30.05.2015r.
"Obietnice składane krwią", Noelle Kaulitz
Rozdział 12&13.- Początek i koniec nowego życia.
Ile potrzeba czasu, żeby zapomnieć? Ile musimy czekać, żeby wyplątać się ze wszystkich wspomnień? Mówi się, że czas leczy rany, ale w moim wypadku tych ran było coraz więcej. Może dlatego, że cały czas je rozdrapujesz?- głos w mojej głowie był jak złośliwa nastolatka, która wszystko utrudnia, tylko dla własnej przyjemności. A przyjemność czerpała z dobijania mnie.
-Bill wyszedł z psami, ale ja już pędzę z pomocą.- usłyszałam za sobą głos dredowatego i przeklnęłam w duchu. Myślałam, że zmyli się na dłuższy czas i w spokoju będę mogła pomyśleć nad swoim marnym życiem. Chociaż i tak wolę już jego obecność niż jego brata.
-To tu są jakieś psy?- zapytałam nie trudząc się, żeby nie zabrzmiało to tak szorstko.
-Nie lubisz? To naprawdę spokojne pieski, myślę, że...
-Nie, nie przeszkadzają mi, chociaż sama nigdy nie zdobyłam się, żeby jakiegoś przygarnąć.- przerwałam wcale nie kłamiąc, choć zwierzęta w tym domu były mi obojętne.
Czułam jak zawzięcie mi się przygląda i żałowałam, że nie wzięłam przynajmniej bluzy. Jego natarczywy wzrok lekko mnie krępował, a nawet w niektórych momentach miałam ochotę go uderzyć.Sama go prowokowałaś. A zamknij się kretynko.
-Dziś planujemy mały męski wieczór, wpadną kumple. Miło by było gdybyś zeszła do nas.- uśmiechnął się i widziałam, że mówił szczerze. Tylko...nie wiedziałam, że jest aż tak głupi. Nicky mówił, że to naprawdę dojrzali mężczyźni.
-Nie wiem czy zauważyłeś,- choć cały czas się na mnie gapisz!- ale nie jestem mężczyzną. Nie będę wam przeszkadzać.- jego uśmiech nagle zrzedł, a ja, żeby nie wyjść na kompletną sknerę dodałam-Wieczorem miałam zadzwonić do przyjaciółki.
-Nie tak miało to zabrzmieć, to będzie bardziej wieczorek zapoznawczy czy coś w tym stylu. Do przyjaciółki zadzwonisz po obiedzie, a wieczór zarezerwuj dla nas.
Patrzył na mnie oblizując wargi,a mi aż przewróciło się w żołądku. Miałam ochotę zwrócić wszystko co dziś zjadła choć było tego niewiele. Wytarłam ostatni talerz i z głupim uśmiechem wyminęłam go szybko. Chcę do swojego pokoju.
Kategoria: Bill Kaulitz
*
"Niekompletny Kaulitz", Mileahnne
6. Zniknęła tak szybko, choć tak wiele znaczyła...
Wyszli z pubu po kilkunastu minutach. Powietrze było zimne i nieprzyjemne. Z ich krótkiej rozmowy dowiedział się tylko, że Nailea nie miała żadnego planu na odzyskanie Toma, co jemu było akurat na rękę. Nie spodziewał się, że będzie aż łatwo. Była grzeczną dziewczynką, w dodatku bardzo mu posłuszną.
W milczeniu patrzył jak zapina czarną kurtkę i poprawia fale blond włosów. Była taka piękna… I już niedługo wyłącznie jego. Od miękkich włosów, aż po małe palce stóp. Cała jego. Odkąd tylko ją poznał, ta myśl zajmowała jego umysł. Dążył skrupulatnie do tego, by się do niej zbliżyć. I tak, metodą małych kroczków, w przeciągu pół roku, nazywała go swoim przyjacielem. Dzwoniła do niego w środku nocy, gdy miała problem, dzieliła się każdym małym sukcesem w pracy. Był w jej życiu kimś ważnym, a z czasem stanie się najważniejszy.
Kiedy naprzeciwko nich dostrzegł pędzącego na rowerze chłopaka, nie myśląc długo objął Naileę ramieniem i odepchnął lekko do prawej strony, by oboje mogli uniknąć zderzenia z szaleńcem, poruszającym się po chodniku.
Kategoria: Tom Kaulitz
*
"Trzy miesiące", Ka.
Rozdział 16
Stałam jak ten słup soli za kulisami, nie mogąc się ruszyć. Po prostu zamarłam. Tam jest mnóstwo ludzi! Boże, kilka tysięcy fanek Tokio Hotel…a ja zaraz mam tam wyjść i grać! A jeżeli się pomylę? Ja nie mogę tam wyjść, ja nie umiem grać! Ja zemdleje… umrę na scenie! Po prostu się ośmieszę i tyle. Przecież trema mnie zeżre, nigdy jeszcze nie występowałam przed taką publicznością…
- Carmen, wchodzisz za pięć minut, jako pierwsza! - Usłyszałam koło siebie czyjś głos, nawet nie wiedziałam, kto to jest. Byłam taka zdezorientowana, że nie wiedziałam, co się dzieje… wszędzie kręcili się jacyś ludzie, słyszałam tylko hałas… Zamrugałam powiekami, w końcu dotarły do mnie te słowa…
Wychodzę PIERWSZA!?
- Ej, spokojnie… Przecież wszystko umiesz, będzie dobrze - Poczułam na ramieniu pocieszającą dłoń Billa. Uśmiechnęłam się do niego niewyraźnie. Żeby wiedział, jak ja się czuję… jeszcze chwila i naprawdę mi się coś stanie… albo ucieknę!
- Bill, ja tam nie wyjdę…- wydukałam ledwo łapiąc oddech. Chłopak zmarszczył brwi uważnie mi się przyglądając. Nie widziałam siebie, ale bez wątpienia byłam blada jak ściana. Musiałam wyglądać, jak trup. Przecież ja stracę przytomność na tej scenie!
- Wyjdziesz – rzucił z przekonaniem. Zupełnie nie rozumiem, jak on może być taki spokojny! Nie przejmuje się nawet tym, że właśnie wpadłam w panikę! I to ogromną…
- Ale…, ale.. jak im się nie spodobam? Ja… ja… może, nie będę grała tej solówki takiej długiej…na początku?
- Carmen, odetchnij głęboko i weź się w garść - Złapał mnie mocno za ramiona i lekko potrząsnął moim ciałem. – Poradzisz sobie, fani cię pokochają – dodał jeszcze, patrząc mi przy tym prosto w oczy. Ciepło jego tęczówek podziałało na krótką chwilę. Dopóki w nie patrzyłam było mi lepiej, gorzej, gdy Bill musiał odejść a w moich uszach na nowo rozbrzmiał TEN głos.
Kategoria: Tom Kaulitz
*
"The story of new life", Anita Kaulitz

Po zjedzeniu znów otworzyłam pamiętnik. Doskonale wiedziałam, co napisać, lecz znaleźć odpowiednie słowa - to dopiero wyzwanie. W końcu jednak wzięłam długopis i zaczęłam pisać.
" Mój tata wyjechał do Polski, a ja nic nie wiedziałam. Dlaczego mi nic nie powiedzieli ? Aż tak bardzo chcą mnie tu zniewolić ? Co ja im zrobiłam ? Muszę cierpieć przez to, że chcę wrócić do domu ? A z resztą, mam to w dupie. Jak już mówiłam, te dwa lata zejdą raz dwa i wtedy będą mogli mnie cmoknąć w szanowną. Wrócę do domu i będzie git. Kontynuując temat szkoły, to już dzisiaj mogłabym do niej iść, ale jest niedziela :/. Nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia, chyba nie zasnę ! "
Dochodziła już 18:00, powoli zaczęłam pakować się do szkoły. Zeszyt do angielskiego, niemieckiego, matematyki, geografii i biologii oraz ich odpowiedniki książek szybko znalazły się w moim plecaku. Spakowałam jeszcze piórnik i wyślizgnęłam się z pokoju, żeby zrobić sobie śniadanie na jutro do szkoły.
- Już ? - usłyszałam głos mojej mamy, która właśnie przeglądała jakieś czasopismo - Złości minęły ?
- Może. - odparłam i wyciągnęłam nutellę i masło z lodówki.
- Nie złość się tak. Dobrze wiesz, że i tu są twoje korzenie.
- Może. - z chlebaka wyjęłam cztery skibki i zaczęłam smarować je masłem.
- Darka, daj spokój. My cię nie okłamaliśmy ani nic podobnego. Zatailiśmy pewne fakty, a to coś innego.
- Nie wykluczam. - nałożyłam na dwie z posmarowanych kromek czekoladę i złożyłam nieposmarowane z posmarowanymi.
- Jak chcesz. Złość się dalej, ale uważaj, jak czegoś będziesz potrzebować - zagroziła, nie spuszczając wzroku z jakiegoś artykułu muzycznego.
- Mhm. Dobranoc. - powiedziałam i wraz z zapakowanym śniadaniem wróciłam do pokoju.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
***
28.05.2015r.
"Zakochany Idol", Ka.
Kartka nr 18. "‘Cause all of me, Loves all of you."
Kiedy wchodzisz w środku nocy do swojego mieszkania i nie wiedzieć czemu potykasz się o wszystko, to znak, że mieszkanie jest za małe i czas je zmienić! Dokładnie tak. Kupię sobie willę z basenem. Zamieszkamy w niej wszyscy we czworo. Ja, Bill, Ivette i Ashlee. No i nasze psy. Czemu od razu tego nie zrobiliśmy? Ja po prostu chcę czuć się bezpiecznie we własnym domu, gdy wracam pijany z imprezy! Już w przedpokoju prawie się zabiłem. Jakby tego było mało, pies zaczął mi się plątać pod nogami cały uchachany, że jego pan wrócił… Ironią jest, że im bardziej starasz się nie hałasować, tym bardziej to robisz. Do sypialni próbowałem wejść na palcach dosłownie, po ciemku jednak i tak przyjebałem łbem o futrynę… Tak mi się zakręciło w głowie, że chyba cudem nie padłem na podłogę. Wtedy niewielkie światło nocnej lampki, rozświetliło pomieszczenie. Liczyłem na to, że Iv będzie spała. Wolałem, by nie widziała mnie w takim stanie. To nie był mój najlepszy stan… Chciałem, by uszło mi to płazem. Nie wiem, czy nie spała wcale, czy to ja ją obudziłem… w każdym razie jej zielone ślepia były skierowane na moją ledwo trzymającą się na nogach osobę.
- Jestem pijany – oznajmiłem, nie wiedzieć czemu, całkiem z siebie zadowolony.
- No co ty nie powiesz – pokręciła głową z niedowierzaniem, udając zaskoczoną. Ej, nie jest ze mną jeszcze tak źle, skoro rozpoznaję takie rzeczy. Sapnąłem tylko i masując sobie obolałe czoło, powlokłem się w kierunku łóżka.
- Musiałem się upić, musiałem – wyznałem jej, opadając z głośnym westchnieniem na pościel. – No, ale to też nie działa. Jesteś pijany, ale i tak o wszystkim pamiętasz. Jaki to ma sens? – spojrzałem na nią z dołu. – Myślałem, że nie będę pamiętał…
- Nic bardziej mylnego… - stwierdziła cicho i uniosła swoją dłoń, by przejechać nią kilkakrotnie po moich włosach. – Będziesz miał siniaka – dodała przenosząc ją w miejsce mojego śladu po zderzeniu z futryną.
- Jak pocałujesz, to nie będzie – zasugerowałem z pełnym przekonaniem. Jej usta wygięły się w lekkim uśmiechu a potem pochyliła się nade mną, muskając delikatnie moje czoło. Zamknąłem oczy ciesząc się tym krótkim momentem czułości. Pierwszym od bardzo dawna. Mimo że nie popisałem się dzisiaj, nie była na mnie zła a to chyba już połowa sukcesu. – Kochasz mnie jeszcze?
- Kocham.
Kategoria: Tom Kaulitz, +18
***
27.05.2015r.
"Sidła miłości", Dee
Rozdział 30
Czasami zastanawiam się, co ze mną musi być nie tak, skoro na mojej drodze pojawiają się same nieszczęścia i dziwne zbiegi okoliczności. Co takiego mam w sobie, że przyciągam serię tragicznych, i dla siebie, i dla otoczenia, zdarzeń. Przecież źródło takiego typu nie może być wieczne. Wszystko się kiedyś kończy, bez względu na to, jak może wyglądać z zewnątrz, wewnątrz może być już kruche i spróchniałe.
Zaraz po pożarze placówki zaczęłam interesować się tym bardziej. Szukałam przyczyny towarzyszącego mi pecha bądź, jak kto woli, fatum. Natrafiłam na poszlaki, lecz zawsze zaprowadzały mnie w kozi róg. Miałam ochotę poddać się – wszystko przemawiało przeciwko mnie – ale nie zrobiłam tego. Gdzieś tam w środku wierzyłam, że jestem blisko.
Na kilka dni tak pochłonęło mnie to zajęcie, iż nie zawracałam na wszystko inne, co się wokół działo, uwagi. Jakbym liczyła się tylko ja i cel, który był już na wyciągnięcie ręki, choć za każdym razem uciekał, spłoszony, że odkryję coś, czego nie powinnam wiedzieć. Nie musiałam jeść, nie musiałam pić, nie chodziłam do szkoły (czego i tak nie mogłam robić), praktycznie siedziałam w pokoju z książkami, o które poprosiłam Nicka, by przyniósł mi je z biblioteki. Nie musiałam z nikim rozmawiać – najzwyczajniej nie odczuwałam takiej potrzeby.
I choć brat powtarzał mi, że za dużo wymagam od siebie, że przeciążam aż nazbyt swój organizm, nie miałam ochoty go słuchać. Byłam głęboko przekonana do swoich wierzeń i byłam gotowa poświęcić wszystko, aby w końcu znaleźć właściwą przyczynę, dlaczego tak się dzieje.
Gdy byłam już prawie przy znalezieniu konkretnej odpowiedzi, organizm zawiódł i dobitnie oznajmił mi, że co za dużo, to niezdrowo, odmawiając posłuszeństwa przez brak snu, energii życiowej oraz sił witalnych, poprzez impulsy zwane drgawkami wprawiające moje bezwładne ciało w konwulsje, po czym zemdlałam. Cyk! Światło zgasło, pogrążyłam się w ciemności wraz z towarzyszącą nieustannie głuchą ciszą. Na jakiś czas pozostawałam pod obserwacją lekarzy, lecz szybko wróciłam do domowego azylu.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
***
26.05.2015r.
"Darkness", Chaaya <3
Rozdział 6
-N-nie Tom.. – Odsunęła się ode mnie a we mnie zaczęło się
gotować, ale postanowiłem jeszcze się ogarnąć i nie wybuchnąć.
-Co jest ? - Zapytałem udając, że się przejmuję na co
ta spuściła głowę.
-Ja.. ja nie mogę. Nie, chce Tom
-Ej mała - uśmiechnąłem się do niej i podeszłem w jej
kierunku - będzie fajnie zobaczysz - położyłem jej rękę na talii, ale tą znowu
się cofnęła. KURWA.
-Nie chce Tom jestem zmęczona. – powiedziała bardziej
stanowczo niż wcześniej - Chcę się położyć.
-Super. - warknąłem - kładź się i śpij. - wyszedłem z pokoju
trzaskając drzwiami. Zajebiście! Przez pół nocy kupowałem jej te jebane
galaretki z wódką żeby ją upić a teraz kiedy była najebana nawet bardziej niż
myślałem ona nie daje mi się przelecieć .Jak ? jakim prawem ona mi odmawia ? MI
SIĘ NIE ODMAWIA. NIGDY. Dość tego. Rene nie wie, co traci a ja nie będę się za
nią uganiał. Wycofuje się z tego jebanego zakładu. Zszedłem na dół i rozejrzałem
się za chłopakami a kiedy ich znalazłem poszedłem do nich.
-Oooo wróciłeś ! I co jak było ? - Zapytali od razu.
-Nijak - warknąłem i napiłem się z pierwszej lepszej
szklanki
-Aż taka zła jest ?! - Wybauszyli na mnie oczy.
-Nie. Znaczy kurwa nie wiem - wzruszyłem ramionami.
-Jak to nie wiesz ? Nie zamoczyłeś ?
-Nie i nie mam zamiaru tego robić. Nie będę się uganiał za
jakąś pierdoloną cnotką tylko, dlatego, że wy wymyśliliście sobie jakiś głupi
zakład. Dobrze wiecie, że przelecę każdą dziewczynę i Rene też bym przeleciał,
ale nie mam zamiaru się za nią uganiać, bo mamy ważniejsze sprawy.
-Czyli przegrałeś! - krzyknął Gustav
-Ne przegrałem cioto. - Warknąłem - po prostu zamknąłem
zakład. Nie przeleciałem jej nie, dlatego, że ona tego nie chce a dlatego, że
ja nie chce.
-Tak czy siak przegrałeś, więc wypijmy za przegraną Toma -
pokręciłem głową śmiejąc się i wszyscy sie napiliśmy.
Kategoria: Tom Kaulitz
*
"Autostrada Uczuć", Ka.
58. Każda walka z samym sobą, nas umacnia
Dziewczyna w zamyśleniu, od dłuższego czasu, zupełnie
nieświadomie wpatrywała się w wyraźnie odznaczający się brzuch Vanessy. Termin
porodu zbliżał się wielkimi krokami a Mię właściwie dopiero teraz zaczęła
nurtować kwestia ojcostwa dziecka. Nigdy wcześniej jakoś nie przywiązywała do
tego wagi. Mimo wszystko Vanessa wciąż była jej najdalsza z całej paczki
przyjaciół. Od początku trzymała się od niej raczej na dystans. Nie budziła w
niej zaufania, choć miały ze sobą całkiem niezłe relacje. Intrygująca jednak
dla niej była przyjaźń Vanessy z Tomem. Specyficzna więź między nimi była
widoczna na każdym kroku. Zastanawiało ją, dlaczego to właśnie Nessa jest tak
bliska Gitarzyście. Jego relacje z Rebeccą różniły się znacznie, dlatego tak
bardzo rzucało się to nastolatce w oczy. I niestety, czasem nachodziły ja
dosyć dziwne myśli, które nie wpływały zbyt pozytywnie na jej podejście do
całej sprawy. Ostatnio jednak była tak pochłonięta czasem spędzonym z Muzykiem,
że nie myślała nawet o takich bzdurach. Wszystko się zmieniało, gdy Vanessa
pojawiała się w pobliżu. Dziś złożyła wizytę Bliźniakom, lecz zastała tylko
Mię. Nastolatka wahała się czy w ogóle powinna otwierać drzwi, skoro nie jest u
siebie. Niemniej, wiedziała, że do apartamentowca nie wpuszcza się byle kogo.
Siłą rzeczy, więc musiał być to ktoś z bliskich znajomych. A jako, że znała
większość przyjaciół braci Kaulitz, zdecydowała się zwlec z łóżka i wpuścić,
jak się okazało przyjaciółkę, do środka. Obydwie chyba były zaskoczone
wzajemnie swoim widokiem. Żadna jednak nie okazała tego jakoś dobitnie.
- Myślałam, że ich jeszcze złapię. Chciałam jechać do
szpitala, ale Tom mi zakazał, stwierdzając, że to nie jest miejsce dla kobiety
w ciąży – rzekła wywracając przy tym teatralnie oczami na wspomnienie słów
przyjaciela. – Po prostu nie wierzę, że to ich spotyka. Jak on sobie z tym
radzi? Musi być totalnie rozbity… - Westchnęła głęboko wpatrując się pustym
wzrokiem w bliżej niezidentyfikowany punkt przed sobą. Mia dopiero teraz
skupiła swoje spojrzenie na jej twarzy.
- Jest rozbity – potwierdziła, nie będąc pewna, czy powinna
dodawać cokolwiek więcej. Nie umiała swobodnie rozmawiać z Vanessą. Czuła się
niekomfortowo w jej towarzystwie. Towarzyszyło jej nieustające wrażenie, że
powinna być ostrożna zarówno w doborze słów, jak i zachowaniu.
- To głupie, ale nachodzi mnie czasem myśl, że ta kobieta
specjalnie mu to zrobiła – wyznała nagle, co też lekko wstrząsnęło Mią. – Wiesz
o jego relacjach z matką, prawda? – spojrzała na nią z zapytaniem, na co
brunetka przytaknęła skinieniem głowy. Wiedziała, aż za dużo. – No właśnie. Od
lat go potępiała… a teraz nagle zamierza umrzeć i… Mój Boże, co za beznadziejna
sytuacja.
Kategoria: Tom Kaulitz
***
25.05.2015r.
"Heute Sind Wir Hier", Madlen Angel
7. Nie ma to jak wsparcie przyjaciółek. - Chanel
*
"Nie pozwól mi odejść", Modliszka
7. Nie ma to jak wsparcie przyjaciółek. - Chanel
Ten spokój zaczął mnie wkurzać i wyjęłam telefon z torebki.
Czekały na mnie dwa smsy- jeden od Harry'ego, a drugi od Billa. Najpierw
przeczytałam ten drugi.
Mam nadzieję, że nie przeszkadzam ;) Będziecie jutro w studiu?
Odpisałam mu, że tak i otworzyłam tego pierwszego.
Przeczytałem. Lubię swoje ręce i postaram się nie otwierać niczego ze stolika.
Uśmiechnęłam się i postanowiłam nie odpowiadać. Westchnęłam widząc swoją do
połowy pełną szklankę. Upiłam trochę i odstawiłam na stolik.
-Coś ci dzisiaj nie wchodzi...- zauważyła Brandy.
-Po wczoraj mam dość.- odburknęłam. Najlepiej nie ruszałabym się z pokoju,
ale... Aaliyah... Nie chciałam zostawiać jej samej po tym co widziałam. Gdyby
nie to, powiedziałabym dziewczynom, że źle się czuję i zostałabym z Harrym. Ale
oczywiście moje plany pokrzyżowały się kolejny raz. Kath i Aali nie było w
loży. Poszły się bawić. Zostałyśmy same z Brandy i naszymi drinkami. Moja towarzyszka
piła już trzeciego, a ja nadal tkwię przy pierwszym. Nie miałam dzisiaj ochoty
na żaden alkohol. Za dużo wypiłam wczoraj i nie mam humoru.
-O kurwa.- w pewnej chwili wypłynęło z ust Brandy, obserwującej jakąś parę
obściskującą się przy naszej loży. Ja rozumiem, że pod wpływem można robić
różne rzeczy, bo sama kiedyś byłam w takim stanie.
Kategoria: Tom Kaulitz
*
"Nie pozwól mi odejść", Modliszka
Rozdział 1
Kim jesteśmy? To egzystencjonalne pytanie dręczy nas od wieków a my nadal nie potrafimy znaleźć na to odpowiedzi. Błądzimy, schodzimy na złe ścieżki by poznać swoje przeznaczenie. Jak te pionki bezwładnie przesuwamy się po szachownicy znając dokładnie swoje miejsce i marzenia, które nigdy się nie spełnią. Już w chwili narodzin rozpoczynamy swoją zaciekłą grę o najważniejsze miejsce, na szczycie. Ilu nas usadowi się na szczycie a ilu upadnie? To gra, nie daj się wyeliminować.
~~ I didn’t wanna wake you up
my love was never gonna be enough ~~
Sen opuścił mnie już o godzinie 5. Leżałam na wznak patrząc się w sufit. Moje ciało zdawało się być nadal głęboko uśpione gdy tym czasem mózg pracował na pełnych obrotach. Odtwarzał ostatnie wydarzenia nie dając mi od nich odpocząć, zapomnieć jak bardzo bolało. Rozstanie z Carlem było moją największą życiową porażką. Pierwsza prawdziwa miłość, pierwsze prawdziwe szybsze bicie serca i motyle w brzuchu. Wszystko umarło z chwilą gdy dowiedziałam się, że nigdy nie był ze mną szczery a jego intencje nie były dobre. Zamrugałam kilkakrotnie gdy pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Zazwyczaj starałam się zachowywać pozory lecz w takim momencie mogłam przestać udawać, nikogo nie było obok mogłam sobie pozwolić na odrobinę słabości.
Teraz jednak w moim życiu znajdowała się otwarta furtka do innego świata, w którym może spotka mnie coś lepszego. Mój tata, wzięty biznesmen otwierał nową firmę na terenie Niemiec a co za tym idzie zabierał całą rodzinę ze sobą. Większość życia spędzaliśmy na walizkach więc w sumie można było się do tego z czasem przyzwyczaić. Zresztą raz już tam mieszkaliśmy, jednakże był to pojedynczy, niezbyt przyjemny epizod w życiu firmy i tata wolał o tym nie rozmawiać. Niewiele wiedziałam, zresztą jak większość jednak to zdarzenie mocno nadszarpnęło idealny wizerunek pana Deidricka. Przewróciłam się na drugi bok i znów zasnęłam, obudziłam się dopiero gdy moja 6-letnia siostra, Melissa wbiegła z okrzykiem do mojego pokoju rzucając się na łóżko i przygniatając mnie do materaca swoim małym ciałem. Nie było czasu na użalanie się nad sobą, trzeba było iść dalej z dumnie uniesioną głową nie bacząc na rozdzierający ból w sercu. Podniosłam się do pozycji siedzącej delikatnie przy tym odpychając siostrę. Przeczesałam dłonią swoje włosy i postawiłam stopy na miękkim dywanie. Szczerze powiedziawszy nie będę tęskniła za tym miejscem, dom pośrodku hałaśliwego miasta, upierdliwa sąsiadka i długa podróż na uczelnię. Wszystko to przemawiało za tym by wynieść się stamtąd jak najszybciej. W dodatku moja najlepsza przyjaciółka Lisa przeniosła się wraz ze swoimi rodzicami do Hamburga niecały miesiąc temu i non stop zasypywała mnie wiadomościami o wspaniałym życiu i świetnych chłopakach, których można spotkać na każdym kroku. Znając jej gust mogłam sobie tylko pogratulować, że niedługo ja będę rozpraszać się takimi cudownymi osobami.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
***
24.05.2015r.
"Obietnice składane krwią", Noelle Kaulitz
Rozdział 11.- Śniadanie.
Po naprawdę smacznej kolacji, pod pretekstem bólu głowy postanowiłam wrócić do swojego pokoju. Gdy tylko przekroczyłam jego próg, wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając numer mojego brata.
-Halo?-usłyszałam jego zaspany głos po drugiej stronie słuchawki i uderzyłam się w twarz.
-O boże, cały czas zapominam o tej cholernej zmianie czasu! Przepraszam, że cię obudziłam.
Zaśmiał się cichutko, a mi przed oczami ukazały się jego dołeczki.
-Nic się nie stało, bardzo się cieszę, że zadzwoniłaś. Coś się stało?
No właśnie. Coś się stało? Chciałam mu powiedzieć o wszystkim O tym, że przeżyłam kilkusekundowy zawał myśląc, że spotkałam bliźniaków. Ale on ich nie zna, nigdy ich nie widział. I nie wie co mnie z nimi łączyło, i co czułam gdy mnie zostawili. Nie wie nic, bo był dzieckiem, gdy wyjechałam.Nadal nim jest.
*Zdjęłam buty i wierzchnie okrycie w przedpokoju, krzycząc, ze jestem już w domu. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Płacz Nathana rozniósł się po całym domu a ja ugryzłam się w język. Po chwili dołączyły do niego kroki, które okazały się być mojej wściekłej mamy.
-Właśnie go uśpiłam.- rzuciła z wyrzutem i ruszyła w stronę kuchni.- Co będziesz jadła?
Usiadłam przy stole, najpierw nalewając sobie wody.
-Nie jestem głodna.
Pokręciła karcąco głową, a ja przewróciłam oczami.
-Nawet jabłka?-zapytała unosząc brew.Gdy otrzymała odpowiedź w postaci cichego ,,nie'', westchnęła cicho i ruszyła po schodach na górę.- Idę uśpić Nathana.
-Mamo, chłopiec w wieku 2 lat nie potrzebuje tyle snu.-powiedziałam lekko podrażniona nadopiekuńczością swojej rodzicieli wobec mojego brata.
-Dwóch i trzech miesięcy.-poprawiła będąc już na górze.
Kategoria: Bill Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz