Nowości w tym tygodniu! (23.08.-29.08.2015r.)

28.08.2015r. 

"Zakochany Berlin", Martie

Rozdział dwudziesty szósty 
 Minęła osiemnasta, a bramki jednego z klubów otworzyły się. Zaczął się krzyk, płacz i panika, a on znał to jedynie z opowieści. Do dzisiaj. Stał w cieniu przy bocznym wyjściu w kapturze na głowie. Szary dym unosił się wokół jego drobnego ciała, a umysł już lekko zmącony alkoholem, rejestrował każdy jeden ruch jego fanek. Przyszły tu dla zespołu, a ich ulubiony wokalista po raz kolejny miał wyjść na scenę pijany.
Poprawił swój makijaż i standardowo już upił łyk wina. Oszczędzał je jak tylko mógł, bo tylko ta butelka mu została. Dwie już wypił wcześniej, ale nie mógł się powstrzymać. W takich chwilach jak ta, kiedy wyrzuty sumienia wracały, w jego myślach dudnił głos Marii. Przymknął boleśnie powieki i ponownie się napił. Chciał zapomnieć, chciał jak najszybciej zapomnieć o tym, jak żałosny był w swoim postępowaniu. Przybrał jeden ze swoich świetnie wyuczonych uśmiechów i podążył w kierunku wyjścia na scenę, na której za chwilę miał stanąć.
I wtedy zgasły światła.
Stał z mikrofonem w ręku, a tłum skandował nazwę zespołu i ich imiona coraz głośniej i głośniej. Uśmiechał się, choć tak naprawdę miał ochotę zaszyć się w swoim apartamencie i spić się do upadłego. Odkąd zostawił Marię, miłość swojego życia, nie wiedział, co u niej, nie widział jej, a jedyną formą kontaktu z nią były głuche telefony, które po jakimś czasie przestała odbierać.  
- Jak się dzisiaj macie? – Krzyknął do publiczności, zrzucając z siebie skórzaną kurtkę, a fanki zaczęły wariować jeszcze bardziej. – Mam nadzieję, że dobrze się bawicie? – Oblizał seksownie wargi i przesunął wzorkiem po publiczności. W pewnej chwili zamarł i zamrugał kilkakrotnie.
To nie może być prawda.

Kategoria: Bill Kaulitz
 
***

27.08.2015r.
 
"Tęsknię, choć wiem - nie powinienem."

136. "Też bym się źle czuł, jakbym przedawkował"

 Zostały tylko trzy dni do powrotu Billa i Natalii z Włoch. Z Tomem było coraz gorzej, nikt i nic nie potrafiło przemówić mu do rozsądku. Wpadł w ciąg. Ćpał codziennie, ledwie dochodząc do domu. Nie chciał jeść, nie chciał rozmawiać, nie chciał słuchać. Potrzebował jedynie czułości i wsparcia, którego udzielała mu brunetka. Dziewczyna z każdym dniem czuła się coraz gorzej, nocne oczekiwanie na ukochanego sprawiły, że praktycznie nie spała.
Nigdy nie przypuszczała, że dzień 24 listopada będzie jednym z gorszych w jej życiu. Wstała rano i wmusiła w gitarzystę śniadanie, które zjadł niechętnie, mozolnie, ledwo powstrzymując się od wyplucia. Ich rozmowy stawały się coraz krótsze, bo i rozmawiać nie było o czym. Tom zaraz po jedzeniu, pojechał do sklepu, zaopatrzyć lodówkę w najpotrzebniejsze produkty. Przyjechał po godzinie z siatkami pełnymi zakupów. Wypakował wszystko i starannie poukładał jedzenie w lodówce, chwaląc się Carmen, że udało mu się trafić na przeceny i na jej ulubiony, świeży chleb ze słonecznikiem. Zaoferował nawet swoją pomoc przy przygotowaniu obiadu, czym ucieszył dziewczynę tak bardzo, że zgodziła się zrobić makaron ze szpinakiem, który był jego ukochanym daniem.
-Smakuje?- spytała brunetka, obserwując jak Tom wsysa kluski do ust.
-Bardzo.- zaśmiał się szczerze tak, że makaron wypadł mu z gardła, robiąc zieloną plamę na obrusie.
Pogłaskała go po głowie, starła palcem ślady sosu z jego brody i obdarzyła go serdecznym uśmiechem.

Czytaj dalej...
Kategoria: Tokio Hotel


 ***

 26.08.2015r.

"Sidła miłości", Dee

Epilog

Przez ostatnie sześć lat jej życia wszechogarniająca ciemność samotności przeplatała się ze sztucznym światłem, które – wbrew pozorom – nie wnosiło ni krzty nadziei w jej zlodowaciałe serce. Na przemian wykrzykiwała swoje skargi, modlitwy w próżność, by potem przez kolejne dni milczeć niczym grób, nie dając oznak życia. Wciąż przywołując w pamięci rysy jego twarzy, powtarzając to jednosylabowe imię. 
Była otoczona przez ludzi, których obie nienawidziły. Siali spustoszenie w jej głowie, naruszali jej prywatność. To te postacie w białych fartuchach odebrały tej kobiecie życie przy tym mężczyźnie. Zamiast bycia przy jego boku, skazali ją na wieczne potępienie. Na życie w cieniu bez tego ciepłego głosu. 
Chciała być martwa. Była martwa. Oszalała. Lecz za każdym razem o tym piekle na ziemi przypominało jej te ciche bicie serca, którego już nie potrafiła nikomu podarować. 
Obcy przychodzili do pokoju dwudziestoośmiolatki, łapali materiał zszarzałego, białego materiału kaftana bezpieczeństwa pod pachami i ciągnęli do miejsca, gdzie stawała się ich marionetką. Królikiem doświadczalnym, bo w końcu była takim pierwszym przypadkiem w historii medycyny specjalizującej się w zaburzeniach psychicznych. 
Przez pierwsze trzydzieści trzy miesiące stawiała opór. Szarpała się w ich silnych ramionach w ataku furii. Krzyczała, choć doskonale wiedziała, że nikt nie przyjdzie jej na pomoc. W krytycznych sytuacjach płakała z bezsilności, widząc ich nieustępliwość i niewzruszenie. Była otoczona przez potwory w ludzkiej skórze.


Czytaj dalej...
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz

*

"Rysowane marzenia", soul-of-angel

3. Czy pamiętasz tego Anioła, który wtedy miał czarne skrzydła?

Wyszedł z budynku lekko chwiejnym krokiem. Wsparł się barierką na schodach, gdyż stawienie stóp po stopniach sprawiało mu trudności. Pierwsze promienie dzisiejszego dnia, które przedzierały się przez niewielkie chmurki, poraziły go po oczach, a on skrzywił się i przeklną kilkakrotnie.  
*
Leżała z otwartymi oczami w tej samej pozycji, nieustannie od jakiejś godziny. Tato był w pracy, a mama już jakiś czas temu wyszła na zakupy. Chciała dzisiaj zrobić uroczysty obiad, ot tak bez okazji. Jednak Emily miała złe przeczucia. Jej oddech był równomierny, aczkolwiek w głowie toczyła się bitwa myśli. Krzywiła się raz po raz, aż w końcu przejechała delikatnie dłonią po szpitalnym opatrunku, który znajdował się ciągle na jej głowie. Nagle w jej uszach zazgrzytał znienawidzony dzwonek do drzwi. Po kilku ciężkich oddechach powoli ześlizgnęła się z łóżka. Wychudzone palce z wielkim wyczuciem rejestrowały każdy drobny kształt, zbliżając się do najbliższej ściany. Bose stopy blondynki niepewnie posuwały się po śliskich płytkach. Druga ręka była wyciągnięta i w powietrzu próbowała wymacać jakiś kształt. Przełknęła głośno ślinę, kiedy po raz kolejny się zachwiała. 
-Mamo, znów zapomniałaś kluczy…- mruknęła wchodząc na główny korytarz małego domku, który kupili wracając na stałe do Berlina. Odpowiedział jej głuche milczenie, co spowodowało, że na jej czole pojawiło się kilka zmarszczek ze zdenerwowania.


Czytaj dalej...
Kategoria: Tom Kaulitz

*

"Es ist nicht liebe", Camille N.

Rozdział 3.

Zmęczenie potrafiło sprawić, że człowiek zapominał w mgnieniu oka o całym Bożym świecie. Wszelkie troski i natrętne myśli znikały w jednej sekundzie, robiąc miejsce pociągowi, który wiózł nasz umysł prosto do krainy Morfeusza. Wycieńczona nadmiernymi emocjami oraz znużona bezczynnością, w końcu poddała się, zasypiając w jednej najbardziej niewygodnych pozycji, jaką ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Mimo tego, udało jej się przespać całą noc. A co za tym szło, nie musiała się zadręczać ani walczyć ze swoimi lękami.  Po takich atrakcjach, jakie zgotował jej oprawca, powinna mieć koszmarne sny, ale nawet tego udało jej się uniknąć. Szczęście w nieszczęściu, jak to mawiają, co niektórzy. 
Ze snu wyrwała się dopiero wczesnym rankiem, gdy poczuła, jak coś po niej chodzi. W pierwszej chwili cała zdrętwiała z przerażenia, będąc przekonaną, że musiała obleźć ją cała rodzina pająków zamieszkująca tą piwnicę... Gdy już jednak siedziała w bezruchu mając ochotę umrzeć, ujrzała na swojej nodze małą, niewinną myszkę. O tak, od tej chwili, to było jej ulubione zwierzątko. 
Odetchnęła głośno z ulgą i przetarła jeszcze zaspaną twarz dłońmi. Wygląda na to, że będę tu miała towarzystwo. Mam nadzieję, że myszy zjadają pająki. Pomyślała, przyglądając się zwierzęciu, które raczyło zejść z powrotem na podłogę. Ostatecznie będę zmuszona sama ją zjeść, jeśli PAN PORYWACZ jednak przez noc o mnie zapomniał. Sama nie wiedziała już, co jest lepszą opcją. By mężczyzna faktycznie zapomniał o jej istnieniu, a ona miałaby przeżyć dzięki żywieniu się gryzoniami... czy, by o niej pamiętał i znęcał się nad nią w każdy możliwy sposób, w akcie zemsty na jej bracie. Wzdrygnęła się, nie mogąc pojąć, dlaczego jej mózg wytwarza tak idiotyczne scenariusze. 


Czytaj dalej...
Kategoria: Tom Kaulitz

*

"Sąsiedzi", Kasia

odcinek 12

Tom wyszedł z domu i długo zastanawiał się nad tym, co zamierzał. Nie wiedział, na ile to pomoże i co powiedziałby na to Bill. Przez chwilę stał, wpatrując się w niebo. Tej nocy było wyjątkowo pełne gwiazd. Tom rzadko zwracał na takie rzeczy uwagę. Z dwojga bliźniaków, to Bill. był tym, który zauważał piękno przyrody. Jednakże nawet Tom musiał przyznać, że gwiaździste niebo wyglądało pięknie. 
Rosie wciąż rozmyślała nad wydarzeniami mijającego dnia. Który mężczyzna zrobiłby dla niej tyle, co Bill? On tak bardzo się o nią troszczył. Tak bardzo, że zadał sobie tyle trudu, by zorganizować całe to spotkanie i zmusić Rię do dogadania się z nią. Dlaczego on musiał być dla niej taki kochany? I do tego te jego słowa o tym, że będzie na nią czekał… Wiedziała, że nie będzie jej łatwo przestać go kochać. Siedziała tak na swojej kanapie w pidżamie. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi.
-Tom?- Zapytała, kiedy jej oczom ukazał się ciemnowłosy.- Co ty tu robisz?- Zapytywała zaskoczona.
-Muszę z tobą porozmawiać. Wpuścisz mnie?  -Jasne. Wejdź.  Rosie była bardzo zaskoczona wizytą Toma. Czego mógł od niej chcieć? Natomiast Sara, która nie znała Toma zbyt dobrze, na początku lekko szczekała, ale szybko powąchała gościa i zamilknęła. Zaakceptowała go. Mówi się, że psy wyczuwają jak jest się do nich nastawionym. Tom uwielbiał psy. Pogłaskał więc Sarę z uśmiechem.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz

***

25.08.2015r.

"Kroniki Wiedeńskie", Adeline.

Dwa: Będę szczęśliwa.

Nieznajomy dotrzymał mi towarzystwa, ani na chwilę nie spuszczając mnie z oka. Czułam się niepewnie, nieporadnie radziłam sobie ze skleceniem podstawowych zdań, ale nie przeszkadzało mi to. Patrzyłam na jego usta, patrzyłam w czekoladową głębię jego spojrzenia, która tak bardzo mnie onieśmiela. Słuchałam go uważnie, nie chcąc uronić ani słowa z jego wypowiedzi. 
Może to niesprawiedliwe, ale nie zależało i nie zależy mi na jakimkolwiek towarzystwie tak bardzo, by starać się wypaść nienagannie i oszałamiająco w rozmowie. Cieszyłam się z obecności tego chłopaka, oddalał mnie on nieprzyjemnych myśli o Dallasie. A jednak byłam zmęczona i wyprana z emocji. Nie odzywałam się zbyt wiele, rekompensując mu niewłaściwie okazane zainteresowanie, kreśląc kółka po jego ręce. Fascynował mnie ten przyjemny dreszcz, jaki odczuwałam w zetknięciu z jego skórą. To było takie niewymuszone. Dłoń chłopaka ani drgnęła. Wiem, że bał się nią poruszyć, bym nie wycofała swojej. 
Teraz jestem sama. Stoję pod lotniskiem w Wiedniu. Usiłuję sobie przypomnieć adres, ale mam w głowie tyle kłębiących się myśli, że nie mogę się skupić. Zaczynam wątpić w sens całej tej wyprawy. Ucieczki. 
Dostrzegam coś po drugiej strony ulicy i zamiera mi serce. „To nie może być ona”, myślę, w popłochu zbierając swoje rzeczy i niemal biegnę w losowym kierunku. Byle dalej od motocyklu Dallasa. No tak, pewnie wysłał ją za mną, kiedy tylko się zorientował. On nigdy się nie podda. 
Ale wciąż mogę być silniejsza. Będę uparta i tym razem przeciwstawię się mu w taki sposób, że odczuje to już na zawsze. Może wewnątrz jestem rozedrgana jak cienkie gałęzie drzewa na wietrze, ale złość sprawi, że będę odporna na jego plany.


Kategoria: Georg Listing

*

"Feel it all", Natalie

9. Chyba była aniołem, bo nikt nie działał na Kaulitzów tak kojąco.

Z długiego, ciężkiego snu wybudziło go ogromne natężenie promieni słonecznych, które dzięki Billowi podciągającemu żaluzje wparowały z impetem do jego pokoju. Wykrzywił twarz, mrużąc powieki i zasłaniając je otwartą dłonią. Głowę od środka rozsadzało pulsujące natarczywie ciepło, które przeradzało się w nieprzyjemny szum w uszach. Oblizał wargi wyschniętym językiem, ciążącym mu w ustach jak kołek. Już miał przekręcać się na drugi bok, sprytnie unikając wiązki światła ale pod naporem, przytłaczającego spojrzenia brata wsparł się na łokciach i oparł potylicę o zagłówek. 
-Ile mamy lat Tom?- spytał siadając na stołku obok łóżka. 
-O co ci znowu chodzi? 
-25, mamy 25 lat a ty zachowujesz się jak 16-latek. 
-To moja sprawa co robię.
-A pamiętasz jak wróciłeś do domu?- brew blondyna uniosła się do góry i zmarszczyła przy nasadzie nosa.
-Przyjechałeś po mnie?- zgadywał, bo nie pamiętał nic od seksu w toalecie. 
-Nat cię odwiozła, taszczyła cię na plecach po 8h stania za barem. 
Rzucił mu na nocny stolik dwa proszki przeciwbólowe i plastikową butelkę wody, która odbiła się od kantu i upadła prosto na jego brzuch. Podniósł się wyżej, odkręcił korek i upił połowę butelki, wrzucając do gardła leki. Powoli zaczynał fragmentarycznie przypominać sobie wczorajszy wieczór. Pourywanym scenkom brakowało chronologii i uzasadnienia. Obrazy śmigały mu przed oczami tak szybko, że ledwie wyłapywał występujące w nich postacie.


Kategoria: Bill Kaulitz

*

"Nieumarli", Carrie K.

Rozdział 11.

Bolało nas to, że dyrektorka nie wierzyła w to co potrafimy. Nie wierzyła w nas. Z góry założyła, że jesteśmy przegrani. Nie zamierzaliśmy odpuścić. Nie zamierzaliśmy się poddać i udawać, że wszystko jest okej kiedy za zamkniętą bramą szkoły ginęliby wszyscy. Ludzie, strażnicy, nieumarli. Nie chciałam by ktoś umierał tylko dlatego, że JA nie walczyłam. Czułabym się winna. Nie chciałam by ktokolwiek umierał. Nikt na to nie zasługiwał. Nawet Nieumarli. Oczy zaszkliły mi się kiedy pomyślałam o prawdopodobnych ilościach rozlanej krwi. Tak przecież nie musiało być. Nie musiało...
Spojrzenia moje i Silv skrzyżowały się. Uporczywie wpatrywała się w moje oczy chcąc dojść do jakiegoś wniosku. Nagle prawie niezauważalnie uniosła lewy kącik ust do góry w delikatnym uśmiechu. Kiedy schodziła z podestu zaczęła "grzebać" w torebce. Kierując się do drzwi przytuliła się do mnie, w międzyczasie wkładając mi w dłonie zwitek papieru i coś metalowego z plastikowym zakończeniem.  
-Możecie się rozejść. - usłyszałam głos dyrektorki i posłusznie ruszyłam w stronę wyjścia ściskając w dłoni kartkę i jak się okazało klucz. Chciałam już wyjść na dwór kiedy poczułam jak jakieś palce zaciskają się w okół mojego nadgarstka. Odwróciłam się i zobaczyłam zmartwioną twarz Toma. Kompletnie zapomniałam, że to z nim tu przyszłam.  
-Wszystko okej?- zapytał półgłosem jakby nie chciał, żeby ktoś oprócz mnie go usłyszał. A przecież to zwykłe pytanie zadane w jak najbardziej odpowiedniej chwili.  
-Nie, nic nie jest okej Tom. Nic nie jest okej. - Delikatnie wyplątałam się z uścisku chłopaka i szybkim krokiem ruszyłam w stronę internatu.

Kategoria: Tokio Hotel

***

24.08.2015r.

"Immer du", cappuccino.

5. Szczęście?

Promyki słońca wdzierały się powoli do przestronnego pokoju. Czarnowłosy chłopak przekręcił się na drugi bok, zakrywając twarz poduszką. Znów nastał kolejny dzień, a on po raz kolejny obudził się sam. Zdał sobie sprawę z tego, że naprawdę czegoś mu brakowało.
Ciepła drugiej osoby, rozsypanych na poduszce kasztanowych włosów, charakterystycznego zapachu w jego nozdrzach. Amelie.
Ręką poszukał telefonu, po czym spojrzał na godzinę; 7:25. W Hamburgu powinna być teraz 1:25. Przecież obiecał od razu po wylądowaniu zadzwonić, więc czemu tego nie zrobił? Dlaczego zapomniał? W głębi duchu wiedział, że nie śpi. Gdy wracał późno, zawsze na niego czekała. Nie mogąc usnąć bez tej drugiej osoby, przewracała się z boku na bok.
Szybkimi ruchami wystukał na telefonie wiadomość:
Wszystko w porządku.
Właśnie się obudziłem.
Kocham Cię, dobranoc.
Wiadomość niedostarczona. 
Mimo tego, że w pokoju było duszno, zimny dreszcz przeszył jego ciało. Dlaczego miała wyłączony telefon? Przecież nigdy tak nie robiła.


Kategoria: Tom Kaulitz

***

23.08.2015r.

"Crazy life", Millian Nell


Rozdział 7

Zadzwonił telefon. Myślała już, że to Mike jednak się pomyliła był to Bill. Zaskoczyła się. Zapewne chciał iść na imprezę... i zastanawiała się czy odebrać. 
-Nela! Co się stało, jessu wszyscy się wystraszyliśmy! Twój dom... Twój dom się spalił! Nic ci nie jest? Wiesz coś o tym? -zaatakował od razu po naciśnięciu przez nią zielonej słuchawki.
-nie, nic mi nie jest. Wiem co się stało... 
-uff... To dobrze... Masz ochotę się spotkać? -zaskoczyła się jego pytaniem.

-co, teraz? 
-jeśli masz ochotę i czas to... tak 
-...no możemy... -zgodziła się nie pewnie. 
-świetnie, to ja przyjadę po ciebie, gdzie jesteś? 
-nigdzie nie jedź. Jestem nie daleko twojego domu... tzn tam gdzie mieszkasz. Przyjdę tam. 
-no dobrze więc czekam. 
-pa....- rozłączyła się. -"czy ten człowiek nigdy nie śpi? Ciekawe po co się chce spotkać? Jest prawie 1 w nocy. ...dziwny on jest... może chce pomóc...? " - pomyślała zawracając i kierując się w stronę jego domu. Widziała jak stoi już pod klatką z telefonem w dłoni. W jeansach, w szarej boxerce  i adidasach.
     

Kategoria: Tom Kaulitz

*

"Rysowane marzenia", soul-of-angel

2. Marzyła o świecie, który nie istniał

Chcę tam, gdzie dotyk sprawia cuda.
-Mmm..
-Emily, słyszysz mnie?- usłyszała nagle, po długiej nieustającej ciszy.-Emily..- powtórzył znany jej głos. 
-Tak.. słyszę..- wychrypiała-Co się.. głowa mi pęka..- majaczyła i powoli zaczęła dotykać swojej głowy.- Operacja..- wyszeptała po chwili. 
-Już po. Dobrze, że się już wybudziłaś. Wszystko poszło bardzo szybko i sprawnie. Rokowania są naprawdę bardzo dobre. 
-Jak zawsze. 
-Bądź dobrej myśli, a teraz odpoczywaj. I staraj się nie zasypiać. 
-Rozkaz.- jej spękane wargi wygięły się w delikatnym uśmiechu.
 I ta cholerna ciemność, która  doprowadzała ją do szału.

*
Jego wzrok sztyletował i zabijał mnie od środka. Patrzył tak, jak na najgorszego wroga, nie jak na brata. Rzucał przekleństwami i wyzwiskami pod jej adresem, a ja stałem jak zahipnotyzowany, nie reagując. Nie potrafiłam nic powiedzieć, bo w tym momencie czułem potworny wstręt do jego osoby. Paznokcie pokryte czarna emalią migały mi raz po raz przed oczyma. Wymachiwał rękoma, krzyczał i robił straszne zamieszanie. Rzucił kilka kolorowych czasopism w moją stronę, a ja zareagowałem gromkim śmiechem. Ucichł. W końcu, po kilkuminutowym kazaniu, zamknął się.


Kategoria: Tom Kaulitz

*

"Unforgiving night", unnecessary

inside all of us is a wild thing

Od niepamiętnych czasów nie obudziłam się o poranku wypoczęta. Ta noc również nie była owocna w sen, ale muzyka, która wczoraj otaczała mnie z każdej strony wydawała mi się być przyjemniejszym zajęciem niż taka prozaiczna czynność jak spanie. Ona była dla mnie wszystkim. Pokarmem i tlenem, radością i smutkiem, była tym, czego potrzebowałam, by żyć. Tylko ona nadawała sens mojej egzystencji. Bez niej nie istniałam. 
Kolejna noc, podczas której przespałam zaledwie dwie godziny, dawała mi się we znaki. Przetarłam piekące oczy i rozejrzałam się po salonie. Pomieszczenie wyglądało jakby przed chwilą wybuchła w nim bomba. Pozbierałam kartki papieru, wokół których zasnęłam i ułożyłam w równy stos. Czarny tusz odznaczał się wyraźnie na białej powierzchni. Słowa i frazy były odzwierciedleniem najgłębszych zakamarków mojej duszy, lecz nie lubiłam się przyznawać do tego faktu. Każda litera była zbyt intymna, by powiedzieć głośno, że to nie tylko wyobraźnia. Zbyt mocno wierzyłam w konwenanse, by móc być wolną w pełnym znaczeniu tego słowa. 
Byłam introwertykiem. Nie było mi łatwo otworzyć się przed innymi. Nie lubiłam dzielić się tym, co myślę i czuję, nawet jeśli kogoś dobrze znałam. Często nakładałam na siebie maskę, choć w środku byłam krucha niczym porcelanowa laleczka. Miałam duszę artystki, a tacy ludzie cechują się nieograniczoną wrażliwością. Dusiłam w sobie emocje chowając je przed światem w obawie, że zostanę niezrozumiana.


Kategoria: Bill Kaulitz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz