Nowości w tym tygodniu! (26.04-2.05.2015r.)

01.05.2015r.

"The Last Chance Story", Ella Braun



Rozdział 27



Nie wiem, jak zasnęłam. Nie wiem nawet, czy w ogóle spałam. Czułam się, jakbym zawisłam gdzieś pomiędzy jawą, a snem. Zdawałam sobie sprawę, co dzieje się wokół mnie, a jednocześnie miałam wrażenie, że świat realny przestał dla mnie istnieć. Znajdowałam się w miejscu pozbawionym jakichkolwiek granic wyobraźni.
Ogarniał mnie niecodzienny spokój i przyjemne odprężenie. Nie chciałam, by ten stan dobiegł końca, ale kiedy promienie popołudniowego słońca podrażniły moje powieki, a na swoim ciele wyczułam przyjemne ciepło, otworzyłam powoli oczy.
Z początku nie do końca potrafiłam konkretnie określić, gdzie się znajduję, natomiast fakt, że leżałam – dotarł do mnie bardzo szybko. Obrazy z dzisiejszego poranka powróciły w momencie, gdy ktoś delikatnie odgarnął grzywkę zakrywającą moją twarz.
Nadal tu byłam; w mieszkaniu Kaulitzów, w pokoju Toma, w łóżku razem z nim...


Kategoria: Tom Kaulitz



"The Way You Breath", Millie


4. Tylko we dwoje



- Proszę cię, wejdź – powiedziała cicho, wciąż trzymając go za rękę. Sytuacja była niezręczna i do granic możliwości idiotyczna. Jeden Kaulitz przychodzi do niej, by wytłumaczyć jej zachowanie tego drugiego, bo bardzo mu zależy na ich związku, a drugi pojawia się tu i myśli, że ten pierwszy... Właściwie to nie wiedziała, co myślał sobie Bill i dlaczego był tak wściekły. Niczym w brazylijskiej telenoweli.
Bill niby chciał, a niby nie chciał się wycofać. Delikatnie zaciskał szczupłe palce na jej małej dłoni i patrzył zdezorientowany to na nią, to na brata.
Reakcja Toma była szybka. Błyskawicznie założył buty, chwycił kurtkę i zakładając ją w biegu, rzucił czarnowłosemu jedno z tych bliźniaczych spojrzeń, które wyrażało dla nich więcej niż jakiekolwiek słowa. Nawet nie czekał na windę, zbiegł z czwartego piętra na sam dół.
Ashley zerknęła niepewnie w ukochane, brązowe tęczówki i równie ostrożnie pociągnęła Billa za rękę. Chciała i potrzebowała, by wszedł do środka i mocno ją przytulił, bo miała dosyć wszelkiego dystansu między nimi. W ostatnich tygodniach doświadczyła wystarczająco dużo napięcia, strachu i bezradności.

Kategoria: Bill Kaulitz


***
29.04.2015r.

"Sidła miłości", Dee


29.

Szczerze powiedziawszy, nie mogłem się doczekać, kiedy przyjdzie Nicka z Hunterem. Jakoś tak od razu żywiej robi się w jej towarzystwie. Z początku myślałem, że nigdy nam nie zaufa, jak dobrze, że w tej kwestii nie miałem racji.

Trochę zajęło przekonanie jej do nas, ale dla chcącego nic trudnego. Nie ma rzeczy nieosiągalnych – są tylko nasze lęki i przekonania wmawiane od małego. Wciąż mam wrażenie, że znamy maleńką cząstkę tego, jaka zielonooka jest naprawdę. Gdzieś tam w środku, bardzo głęboko, skrywa prawdziwą siebie.
Chciałbym poznać ją dogłębniej, zrozumieć jej tok rozumowania, tyle że ja nie chcę naciskać, a raczej sama z siebie nic nie powie. Już i tak wiele zrobiliśmy, teraz przynajmniej szczerze się z nami lubi, przyjaźni. Jeśli będzie chciała, sama zacznie o sobie mówić. Potrzebuje czasu, a ja mam zamiar go jej dać, ile będzie potrzebować. Każdy potrzebuje szansy, nie chcę, by jej się zmarnowała.
Po raz pierwszy spotykam tak bardzo skomplikowaną osobę, a przyznać muszę, że miałem styczność z wieloma personami jej pokroju. Jest cholernie interesującą i tajemniczą postacią, i to może to mnie w niej tak przyciąga. Zupełnie jakby miała wszczepiony w siebie magnes z podpisem „Bill Kaulitz”.

Kategoria: Bill i Tom


***
28.04.2015r.

"Wenn nichts mehr geht", Ka.


Pierwszy miesiąc. 1/2


Boję się, Bill…


Wątłe ciało Muzyka zadrżało gwałtownie, wyrwane drastycznie z kolejnego koszmaru. Poczuł jak jego serce na nowo rozpoczyna swój rytuał kilkuset, nienaturalnych uderzeń na minutę. Uniósł ociężałe powieki, gdy jego spazmatyczny oddech stał się jedynym docierającym do niego dźwiękiem. Przez długą chwilę wpatrywał się otępiale w biały sufit nad sobą, nim jakiś cichy głos w głowie zaczął uświadamiać mu, że to był tylko sen. Najgorsze wydarzenie jego życia nieustannie zamieniało się w dręczący go, co noc koszmar, powtarzający się za każdym razem, gdy tylko udało mu się zasnąć. Bał się zamykać oczy, bo gdy tylko ich czekoladowy odcień ukrywał się pod kotarą ciemnych rzęs, wcale nie dostrzegał ciemności. Wciąż widział. I to bardzo wyraźnie. Twarz dziewczyny ukazywała mu się w najdrobniejszych szczegółach. Jej oczy, nos, usta. Każda rysa, każda niedoskonałość. Najgorsze jednak było jej spojrzenie. Mimo że tamtej nocy tak usilnie starał się nie patrzeć w jej tracące z sekundy na sekundę, blask tęczówki, zapamiętał ich wyraz. A jej niewinna dusza uchodziła z niej na jego oczach. Oddałby wszystko, by to mogło pozostać jedynie wytworem jego chorej wyobraźni. Głupim żartem ze strony Morfeusza, który postanowił wystawiać go na ciężką próbę co noc. Tymczasem on przedstawiał mu coś, co miało miejsce w jego życiu naprawdę. Coś czego i tak nie byłby w stanie nigdy zapomnieć. Najwyraźniej dręczące go myśli, które towarzyszyły mu w każdej minucie jego egzystencji, to było za mało. Nie zasługiwał nawet na chwilę wyciszenia podczas snu. Bo pomimo tego, że zarówno jego sypialnię, jak i każdy inny zakamarek mieszkania wypełniała grobowa cisza, w jego głowie panował chaos głośnych myśli, które odbierały mu możliwość osiągnięcia choć chwilowego stanu ukojenia.

Kategoria: Bill Kaulitz

*

"Pain of love", Adelaine.

Rozdział pierwszy.
Spokój.


Przystanęła na chwilę, skrzyżowała ręce na piersi, zastanawiając się, czego jeszcze brakuje, ale była zadowolona, bo wszystko, co zaplanowano, było już zrobione. Poszła tylko do garderoby życzyć chłopakom powodzenia. Makijażystka robiła ostatnie poprawki w charakteryzacji Billa, a reszta była już gotowa.
– Wszystko już gotowe – poinformowała ich i wyszczerzyła zęby w uśmiechu – Połamania nóg, chłopaki.
– Jeśli już coś ma być łamane, to serca fanek – stwierdził Bill, poprawiając fryzurę.
– Tak, twoim pięknym głosikiem – zadrwił Tom, a brat ze śmiechem zrzucił go z kanapy stojącej przy ścianie.
– Zostaniesz na koncercie? – zapytał Gustav.
– Czy kiedykolwiek opuściłam jakikolwiek wasz występ? – odparła i już miała wychodzić, ale Georg złapał mnie za rękę.
– Pojedziesz potem z nami, Elenn? – uśmiechnął się ciepło. Naprawdę ciepło.
– Jasne.
Pracowała z nimi od dwóch lat. Na początku tylko jako asystentka. Pomagała przygotowywać koncerty, załatwiała niektóre rzeczy. Nie była wielką fanką tego zespołu – po prostu szukała pracy, a z branżą muzyczną była związana bardzo mocno. Z czasem naprawdę polubili się z chłopakami; darzyli ją dużym zaufaniem, a ona podziwiała ich za pracę, jaką wkładali w to, co robili, a także za przyjaźń, jaka się między nimi narodziła. Zresztą nie tylko przyjaźń – miała wrażenie, że jestem szczególnie ważna. Lubiła tak myśleć. Lubiła wiedzieć, że komuś na niej zależy.
Koncert udał się doskonale. Głos Billa, te wszystkie efekty świetlne, wszystko było dopracowane w najmniejszych szczegółach. Kiedy już żegnali się z publicznością, zauważyła wzrok Toma i Georga. Uniosła dwa kciuki do góry. To była najlepsza praca na świecie, przynajmniej tak myślała wtedy.
– I jak było? – pyta Bill, pokazując zęby w szerokim uśmiechu.
– Tak jak zawsze, czyli świetnie – skomplementowała.
– To póki co mamy spokój – westchnął z ulgą Gus – Trzeba tylko zrobić korekty w tych piosenkach i zabrać się na nagrywanie.
– Mamy dużo czasu – stwierdził Tom. – Pora się zabawić.
– To miłej zabawy wam życzę – Emma, dziewczyna Billa, wysoka blondynka o zielonych oczach, ucałowała chłopaka na dobranoc i skierowała kroki ku wyjściu.
Georg puścił do niej oko. Zrobiło jej się przyjemnie, a to było do niej niepodobne.

Kategoria: Georg Listing

***
26.04.2015r.

 "Your first message", Feeling.


22 kwietnia 2014

Szedł z nią w ciszy. Szedł, a ona była obok, taka spokojna i radosna, jak nigdy. Ściskała jego dłoń, dźwięcznie wypowiadając jego imię. Jej sukienka zwiewnie otulała ciało w letni wieczór, spędzony sam na sam w oddalonym od miasta starym parku. Ona tam była. A on mógł być z nią, nie musząc udawać kogoś, kim nie był. Wiedział, że nie znalazł nikogo takiego, jak ona przez całe swoje życie. Wiedział, że należała do niego, mimo że nic takiego nie było powiedziane. Za nim, jak i za nią ciągnęła się bolesna przeszłość. Przeszłość, której nie mogli od tak wymazać z pamięci, by móc spróbować żyć od nowa. A chciał coś stworzyć. Z nią. Nic na pokaz, nic do oglądania przez świat. Gdyby mógł, schowałby ją w złotej klatce, niczym najbardziej niespotykanego kanarka na Ziemi. Czuł, że musiała być jego, że nie umiałby bez niej wytrzymać. Patrzył w jej oczy, tak intensywnie niebieskie, niczym błękit oceanu.
Obraz zniknął, zamazując się w szybkim tempie odkąd otworzył oczy. W pokoju panował półmrok, a lekka poświata księżyca przebijała się przez zewnętrzne rolety w oknach. Zerwał się z łóżka i poszedł do łazienki. Stanąwszy przed ogromnym lustrem westchnął kilka razy i zmoczył twarz lodowatą wodą. Zrzucił koszulkę i bokserki, po czym stanął pod prysznicem. Lodowata woda obmyła jego rozgrzane ciało. Chłopak usiadł na zimnych kafelkach. Opierając się o ścianę pozwolił, by strumień chłodnych kropel zalewał mu twarz.
Dotknął swoich nowych, ale jakby starych włosów. Dekoloryzacja i nowe zaplatanie dredów w starym stylu sprawiły, że znów wyglądał tak samo. Nie miał już jezusowej brody, zarośniętej twarzy i dziwnych ubrań na sobie. Był sobą. Sobą naprawdę, na dobrą sprawę tak, jak zawsze chciał. Odpowiadało mu to i czuł się fantastycznie. Nie obchodził go fakt, że wszyscy uważali to za dziecinny pomysł. Jednak wiedział, że w głębi duszy akceptują go takiego, jakim jest, bez względu na to, co się działo.
Siedział w jednej pozycji, z głową wciśniętą między kolana. Kręgosłup bolał go od twardego podłoża. Tkwił tak bez ruchu i myślał. Myślał o niej. Była kilka pokoi obok, śpiąc w wielkim łóżku. Miał ją obok, bezpieczną, nienaruszoną i radosną. Dzięki temu i on mógł być spokojny. Była blisko, dając mu poczucie pewności siebie. Kochał ją. Był o tym święcie przekonany, jak nigdy niczego wcześniej. I wiedział też, że ona kocha jego. Jednak coś, czego nigdy wcześniej nie doznał stało mu na przeszkodzie do pełnego szczęścia z nią obok.
Towarzyszyła mu obawa, że jednak ktoś wkroczy między nich. Coś, co mogłoby zburzyć wszystkie plany i zamierzenia. Miał wrażenie, że coś się stanie. Często odnosił wrażenie, że posiada szósty zmysł przeczuwania kłopotów. Wstał więc, złapał pierwszy lepszy ręcznik by wytrzeć się szybko.

Kategoria: Tom Kaulitz

*

"365 dni grzechu", Kari.



Wzięła głęboki wdech na odwagę i przystąpiła do działania. Próbowała wszystkiego. Flirtu, prężenia ciała, niby niewinnych gestów ale on tylko ziewał. Uderzyło to w jej ego.-Słabo mała.- naśmiewał się z niej. Zirytowana odeszła od niego. Schyliła się. Zdjęła szpilki i podniosła się szybko tak, że jej włosy wyglądały w powietrzu jak wachlarz. Podskoczyła gdy poczuła jego dłonie na biodrach, a oddech na karku.- Załapałaś.-wymruczał. Chciała go odepchnąć. Jednak kiedy zgarnął włosy na jedno jej ramie i zaczął kąsać szyję i obojczyk zmiękły jej nogi. Westchnęła. Ocierała biodrami o jego biodra. Czuła jak jego oddech robi się szybszy. Odwróciła się. Chciała go pocałować ale się odsunął.
-Ej.- jęknęła niezadowolona. Przekrzywił głowę. Rozsuwał jej sukienkę.
-Nie całuję się.- wyjaśnił. Nie rozumiała dlaczego, ale zamierzała nic się na ten temat nie odzywać bo i tak nic by jej nie powiedział. Zdjął jej sukienkę. Stanął dalej i parzył na nią. Instynktownie zasłaniała się gorączkowo dłońmi wszędzie. Pokręcił przecząco.-Przestań. Nie masz się czego wstydzić. Masz ładne ciałko.- wyszeptał i jak na komendę jej zawstydzenie minęło.- Zdejmij bieliznę i załóż szpilki z powrotem.- zażądał. Ochoczo spełniła jego prośbę. On w tym czasie zdjął swoją bluzę i koszulkę. Przywołał ją do siebie. Gdy była wystarczająco blisko przyciągnął ją. Wpadła w jego gorące umięśnione ramiona. Lekko je drapała. Zaśmiał się.
-Co cię tak bawi?- zapytała zaskoczona. Zazwyczaj jej partnerzy to lubili. Jej lekki jak motyl dotyk. Ona również lubiła gdy ją tak dotykali.
-Liczysz na delikatny seks?- ton jego głosu zbił ją z tropu. Był nadal zmysłowy ale teraz zawierał jakby nutkę grozy i obietnicy. Co on zamierzał jej zrobić? 
-Nie będziemy się kochać?- jej nieśmiały głos brzmiał piskliwie.

Kategoria: Tom Kaulitz, +18

*

 "MKARZ: Szukając rzeczywistości", Czokoladka

15.
Lucas w końcu dał za wygraną i pozwolił wygonić się pielęgniarkom, ale ja jednak zostałem w sali razem z Billem, gdy tylko lekarz zobaczył, kto się stawia. Widocznie na początku zrobiłem na nim odpowiednie wrażenie. Czułem, że młody się boi i chciałem w jakiś sposób pomóc mu się rozluźnić i przespać tę noc chociaż po części. Potem ledwo wstałem, jak zabrali go na salę operacyjną. Jego kumpel też dotarł już na miejsce, jednak niedługo potem obaj zostaliśmy zostawieni przed drzwiami, za którymi przeprowadzana była operacja.
To były najdłuższe godziny mojego życia, zanim wywieźli go stamtąd śpiącego, bladego, ale przede wszystkim żyjącego. Lekarz uśmiechnął się i oznajmił, że poszło dobrze. Od tego momentu przed nami było już tylko czekanie.
16.
Dochodzenie do siebie po narkozie było jednym z paskudniejszych uczuć w życiu. Czułem się mocno zaćpany, chociaż nigdy w życiu nie brałem żadnych dragów. Później, gdy doszedłem do siebie, chłopcy mieli ze mnie niezłą polewkę, ale ja nie mogłem już o tym myśleć. W głowie miałem już tylko to, że przez kolejnych kilka dni nie wolno mi się ruszać, a potem... Potem miałem dowiedzieć się, jak duża jest szansa, że stanę jeszcze kiedyś samodzielnie na nogach.
Lucas przechodził samego siebie, a Tom każdego dnia bardziej zadziwiał mnie swoją otwartością. Wydawało mi się, że dopiero poznaję tych ludzi, a jednak czułem się przeszczęśliwy mogąc mieć ich przy sobie. Na każde moje wspomnienie o innych obowiązkach, obaj machali tylko lekceważąco ręką, jakby żaden z nich nie musiał zastanawiać się nad tym, że trzeba płacić rachunki i za coś żyć. Lucas miał układy i układziki, ale Tom... Rzecz jasna nie miałbym nic przeciwko przez jakiś czas utrzymywać go z własnej pensji, ale nie spodziewałem się otrzymywać kokosów za leżenie na zwolnieniu. Natomiast ja sam nie miałem takiej siły przebicia, żeby przemówić im do rozsądku.

Kategoria: Twincest, +18


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz