12.09.2015r.
"Czarno białe życie", Evie P
-Mam dość! Słyszysz mnie?! Mam dość!!
-Słyszę! – odkrzyknął jej równie głośno co ona mu – Stoję tuż przed Tobą, nie drzyj tak tego ryja! – zapowietrzyła się na jego słowa i tupnęła nogą o szkolną posadzkę. Wyrzuciła ręce w górę. No co za tupet no! To ona się fatyguje, naraża a on co?! A on ma to szeroko i głęboko w poważaniu! Jakim cudem ona wytrzymała z nim już dwa lata? No jakim cudem ona się pyta!
Zmrużyła na niego swoje zielone tęczówki, pokazując tym, że zaczyna mieć naprawdę dość jego postawy względem niej. Ona naprawdę się stara, czasami naraża własnemu ojcu, aby on był zadowolony, ale jak zwykle nie jest zadowolony! Jak zwykle wielki Tom Kaulitz ma w dupie to, że ona znów narażała się dla niego, narażała swoje i tak już wątłe relacje z ojcem, aby on… Ehhh to i tak nie ma znaczenia. Co z tego, że ona będzie się wściekać, wrzeszczeć jak to i tak spłynie po nim jak po kaczce. Ona już naprawdę miała dość, tego, że wkłada w ten związek za ich dwoje. Ona ciągle się stara a on ciągle nic. Zero. Jeszcze na początku się starał, pokazywał, że mu zależy, ale od dłuższego już czasu ona widzi. Ona widzi, że jemu najwidoczniej ten związek się znudził, że ona mu się znudziła i to tak bardzo bolało. Świadomość, że już mu nie zależy.
Opuściła ramiona w rezygnacji. W tej właśnie chwili dotarło do niej, że wiedziała. Wiedziała już na samym początku, jak ten związek będzie wyglądał, że dojdą do tego punktu, ale wciąż naiwnie wierzyła, że może jednak im się uda, że może ona jest właśnie tą, która sprawi, że on, Tom zacznie myśleć poważnie, ale pomyliła się. Przeceniła nie tylko samą siebie, ale zwłaszcza przeceniła jego samego. Przecież przyjaźnili się tyle czasu, wiedziała jaki jest a mimo to wlazła w związek z nim. Owszem trwa on już dwa lata, a to jak na Toma ogromnie długo. Widocznie za długo.
Spojrzała w jego piękne czekoladowe oczy. Patrzyła w nie przez kilka długich sekund, z nadzieją, że jednak zobaczy, coś co da jej powód by zmienić decyzję, jaką właśnie podjęła, ale nic takiego się nie stało. Westchnęła smutno i ułożyła swoją małą dłoń na jego policzku, pocierając go lekko. Już wiedziała co musi zrobić. Wiedziała mimo, że to tak bardzo bolało, ale jeśli zostanie, za jakiś czas będzie bolało jeszcze bardziej niż teraz. Nie chciała tego, oczywiście, że nie, ale nie widziała też innego wyjścia. Nie w tej chwili.
Kategoria: Tom Kaulitz, One shot
*
"Unforgiving night", unnecessary
alive or just breathing?
Gęsty mrok ogarniał mnie zewsząd. Widziałam jedynie leniwe zarysy drzew w słabym świetle księżyca. Pod nagimi stopami czułam miękką ściółkę leśną. Każdy krok sprawiał mi ból. Czułam jakby jakaś obca siła kontrolowała mój organizm. Moje kończyny poruszały się, lecz nie mogła ich zatrzymać. Coś mnie pchało do przodu. Przedzierałam się przez mroczny las, gnana niewidzialną siłą, nie zważając na gałęzie, które boleśnie ocierały moją skórę.
Na moim ciele widniały liczne skaleczenia, ubranie było rozerwane i poplamione krwią oraz brudem. Cienie tworzyły rozmaite obrazy napawające mnie strachem. Nie miały w sobie ni krzty dobra. Wzdrygnęłam się. To było czyste szaleństwo.
Zło zwycięża…
Panika czaiła się na zakręcie, pragnąc mnie dopaść. Brakowało mi tchu, mimo to zmusiłam się do biegu. Milion myśli szumiało mi w głowie, lecz na żadnej nie potrafiłam się skupić. Czułam, że coś jest nie tak, że właśnie nadchodzi koniec.
Potykałam się o własne nogi próbując nie zwracać uwagi na przejmujący ból, który atakował moje płuca. Coś się zbliżało. Czułam, że jest tuż, tuż… Upadłam. W kolana wbił mi się niezidentyfikowany przedmiot. Dyszałam ciężko wykończona nadludzkim wysiłkiem. Byłam zbyt przerażona, by zmusić się do dalszego biegu.
Sen ulotnił się spod moich powiek i obudziłam się zlana potem. Oddech miałam ciężki, urywany, a ręce trzęsły mi się jak przy ataku epilepsji. Czułam, że oblega mnie paniczny strach, który całkowicie mnie paraliżuje. Byłam w potrzasku, stalowej klatce z prętami grubości mojej ręki.
Kategoria: Bill Kaulitz
*
"Nell crazy life story", Millian Nell
Widząc śpiącego smacznie blondyna obok siebie i po rozejrzeniu się po pomieszczeniu, które było jej nie znane, podniosła się. Usiadła naga na skrawku łóżka i obrzuciła niechlujny pokój spojrzeniem. Dostrzegła pomiętą białą boxerkę na podłodze pomiędzy innymi ciuchami, od razu ją zarzuciła na siebie. Podeszła cicho do jedynych drzwi w tym pokoju i uchyliła je. Słyszała dźwięk telewizora w tle domu. Chwilę nasłuchując czy ktoś krząta się po domu i słysząc, że jednak nie. Przemknęła szybko do łazienki. Na szczęście udało jej się tam trafić od razu, choć za bardzo nie pamiętała co gdzie tu się znajduje, pomimo, że blondyn jej w nocy pokazywał. Ubrała rzeczy, te same co miała wczoraj. Nie miała nic innego. Stanęła przed lustrem i popatrzyła na siebie. Naszedł ją wstręt. Czuła obrzydzenie patrząc na siebie. Puściła wodę, obmyła twarz, myśląc, że to coś zmieni. Zacisnęła dłonie mocno na białej umywalce i patrzyła jak woda spływa do otworu w zlewie. To co teraz czuła najbardziej to wstręt do wszystkiego i do samej siebie, brzydziło ją wszystko dookoła i ona sama. Nie mogła patrzeć na siebie... Chciało jej się wymiotować. Źle się czuła. Czuła ogromną bezsilność i brak kontroli. To co wczorajszego wieczoru z Billem sobie uświadomiła to to, że nie panuje nad niczym. Odczuła dziś to bardzo mocno, przypominając sobie ostatnie wydarzenia jej życia. Zastanawiała się co robi w tym miejscu i czy na prawdę straciła wszystko co miała? Zastanawiała się nad tym czy tak jak teraz stoi i to co ma na sobie to wszystko co ma w życiu? Myśl o tym, że to nad czym się zastanawia jest prawdą i rzeczywistością załamywała ją. W jednej chwili jej policzki pokryły się wielkimi słonymi łzami. Nie powstrzymywała się. Rozpłakała się w dobre jak małe dziecko. Wyła. Myślała co robi źle? Przecież ona od nikogo niczego nie chce, od nikogo nic nie żąda, nikomu nic nie robi. Więc co jest w tym złego? A może właśnie to?
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
***
11.09.2015r.
"Róża Wiatrów", K. J. Leittmann
Źle spałam tej nocy, a przez moją głowę bezustannie przewijały się strzępki pozbawionych sensu snów, wymieszanych z dziwnymi obrazami, których nie potrafiłam umiejscowić w przestrzeni i czasie. Do tego męczyło mnie niepokojące przeczucie, że coś się zmieniło... choć nie do końca potrafiłam określić w jakim sensie i na jakiej płaszczyźnie odbyła się owa zmiana.
Zaprzątnięta podobnego rodzaju myślami i bezproduktywnym w swojej istocie nicnierobieniem, usadowiłam się właśnie na kanapie w salonie, z zamiarem pochłonięcia kanapek z wafli ryżowych. Opędzając się od kota, włączyłam telewizor z nadzieją, że po raz setny obejrzę znowu wszystkie sezony „Dr House’a”, ale niemal w tej samej chwili bez żadnego ostrzeżenia trzasnęły drzwi wejściowe, a do mojego mieszkania wpadła podekscytowana Liv.
– Ubieraj się – rzuciła, mierząc krytycznym spojrzeniem moje spodnie od piżamy. – Odchudzasz się? – dodała ze zdziwieniem, zauważywszy wafle.
– Chleb wyszedł... – wyjaśniłam, po czym spytałam: – Po co? Coś się stało? – Zasadniczo dziś nie miałam ochoty nigdzie się ruszać, ale posłusznie odsunęłam talerz na bok i mimo wszystko zsunęłam nogi z kanapy.
– Stało się, stało... ubieraj się, nie ma czasu na gadanie – zakomenderowała moja przyjaciółka i zniknęła w drzwiach sypialni. Po niespełna minucie wróciła z moimi czarnymi legginsami i fioletową tuniką w biały, kwiecisty wzór. Pomna na jej dziwny nastrój, zmierzyłam ubranie powątpiewającym spojrzeniem.
– Jest jakaś specjalna okazja, z racji której muszę to założyć? – spytałam, ale zamiast odpowiedzi usłyszałam tylko ciche, jadowite prychnięcie, godne wściekłej Kleopatry. Powoli acz klarownie w mojej głowie kiełkowało zrozumienie, dlaczego mój kot woli towarzystwo moich znajomych bardziej niż moje. Byłam prawie pewna, że nigdy w życiu nie wydałam i zapewne nigdy nie wydam z siebie takiego dźwięku, to zaś ustawiało mnie najwidoczniej na odpowiednim miejscu domowej, kociej hierarchii.
– Gdzie masz dokumentację ze szpitala? – zawołała Liv, która jak na kocią mamkę przystało, powędrowała do kuchni, nakarmić ogoniastego zdrajcę.
– Dokumentację ze szpitala? – zdziwiłam się.
– Tak, dokumentację i najlepiej wszystkie lekarskie orzeczenia... wszystko co masz – dodała, a ja wybałuszyłam oczy, choć nie mogła tego zobaczyć. Zastanowiłam się... Gdzie ostatni raz widziałam swoje papiery?
– W szafce na górze... – mruknęłam, wskazując na meblościankę, gdy zielonooka weszła z powrotem do salonu. – Wyjaśnisz mi w końcu o co chodzi, Liv?
– Wyjaśnię ci wszystko, jak się ubierzesz... nie mamy czasu – zapiszczała tonem rozhisteryzowanej pensjonarki, rodem z przedwojennej powieści.
– Nie, najpierw mi wyjaśnij, a potem się zastanowię czy się ubiorę... – oświadczyłam naśladując jej głos i próbując nie parsknąć śmiechem. – Nie wiem, czy zauważyłaś, ale zepsułaś moje plany na dziś...
Kategoria: Bill Kaulitz
*
"Kroniki Wiedeńskie", Adeline
Trzy: Pomiędzy.
12 sierpnia 2009
Kiedy otwieram oczy rankiem następnego dnia, już czuję, że to będzie ciężki dzień. Czeka mnie wyjazd do Hamburga, żeby dokończyć nagrywanie kolejnych dwóch piosenek, bo studio w Wiedniu jest dobrze przystosowane jedynie do prób dźwiękowych, niestety nie spełnia swojej roli w kwestii profesjonalnego ich obrobienia. Nie chcę rozstawać się z Adeline, ale obowiązki wzywają. Wiem, że ona też nie będzie zadowolona.
Spoglądam na godzinę i wydaję z siebie przeciągły jęk. Muszę się już zbierać, a tak chętnie przeleżałbym cały dzień…
– Wiem, co ten dźwięk oznacza – mruczy niewyraźnie Addie spod pościeli, w której zakopała się po czubek głowy. Zawsze zmusza mnie do dawania jej osobnej kołdry, bo, jak twierdzi, „obmacuję ją w nocy jak kawałek mięsa u rzeźnika”.
– Dokładnie – staram się zabrzmieć radośnie, a przynajmniej radośniej niż ona. – Wstawaj, jest już szósta trzydzieści, a ja na ósmą muszę być w studiu.
Znów mruczy coś niewyraźnie. Zrywam się w łóżka i przebieram się w pośpiechu. Zaglądam do telefonu, który w nocy podłączyłem do ładowania. Na ekranie migocze wiadomość od Billa: „Mógłbyś spróbować skontaktować się z Tomem? Zabiję gnoja, jeśli wywinie się dziś od nagrywania”. Uśmiecham się kącikiem ust, związując włosy, chociaż sprawa pewnie nie jest zabawna. Osobiście bawią mnie kłótnie bliźniaków, nawet kiedy obaj wyglądają, jakby mieli zamiar rzucić się na siebie i pożreć.
Kategoria: Georg Listing
*
"Sąsiedzi"
ODCINEK 15
-Kiedy?- Zapytał Bill z dosyć słyszalnym stresem.
-W piątek. –Odpowiedział Tom.- Za trzy dni.- Dodał.
-Ale, po co?
-Odwiedzić nas i sprawdzić czy wszystko ok. Oboje mają kilka dni wolnego w pracy. A, że mama mówi, że tęskni za nami- przyjadą na weekend.
-Kurde.-Powiedział Bill załamując ręce.-Jak myślisz, Tom? Czy Rosie dogada się z mamą?
-Wiesz… z pewnością mama nie będzie do niej wrogo nastawiona.-Odpowiedział Tom ze spokojem w głosie.-No wiesz, ona i Gordon poznali się jakiś czas po rozstaniu z ojcem. Byłaby hipokrytką, mówiąc wam, że nie powinniście się spotykać czy coś.
-Obyś miał racje.
-Mam jednak dla ciebie radę, Billy.-Powiedział Tom.- Uprzedź mamę. Choćby o tym, że z kimś jesteś. Nie lubi być zaskakiwana.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
***
10.09.2015r.
"Bei Dir", Frigid
.Zapalona nocna lampka dawała przytłumione światło. Na dywanie leżały rzucone niedbale mokre kurtki. Za oknami głośno zawodził wiatr, zacinający jeszcze przed kwadransem deszcz tracił na mocy, fale rozbijały się w oddali o brzeg. Atmosfera przesiąknięta była intymnością, Tom wyczuwał to szczególne mrowienie w ciele, które było jednoznacznym sygnałem zbliżającego się seksu.
Ciszę rozdarł cierpiący jęk Toma. Wsunął dłoń pod sweter Liv, ale zanim zdążył chociaż pogładzić palcami biodra Liv, uderzyła go tak mocno, że od razu się cofnął, unosząc rękę w górę. Potrząsając nią, popatrzył zaskoczony na Liv; myślał, że oboje tego chcieli. Dlaczego więc go odtrąciła? Pokręciła powoli głową.
— Nie tak prędko, Kaulitz.
Uśmiechnęła się uroczo. Tom pomyślał, że ten gest zwiastuje dla niego poważne kłopoty. Mimo to stopniowo wzrastało jego podniecenie. Podobała mu się władcza Liv; dla niego była piekielnie seksowna.
Bez żadnego ostrzeżenia dźgnęła go palcem w pierś. Otworzył usta, chcąc zaprotestować. To bolało! Szybko ściągnęła z siebie rozpinany sweter, odrzuciła go gdzieś do tyłu, miała na sobie już tylko top, pod materiałem zniknął złoty słonik zawieszony na złotym łańcuszku. Ruszyła powoli w jego kierunku; kroki stawiała nieśpiesznie, jakby pilnowała się, by posuwać się jedynie o kilka centymetrów. Kołysała przy tym zmysłowo biodrami; Tom od razu zapragnął oprzeć na nich dłonie. Chciał poczuć jej ruchy, a nie tylko biernie obserwować. Przez moment jej twarz skryła się w cieniu. Nie spuszczała wzroku z Toma; niebieskie oczy pociemniały.
Kategoria: Tom Kaulitz
*
"Better imaginary world", Aga
Niewielki, zupełnie pusty pokój. Sterylna biel bijąca z sufitu, ścian i podłogi, przeszywa na wylot, wywołując dziwny niepokój. W kącie siedzi mała dziewczynka, o rysach tak delikatnych, że wygląda jak laleczka. Jej rumianą twarz okala burza jasno-brązowych, gęstych włosów, a drobne, dziecięce ciałko odziewa zwiewna, różowa sukienka. Malutka dłoń mocno przytula do piersi pluszowego misia, a w jej dużych, szarych oczach można dostrzec strach i zdezorientowanie. Jasnym jest, że nie wie skąd i po co się tutaj znalazła, ani jak się zachować, w zaistniałej sytuacji. Dopiero po dłuższej chwili dostrzega tajemnicze drzwi, znajdujące się na przeciwległej ścianie, ale nie ma odwagi, by sprawdzić, co jest za nimi. Tkwi tak jeszcze przez moment, aż do jej uszu zaczyna dobiegać nawoływanie. Jakiś głoś, nieznany, ale przyjazny, zwraca się do niej po imieniu, rozlewając ciepło na sercu i dodając otuchy. Ufa mu, zupełnie nie wiedząc dlaczego. Wywołuje w niej pozytywne emocje, choć może spowodowane jest to dziecięcą naiwnością i łatwowiernością. Dziewczynka podnosi się i powolutku, z delikatnością taką, że pomyślałbyś, iż frunie, zbliża się do owych drzwi. Malutka dłoń naciska niepewnie na klamkę i po chwili dziewczynka jest już po drugiej stronie. Przeszywająca biel zamienia się w głęboką czerń i nie wiesz już, co gorsze. Ciemność, a w niej nieznane. Nicość. Głos rozbrzmiewa ponownie, lecz teraz nie jest już tak kojący i przyjazny. Wręcz przeciwnie - szorstki, z dozą kpiny i nutką arogancji.
Kategoria: Tom Kaulitz
***
9.09.2015r.
"Deine augen sagen alles", Mia
Wszystko dzieje się nagle' ~ 001.
Zrywając zdjęcia ze ścian swojego pokoju czuła, jak jej serce rozrywa się wraz z klejem które je trzymały. Jedna chwila może tak wiele zmienić, jedno uzależnienie tak dużo zniszczyć. Oderwała resztki klejącej się mazi ze zdjęć i włożyła do pudełeczka na dnie największej walizki jaka znajdowała się w jej rodzinnym domu. Powoli rozpoczęła pakowanie ubrań i reszty możliwych do wzięcia rzeczy z tego pomieszczenia. Rozpoczynając od bluzek, kończąc na ozdóbkach które trzymała na swoim biurku. Spojrzała na rodzicielkę, opierającą swoje szczupłe ciało o framuge drzwi z jasnego drewna. I po raz ostatni zamknęła się w jej dużym uścisku.
- Ja nie chce jechać. - wyszlochała, starając się powstrzymywać napływające do jej chwilowo szarych oczu łzy. Matka spojrzała na nią, wkładając jeden z kosmyków jej włosów za ucho i blado się uśmiechając. Po raz pierwszy od tylu lat widziała na twarzy swojej córki coś innego, niż jej wieczna mina wszystko-jest-dobrze. Łzy. - Dasz sobie radę, Mała. Znam Cię.
- Będę tęsknić, mamo.
- Ja też Córeczko. - nie chciała, by jej córka musiała ją opuszczać, ale to nie była jej decyzja. Tylko sądu. Otarła łzy, uśmiechając się do dziewczyny.
***
Siedział naprzeciw brunetki, dokładnie analizując każdy szczegół jej twarzy i całej reszty. Była niebywale podobna do swojej matki, gdy jeszcze nie zawitał u niej wiek dorosłej kobiety. Jak dwie krople wody. Te tajemnicze oczy, pełne usta, jasna skóra i długie brązowe włosy, które na swoich końcach tworzyły lekkie fale. Siedziała cicho, odkąd weszła do swojego nowego domu, ani słowem się nie odzywając. Nie oczekiwał, że będzie skakać z radości az po sufit. Bo w końcu przez jakieś ostatnie szesnaście lat, ani razu nie widział jej na oczy. Ale liczył na chociaż.. jedno słowo? Jeden gest? A tu, przywitał dziewczynę, która wzrokiem ciągle była wbita w ziemie.
Będzie musiał się przyzwyczaić, że po wygranej walce o kontakty całodobowe z córką, jego życie diametralnie się zmieni. Zaczynając od tego, że w końcu będzie musiał zachowywać się jak ojciec, a nie wieczny kawaler, co na jego wiek już nie przystoi. Nie ważne, że ma tyle pieniędzy na koncie i mógłby, gdyby chciał, zdobyć serce każdej kobiety.
Zwłaszcza materialistki.
Ale to nie było jego przyszłym celem, marzył by poczuć się dorosłym. Jest ojcem pięknej, siedemnastoletniej dziewczyny, która będzie go jednak najprawdopodobniej potrzebować.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
***
8.09.2015r.
Verloren Prinz, Dark Queen
15. lutego 2015, Berlin
Jim starał się zachować spokój. W końcu już dawno powinien pogodzić się z faktem, że praca nad Scarlett będzie wymagała od niego więcej zaangażowania. Niestety zmiana wyglądu i tożsamości to zbyt mało. Ta niewdzięczna dziewczyna nie potrafiła docenić jego starań. Który normalny facet przerzuca do góry nogami całe swoje życie, zmienia w nim wszystko i stara się tak bardzo? Nie, żeby sława mu przeszkadzała. Dopóki nie doniosła na niego do mediów, jego obecne życie bardzo mu się podobało. Nie mógł wybaczyć jej, że porzuciła go przez takie głupstwo, jak odkrycie jego dawnej tożsamości. Każdy człowiek się zmienia, w taki czy inny sposób. Przecież była w nim zakochana, więc, w czym problem? Dlatego zaczął wysyłać jej wiadomości. Być może to dosyć radykalna forma, ale uznał, że nie złamie jej w inny sposób. Była zbyt uparta. Nie chciała zrozumieć, więc musiał nieustannie przypominać jej, kim dla siebie byli i jak bardzo ważna stała się dla niego. Jednak to za mało. Nie czuła przed nim respektu. Nie szanowała jego starań. To mu się bardzo nie podobało. Dopóki nie związała się z Kaulitzem, wszystko szło gładko. Wydawała się coraz bardziej uległa, ale on musiał nakłaść jej do głowy jakichś bzdur. Kto by pomyślał, żeby iść na policję? Za jego uwagę i zaangażowanie nasłała na niego policję! Nie mógł jej tego wybaczyć. Musiał ją ukarać. Żałował, że nie mógł bardziej uszkodzić Kaulitza, ale nie chciał kłopotów dla siebie, skoro wszystkie podejrzenia i tak padły na niego. To mocno skomplikowało mu życie, bo musiał ukrywać się bardziej i jeszcze mocniej uważać. A ona go prowokowała. Wstawiała gdzie się dało zdjęcia i filmy, pokazując mu, jak dobrze jej bez niego, ale Jim znał prawdę. Tylko czekała, aż po nią przyjdzie. Po co zwabiła go do tego klubu? Wiadomo, że czekała na spotkanie. Tylko w takim razie nie rozumiał, po co przyjęła pieprzone oświadczyny pieprzonego Kaulitza? Naprawdę grała mu na nerwach, naprawdę chciała pokazać, że wcale go nie potrzebowała, ale Jim i tak wiedział swoje. Po raz kolejny przypatrywał się zdjęciom na jej Instagramie. Dobrze się schowała, dopiero przed samym powrotem pochwaliła się światu, że była w Irlandii. Oczywiście do zdjęcia musiała uwiesić się Kaulitzowi na szyi. Po co go całowała? Czy nie wiedziała, że Jim tego nie lubił? Jej siostra na twitterze zamieściła filmik, na którym byli na jakimś przyjęciu. To musiały być te pochrzanione oświadczyny. Czy Jim nie robił dla niej lepszych rzeczy? Albo to zdjęcie pierścionka. Chciała go zdenerwować? Swoją drogą, był tandetny. Jim kupiłby jej ogromny brylant. Chociaż czy on zamierzał się wiązać? Chciał ją mieć dla siebie, ale czy na zawsze? Wstawiła tyle zdjęć z tego wieczoru, jakby to miało jakieś znaczenie, ale prezentowała dobrze. Ta sukienka pokazywała całkiem sporo i musiał przyznać, że wyglądała apetycznie. Oczywiście musiałaby skorzystać z usług jego chirurga, ale nie wymagała wielkich poprawek. Ot, biust, mała liposukcja na udach i brzuchu, może nieco większe usta. Nic wielkiego. Potem byłaby idealna. Powiększył zdjęcie jej i Kaulitza. Trzymał rękę na jej pośladku. Sądzili, że tego nie będzie widać? Na innym stali obok siebie i rozmawiali z kimś, a on tak po prostu, władczo trzymał dłoń na jej karku i coś tam gmerał. Po co się tak śmiała na tych zdjęciach? Jim wiedział, że tylko udawała. Kaulitz zachowywał się tak, jakby Scarlett należała do niego, ale już Jima w tym głowa, żeby jak najszybciej przekonał się, kto wyznaczał reguły tej gry. Odświeżył stronę. Dodała coś. Znów ona i pieprzony Kaulitz. Wstawiła zdjęcie ich splecionych rąk z tym pieprzonym pierścionkiem na wierzchu. Niby tak domowo i przyjemnie? Robiła wszystko, żeby zdenerwować Jima i udało jej się. Był cierpliwy i spokojny, a ona rozdrażniała go na każdym kroku, bombardując go Kaulitzem z każdej strony. Miał tego dosyć. Musiał ją ukarać. Zabawa się skończyła. W tej chwili. Jim zdenerwował się tak bardzo, że wyszedł ze swojej kryjówki odziany w Mike’a.
Kategoria: Tom Kaulitz
***
6.09.2015r.
"To nie jest miłość", Camille N.
Rozdział 5.
Coś go tknęło. Sam nie wiedział co, ale zawahał się, nim jeszcze zdążył przekręcić klucz w drzwiach.
- Albo wiesz co… - Urwał zdezorientowany, gdy nie dostrzegł nigdzie dziewczyny. Dopiero po chwili ujrzał ją, ledwo oddychającą, na podłodze. Otworzył szerzej oczy z przerażenia, kompletnie nie wiedząc, co się dzieje. Poziom adrenaliny we krwi wzrósł mu momentalnie, choć na dobrą sprawę, nie powinien się w ogóle tym przejmować. To na pewno kolejna sztuczka.
Nie wygląda to na sztuczkę. Nikt nie jest, aż tak zdolnym aktorem!
- Co się dzieje!? – Poderwał się gwałtownie z miejsca, w mgnieniu oka znajdując się przy szatynce. – Co żeś znowu zrobiła!
- Ja… j… - Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. Głos zanikał w jej gardle i z każdą kolejną sekundą czuła, że już nie ma dla niej ratunku. To wszystko trwa zbyt długo. Nawet jeżeli mężczyzna zlituje się nad nią i zadzwoni po pogotowie, nie zdążą. Umrze wcześniej niż planował on, niż planowała ona. Po prostu wszystko skończy się w jednej chwili. Oczy zaszły jej łzami. Była całkowicie bezradna i poddana reakcji swojego organizmu.
- Camille! Co zrobiłaś, do cholery!? – Muzyk powoli zaczynał panikować. Przestawało mu się to podobać. Nie miał pojęcia, co wydarzyło się po jego wyjściu, ale był pewien, że dziewczyna musiała zrobić coś bardzo głupiego. A teraz nie była w stanie nawet mu tego wyjaśnić. Było dużo gorzej, niż mógłby się spodziewać. Rozejrzał się szybko po pomieszczeniu, w poszukiwaniu jakichś wskazówek. Ale w piwnicy nic się nie zmieniło. Nic poza ciastem, które leżało rozwalone na podłodze.
Kategoria: Tom Kaulitz
*
"Deine augen sagen alles", Mia
Dziewczyna, o długich, brązowych włosach i pięknych, błękitnych jak morze oczach, otulonych czasem mgłą, zamieniającą jej błękit w szarość burzy. Być może w twarzy była idealna w każdym calu, a jej krągłości bardzo do niej pasowały. Lecz czuła się okropnie. Jak ktoś kto nie powinien był żyć, urodzić się. Może niepotrzebnie się to stało? Może wcale nie powinna była walczyć w czasie poczęcia? To niewyjaśnione pytania, które od zawsze sobie zadawała. Nie miała okropnego, nie do zniesienia charakteru. Wręcz przeciwnie, była na pierwszy rzut oka miłą i nieśmiałą dziewczyną.
Kategoria: Tom Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz