8.10.2015r.
"Sucht", Czaki
NOWOŚĆ
I
- Billy, chodź już do mnie – wymamrotał mi chłopak wprost do ucha, a wzdłuż kręgosłupa przeszło mi stado dreszczy. Zerknąłem na niego przez ramię i uśmiechnąłem się pod nosem. Tak naprawdę to ciężko było wytłumaczyć relację jaka nas łączyła. Kiedy ktoś nam się bacznie przyjrzał, mógł dostrzec w wyglądzie podobieństwo. I w rzeczy samej było ono. Przecież byliśmy braćmi. Bliźniakami. Jednojajowymi. Co prawda Tom był bardziej przypakowany, miał dłuższą brodę, mniej kolczyków i tatuaży oraz mimo wszystko luźniejsze ubrania, ale więzy krwi to więzy krwi i wyprzeć się mnie w żaden sposób nie mógł, szczególnie że czekoladowy kolor naszych oczu mówił sam za siebie. Jaki czas temu coś się między nami zmieniło, a mówiąc precyzyjniej to na ostatniej imprezie, gdzie obaj za dużo wypiliśmy. To jest ten stan, gdy jeszcze kontaktujesz i masz świadomość tego co robisz, ale wszystkie granice puszczają, znikają, zapominasz o nich. I takim właśnie sposobem znalazłem się z Tomem za domem na trawie, gdzie całowaliśmy się namiętnie. Ba! My się wręcz pożeraliśmy, a nasze języki stworzyły własny rodzaj kamasutry dla siebie. O ile mogę to tak nazwać. Następny dzień był ciężki. Ledwo uniosłem głowę, którą rozrywało od środka, a w oczy jakby ktoś wbijał mi miliony szpilek. I bardzo szybko zorientowałem się, że nie znajdowałem się sam w łóżku, a w towarzystwie mojego bliźniaka. Na nasze szczęście obaj mieliśmy na tyłkach bokserki, które pozwalały trzymać się jakiejś niteczki nadziei, że może jednak nic się nie stało i że nie posunęliśmy się aż tak daleko. Dopiero następnego dnia po długiej kąpieli znalazłem w sobie odwagę, by porozmawiać z Tomem. Nikt nie zrzucał na nikogo winy, a ja nie czułem, by cokolwiek między nami się zmieniło. Jak o tym myślę z perspektywy czasu, to może już wcześniej coś zaczynało się pomiędzy nami dziać, choć nie zdawaliśmy sobie jeszcze z tego sprawy. Ale łaknęliśmy swojej bliskości i uwagi. A teraz… Teraz jesteśmy jakby parą. A przynajmniej śmiało mogę powiedzieć, że gdy ktoś patrzyłby na nas z boku, tak na pewno by myślał.
Kategoria: Twincest, +18
***
7.10.2015r.
"Zakochany Idol", Ka.
Kartka nr 20. "I'm so in love with you. Make love your goal. "
Śnieg zgrzytał pod butami, nie nadawał się do lepienia. Nie, żebym miał w planach, jako dwudziestoparolatek lepić bałwana… Po prostu to miejsce, ta pogoda, cały nastrój, przywołuje wspomnienia z dawnych lat.
Biegałem po tych uliczkach, jako dzieciak, z Billem i paroma innymi chłopakami z wioski. Robiliśmy masę różnych i głupich rzeczy, połowy z nich nawet już nie pamiętam. A teraz idę tą samą drogą, będąc dorosłym facetem, z bagażem życiowych doświadczeń. Trzymam za rękę ukochaną kobietę, osobę, z którą chcę dzielić swoje życie już do samego końca. To przyjemne uczucie, móc patrzeć na to. Porównywać wszystko z perspektywy czasu. I to towarzyszące temu uczucie, że jest się we właściwym miejscu, o właściwym czasie. To malutkie uczucie spełnienia, gdzieś w głębi…
Było już dość późno, jak na spacer. Tym bardziej, że temperatura na dworze też wcale temu nie sprzyjała. Ivy jednak bardzo nalegała. Uwielbia moją mamę, ale chyba zaczyna doskwierać jej nadmierna ilość towarzystwa teściowej. W pełni to rozumiem, dlatego z przyjemnością wyrywam ją z sideł mamusi. Oczywiście Iv nie przyzna otwarcie, że czasami ma dosyć Simone. A ja pozwalam jej myśleć, że niczego nie widzę. Bo tak jest dobrze. Ona nie chce nikomu sprawić przykrości a ja pilnuję, by nie musiała borykać się z poczuciem winy.
(By dostać się na bloga należy poprosić o dostęp autorkę)
Kategoria: Tom Kaulitz, +18
***
5.10.2015r.
"Feel it all", Natalie
12. „A życie, toczyło się dalej”
Mieszkanie barmana, okazało się małe, przytulne i urządzone w dobrym guście. Tabuny książek, plakatów, butelek i gadżetów wypełniały starannie całą przestrzeń, stwarzając istny horror vacui. Helen była sympatyczną, wysoką dziewczyną o czerwonych jak płatki maku włosach z uśmiechem, który potrafił urzec każdego. Doskonale zdawała sobie sprawę, z tego, że trzeba pomagać ludziom. Szczególnie gdy są to ludzie po wypadku, bez dachu nad głową, bez pieniędzy, bez wsparcia rodziny czy chłopaka. Sumując to wszystko, była niebywale miła dla gościa, który ani przez chwilę nie czuł się intruzem.
Leżała, wtulona w wielgachną poduchę już trzecią godzinę od powiedzenia współlokatorom „dobranoc”. Przekręcała się od czasu do czasu, tarzając się po łóżku w amoku, jak gdyby chciała w nim znaleźć Billa, który gładząc ją po włosach, pozwoliłby jej w końcu zasnąć. Planowała dokładnie strategię jaka jutro umożliwi jej przetrwanie kolejnej, żenującej próby odebrania swoich rzeczy. Oczami wyobraźni widziała jego pobłażliwe, zimne spojrzenie i gest ręki, wskazujący drzwi. Miotała się jeszcze bardziej, przypominając sobie o jego rozkosznym uśmiechu, męskich dłoniach i wyjątkowo pociągającym zaroście, który był najmilszym drapaniem jakiego kiedykolwiek doznała.
„Wcisnęła głowę w ramiona, cichutko sycząc. Uwielbiała gdy sunął ustami po jej szyi, przyprawiało ją to o przyjemne, dreszcze.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz