"Sucht", Czaki
III
- A ty w ogóle wiesz jak tam się dostać? – zapytał mnie Tom już w domu, gdy oglądaliśmy film w łóżku.
- Znajdę jakąś dziurę w płocie albo przejdę przez niego i potem jakoś już pójdzie, no nie? Na pewno szyby i drzwi są powyrywane, więc z tym to akurat nie będzie problemu – wytknąłem mu język i dumnie uniosłem głowę, choć z każdym następnym słowem Toma, moja głowa schodziła coraz to niżej, a oczy coraz bardziej się powiększały.
- O ile mi wiadomo, kochany, to żadnej dziury w płocie nie ma, ale za to jest ochrona. A w miejscu tych ,,powyrywanych drzwi i okien’’ wiesz co jest? Ja ci powiem. Cegły, kochanie! Zamurowali cały parter. Jesteś pewien, że dalej chcesz tam iść? – wybuchł śmiechem widząc moją minę i cmoknął mnie w czoło, przytulając do siebie. No i jak on mógł się śmiać?
- Ale muszę przecież się jakoś tam dostać! On przecież powiedział, że tam…
- Może wpuścił cię w maliny – chłopak wzruszył ramionami i wyłączył telewizor, przytulając mnie do siebie jeszcze mocniej. – Śpij, Billy.
On chyba nie wie, co mówi. No jak mam spać, jak tu taka szansa! Nie mógł mnie oszukać, przecież nie miał powodu. Nie jestem gliną, do cholery. I choćby one miały mnie schwytać, to się tam wybiorę. Przecież jak szef do nich zadzwoni, to od razu mnie wypuszczą. Tak, z taką myślą zasnąłem.
Kategoria: Twincest, +18
***
16.10.2015r.
"Bei dir", Frigid
Tom patrzył na wibrujący telefon z taką miną, jakby widział to urządzenie pierwszy raz w życiu.
Dzwonił Jost. Nie miał ochoty odbywać tej rozmowy, więc stał bez ruchu, jakby manager czaił się tuż za oknem, przyciskając nos do szyby, a jakakolwiek czynność mogła zdradzić jego obecność. Wpatrywał się bezwiednie w ekran, zastanawiając się, jak długo będzie udawać, że nie słyszy dzwonka. Gdy Jost nawiązał połączenie po raz trzeci, Tom zrozumiał, że jednak nie uniknie rozmowy z nim i nie ma sensu czekać, aż David zrezygnuje. Domyślał się, że ma mu trochę do powiedzenia na temat jego wyjazdu z Liv – gdy w ciągu chwili zdecydował się na kilkudniowy wypad, nie czuł żadnych wyrzutów sumienia. Teraz, kiedy patrzył na telefon, czuł się tak samo niezręcznie i niepewnie, jak wtedy gdy był jeszcze nastolatkiem i matka właśnie urządzała mu awanturę.
— Tak?
— Nareszcie! — Jost westchnął z nieukrywaną ulgą. — Musimy pogadać.
— Och, naprawdę? — zapytał ironicznie, zanim ugryzł się w język. Chwilę myślał gorączkowo, jak zneutralizować te słowa, ale w końcu machnął ręką. Ich rozmowy zazwyczaj były okraszone złośliwościami, zatem sam siebie nie rozumiał, dlaczego tym razem chciał coś zmienić. — Chyba dlatego ludzie dzwonią do siebie...
— Ależ z ciebie dowcipniś — skwitował sucho. — A teraz, proszę cię, zamknij się i mnie posłuchaj — dodał. Tom uśmiechnął się, słysząc znajomy ton w jego głosie. Jak zwykle opryskliwy, ale z całą pewnością Jost nie był zły. — Słyszałem o twoim wypadzie z jakąś dziewczyną. Chłopcy dzwonili do mnie kilka razy dziennie i żalili się jak porzucone panny. Zdążyłem już zapomnieć, że czasami bywają strasznie upierdliwi... Chyba sądzili, że machnę różdżką, a ty wrócisz — żachnął się. Przez chwilę Tom nawet mu współczuł, ponieważ wiedział, jak bardzo męczący bywa jego brat. — Nie przeszkadzają mi twoje wypady, dopóki będziesz wywiązywał się ze swoich obowiązków, rozumiesz? Jeśli macie grać – gracie, jeśli macie umówione spotkanie – idziecie tam. Twoja laska wtedy czeka, aż załatwisz swoje sprawy, jasne?
Kategoria: Tom Kaulitz
***
15.10.2015r.
"Sąsiedzi"
SĄSIEDZI- ODCINEK 19.1510201501:01
-Co teraz zrobimy? –Pytał mocno już zdenerwowany Bill.
-Jeśli tam teraz podejdziemy, wywiąże się awantura.- Odpowiedziała Rosie.- Ale co mamy zrobić? Zrobić im zdjęcie telefonem i pokazać Tomowi?
-To złamie mu serce.- Powiedział Bill.
Nie świadoma tego, że jest obserwowana, Ria wciąż obejmowała swojego towarzysza.
-Charlie, to musi się skończyć. –Powiedziała.- To, co się między nami wydarzyło, było błędem.
-Co niby było błędem? Nasza miłość?
-Jaka miłość? –Pytała zirytowana Ria.- Nigdy nie wyznałam Ci miłości.
-Czyżby?
Ria spojrzała na chłopaka z wielką podejrzliwością. Była pewna, że nie czuła do niego nic prócz pożądania. Wiedziała jednak, że tamtej nocy, którą razem spędzili była pijana. A będąc pijaną, mogła powiedzieć wiele.
- Nie pamiętasz tamtej nocy? Cały czas powtarzałaś, że mnie kochasz. Otwórz oczy Ria! Twój związek z Tomem nie ma sensu. To za mną tęsknisz i to mnie teraz pragniesz pocałować, nie jego.
-Chciałam się z tobą pożegnać normalnie, ale widzę, że się nie da. Wal się!
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
***
14.10.2015r.
"Los Angeles Asylum", Dee
Nowość
Prolog
0.
„Można odejść na zawsze,
by stale być blisko...”
Jan Twardowski
Co czujesz? Niepewność, podekscytowanie, ciekawość?
Wyobraź sobie, że siedzisz w pokoju z blondwłosym mężczyzną. Obserwujesz go co czwartek od sześciu lat. Znasz jego każdy wyćwiczony ruch na pamięć. Wysłuchujesz cichych lamentów, miłosnych skarg, czasem urywek powieści, których nie był w stanie dokończyć, bowiem gorzkie łzy dławiły go.
Dostrzegasz, że nie jest silny psychicznie już po pierwszym wieczorze spędzonym w jego towarzystwie. Nie jesteś w stanie mu pomóc, przecież on cię nie słyszy, nie widzi, nie czuje. Ciebie tu nie ma.
Kobieta, dla której był w stanie zrobić dosłownie wszystko, zadała mu nieświadomie, acz bardzo dogłębnie, ból, jaki pielęgnował w sobie od czasu jej utraty. Ten pokój wchłania każdą cząsteczkę jego zbolałej duszy, przez co zaczyna powolnie tracić siebie.
Poddał się, upadł zbyt nisko, by powstać z dumnie uniesioną głową, jak to niekiedy miał w zwyczaju. Co ranek zakładał standardową maskę, by zakryć hańbę, którą się okrył. Niby taki sławny, taki zorientowany w świecie, taki dojrzały, a jednak za słaby, by poradzić sobie ze stratą ukochanej osoby, wręcz części osobowości.
Widzisz, jak na przestrzeni lat, jego kości policzkowe znacznie się uwydatniły, zapadnięte lica nadały mu chorobliwej chudości, a oczy, jakby puste, przestały wpatrywać się z utęsknieniem w okno otaczającego świata. Już nie był tym, kim kiedyś. Zaczynasz rozumieć, iż blondyn utracił chęć życia dawno temu. On jedynie egzystuje.
Kategoria: Bill Kaulitz
***
13.10.2015r.
"Verloren prinz", Dark Queen
Tytuł: Ks. Jan Twardowski
31.08.2007
01.10.2006
16. lutego 2015, Berlin
Zanim koszmar zwany Mike’em zaczął choćby zbliżać się ku końcowi, Scarlett zdarzało się zastanawiać, jak będzie wyglądało jej życie po nim. Powstało kilka scenariuszy. Wyobrażała sobie poranki, popołudnia i wieczory, kiedy uświadamia sobie, że to koniec, że jego już nie będzie, że walka dobiegła końca. Spodziewała się jakiejś miażdżącej ulgi, spokoju spływającego po niej albo euforii, a tymczasem obudziła się z potwornym bólem głowy, ociężała, obolała, z zatkanym nosem i zdecydowanie przeziębiona. Ledwo oddychając, przerzuciła się z boku na plecy i zakryła dłońmi oczy. Wydawało jej się zbyt jasno. Nienawidziła tego stanu. Pierwsze trzy dni przeziębienia zawsze były najgorsze. Bolało ją całe ciało, każdy mięsień. Gardło paliło żywym ogniem, a o przełykaniu mogła zapomnieć. Głowa bolała tak bardzo, że mogła już tylko eksplodować. Tydzień przed Grammy. Noc po Mike’u. Jęknęła, przetaczając się na drugi bok i wyciągając rękę na stronę Toma. Pusto. Otworzyła oczy, walcząc z potężnym dudnieniem w głowie, poraziło ją światło, a Toma dalej nie było. Dotknęła poduszki i kołdry, wciąż ciepłe, więc liczyła, że zaraz wróci, bo nie potrafiła wyrzec słowa, żeby go zawołać. Oblizała suche wargi i czekała. Starała się nie ruszać, nawet niezbyt mocno oddychać, żeby przetrwać kolejne minuty. Niezbadaną ilość minut później, usłyszała go wchodzącego do pokoju. Wysiliła się, żeby otworzyć oczy i lekko skręcić głowę. Zjawił się tuż obok odziany jedynie w swoje ulubione szare dresy, gdy ona miała dreszcze i naprzemienne fale zimna i gorąca. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Ukląkł na łóżku, tuż przy niej i przyłożył usta do jej czoła, wyciskając na nim czuły pocałunek.
- Masz milion stopni gorączki – odparł z troską. Pogładził jej rozpaloną twarz, schował włosy za ucho. – Wezwałem doktor Hassenbach, podkręciłem ogrzewanie i parzę ci herbatę. – Wyższa temperatura w mieszkaniu tłumaczyła mniej kompletny strój Toma. Nawet z gorączką była w stanie docenić walory estetyczne, które oferował jego wygląd z samego rana. Rozczochrane włosy i nagi tors do końca życia. Czego chcieć więcej? Sięgnęła ręką w jego stronę i trafiła na przedramię, które pogłaskała i lekko uścisnęła w geście wdzięczności. Ich nowy lekarz domowy, którego zatrudnili, gdy Schulz odszedł na emeryturę, to jedna z jego praktykantek – doktor Lisa Hassenbach. Dostała jego rekomendację, więc nie szukali innych potwierdzeń dla jej skuteczności. Scarlett korzystała z jej usług już od kilku lat, jej rodzina również, później zaczął leczyć się u niej Bill, a po nim Tom, jako jedyny i ostatni, który starał się odciąć od wszystkiego, co wiązało się ze Scarlett. Nie była takim omnibusem, jak Schulz, który miał wiedzę z niemal każdej dziedziny medycyny, ale jako lekarz rodzinny sprawdzała się wyśmienicie. Tom zostawił Scarlett na moment, ale tylko po to, żeby przynieść dla niej herbatę z sokiem malinowym. Sam zapach sprawił, że poczuła się lepiej. Podniosła się i oparła o wezgłowie. Tom podał jej najpierw swoją bluzę, a później kubek. Popijała powoli, po łyżeczce i czuła, jak szczypce ściskające jej gardło powoli znikały.
Kategoria: Tom Kaulitz
*
"Sucht", Czaki
II
Tak naprawdę to nie było to nic strasznego. Owszem, miał to być jeden z największych projektów ostatnich czasów w mojej redakcji, ale przecież nie był niebezpieczny dla mnie! Mój szef chciał tylko, by wniknąć do takiego towarzystwa, zrobić lekkie obeznanie i na podstawie tego napisać jakiś obszerny artykuł. Miało to być coś innego, coś nowego i z zupełnie innej perspektywy, od środka. Dotychczas te kolorowe szmatławce opisywały to, co ludzie już dawno wiedzieli lub sami widzieli. Dali tylko jakieś nowe zestawienia, inaczej przerobione zdjęcia i się cieszyli. Moja gazeta, która była poważna i zyskała już renomę, chciała przeprowadzić rewolucję.
Może nawet podzielę artykuł na kilka części, a jak będzie naprawdę dobry, to będzie się ukazywać na samym początku gazety. Będę mieć całe dwie kartki dla siebie! A wystarczy tylko, że zaprzyjaźnię się z tymi narkomanami, trochę popytam i już. Poza tym to będzie takie umoralniające. A jeśli spotkam kogoś, kto na przykład miał zostać adwokatem, a narkotyki spowodowały, że się stoczył? Żałuje, ale już nie może przestać, bo narkotyki stały się jego codziennością, aż nagle ja pojawię się w jego życiu i wyciągnę go na prostą. To będzie hit tej gazety! Byłem niesamowicie podekscytowany, że to akurat mi przypadło to zadanie i wiedziałem, że nie mogę zawieść. Muszę się przygotować jak jeszcze nigdy. Tylko czemu Tom tego nie rozumiał…? Przecież to mi zajmie góra miesiąc! A potem cała redakcja będzie znać moje imię. Nawet szef powiedział, że nie będzie obarczać mnie innymi rzeczami i daje mi dwa miesiące wolnego tylko na to jedno zadanie, a moimi dotychczasowymi rzeczami będzie zajmować się Joe. Tak, dokładnie, to właśnie ten, którego tak bardzo nie lubię. A niech się męczy.
Kategoria: Twincest, +18
***
12.10.2015r.
"Deine augen sagen alles", Mia
"Znów się pojawiłeś.." ~ 004.
- Spójrz na mnie! - mój gardłowy krzyk rozniósł się po tym.. pomieszczeniu?
Sama jego obecność, paliła moją skórę, a ból w łamliwym i naruszonym sercu z sekundy na sekundę, z minuty na minutę powiększał się. Nie podnosił głowy, swój wzrok skupiał na ziemi, a ja nie mogłam nawet się ruszyć. Jakby między nami znajdowała się jakaś bariera, albo ktoś uwiązał mnie linami do tego w którym stoję i zabraniał mi robić jakikolwiek ruch.
Upadł na kolana, wydając z siebie przeraźliwy krzyk. Wyglądał jak Marionetka.. Marionetki też nie mają duszy.
Zauważyłam, jak z jego rozciętych nadgarstków, powolnym strumieniem zaczęła lecieć krew, którą z łatwością mogłam porównać do smoły. Za to jego.. do anioła.
Był jasny, jakby dopiero brał kąpiel w mące. Anioł, którego wypełniono diabłem?
Powoli podniósł głowę, wbijając we mnie jego piękne, piwne tęczówki, które kiedyś patrzyły na mnie z miłością, a dziś z bólem, cierpieniem i ukrytym w głębi uczuciem. Nadal coś czuł, ale męczył się. Przełknęłam głośno ślinę, która nie wiadomo kiedy nagromadziła się w dość sporej ilości, serce za to biło mi jak petarda.
Kategoria: Bill Kaulitz
*
"Powiedz 'TAK'", xkaterine
Nigdy nie miałem dobrych relacji z tatą. Przez całe życie udawałem, że o niczym nie wiem, a jego ciągłe kłamstwa puszczałem mimo uszu. On jednak na pewno domyślał się, że nawet jako mały chłopiec potrafiłem się zorientować, po której stronie leżała wina. Mama całymi dniami ciężko pracowała, by po godzinach zajmować się domem i dzieckiem, podczas gdy ojciec przepadał na wiele dni, po których wracał, jak gdyby nigdy nic, tłumacząc, że dostał dobrze płatne zlecenie w innym mieście i musiał natychmiast wyjechać. My jednak nigdy nie widzieliśmy nawet grosza z zarobionych przez niego pieniędzy, a zamiast tego podziwialiśmy ojca zalanego w trupa. To wszystko, co był w stanie nam dać przez 15 lat wspólnego życia. Mama, wykończona jego ciągłymi oszustwami, zdecydowała się odejść i wrócić do rodzinnego domu, gdzie pozwolono mi normalnie ukończyć szkołę i wkroczyć w dorosłe życie. Mimo że nie potrafiłem zapomnieć awantur wyrządzonych przez ojca po pijaku, nigdy nie rozpoczynaliśmy tego tematu. Nawet nie wspominaliśmy mojego taty, choć od momentu naszej wyprowadzki minęło dziesięć lat. Aż wreszcie imię Jörg po raz pierwszy rozbrzmiało w domu, kiedy ojciec postanowił zadzwonić do mojej rodzicielki. Być może robił to też wcześniej, ale nigdy się o tym nie dowiedziałem. Mama chciała, żebym o nim zapomniał, chociaż nie miała na celu zniechęcenia mnie do niego. Byłem wystarczająco dorosły, aby ocenić, jak wpływał na naszą rodzinę, która – na całe szczęście – w porę się rozpadła.
- Synku – zaczęła mama, odrywając mnie od kolacji. Nie zamierzała owijać w bawełnę. – Nie chciałbyś odwiedzić ojca?
- Kogo? – dopytałem, nie dowierzając w to, co usłyszałem. Miałem do niego żal o wszystko, co nam zrobił i liczyłem, że więcej nie będę musiał go oglądać. Wiedziałem jednak, że skoro mama coś mi sugeruje, to raczej wszystko jest już postanowione. – Czemu miałbym do niego jechać?
- Dawno nie byłeś w Magdeburgu. Może spotkasz starych znajomych? – Starała się mnie przekonać, ale mnie nie odpowiadał jej pomysł.
- Gdybym chciał ich spotkać, znalazłbym ich już dawno na Facebooku. Dobrze wiesz, że nie miałem tam… nikogo. – Ciężko przełknąłem ślinę po ostatnim słowie, przypominając sobie, że przecież nie byłem tam całkiem samotny. Miałem kogoś, kto wypełniał każdy mój dzień. W tamtym okresie to właśnie pierwsza, a przy tym nieszczęśliwa miłość była dla mnie większym utrapieniem niż kłopoty z ojcem. Choć minęło już tyle lat, pierwsze, o czym pomyślałem, gdy mama zasugerowała mi wyjazd, to powrót tych uczuć.
Kategoria: Twincest, +18
***
11.10.2015r.
"Only we together", Anita Kaulitz
Osiem.
Obudziłam się z lekkim kacem. Bliźniacy byli we mnie wtuleni, co mnie
bardzo rozbawiło. To przyjemne. Dotknęłam opuszką palca nos Toma. Drgnął lekko i zmarszczył go tak, że o mało się nie zaśmiałam. Powtórzyłam ruch. Chłopak otworzył oczy i westchnął.
- Chcesz znowu ponurkować? - spytał i ziewnął.
- Nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się. - I co, dziś wyjeżdżamy?
- Niby tak. - powiedział i zaczął strzelać z palców. - Znudziło mi się przyjeżdżanie tutaj.
- Kiedy zaczęliście?
- Jakiś rok temu. Dowiedzieliśmy się od Georga, że jego wujek od strony babci ma córkę, która wyszła za mąż za zamożnego faceta i ten w prezencie podarował jej te działkę. Ona ją ogrodziła i w ogóle, chciała tu wybudować chyba..
- Schronisko. - wtrącił mu zaspany Bill. - Chciała tu zbudować schronisko.
- Dokładnie, takie dla bezdomnych. - kontynuował Dredziarz. - Nie mogliśmy pozwolić, żeby wypompowali tak dużo wody, więc "przywłaszczyliśmy" sobie tę działkę. Koleś o niej nie pamięta, a ona rzuca forsą na prawo i lewo, więc prędzej czy później to schronisko by zamknęła lub sprzedała.
- Nie obraźcie się, ale to trochę głupie. - stwierdziłam.
- Co? - zapytali równocześnie.
Kategoria: Bill i Tom
*
"Kroniki Wiedeńskie", Adeline.
Sześć: Przeszłość?
13 sierpnia 2009
Adam Grandles.
Poznałem tego osobliwego mężczyznę mając ze dwa lata. Było to nieco po rozwodzie mojego ojca z mamą. W zasadzie pamiętam go – to znaczy rozwód – jako dość spokojny. Po prostu nagle skończyły się awantury i zostałem z ojcem. Mamę widywałem niemal codziennie, bo nie wyprowadziła daleko, tylko do swoich rodziców, którzy to, także ulokowani w Wiedniu, nie wtrącali się w nie swoje sprawy i podchodzili do wszystkiego z chłodnym dystansem.
W każdym razie, babcia ugościła mnie, jak zwykle, kawą zbożową, którą jako dzieciak piłem z godnym smarkacza uporem i namiętnością. Ktoś zadzwonił do drzwi i spodziewałem się zobaczyć tam mamę, obładowaną zakupami i z pewnością zapasem słodyczy (a trzeba przyznać, że jako dzieciak opychałem się nimi bez ustanku). A zobaczyłem jego.
Adama Grandlesa.
Był to wysoki mężczyzna o ciemnobrązowych włosach, starannie zaczesanych na jedną stronę głowy i ostrych rysach twarzy. Uśmiechnął się do mnie całkiem przyjaźnie, a wtedy w kącikach oczu pojawiły mu się sympatyczne zmarszczki. Mogłem go polubić i mogłem go znienawidzić. Ale gość mi się spodobał, i w zasadzie tylko to udało mi się zapamiętać. Wzbudził we mnie raczej pozytywne uczucia.
Wkrótce pojawił się pierwszy owoc miłości nowego partnera mamy i jej samej, Dallas Alex Grandles, a dwa lata później Regina Else Grandles. Dni dzieciństwa mijały mi więc beztrosko i w towarzystwie przyrodniego rodzeństwa, które miałem na wyciągnięcie ręki. Czasem zapominałem nawet, że jest jeszcze drugi dom, gdzie czeka mój własny ojciec. Po prostu czułem, iż rodziny mam dwie, a dla każdej znaczę tyle samo, co dla drugiej.
A potem to wszystko z dnia na dzień się skończyło.
Kategoria: Georg Listing
*
"Darkness", Chaaya
Godzina 15:00.Od dobrych kilku godzin siedziałam u Toma na kanapie nie odzywając się ani słowem. W ogóle od momentu ostatniej sprzeczki żadne z nas się nie odezwało. Atmosfera panująca w pomieszczeniu była ciężka i nie do zniesienia a jednak nie miałam zamiaru jej przerywać. To nie ja powinnam odezwać się pierwsza, ale Tom też nie miał zamiaru się odezwać. Ciągle siedział w fotelu w jednej pozycji i oglądał durne seriale. Nim się obejrzałam z godziny piętnastej zrobiła się godzina, 15: 36 więc podniosłam się z kanapy chodź tak naprawdę wcale nie chciałam. To zadziwiające, że zwykły biały mebel obłożony skórą może być aż tak wygodny. Wraz z moim ruchem oczy Toma przestały ślepo patrzeć w telewizor a przeniosły się na mnie. Uniosłam brwi patrząc na niego pytająco. Od dobrych trzech godzin zachowywał się tak jakby mnie tu nie było a teraz nagle mnie zauważył.
-Co? – Zapytałam przerywając tym samym trwającą od dobrych kilku godzin ciszę.
-Co ty robisz? – Odezwał się w końcu, kiedy poszłam ubrać buty.
-Ubieram się? Nie widać? Muszę jechać nie mogę tu siedzieć cały dzień tym bardziej, gdy ty zapomniałeś, że w ogóle ciągle tutaj jestem – powiedziałam wsuwając na nogi buty.
Kategoria: Tom Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz