23.05.2015r.
"The pain of love", Adeline
ROZDZIAŁ CZWARTY.
Basista odwiedzał ją w szpitalu codziennie.
Czasem prowadzili pogawędki o wszystkim i o niczym, czasem znajdywali powody również i do śmiechu, szczególnie, kiedy do Georga dołączał Gustav. Wedle jej prośby unikali poważnych rozmów o tym co się stało, ale z czasem i ona zdobyła się na to, by opowiedzieć o tym, co ją dręczy. I to stało się czwartego dnia.
Zawsze starała się ukrywać chwile, podczas których wspomnienia powracały, ale tym razem chłopak spóźnił się odrobinę i zastał ją, nieprzygotowaną na jego nadejście, skuloną na łóżku, ze szklanym wzrokiem i łzami cieknącymi po policzkach. Na sali było pusto; pozostałe dwie pacjentki były siostrami i wszędzie wychodziły razem.
– Co się stało? – zapytał ze szczerym zdumieniem i zmartwieniem, upuszczając torbę na podłogę i dokładnie zamykając drzwi.
– Samotność otwiera stare blizny – wyjaśniła szeptem, wdychając jego uspakajający zapach. – Nie mogę wymazać z pamięci tamtych chwil… – urwała, drżąc pod wpływem traumatycznego wspomnienia. Basista ścisnął jej dłonie i milczał, dając jej wybór nie kończenia wypowiedzi, bądź wylania wszystkich męczących ją uczuć.
– Oni tam byli, wszyscy – zaczęła od nowa, wziąwszy głęboki oddech. – Przyszli wściekli, żądając zapłaty…
– I zrobił to, żeby ich uspokoić – zrozumiał, kiwając głową.
– Tak.
To był dzień, kiedy chłopak przesiedział przy niej najdłużej.
Czasem nie rozmawiali wcale, bo nie odczuwali takiej potrzeby. Bywało, że Hagen znajdywał moment, w którym pielęgniarki były zajęte czymś innym, kładł się obok niej i wyciągał słuchawki. Słuchali razem różnych utworów, skrzętnie omijając te, w których śpiewał Bill. Zdarzało się, że wsłuchiwali się jedynie we własne oddechy i melodie elektrokardiografu, co zwykle kończyło się tym, że dziewczyna po prostu zasypiała.
Kategoria: Georg Listing
*
"The favour", Martie
Białe Audi r8 mknęło ulicami Hamburga pod osłoną nocy. Prędkościomierz na desce rozdzielczej wskazywał prędkość nieco wyższą niż dopuszczalna norma w terenie zabudowywanym, ale on nie zwracał uwagi na coś tak błahego, jak zasady ruchu drogowego. Pędził opustoszałymi ulicami miasta, a idealna cisza w samochodzie pozwalała skupić mu się na drodze, którą i tak znał na pamięć. Prawdopodobnie gdybyś teraz zawiązała mu oczy chustką, on i tak dotarłby do celu bez najmniejszego problemu. Zacisnął mocniej dłonie na kierownicy, kiedy w oddali dostrzegł radiowóz policji i zwolnił, by choć na moment wrócić do pozorów. Nie chciał mieć problemów z prawem, więc zwolnił i kiedy miał pewność, że wyjechał z zasięgu wzroku nieświadomych policjantów, znów przyśpieszył, a wiatr wpadający przez rozchylone okno przyjemnie muskał jego twarz.
W końcu, po kilkunastu minutowej drodze, zajechał na parking normalnie wyglądającego domu jednorodzinnego, który zewnętrznie niczym nie różnił się od tych znajdujących się kilkaset metrów dalej. Drewniane okna, a w nich firanki czy kwiaty przed drzwiami wejściowymi miały stwarzać pozory normalności. Normalności, której temu miejscu z pewnością brakowało.
Kategoria: Bill Kaulitz, jednoczęściowe
*
"365 dni grzechu", Kari
Siedziała w szoku. Czuła jak serce jej szybko bije. Miała do niego słabość ale potrzebowała czegoś więcej niż świetnego seksu. Jednak jej zdradzieckie ciało reagowało na tą jego aroganckość i chłód. Tak jak teraz. Czuła ścisk na dole. „Durny Kaulitz.” Myślała i kręciła się. Wypiła całą zimną wodę próbując opanować swoje ciało. Jednak to nic nie dawało, a widok Thomasa bawiącego się w tej chwili kolczykiem w wardze wcale nie pomagał. Chciała zdjąć mu te słuchawki i błagać by przeleciał ją w samolotowej toalecie. „A co z Mattem?” usłyszała swoją Panią Rozsądek w głowie, która próbowała powstrzymać Panią Pożądanie. Przed oczami stanął jej wysoki brunet. Właściciel salonu tatuażu. Był przystojny, miał jedno oko piwne, a drugie zielone, czarne włosy były nie za długie i nie za krótkie takie by można było zatopić w nich palce. Choć pewny siebie to zarazem uroczy i słodki. Jaki był w „tych” sprawach jeszcze nie wiedziała bo spotkali się tylko raz. Miała nadzieję, że nie ostatni.
-Wiem, że się gapisz.- wymruczał Darky i otworzył oczy. Uśmiechnął się cwaniacko.- Czyżbym cię rozpalił?- zapytał niewinnym głosem. Jak zawsze wiedział co z nią robiły jego słowa i gesty.- Może jak wylądujemy.- obiecał z drwiną. Odwróciła się do niego tyłem patrząc za malutkie okienko na chmury. Była zła na siebie i na niego. Dlaczego zawsze musiała tak reagować? Nie wiedziała tego.
-Pieprz się.- wyszeptała. Tylko tyle dała radę wydusić. W gardle czuła ogromną gulę. Było to poczucie winy pomieszane z poczuciem beznadziejności.
-Pieprzyć to ja mogę…- zaczął, ale zatkała mu dłonią usta.
Kategoria: Tom Kaulitz, +18
***
22.05.2015r.
"Róża Wiatrów", K.J. Leittmann
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
Z niedowierzaniem wpatrywałam się w jego wiadomość. Przecież sama przed chwilą do niego dzwoniłam, więc dlaczego do licha miałabym teraz nie odebrać? Powoli przestawałam nadążać za jego tokiem rozumowania...
Me: Oczywiście, że odbiorę. Dlaczego miałabym nie odebrać?
Bill-Arthur:
Bo chyba nie powinienem z Tobą rozmawiać...
Me: Dlaczego?
Bill-Arthur:
Widzisz... Powiedziałem ci kiedyś, że nie jestem tym, za kogo mnie uważasz. W tej kwestii nadal nic się nie zmieniło...
W tym momencie przyszło mi na myśl, że świat jest pełen szaleńców. Zupełnie nie rozumiałam, o co może mu chodzić... Tylko co w zasadzie dałoby mi owo zrozumienie? Co miałam do stracenia? Czy w ogóle było coś, co ta rozmowa mogła jeszcze w moim życiu zmienić? Pomijając oczywisty fakt, że nasza znajomość od początku była jednym wielkim przypadkiem, z góry skazanym na taki czy inny koniec.
Kategoria: Bill Kaulitz
20.05.2015r.
"The story of the new life", Anita Kaulitz
Jestem normalną, przeciętną szesnastolatką. Mam na imię Daria i pochodzę z Polski, ale od półtora miesiąca mieszkam w Niemczech. Jestem uwięziona w tym kraju, jak papuga w klatce, gdyż rodzice nie chcą odesłać mnie do domu. Cóż, wyjadę jak skończę osiemnaście lat. Jestem osobą raczej spokojną, troskliwą i nieśmiałą. Nie za bardzo ufam ludziom, chyba, że wydają mi się uprzejmi.
Niedługo rozpocznę naukę w tutejszej szkole. Trudno jest oswoić się z zupełnie obcym językiem, to jak przyzwyczaić się do soli w buci. Wiem, bardzo głupie porównanie, ale właśnie tak się czuję. Jutro pójdę sobie do szkoły, ktoś coś do mnie powie a ja z przejęcia palnę coś głupiego lub się zatnę ? Pierwszy dzień jest trudny dla każdego, a zwłaszcza w obcym kraju. Nie widzę siebie w roli prymusa klasy. Chociaż bym się cieszyła, ale to raczej nie jest możliwe. Może opowiem coś o sobie.
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz
*
"Eine trane", Alice Morrison
Los obdarzył ją niebywałym szczęściem. Mogła wrócić. Mogła wrócić do swoich przyjaciół. Tylko nie do niego ... Czego mogła się spodziewać ? Uciekła, zostawiła go samego a przecież tyle mu obiecywała.
- Obiecaj mi, proszę Cię obiecaj, że cokolwiek by się nie wydarzyło, cokolwiek byśmy robili i gdziekolwiek byśmy byli Ty będziesz. Po prostu .. Chcę czuć Twoją obecność, delikatne dłonie, które uspokajają, kojący cichy szept, Twój krzyk i uśmiech, chce czuć wszystko co jest związane z Tobą i tylko Tobą. Nie potrzebuję wiele. Moje szczęście zależy od Ciebie. - wyszeptał wprost w oczy blondynki.
- Obiecuję Tom. - uśmiechnęła się delikatnie zahaczając swój najmniejszy palec o jego. W tym momencie nie liczyło się nic więcej.
Właśnie ich szczęście wybuchało im przed oczyma.
Każde wspomnienia wywoływały coraz większy ból i cierpienie. Z każdą wybijającą się sekundą emocje i uczucia coraz bardziej dawały o sobie znać.
Począwszy od uśmiechu i radości zakończywszy na żalu i złości. Ze skrajności w skrajność tak jak z deszczu pod rynnę.
Kategoria: Tom Kaulitz
***
19.05.2015r.
"Waited or the rain", Convulette
’I najgorsza była ta świadomość, że kiedyś znów Cię stracę. Bo marzenia pozostają czasem niespełnione, a Ty byłeś moim największym. Tak bardzo odległym, nierzeczywistym, a jednak tak bliskim.’’
Nadszedł ten dzień. Dzień rozpoczynający ich wspólne, bajeczne życie. Czuła się tak jakby właśnie stawała na długiej, szerokiej drodze z napisem ‘’start’’. Drodze, która nie powinna i nie miała prawa mieć mety. Czuła się tak, jak gdyby zaczynała życie od początku, w którym nigdy nie zaznała bólu. Czuła się beztrosko, szczęśliwie, a to wszystko sprawiało, że omal nie latała. Nie martwiła się o jutro, nie zastanawiała się nad wczoraj. Liczyło się to co było teraz. A był on i wszystko stawało się piękne i dziecinnie łatwe.
Wstrzymała oddech w momencie, gdy wysunięte podwozie skrzydlatej maszyny dotknęły rozgrzanej do czerwoności od słońca kalifornijskiej ziemi. Zacisnęła szczupłe palce na męskiej dłoni i wbiła się w fotel. W odpowiedzi usłyszała tylko stłumiony śmiech Toma za co skarciła go wzrokiem. W jej strachu przed lataniem samolotem wcale nie było nic śmiesznego!
Ogarnął ją strach. Nieokreślony, nieznany, spowodowany tak naprawdę niczym co mogło nawinąć się w jej myślach.
‘’I najgorsza była świadomość, że prócz mnie kocha Cię miliony innych kobiet. A ja jestem tylko tą jedną z tego miliona, a Ty codziennie możesz wybierać inną. Bo nawet wierność czasem przekracza granice…’’
Kategoria: Tom Kaulitz
***
18.05.2015r.
"Nikt nie zabroni mi marzyć", Alex K.
Bałam się dalszego ciągu przesłuchania . Co ja właściwie wyprawiam? Odpowiadam jak na spowiedzi na każde pytanie chłopaków, ale to raczej nie jest dobrze. Powinnam trzymać ich od siebie z daleka, nie pozwolić im czuć sie przy mnie tak swobodnie. Powinnam im pokazać, że w ogóle mnie nie interesują-rozmyślałam ale nawet na to było już za późno.- Hmm...- zamyślił się Tom- to ile mamy psów ?
- Hmm...- podrapałam się po głowie- nie mam pojęcia, coś gdzieś o jakimś scotim było..., a może to był ochroniarz? - zastanawiałam się na głos. Nagle Bill wybuchł tak głośnym śmiechem , że się przestraszyłam. Po chwili dołączył do niego jego brat i śmiali się w najlepsze obydwaj. Z tym, że ja nie bardzo wiedziałam z czego oni się tak śmieją. Więc dałam im chwilę na tą radochę i czekałam na wyjaśnienie. Trwało to jednak dłużej niż chwile, a że do osób zbyt cierpliwych nie należę zirytowana skrzyżowaniami ręce na klatce piersiowej, uniosłam brew i przeszywałam spojrzeniem to jednego to drugiego gościa hotelu. Moja mina dość szybko sprowadziła ich na hotelowe hokery, a kiedy już całkowicie się ogarnęli i otarli łzy radości, doprowadziłam ich nawet do stanu skrępowania. Ze zirytowanego do pytającego grymasu przeszłam w dosłownie sekundę.
Kategoria: Bill Kaulitz
*
"Nie zadzieraj ze złodziejem", xkaterine
"Nie zadzieraj ze złodziejem", xkaterine
NIE ZADZIERAJ ZE ZŁODZIEJEM [JEDNOCZĘŚCIOWE]
- Będziemy musieli zaczekać na akceptację wniosku. Myślę, że zajmie to maksymalnie kwadrans. Kawy? – kierownik banku skinął palcem na kobietę, która kręciła się gdzieś po zapleczu. Zapewne wykonywała najgorszą robotę i po prostu usługiwała pozostałym pracownikom.
- Nie, dziękuję. Szczerze mówiąc, cieszę się, że na pana trafiłem. Domyślam się, że niełatwo dostać bezpodstawnie kredyt na dziesięć tysięcy euro. Cieszę się, że mi pan pomógł, panie… Schneider.
- Dobrze mnie pan przekonał. Jeśli wszystko się uda, będzie mi pan winny kawę.
- Zaraz pan ją dostanie – roześmiałem się, widząc, jak ta sama kobieta na zapleczu krząta się z czajnikiem elektrycznym. – Jest pan wielkim człowiekiem.
- Nie przesadzajmy – zauważyłem, że się zarumienił, gdy nerwowo odchrząknął w pięść i zabrał się za wyrównywanie sterty papierów na swoim biurku. Ale ja wcale nie próbowałem mu słodzić. Po prostu stwierdziłem fakt. Byłem pewien, że żaden inny pracownik banku nie zgodziłby się na zatajenie faktów we wniosku o pożyczkę na tak dużą sumę. Bo przecież kto dałby kredyt dziewiętnastolatkowi bez pracy, bez żadnej działalności gospodarczej, w dodatku wciąż będącemu na utrzymaniu rodziców? Potrzebowałem tych pieniędzy, żeby egoistycznie spełnić własne marzenia i wylecieć do Los Angeles. Być może mógłbym wtedy zostać tam na stałe, jeśli tylko udałoby mi się znaleźć pracę i względnie tanie miejsce zamieszkania. Nie chciałem jednak aż tak wybiegać w przyszłość. Pragnąłem po prostu tam polecieć.
Kiedy kobieta ubrana w schludny, biurowy strój przyniosła Schneiderowi kawę, w banku raptownie zrobiło się głośno. Wszyscy skierowali swój wzrok na wejście, jednak nikt nie ośmielił się odezwać. Usłyszałem tylko, jak filiżanka z kawą roztrzaskała się o kafelki.
Kategoria: Twincest, +18, jednoczęściowe
***
17.05.2015r.
"365 dni grzechu", Kari
Powtarza to każdemu, że bliźniak Billa zmarł 6 lat temu. Bolało go to. Mimo iż ona zapomniała o nim on nigdy nie zapominał o niej. Zwłaszcza w dzień matki. Pojechał do hangaru. Nie było Megan.
-Gdzie wiewióra?- rozejrzał się. Nie było jej chociaż czerwone audi stało na swoim miejscu.
-Poszła na randkę.-odparł Andreas czyszcząc czarny pistolet rozłożony na części. Tom poczuł nieprzyjemny dreszcz w kręgosłupie.
-Jak to na randkę?! Z kim?!-wybuchnął nawet nie chcą tego robić. To było niekontrolowane. Z jakiegoś powodu myśl o „czerwonej” w łapach jakiegoś typa przyprawiało go o wstrząsy.
-Wyluzuj. Ty łazisz z jakimiś dupami niewiadomo gdzie chociaż wiadomo po co. Jej też wolno.-Georg wtrącił się w rozmowę.
-Ja to ja. Mi wolno wszystko.-warknął warkoczyk i zniknął w swoim gabinecie. Zamierzał na nią poczekać. „Już ja jej dam randki. Znajdę jej takie zajęcie, że nie będzie miała na nie czasu.” Myślał chodząc po pokoju w tę i z powrotem. Układał szatański plan gdy usłyszał odgłos szpilek dochodzący z dołu. Wyjrzał przez małe okienko, którym czasem obserwował chłopaków czy pracują.
Kategoria: Tom Kaulitz, +18
*
"Obietnice składane krwią", Noelle Kaulitz
Rozdział 10.- Bliźniacy ze Szwecji.
Zadowolona usiadłam na krześle naprzeciwko Nicka, który zaprosił mnie dziś na lunch. Miałam dziś naprawdę dobry humor i nie z powodu spotkania z moim przyjacielem.
-No mów o co chodzi, miałeś mi coś przekazać.-włożyłam do buzi winogrono, wygodniej rozsiadając się na wiklinowym fotelu.-Ta knajpka jest cudowna. I taka piękna dziś pogoda.
Zamknęłam oczy napawając się słonecznymi promieniami, które ogrzewały moją twarz. Dzisiejszy dzień wydawał się być jakiś wyjątkowy, magiczny. Nie wiem czym było to spowodowane i myślę, że nie ma powodu. On po prostu jest dobrym dniem, tak z siebie. Wszystko wydało się teraz takie proste. Moja kariera modelki nabierała tempa, mam wspaniałych przyjaciół, mieszkanie. Może to banalnie zabrzmi przy tych wszystkich wcześniej wymienionych cudach mojego życia, ale nawet nie miałam problemu by wybrać dzisiejszy strój. Jasne spodnie wyprasowane w kancik i czarna gustowna koszula jakby błyszczały pośród całej mojej garderoby by je wybrać.
-Myślę, że to nie będzie dobra wiadomość. Co ja gadam, ja to wiem!-podrapała się po swojej długiej brodzie patrząc na mnie spod przymrużonych oczu.
Czemu nawet to, że chce przekazać mi złe wiadomości mnie nie martwi? Tej radosnej aury chyba się dziś nie pozbędę.
-Mike zerwał umowę.
A jednak pozbędę...
-Jak to? Przecież mówił, ze jest ze mnie zadowolony i...
-Tu chodzi o mnie.-przerwał mi wstając.-Przepraszam cię Noelle.
Kategoria: Bill Kaulitz
*
"Magic of Kaulitz", Chaaya
Pani profesor sprawdzialiśmy już chyba każde miejsce w szkole nigdzie jej nie ma .. - Powiedział zrezygnowany Bill a we mnie się gotowało. Nie wierzę w to że nigdzie jej nie ma nie mogła przecież tak po prostu wyparować do cholery.
-Dzieci idźcie do pokoi ja z resztą nauczycieli jej poszukamy - powiedziała trzymając się za głowę. Nie jest dobrze widzę to.
-Ja pomogę - wyrwałem się nie miałem zamiaru siedzieć w pokoju bezczynnie kiedy nie wiem co się dzieje z Chachi.
-Nie Tom wracajcie do pokoju zrobiliście co mogliście ale to zamało. Nie możemy was narażać na niebezpieczeństwo. Póki jesteście w Hogwarcie nic wam nie grozi.
-Ale ja sie nie boje !
- Ja już wyraziłam swoją opinie w tej sprawie - powiedziała i wyminęła nas po czym zniknęła za drzwiami.
-Kurwa! - warknąłem i uderzyłem w pierwszą lepszą rzecz któa była pod moją ręką.
-Tom Spokojnie ona sie znajdzie zobaczysz nie masz czym się martwić. Skoro posiada ona tak wielką moc jak mówi profesor McGonagall to nic jej nie grozi - zaczął Bill. Może i ma racje Chachi nie jest głupia poradziłaby sobie ale to nie znaczy że nie może jej coś grozić.
Kategoria: Tom Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz