Nowości w tym tygodniu! (09.07.-15.07.2017)


15/07/2017


TYLKO Z TOBĄ, Sandy


9.


Zbiegłam po schodach potykając się kilkakrotnie o własne nogi, tak, że cudem udało mi si złapać równowagę, chyba tylko dzięki przymocowanej stabilnie po mojej lewej stronie, białej barierce. Zignorowałam pytający wzrok cioci i reszty rodziny, rozsadowionych wygodnie na niewielkiej kanapie w jadalni. Wpatrywali się w telewizor, jednak mój pośpiech wywołał u nich automatyczną reakcje zwrotną, przez co ciekawskie spojrzenia niemal mnie przeszywały.
Nie zdążyli o nic zapytać, bo czym prędzej wybiegłam przed dom i pokierowałam się w prawo, tuż przez parking. Minęłam samochód Toma, z którego jeszcze można było wyczuć charakterystyczne ciepło ledwo zgaszonego silnika i puściłam się niemal biegiem wzdłuż idealnie wysprzatanego chodnika, który ozdabiała starannie wypielęgnowana roślinność. Zatrzymałam się dopiero przed ogromnymi szklanymi drzwiami, które były zewnętrznym wejściem do ogromnego, zadaszonego ogrodu zimowego. Chwyciłam klamkę i lekko pchnęłam ogromne, przeszklone drzwi, które natychmiast mi ustąpiły i wolnym krokiem weszłam do kwiecistego ogrodu, starając się za wszelką cenę uspokoić swój oddech. Serce waliło mi jak młot, a chwilami żołądek wraz z całą jego zawartością podchodził mi do gardła.
Pomieszczenie było kilkakrotnie większe od naszej oficyny. Od góry do dołu wypełniał je ogrom kwiatów i zieleni. Magia kolorów i zapachów tańczyła dookoła tworząc nieziemskie, fantazyjne doznania, całość zapierała dech. Po środku umiejscowione były starannie wybrane meble ogrodowe w stonowanym kolorze ciemnego brązu. Stoliczek, kanapa i kilka foteli. Kawałek za nimi stało kilka rodzajów chuśtawek, w które również były idealnie wkomponowane kwiaty.
I on… Tom Kaulitz. Stał przy przeszklonej ścianie równoległej do wejścia, przy którym się znajdowałam. Był odwrócony tyłem z rękami zaplecionymi przy plecach.
Wzięłam głębszy wdech.
Jego postura była idealna, niemal jak postać ze starożytnej rzeźby. Idealnie umięśnione ramiona, na których opinała się nieco luzniejsza dołem koszulka, podkreślając każdy walor niebiańskiego ciała mojego męża. Ten widok sprawiał, że mogłabym zapomnieć o wszystkim, co mi zrobił, dotknąć go i pozwolić mu dotykać siebie, oddać mu się tu i teraz w tej bajkowej scenerii…


Kategoria: Tom Kaulitz


...


I’M SORRY MR. KAULITZ, Mara


9. "Przyszłość"


-Źle mnie pani ocenia i dziwne jest to, że w ogóle pani śmie to robić, nie znając mnie praktycznie w ogóle. -Odrzekł ostro, patrząc prosto w jej oczy.
-Wyszłam w pana oczach jak blachara?
-Słucham? -Aż się wyprostował, słysząc jej cięty język i rozejrzał po restauracji, czy czasem nikt tego nie słyszał.
Kornelia nie zamierzała przepraszać za przekleństwo. Przecież właśnie się tak poczuła. Przepraszając, skłamałaby.
-Jeśli pani cięty język, brak szacunku i oznaki braku kultury to sprawka pani znajomych, to jestem po stronie Roberta. -Odrzekł w miarę spokojnie, powstrzymując swój wybuch. Aż sam się sobie dziwił, że potrafi tak bardzo się opanować.
Niestety Kornelia widząc jego rozdrażnienie w oczach, zaczynała żałować swojej wypowiedzi. Tylko dlatego, żeby nie był na nią zły. Ale honor jej nie pozwalał nadal, przepraszać za swoje słowa.
-Dlaczego pani teraz milczy? Przed chwilą miała pani tyle do powiedzenia. -Odrzekł z nutką ironii.
-...Nie wiem. Nie chciałam wyjść w pana oczach, jak ktoś kim nie jestem.
-Przecież ja też uszedłem w pani oczach za kogoś, kim nie jestem. -Uniósł niezrozumiale brew.
-...Zapomnijmy o tym. -Poddała się.
-Dlaczego? Podyskutujmy o tym. Poruszył mnie ten temat. -Zmrużył oczy, poprawiając się nerwowo na krześle.
Kornelia miała wrażenie, że zaraz ją zabije swoim wzrokiem.
-Robisz wrażenie poważnej nastolatki, jest całkiem sympatycznie, nawet czasem zapominam o twoim wieku, gdy nagle wyskakujesz z takimi słowami, burząc w moich oczach doszczętnie swój obraz. Śmiem twierdzić, że po prostu odgrywasz przy mnie jakąś rolę, a w środku jesteś kompletnie inną osobą. Lub na odwrót. Jesteś sympatyczną, miłą dziewczyną na co dzień, a twoi znajomi to niszczą w tobie. Cenię sobie szczerych i prawdziwych ludzi i nie rozumiem, dlaczego to robisz? Jaki jest tego powód?


Kategoria: Bill i Tom Kaulitz


..............................................................


13/07/2017


AT THE GATES OF HELL, Beatrice


Część 12.


- No i co jesteś taki zbolały, przecież chciałeś się uchlać?
- Ale to chyba nie tylko to, chyba coś mi zaszkodziło i czuję, że będę rzygał.
Faktycznie teraz zbladł, a kiedy weszli na molo prowadzące do ich bungalowu, Tom dostrzegł to w świetle latarni.
- Kurwa, Billy, wytrzymaj chwilę, bo zahaftujesz tu wszystko! – zwrócił się do niego przestraszony.
- Dam radę.
Ciągnął go za sobą za rękę, aby jak najszybciej znaleźć się w łazience, a kiedy już tam byli, Bill pochylił się nad sedesem w wiadomym celu. Po chwili jednak uniósł głowę i załzawionymi oczami spojrzał na stojącego tuż nad nim bliźniaka.
- Nie będę rzygał, chcę do łóżka.
Tom tylko wywrócił oczami i pomógł mu się podnieść, po czym odholował go do sypialni, gdzie zdjął mu koszulkę.
- I dupa z bonusu – wymamrotał czarnowłosy, opadając na pościel. Poczuł ulgę w zderzeniu jej przyjemnego chłodu ze swoimi gorącymi, przypalonymi słońcem plecami. Tom uniósł brwi i dopiero teraz przypomniał sobie swoje własne słowa, kiedy obiecał, że posmaruje go wieczorem z takim samym bonusem jak kiedyś przy masażu.
- Właśnie, odwróć się na brzuch, muszę zobaczyć twoje plecy – Bliźniak posłusznie przekręcił się na brzuch, opierając policzek na przedramionach ułożonych na poduszce, przymknął oczy. Tom delikatnie dotknął zaróżowionej skóry.
- Boli? – zapytał.
- Może trochę, ale jestem znieczulony. – zaśmiał się cicho Bill.
- Leż spokojnie, posmaruję cię. – powiedział szatyn i zaraz przyniósł z łazienki balsam. – Dobrze, że go wzięliśmy, zwykły by nie pomógł. – Ten, który właśnie teraz rozprowadzał w dłoniach był specjalny, na lekkie przedawkowanie promieni słonecznych. Chłodzący kosmetyk, jaki właśnie teraz za pomocą dłoni Toma spoczął na rozpalonej skórze, przyprawił Billa o dreszcze, choć z pewnością nie była to jedynie zasługa balsamu. Bliźniak naprawdę robił to idealnie, przynosił dotykiem nie tylko ukojenie bólu, ale także przyjemność.
Głośne westchnienie czarnowłosego wwierciło się w jego zmysł słuchu, przywołując  wszystkie niegrzeczne myśli, jakie czasem rodziły mu się w głowie, i podświadomie zaczął  każdą z nich odtwarzać. Z przyjemnością teraz wsunąłby ręce pod jego spodenki, aby choć móc dotknąć tych miękkich, wypukłych pośladków. Tam też musiał mieć gładką i ciepłą skórę, podobnie jak na plecach, po których teraz sunął dotykiem palców, mając wrażenie, że chwilami traci kontakt z rzeczywistością i odpływa gdzieś każdą myślą, zaczynając lekko drżeć.


Kategoria: Twincest


..............................................................


12/07/2017


UMIERAM W CISZY, Neko


Rozdział 3


Siedziałem w pokoju i kończyłem pakować paczkę - prezent dla mojego braciszka. Uśmiechnąłem się na myśl o nim, chociaż nie było mi do śmiechu i mimo, że było to dla mnie trudne, to dla niego potrafiłem się uśmiechać. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i chwyciłem paczkę w dłonie, odwracając się do ciebie z szerokim uśmiechem na twarzy. Patrzyłeś na mnie z obojętnym wyrazem twarzy, a ja miałem jakąś cichą nadzieję, że uczcimy jakoś nasze urodziny. Wręczyłem ci paczkę i widziałem zaskoczenie na twojej twarzy, a jednak wypowiedziałeś tylko dwa słowa i to nie te, na które miałem nadzieję.
-Rozbierz się.
Rozkazałeś. Mój uśmiech zbladł, ale nie dałem tego po sobie poznać, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Skinąłem głową i zacząłem się rozbierać. Po mniej niż minucie stałem przed tobą nago, a ty przyglądałeś mi się z obrzydzeniem. Spojrzałem na siebie. Jestem tak brzydki? Staram się wyglądać dobrze - nie udaje mi się? Wskazałeś palcem na mój lewy nadgarstek.
-Co ci się stało?
Zapytałeś, a moje usta znów wygięły się w uśmiechu. Nie mogę powiedzieć ci prawdy, bo ta jest zbyt straszna. Dlatego, wybacz mi, braciszku, ale będę musiał skłamać o moich bliznach, mimo, że zrobiłem kilka nawet przed chwilą.
-Wywróciłem się na szkło.
Skłamałem a ty wywróciłeś oczami i westchnąłeś pokazując jak nieodpowiedzialny jestem. Nie przejmowałem się, jedyne, co mnie obchodziło, to ty. Obserwowałem, jak zdejmowałeś swoje ubrania i podszedłeś do mnie, po czym brutalnie popchnąłeś się na łóżko. Wiedziałem, o co chodziło. Tak, jak lubisz, klęknąłem na łóżku i oparłem się dłońmi o materac, czekając na to, co zrobisz.
-Jesteś obrzydliwy.


Kategoria: Twincest


..............................................................

11/07/2017


ZAKOCHANA FANKA, Ka.


Kartka nr 7. "Widzę cię"


Zjawiłeś się w moim życiu nagle. Spadłeś mi niemal z nieba jak najjaśniejsza gwiazda.
I chyba to było dla Ciebie za mało. Zaskakiwałeś mnie w ten sposób tak wiele razy. Ciągle było Ci mało. A ja nigdy do tego nie przywykłam, za każdym kolejnym razem reagowałam tak samo. Palpitacjami serca. Aż dziwi mnie, że do tej pory jest ono w ogóle jeszcze całe…

– Co ty tutaj robisz? – Z moich ust wydobyło się ledwo dosłyszalne pytanie. Nie wiedziałam, czy był sens je w ogóle zadawać. Ile razy jeszcze miało paść z moich ust w jego kierunku?
– Przyjechałem – odparł, jakby to była najprostsza i jednocześnie najnormalniejsza rzecz na świecie. Miałam chęć odpowiedzieć tylko: AHA. Zamiast tego milczałam, wpatrując się jedynie w niego całkowicie zdezorientowana. Ogarniało mnie wrażenie, że w ciągu ostatnich dni po prostu śniłam na jawie. Ewentualnie może miałam jakiegoś niezdiagnozowanego guza mózgu albo inne dziadostwo, które wywoływało te wszystkie halucynacje. – Myślałem, że chcemy się jeszcze zobaczyć – dodał po chwili ciszy między nami.
Naprawdę nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Czułam, że stoję na jakimś pieprzonym rozdrożu. I że to był najwyższy czas, aby wybrać jeden ze szlaków. Chyba nie byłam na to w pełni gotowa. A może tak mi się tylko wydawało?
– Wysyłasz mi naprawdę sprzeczne sygnały.
JA? Ja wysyłam mu sprzeczne sygnały? Moglibyśmy zacząć od tego, że ja mu nic nie wysyłam!?
Poczułam, jak na nowo rośnie we mnie złość. Miałam dość tych wszystkich ludzi, którzy najpierw mieszali w mi w głowie, a potem twierdzili, że to ja jestem temu winna! Mało mnie obchodziło już, kim on był. Chciał być traktowany, jak zwykły koleś, więc zamierzałam mu to zafundować.
– Nie wiem, za kogo ty się w ogóle masz, żeby zjawiać się, kiedy ci pasuje i mieszać mi w życiu! – Naskoczyłam na niego dość agresywnie, aż się cofnął zaskoczony. Oczywiście! Przecież nie spodziewał się, że ośmieliłabym się być na niego zła. Wielki gwiazdor! – Jeszcze pieprzysz, że to JA wysyłam ci sprzeczne sygnały!? Czy ty w ogóle słyszysz, jak to śmiesznie brzmi!?


Kategoria: Tom Kaulitz


..............................................................

10/07/2017


UMIERAM W CISZY, Neko


Rozdział 2


Ile razy obiecałeś mi, że będzie dobrze? Próbuję odnaleźć każdy z nich w odmętach mej pamięci, ale jest ich zbyt wiele, by móc przywołać każdy z nich. Wzdycham cicho. Teraz też. Najpierw poprosiłeś, żebym się nie bał. Gdy tylko zostaliśmy sami ująłeś moją dłoń w swoje i wpatrywałeś się we mnie jak w obrazek. "Teraz już będzie dobrze, obiecuję." Powiedziałeś, patrząc mi w oczy. Ale jak mam ci wierzyć, kiedy ostatnie dwa lata były dla mnie piekłem twojego autorstwa? To, że gdzieś dzwoniłeś, że się denerwowałeś, w cale nie znaczy, że się przejmujesz. Możesz po prostu stwarzać pozory. Może właśnie teraz czekasz na dogodny moment by mnie dobić? Skąd mam wiedzieć, Tom, jak mam ci zaufać? Nie da się.  Zbyt dużo złego zostało wyrządzone. I ja już więcej nie zniosę, nie od ciebie. Nie obchodzą mnie reporterzy, fani, rodzina, tylko właśnie ty. Zawsze miałeś mnie w garści i teraz ponoszę najgorsze z możliwych konsekwencji za to, że obdarzyłem cię uczuciem silniejszym niż powinienem i że w ogóle ci o tym powiedziałem. I teraz też. Obiecałeś, ale skąd mam wiedzieć, czy mogę ci wierzyć? Bezpieczniej będzie, gdy tego nie zrobię. Tak. Tak będzie najlepiej.
Westchnąłem cicho i przewróciłem się na drugi bok. Mój zagubiony wzrok spoczywa teraz na twojej, pogrążonej we śnie postaci. Zasnąłeś już dobrą godzinę temu, ale podobno, gdy byłem nieprzytomny, czyli 20 godzin, nie odstępowałeś mnie na krok, dlatego teraz musisz to sobie odbić. 34 godziny bez ani minuty snu. Wstałeś o 8:00, około 16:00 zemdlałem a obudziłem się w południe następnego dnia, cztery godziny później usiadłeś by moment odpocząć i zasnąłeś. Musisz się w końcu kiedyś wyspać, chociaż wciąż zaprzeczasz.
Krzyk. Słyszę nasze nazwisko powtarzane jak mantrę przed drzwiami sali i pod oknami. Różne głosy. Reporterzy? Fani? Czuję wibracje telefonu. Wiadomość od Josta.
Fani dostali ataku paniki, że jesteś w szpitalu. Okupują szpital. Zostawią to w spokoju jak dostaną dowód że nic ci nie jest.


Kategoria: Twincest


..............................................................

09/07/2017


YOU WERE SUPPOSED TO LOVE ME, Paulina P. Crowe


Rozdział XXIV


- Ty co? Niczego nie byłeś mi winien, po jaką więc cholerę wpłaciłeś jakiekolwiek pieniądze za moją wolność?
Niemo poruszał wargami, zamykając co rusz to znów otwierając. Nie wiedział tak naprawdę co odpowiedzieć, może powinien skłamać, że to należne za jakąś tam czynność z przeszłości, ale jaki, do cholery, był sens we wszystkich tych matactwach? Obaj zdawali sobie sprawę, że im głębiej brną w mętne wody, tym mocniej brud okala ich ciała. Zasłonił twarz dłonią, subtelnie przeciągając moment odpowiedzi.
- Halo, Bill! Mówię do ciebie! – Tom chwycił jego ramiona i potrząsnął, dopóki zwierciadlane odbicie jego duszy nie odnalazło bratniego dysku tęczówki. Teraz nie miał już wyjścia, chcąc, nie chcąc, musiał wyjawić prawdę.
- Nie ciągnij mnie za język, kurwa… Powiedzmy, że to prezent. – A jednak nie zrobił tego, co zamierzył, plącząc w wyznaniach i kryjąc szczerość za permanentną mgłą tajemnicy. – Coś odpierdolił, że cię zapuszkowali? Natalie mi pokrótce opowiedziała, może to był impuls.
- Może usiądźmy gdzieś przy kawie bądź piwie, ulica to niezbyt dobre miejsce na życiowe rozmowy.
- Kawa? Piwo? To oklepane. – Owinął smukłe palce wokół jego nadgarstka i pociągnął za sobą, przemierzywszy ulicę wszerz. Z premedytacją przeciwstawił się regułom ruchu powodując obelgi w swoim kierunku i kwękanie Toma za sobą, lecz zamiast zdenerwować się, był w znamienitym humorze. Może seks zrobił mu dobrze, a może to jego bliskość… Dwa w jednym, połączone ze sobą. Im więcej dostawał, tym więcej chciał.
Musiał zadzwonić do dyrektora szpitala w którym pracował i usprawiedliwić swoją nieobecność. Nie wiedział jeszcze czym się wykręci, ale skorzystawszy z elokwencji, coś wymyśli na pewno. Los ofiarował mu więcej, niż mógłby chcieć. Gdyby nie przekupstwo, niemała suma pieniędzy, mógłby spędzić i kilka lat w więzieniu, co robiłby ze swoim życiem po wyjściu na wolność? Kto by go zatrudnił? Zechciał słuchać? Bill… Ten dzieciak wybawił go z niejednej opresji, a on wciąż nie mógł ofiarować mu tego, czego najmocniej pragnął. Może po prostu nie potrafił? Był mężczyzną… Bill, tak jakby kobietą, jedyną aberracją od kobiecej aparycji była sporych rozmiarów męskość między jego udami.


Kategoria: Twincest



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz