25.03.2016r.
"My immortal", Beatrice J.
Rozdział XXII
"My immortal", Beatrice J.
Rozdział XXII
- O nie moja pani! Teraz nie wymigasz się! – usłyszała za plecami głos Toma, który chwycił ją za rękę, kiedy miała wsiadać do autokaru. - Już po koncercie, nie musisz nic ustalać ani omawiać, jedziesz z nami – mówił stanowczo i uśmiechając się przy tym uroczo, ciągnął ją w stronę ich samochodu.- A czemu ci tak na tym zależy? – roześmiała się nie protestując i podążając posłusznie za nim. Pierwszy kontakt wzrokowy z Billem miała już za sobą, teraz ciekawa była jego miny na jej widok, zakładając oczywiście, że brat go nie powiadomił o swoich zamiarach. - Obiecałaś mi rozmowę.
- Ja? – zdziwiła się.
– Ależ ja ci nic nie obiecywałam!
- Nie? – spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami. – To pewnie inna mi obiecywała – stwierdził z głupawym, aczkolwiek ujmującym uśmieszkiem.
- Całkiem możliwe - Babette roześmiała się głośno, rozbawiona jego słowami. Był naprawdę sympatyczny, miał w sobie jakiś nieodparty urok i czarujący uśmiech, prawie identyczny jak Bill. W sumie czyż mogła się dziwić jego powodzeniu u płci przeciwnej…?
- Tego to nie przewidziałem… – Na chwilę stanął jak wryty, kiedy zobaczył przed samochodem niemałą gromadkę żądnych autografów fanek, które oblepiały teraz pozostałą trójkę chłopaków. Kilka dziewcząt na ich widok odkleiło się od grupy podbiegając do idących w tym kierunku Babette i Toma, a po chwili już wyciągały ręce z kartkami.
*
"Alienowe opowiadanko", Kasia
Odcinek 22.
Mieszkanie Marthy było małe. Była młodą i niezależną dziewczyną. Dopiero stawiającą kroki w dorosłym życiu. Studiowała i pracowała. Wiodła zupełnie inne życie niż bliźniacy. Gdy tylko weszli do środka, dziewczyna obrzuciła Toma gorącymi pocałunkami. Niespodziewanie w umyśle Toma pojawiła się pewna myśl.,,Co jeśli popełniam błąd? Może to nie powinno tak się toczyć? Może czas zachować się odpowiedzialnie?’ Ku zaskoczeniu Marthy odepchnął ją od siebie.
-Co się dzieje?- Zapytała zdziwiona nagłym odepchnięciem ze strony chłopaka.- Myślałam, że oboje tego chcemy. Już Ci się nie podobam?- Zmarszczyła brwi jak 5-latka, której rodzice odmówili kolejnego batonika.
-Wiesz, że to nie prawda. –Odparł Tom.-Kiedyś robiłbym to z tobą przez całą noc. Ale nie powinno tak być.
-Co masz na myśli?
Zapadła chwila ciszy.
-Mam na myśli, że to byłoby zbyt szybko. Ria mnie zraniła i to jest prawda. Ale prawdą jest też to, że nie ważne jak mnie zrani, to ja wciąż ją kocham. Wiesz, o co chodzi? I choć to tak cholernie boli, kochając się z tobą myślałbym o niej. Chciałem się zabawić i w jakiś sposób dać jej nauczkę, o której pewnie nawet by się nie dowiedziała. Nie ważne. A założę się, że nie chcesz być pocieszycielką czy kimś przelecianym dla zemsty na kimś innym.
-Nie masz za co mi dziękować.
-Uwierz mi, mam. Nikt nigdy w życiu nie zrobił dla mnie tego co zrobiłeś ty, nawet najlepsza przyjaciółka. –Powiedziałam a on wyraźnie się zdziwił. Może i popełniałam w życiu gafy, ale tego co miałam mu do powiedzenia za chwilę byłam w stu procentach pewna.
-A co ja takiego zrobiłem?- Zapytał kiedy zajęliśmy już miejsca przy stoliku w restauracji.
-Gdyby nie ty, nie siedziałabym tu teraz z tobą. Może ty już zapomniałeś, ale ja nie zapomnę ci tego nigdy. I chociaż tego feralnego dnia za to, co zrobiłeś miałam ochotę cię udusić, to dziś jestem ci bardzo wdzięczna… –Wreszcie, kiedy domyślił się o co mi chodzi, dodałam.
-Uratowałeś mi życie, Bill.
-Ach, o to chodzi.- Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. –Było dosyć późno i w dodatku była koszmarna pogoda, jak domyśliłaś się, że to właśnie ja?
*
"Miłość z Las Vegas", Ka.
"Miłość z Las Vegas", Ka.
31.
Tak łatwo można zapomnieć o całym świecie, spędzając czas z osobami, które nas uszczęśliwiają. Nagle wszystko, co złe odchodzi w niepamięć i przestaje mieć znaczenie. Przynajmniej na te kilka beztroskich godzin. Nie tylko Tom tak się czuł tego dnia. W jego mieszkaniu panowała niesamowita, radosna aura, która zarażała każdego, kto się w nim zjawiał. Uczucie szczęścia nie mogło pominąć nikogo. Nawet Bill musiał się temu poddać. Z przyjemnością obserwował, jak jego brat z Olivią się do siebie odnoszą, jaki stosunek Tom ma do synka dziewczyny.
Jeszcze przed paroma miesiącami nie posądziłby go o takie zachowanie. Mimo że Tom był od dawna w stałym związku, wciąż brakowało mu pewnej dojrzałości. I zdaje się, że właśnie to dostrzegł w nim dziś jego bliźniak. Można powiedzieć, że był z niego dumny. Udało mu się przejść przez najgorsze i wygrać walkę z samym sobą. Nie można jednak spoczywać na laurach, zdawał sobie z tego sprawę i żywił nadzieję, że Gitarzysta także. A jeśli nie, miał teraz kogoś, kto na pewno będzie mu o tym przypominał. Właściwie trochę, po cichu, zazdrościł bratu. Według niego, to, co mu się przytrafiło, było niezwykłe.
Oczywiście, nie chodziło tu o jego bezmyślność i spowodowanie wypadku, przez który obaj ucierpieli. Ale o uczucie. O miłość.
*
"mpbtk", Pauline Ka
Rozdział X.
Uczucia są jak złoto; drogocenne, rzadkie. Wydobywając je z głębi serca trzeba się natrudzić, włożyć sporo wysiłku, by eksploatacja okazała się opłacalna. Często znikają chwiane wiatrem, zawieruchą obcych ciał. Ludzką głupotą, która wzbudza w nas grzeszne pragnienia, zaś te sprawiają, że tak nagle, jeden człowiek przestaje być naszym całym światem. Wszystko rozpływa się w nicość. Zapewnienia o wieczności, o byciu tym jednym, jedynym. Wszystko, co miało trwać zawsze staje się chwilą, nic nieznaczącym epizodem. W takim razie, czy można wierzyć przyspieszonemu biciu serca? Czy odnajdując nadzieję, warto brnąć wciąż w przód, aby jej nie stracić? Aby delikatne sukno nie utraciło na wartości, aby nie wypłowiało wystawione na działanie promieni słonecznych…?
Rozkojarzonym wzrokiem wodził po jego twarzy tak, jakby pragnął odnaleźć w jego oczach zapewnienie, że wciąż go kocha. Jakby chciał, żeby zmył brud z jego ciała, poradził sobie z rozchwianą psychiką, która zdążyła skamienieć jeszcze bardziej podczas wszystkich tych dni, w których wypełniała go samotność. Samotność, która pochłaniała go niczym ciemność, infekując wrażliwe serce mrokiem. Czuł się wyizolowany, jakby stracił kontakt ze wszystkim, co ludzkie, co moralne i wartościowe. A może, po prostu, w głębi serca czuł się bezwartościową, szmacianą lalką, która buduje swój autorytet na podstawie wmawiania innym, że się liczy i jest kimś.
***
24.03.2016r.
"Dotyk", Daisy
Rozdział V
Wtulmy się w niego i patrzmy jak życie nam przemija. Jeśli nigdy nie szeptałeś do diabła, nie pragnąłeś go, nie chciałeś z nim tańczyć, jesteś nikim. Nie potrafisz naprawdę żyć, patrzeć i oglądać świat z oddali. Świat, który upada, już nie raz kończył swój żywot i wpadał do rowu, który sam sobie wykopał, lecz wstawał. Wychodził z niego, żeby dopaść swoich oprawców. Nie, nie to nie był czas, uszanujmy go. To byli ludzie, którzy sami na nowo, i na nowo pchają świat do ciemnego, zimnego rowu.
Każdy chce być wyjątkowym, ale stanie się wyjątkową osobą, w tak zwyczajnym świecie jest trudniejsze, niż wygranie w totka. Możesz tego nie widzieć, ale przyjrzyj się, nie jesteś nawet w jednym procencie wyjątkową jednostką, wszyscy są tacy sami, słabi. Kozakują w tedy, kiedy nikogo to nie obchodzi, a kiedy pojawia się prawdziwy problem uciekają pod spódnice matki. Czasem nawet nie wiesz, jaki jesteś zwyczajny, nudny i głupi. Prosty człowieczek, którego da się kierować, ale nie każdego się da. Ci, których wybrał Bóg, potrafią żyć przytulając diabła, a ten nic im nie zrobi. Dlaczego? Może dla tego, że został wybrany na anioła, na ziemi? Osobę, która ma czynić dobro i namawiać do tego innych, bo jeśli anioły są w niebie, to czemu nie na ziemi?
Kategoria: Twincest, +18
*
"Szukając jutra", lady_di
Od zeszłego poniedziałku pracowałam w barze, który znajdował się w pobliżu szkoły. Decyzje o znalezieniu sobie pracy podjęłam dość spontanicznie. Choć nie musiałam pracować, chciałam wreszcie zrobić coś, z czego nie tylko ja miałabym jakieś korzyści. Z pracodawczynią, która przyjęła mnie od razu, ustaliłam, że część moich dochodów będzie przekazywana na dom dziecka w Vancouver, w którym miałam okazje spędzić kilka miesięcy. Wiem jak wygląda życie w takim bidulu, dlatego tak bardzo zależało mi by te dzieci szczęśliwe. Ja dostałam szansę na lepsze życie, one też powinny. Wiedziałam, że będę miała mało czasu na naukę, bo całymi popołudniami pracowałam, ale w końcu to był mój kolejny cel do realizacji, nawet jeśli miałam płacić za niego taką, a nie inna cenę. Praca w barze nie była na tyle męcząca, co monotonna. Od czasu do czasu zjawił się jakiś klient. Częściej sprzątałam zaplecze niż obsługiwałam gości.
Od tamtej pory mój dzień miał trzy etapy : SZKOŁA – PRACA – DOM. I choć nie było kolorowo, dawałam radę.
Początek tygodnia zaczęłam, jak zwykle ciekawie. Przypaliłam ulubioną bluzkę od mamy, spaliłam tosty i o mało nie spóźniłam się na autobus. Ostatnio byłam strasznie zakręcona i rozkojarzona. Ciągle o czymś zapominałam. Ale dziś przeszłam sama siebie. Po przyjeździe do szkoły na korytarzu czekała na mnie, jak zawsze Jessica, która z chwilą mojego wejścia do szkoły pogrążyła mnie jeszcze bardziej. Po tym, jak jej opowiedziałam o dzisiejszym „ cudownym” poranku, z uśmiechem na twarzy pocieszyła mnie, że przecież nie jest jeszcze tak źle, żeby nie mogło być gorzej. A przecież w moim przypadku, jak najbardziej wszystko jest możliwe. Dlaczego by nie…
Kategoria: Tokio Hotel
*
"Feel it all", Natalie
21.Umrzeć z miłości?
Targana kolejną porcją wyjątkowo paskudnych koszmarów, otworzyła z przerażeniem powieki i parokrotnie nimi zamrugała, chcąc się przekonać, że widziane przed momentem obrazy były tylko wytworem jej wyobraźni. Obkręciła się natychmiast na drugi bok by spostrzec, że jej legowiskiem jest kanapa, a nie tak jak przypuszczała- łóżko Billa. Z niepokojem stwierdziła, że chłopaka nie ma w pobliżu, a ona jest zupełnie sama w ciemnym, przestronnym salonie. Zastygła w bezruchu słysząc dźwięki, które nigdy wcześniej nie przykuły jej uwagi. Natarczywy odgłos poruszających się rytmicznie wskazówek starego, drewnianego zegara połączony z szumiącym świstem pracującej lodówki i skrzypieniem tarasowej, nienaoliwionej huśtawki doprowadził dziewczynę do ataku paranoi. Po chwili do niepokojących sygnałów z otoczenia, dołączyło szaleńcze bicie jej serca rozchodzące się szumem po uszach. Skuliła się pod kocem, bojąc się wychylenia choćby skrawka ciała zza bezpiecznej strefy polarowego materiału.
Czuła jak pot ślizga się po jej czole, a w ustach brakuje tlenu i śliny. Skradająca się na palcach, przygarbiona postać całkowicie usztywniła jej kończyny. Widziała sylwetkę tylko kątem oka, bo przerażenie kompletnie ją sparaliżowało. Teraz była w stanie uwierzyć, że ten przemykający po ścianie cień należy do ogra, seryjnego mordercy, drapieżnego wilka czy szalonego drakuli.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
*
"Cupid arrow", Judyta P.
odc.45 „Chwila dla mnie i Ciebie”
Wiatr wpadł do pomieszczenia, burząc idealnie wyprostowaną zasłonę. Chłód dnia ujął chude ciało szatynki, a na jej ustach pojawił się błogi uśmiech. Zachęcona przez zimny powiew wiatru ruszyła w kierunku balkonu. Powoli otwierała drzwi, delektując się zmianą temperatury. Od kilku dni przebywała w upalnych Włoszech i chodź uwielbia ciepłe promienie słoneczne, ciągły upał zaczął jej przeszkadzać. Jej jasna skóra już dawno zrobiła się czekoladowa, a na ramionach wciąż czuła ból pod wpływem dotknięcia, mrucząc za każdym razem, że jest niefrasobliwa, zapominając o olejku do opalania. Burza emocji, która ją ogarniała, sprawiała, że jej pamięć o zdrowie zaczęła zdawkowo szwankować.
Wyjrzała za metalową poręcz balkonu. Widok idących do szkoły roześmianych dzieci, spowodował uśmiech na twarzy Juliett. Uwielbiała je być może dlatego, że przypominały jej o swoim beztroskim dzieciństwie; bez zmartwień. Wszystkim zajmowali się rodzice. Gdy zaczęła dorastać beztroskie życie pękło jak bańka mydlana. Musiała stać się dorosła, choć nie miała czasu by nauczyć jak być dorosłym i mimo, że już dawno według prawa jest dorosła, ona nadal ma świadomość swoich dziecinnych zachowań.
Nawet nie zauważyła, kiedy jakaś postać wyszła z pokoju hotelowego, by dotrzymać jej towarzystwa. Chłopak objął ją delikatnie w pasie, przywierając do jej ciała. Jego ciepły oddech na szyi powodował gęsią skórkę na jej ciele. Zamknęła oczy czując jak fala przyjemnego gorąca penetruje jej ciało, a serce przyśpiesza tempa.
Kategoria: Tom Kaulitz
***
23.03.2016
"Szukając jutra...", lady_di
Rodział VI.
*
"Wyobraź sobie", Frigid
Czytaj dalej..
Kategoria : One shot, Tom Kaulitz
***
21.03.2016
"Szukając jutra", lady_di
***
***
23.03.2016
"Szukając jutra...", lady_di
Pierwsze dni września mijały jeden po drugim, nieubłagalnie zbliżając się do daty moich urodzin. 16 września. Zostało już tak niewiele. Pełnoletniość, której niektórzy wyczekują z niedoczekaniem, mi przyniesie zapewne wiele komplikacji i problemów. W jednej chwili z szarej myszki stanę się milionerką, choć wolałabym pozostać taką, jaką jestem i nie mieć nic wspólnego z tymi pieniędzmi. Na nic zdały się moje prośby o unieważnienie decyzji ojca. Nie zgodził się, twierdząc, że to jest jakieś zadośćuczynienie z jego strony wobec mnie. Stwierdziłam, że nie ma co się upierać, zrobię remont który planowałam, część pieniędzy oddam na dom dziecka, w którym spędziłam niewielki ułamek swojej egzystencji, a reszta pozostanie na koncie na czarna godzinę.
Podnosząc głowę z poduszki i leniwie przeciągając się spojrzałam w stronę okna. Widok padającego deszczu ucieszył mnie.
*
"Wyobraź sobie", Frigid
Wyobraź sobie, że patrzę na ciebie, gdy śpisz.
Siedzę na krześle obok twojego łózka i obserwuję cię. Jesteś nieświadomy mojej obecności. Opierasz policzek na lewej dłoni, a prawa ręka zwisa bezwładnie przez krawędź. Na twojej jasnej twarzy maluje się niemalże dziecięcy spokój, na półotwartych ustach igra nikły uśmiech. Włosy swobodnie układają się; wreszcie nie musisz dbać, by były idealne.
Zakładam nogę na nogę, zapalam papierosa i odchylam się lekko. To dziwne, gdy siedzę tak blisko ciebie, a jednocześnie czuję, że dzielą nas kilometry. Dziwne. Wyciągam rękę i dotykam twojego policzka; z jednej strony zadziwia mnie jego miękkość i delikatność, a z drugiej – właśnie tego się spodziewałam. Taki istotnie jesteś – najdelikatniejszy z nich wszystkich. Uroczy, słodki i niewinny. Cudowny Bill Kaulitz; fanki tak bardzo cię kochają, a ja mam cię na wyciągnięcie ręki. Jeszcze o tym nie wiesz.
Mruczysz coś przez sen, wytężam słuch, a mimo to nie rozumiem, co właśnie powiedziałeś. Jakieś imię? Zastanawiam się, czy to możliwe, aż dochodzę do wniosku, że musiało to być coś innego. Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że miliony dziewcząt chciałoby być na miejscu tej, którą w końcu pokochasz. Kochają cię miliony; a jak kochasz ty? Spokojnie i pewnie? Twoja miłość jest tak ciepła, jak widok zachodzącego słońca? Rozgrzewająca i romantyczna? Czy kochasz gorąco i gwałtownie jak rwący potok podczas wiosny? Twoje fanki snują romantyczne wyobrażenia na twój temat. Ja mam nadzieję, że pod tą delikatną powłoką kryje się coś więcej niż to, co wszyscy chcą widzieć.
Czytaj dalej..
Kategoria : One shot, Tom Kaulitz
***
21.03.2016
"Szukając jutra", lady_di
Rozdział V.
Z kurczaka nie zostało nic, prócz popiołu. W całej kuchni panował harmider i smród spalenizny. Kucharka ze mnie żadna – pomyślałam. No ładnie.
Wreszcie, kiedy uporałam się z bałaganem, sięgnęłam do lodówki po jogurt i zmęczona usiadłam przy stole. Pogoda była tak piękna, że żal było siedzieć w domu. Może mały spacer?- Pomyślałam. Pozamykałam wszędzie okna i wybiegłam z domu beztrosko, mocno zatrzaskując drzwi.
W jednej chwili osłupiałam. Drzwi zamknęły się automatycznie a w środku został klucz.Jak ja teraz dostanę się do środka. Przecież nie włamie się do własnego domu.
W domu została moja torba, w której były: komórka, pieniądze, no i o oczywiście ten cholerny klucz. Rosalie miała zapasowy na wypadek, gdyby mnie nie było. Teraz nie miałam jak do niej jechać ani zadzwonić. Usiadłam na ganku i zanurzyłam twarz w dłoniach.
***
Nie da się opisać mojej radości, gdy zostałam poinformowana o przeprowadzce. W końcu!
Odliczałam, błagałam i czekałam, by w końcu nastąpił ten dzień, w którym mogłam spakować wszystko i wynieść z tego przygniatającego mnie miasta. Nie wnikając w fakt, że moje walizki stały już od tygodni wypełnione.
Do moich marzeń nigdy nie należało duże miasto, właściwie.. Wręcz przeciwnie, małe mieszkanko, w małym mieście, może z jakimś zwierzątkiem.. mniejsza.
Co prawda, dotarło do mnie wiele plotek na temat Leipzig. Zwłaszcza, że należał do tej.. drugiej strony Niemiec? Ale nie mogłam marudzić, w końcu trafiłam gdzieś, gdzie wszystko nie ociekało ludźmi! Właściwie, może sam fakt, że nie ruszałam się nigdzie w późnych porach przyczynił się do tego, że jeszcze nic nie zniechęciło mnie od tego miejsca.
*
"Szukając jutra...", lady_di
Wakacje minęły szybciej niż można się tego było spodziewać i zaczęła się szkoła. Nigdy nie lubiłam tam chodzić, może przez to jakich ludzi tam spotykałam i nie miałam z kim pogadać. Tym razem nie było inaczej. Wchodząc do budynku nazywanego „szkolną stołówką” zauważyłam dwie wyodrębnione grupy. W kącie siedzieli uczniowie, których potocznie nazywano „kujonami”, rozmawiający na naukowe tematy, używając przy tym słownictwa, z którym zrozumieniem nawet ja miałabym problem. Z pewnością nie była to grupa, w której mogłabym szukać przyjaciół. Większą część stołówki zajmowały „gwiazdy” – umalowane, modnie ubrane i wyrafinowane panienki, których całe życie stanowili faceci, imprezki i dobra zabawa. „Lans & prestige” jednym słowem.
Czytaj dalej..
Kategoria : Tokio Hotel
*
"Judy&Bill" , Roksana K.
Powoli zbliżała się północ. Johnson leżała z popartą głową skierowaną ku Tomowi. Obserwowała jak jego klatka piersiowa pod wpływem oddychania unosi się i opada. Złapała za jego dłoń i delikatnie zaczęła gładzić ją palcami. W głowie cały czas miała dwa słowa, które wypowiedział w jej kierunku poprzedniego wieczora. Rudowłosa kochała go z całego serca. Nie była to taka miłość jakiej on by chciał. Kochała go jak brata. Był dla niej najlepszym przyjacielem. Mogła liczyć na niego w każdej sytuacji. Zawsze chętnie wyciągał pomocną dłoń.
Puściła jego palce i skrzywiła twarz. Kolejny raz poczuła okropny ból w podbrzuszu. Wstała powoli trzymając się szafki nocnej. Zakręciło się jej w głowie. Stanęła na chwilę w bezruchu, wzięła głęboki oddech. Po chwili wolnym krokiem skierowała się do kuchni. Usiadła na krześle, złapała za dzbanek z wodą. Podnosząc go do góry poczuła ogromny ból i upuściła go na podłogę. Zacisnęła zęby, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Zgięła się w pół łapiąc się za brzuch.
- Co się dzieje? – Zaspany Tom po omacku szukał przycisku do zapalenia światła. W końcu udało mu się je zapalić.
- Nie wiem... – wyszeptała. – Kaulitz. – Spojrzała na niego przerażonym wzrokiem. – Ja krwawię.
Czytaj dalej...
Kategoria : Bill Kaulitz
Kategoria : Bill Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz