21/10/2016
SZUKAJĄC JUTRA, Lady_Di
Rozdział XXII
-Zaraz wstanę … -Wymamrotałam wyłączając kolejny dzwoniący
budzik i przewracając się na drugi bok. Po chwili zadzwonił kolejny. Przecież
dopiero co poszłam spać. To niemożliwe. Podniosłam ciężką głowę z poduszki i
jeszcze raz spojrzałam na wyświetlacz komórki, by upewnić się, która jest
godzina. Nieudolnie zczołgałam się z łóżka i chwiejnym krokiem podążyłam w
stronę łazienki. Nie pomógł mi nawet orzeźwiający prysznic. Nie miałam ochoty
nic jeść. Spakowałam książki leżące na biurku i wyszłam z domu. Miałam sporo
czasu, więc postanowiłam dziś nie korzystać z komunikacji miejskiej. Spacer
dobrze mi zrobi. Zapowiadał się naprawdę słoneczny i ciepły dzień, mimo, że
mieliśmy koniec października i pogoda tutaj zwykle była nieciekawa. Wsłuchując
się w słowa piosenek z nowej płyty chłopaków z TH szłam przed siebie i podziwiałam
dobrze mi znaną okolicę.
-Piękny poranek, czyż nie? -Usłyszałam za sobą głos nowego
znajomego – Drake’a, który znalazł się przy moim boku niewiadomo skąd.
-Mam wrażenie, że mnie śledzisz.
-Być może. -Odpowiedział z lekkim uśmiechem. -Jeśli idziesz
do szkoły, to jadę w tamtym kierunku.
-Myślałam, że w dokładnie przeciwnym kierunku.
-Nic podobnego. Piszesz się na podwózkę? -Zapytał. -Mam
samochód na pobliskim parkingu.
-Skoro nalegasz.
Kategoria: Bill Kaulitz
***
19/10/2016
RETURN TO REMEMBER, Beatrice
Czas do spotkania wydał jej się wiecznością. Właściwie
ubrała się od razu, zakładając dżinsy i czarny golf. Nie robiła mocnego
makijażu, postawiła na naturalność,
przysypując twarz pudrem, aby zmatowić cerę i pociągając rzęsy tuszem.
Ktoś kiedyś powiedział jej, że delikatny makijaż bardzo ją odmładza, ale
pomijając już ten szczegół i tak wyglądała o wiele młodziej, niż świadczyła o
tym jej metryka. Przez te wszystkie lata bardzo o siebie dbała, wciąż miała
szczupłą, nienaganną figurę, zachowała długie, układające się w naturalne fale
włosy, a poza tym ogromną rolę w wyglądzie odgrywał także jej styl ubierania. O
jej wciąż młodzieżowym guście świadczył choćby fakt, że Amy ciągle podbierała
jej jakieś bluzki i zawsze żałowała, że nie może dobrać się do spodni, które
były na nią za duże, bo wciąż jeszcze brakowało jej takich kobiecych kształtów,
jakie miała mama.
Teraz, trwając tak w oczekiwaniu na odpowiednią godzinę,
siedziała niecierpliwie patrząc na zegarek. Chętnie przestawiłaby te wskazówki,
gdyby to tylko coś pomogło.
Do kawiarni miała zaledwie dziesięć minut drogi wolnym
krokiem, ale i tak wyszła z domu dwadzieścia minut wcześniej. Pogoda była
piękna, jakby wyjęta z bajki. Świeży, śnieżny puch wolno przysypywał zdawać by
się mogło, drzemiące ulice. O tej porze dnia, szczególnie w niedzielę, ruch był
bardzo niewielki, chociaż dzisiejsza aura aż prosiła się o spacer.
Babette szła bardzo wolno, zerkając na zegarek. Dlaczego w
takich chwilach każda minuta wlecze się tak niemiłosiernie, jakby w czasomierzu
za chwilę miały wysiąść baterie?
Kategoria: Bill Kaulitz, +18
***
16/10/2016
SEE THE HELLO, K’Bill
Podniesione głosy, dobiegające z górnych partii budynku
obudziły ciemnowłosego. Po nocy spędzonej z ciągłym wierceniem się oraz w
towarzystwie coraz to gorszych koszmarów, nie był zupełnie szczęśliwy, że jest
budzony w ten, jakże nie delikatny, sposób. Nim do piwnicy wpadli, kompletnie
rozbudzeni bliźniacy, on już spokojnie podpierając się na dłoniach, zmienił
pozycję na siedzącą. Przetarł twarz dłońmi. Czuł niewyspanie w każdej, nawet
minimalnej, komórce swojego ciała.
-Witamy Cię –mruknęli równo. Sekundę później spojrzeli na
siebie złowrogo. Bill spojrzał na nich zdziwiony, lecz chwilę później jego
myśli zostały zajęte przez niesamowite ziewnięcie. Pamiętając z dzieciństwa
podstawy dobrego wychowania, zasłonił swoje usta dłonią. Spojrzał ponownie na
chłopaków: William, krążył w około sofy na której aktualnie przeciągał się
muzyk, Andrew natomiast tępo wpatrywał się w jedną z zagipsowanych, szarych
ścian.
-Może moglibyście mnie odpiąć .. –zasugerował cichutko
wokalista, wiedząc, że stosunki pomiędzy braćmi są napięte. To zdanie, po raz
kolejny dzisiejszego poranka, wywołało karcące naprzemienne spojrzenie
bliźniaków. Muzyka, szczerze powiedziawszy, to nieco zdenerwowało. Nie miał
ochoty przesiedzieć całego dnia w tym pomieszczeniu. Wstał z kanapy,
rozprostowując swe obolałe, coraz starsze i styrane kości. Po kilku minutach
przystanął, powiedziawszy:
-No dobra. O co wam poszło?
Kategoria: Bill Kaulitz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz