Nie spieszył się zbytnio, jego ruchy wciąż były ospałe a umysł chyba jeszcze nie do końca otrzeźwiał. Domyślał się, że to ktoś znajomy musiał robić mu taką nieprzyjemną pobudkę, bo nikt inny nie zostałby wpuszczony na piętro. Tylko, gdzie jest Bill? Dlaczego nie może otworzyć drzwi i dać mu się wyspać? To prawda, że obydwoje wczoraj mieli ciężki czas, ale mimo wszystko to nie powód, żeby znikać, tak jak uczynił to jego brat. I to w momencie, gdy jest naprawdę potrzebny swojemu dziecku. Dziecku. Bill ma dziecko. Chyba wciąż to do niego nie może dotrzeć. Musi to sobie powtarzać, co najmniej kilka razy na godzinę, by jego świadomość tego nie wyparła.
Nie mając lepszego wyjścia, zwlókł się z łóżka i poczłapał do przedpokoju. Przez wizjer mógł dostrzec twarz przyjaciela. Nie wyglądał na szczęśliwego. Co tym razem? Westchnął głęboko i otworzył mu. Nim jednak zdążył otworzyć usta, by choćby się przywitać, czy zapytać, co się stało, Andreas na wstępie podarował mu cios w twarz. Gitarzysta był tym na tyle zaskoczony, że niemal poleciał do tyłu. Uratowała go komoda, o którą zdążył się złapać.
- Ja pierdole… - Syknął, czując jak po jego twarzy rozprzestrzenia się ból.
- Należało ci się – usłyszał z ust blondyna, gdy uniósł na niego swoje wciąż zamroczone spojrzenie. W gruncie rzeczy nie miał pojęcia o co chodzi i co mu strzeliło do głowy, ale tak naprawdę już nic nie było w stanie go zdziwić. Najwyraźniej rzeczywiście mu się należało. Może właśnie do tego został stworzony, by całe życie dostawać po dupie. Jak nie od losu, to od własnych przyjaciół. – Znamy się od lat, przeżyliśmy razem naprawdę sporo. Na pewno nigdy nie pozwoliłbym, by poróżniła nas jakaś dziewczyna, ty zapewne również nie. Ale jeśli nadal będziesz takim dupkiem dla mojej siostry, to będę musiał witać cię w taki sposób codziennie i przysięgam, że zabronię ci się z nią widywać.
- Co ty pieprzysz, Andreas? – Patrzył na niego w dalszym ciągu z niezrozumieniem. Padło tu wiele słów, których nie potrafił ogarnąć w tym momencie. Z jego strony wyglądało to w ogóle, jakby jego przyjaciel urwał się z choinki. Przychodzi tu z samego rana i wypala z jakimiś farmazonami.

Kategoria: Tom Kaulitz

***

21.02.2016r.

"Zachowanie Pana G.", attention TH

Rozdział 2

Czekała na lotnisku w Magdeburgu. Lot okazał się bardzo krótki. Trwał niecałe dwadzieścia pięć minut. Teraz stała i czekała na swój bagaż. Gdy trafił w jej ręce przeszła na hol. Nie wiedziała czego ma szukać. Po upływających kolejnych minutach zobaczyła na kartce swoje imię i nazwisko. Podeszła do małżeństwa.
- Dzień dobry, jestem Scarlet Re. - powiedziała płynnie po nieniecku. Para spojrzała na nią i również się przywitała. Kwadrans później cała trójka siedziała w samochodzie. Małżeństwo rozmawiało cicho na przodzie. Brunetka za to próbowała podziwiać widoki jakie mijali. Nie zawsze było jej to dane.
Droga minęła w ciszy. Ale kiedy znaleźli się pod pięknym białym domkiem na wiosce, nastolatka nie mogła oderwać wzroku od niego.
- Och, jaki piękny. - wyrwało jej się.
- Daj spokój, toż to ruina. Piękny był z jakieś czterdzieści lat temu. Wejdź do środka, Gordon wniesie walizki.
Brunetka weszła do domu za panią Simone. Kobieta od razu skierowała swoje kroki do kuchni. Scarlet zaś usiadła w salonie i czekała na kogoś z domowników. Pierwszy przyszedł do niej pan Gordon.
- No więc opowiedz nam coś o sobie.
- Hmm… kiedy nie wiem co. - odpowiedziała i delikatnie rozciągnęła swoje czerwone usta w uśmiechu.
- Powiedz nam ile masz lat, czym się interesujesz. - dołączyła się kobieta w średnim wieku, wychodząc z kuchni z tacką słodyczy i gorącą herbatą.
- No to mam dziewiętnaście lat. W maju zdaje maturę. Czym się interesuje? Hm… w wolnym czasie lubię czytać książki, pisać, grać na perkusji, słuchać muzyki, uczęszczać na zajęcia szkolne, spotykać się ze znajomymi, malować. Więcej już chyba nie pamiętam. - powiedziała po chwili.




Kategoria: Gustav Schafer


*

"Couting only you", Karolina Kaulitz



ROZDZIAŁ 1

Nazywam się Riley. Jestem szczupłą, niezbyt wysoką blondynką. Mam 14 lat, 20 lipca skończę 15. Mieszkam w Lipsku, w niedużym domu wraz z rodzicami, babcią, dziadkiem
i moją kochaną sunią Naną. Jestem jedynaczką, więc w domu jest spokojnie. Mamy duży ogród w którym wiosną jest pełno kwiatów. Moją najlepszą przyjaciółką jest Maya Rouler.
Nigdy nie miałam chłopaka, ponieważ jeszcze nigdy się w żadnym nie zakochałam. Po prostu nie umiem znaleźć odpowiedniego.

*narrator*

Jest środek wiosny. Wokoło pełno kwiatów, ptaków i zieleni. Riley obudziła się w świetnym humorze.
"Jak dobrze, że mam ferie..." pomyślała przecierając oczy. Usiadła na łóżku i rozejrzała się po swoim pokoju. "Co mogę dzisiaj robić?" zastanowiła się. Spojrzała na swojego
pieska leżącego w koszyku.


Kategoria: Tom Kaulitz

*

"Sucht", Czaki


IX


Nie wytrzymałem długo w sali. Atmosfera była tak gęsta, że można było wieszać siekierę. Przymknąłem powieki, gdy dym nikotynowy wypełnił moje płuca. Potrzebowałem czegoś na odstresowanie, a palenie dawno temu idealnie spełniało tę funkcję. Kiedy tylko chłopak uchylił usta, chcąc coś powiedzieć, momentalnie wybiegłem z sali. Nie byłem gotowy do rozmowy z nim, potrzebowałem zebrać wszystkie myśli, które kłębiły mi się w głowie i które były poplątane niczym włóczka na dnie szafy. Po godzinie ponownie byłem gotów, by wejść do sali, w której spędziłem ostatnie dni mojego życia. Czekoladowe, błyszczące punkciki od razu zwróciły się w moją stronę.
- To ja przyjdę później - powiedział z wyczuciem lekarz, jakby wiedział co się szykuje i bezszelestnie opuścił pomieszczenie.
Patrzyłem na oczy, które znałem całe życie i którym ufałem bezgranicznie.
- Dlaczego...? - zapytałem, poruszając tylko wargami. Żaden dźwięk nie chciał wyjść ze mnie, a w gardle miałem gule wielkości jabłka. Żołądek był jednym wielkim kołtunem.
- Tom, to nie jest tak. Ja niczego nie wziąłem... - zaczął, ale ja nawet nie pozwoliłem mu dokończyć.
- No pewnie, że nie! - wybuchłem, rozkładając ręce. - No gdzieżbym śmiał tak myśleć, o co ty mnie w ogóle podejrzewasz?! Przecież w twoim organizmie wcale nie znaleziono żadnych prochów, a ty po prostu jesteś w szpitalu bo skaleczyłeś się w palec! Kogo ty chcesz oszukać? - nachyliłem się nad nim tak, że czułem na twarzy jego oddech. - Mnie czy siebie?
- Nie wiedziałem co piję... - wyszeptał, a ja zaśmiałem się głośno, słyszałem echo w swojej głowie.
- A co, podali ci jakąś nazwę, której jeszcze nie masz w swoim słowniczku?! - patrzył na mnie z oczami pełnymi łez. Miałem wrażenie, że on w ogóle nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. W ogóle!

Kategoria: Twincest,  +18

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz