Nowości w tym tygodniu! (22.05-28.05.2016r.)

27.06.2016r.

"My Immortal", Beatrice J.

Rozdział XXXI

  Była trzecia w nocy, kiedy samochód wjechał do Berlina. Bill obracał nerwowo w dłoniach małe pudełeczko z prezentem dla swojej Babette. Żałował, że właśnie w tym dniu postanowił powiedzieć o wszystkim matce, to właśnie przez to był teraz zdenerwowany i spóźniony. Nie spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Nie liczył na to, że będzie tym wszystkim zachwycona, ale miał nadzieję na cień zrozumienia i jakieś chociaż niewielkie wsparcie. Tymczasem po jego informacji rozpętała burzę, a potem  roztrząsała to wszystko przy świątecznym stole, nie szczędząc złośliwych uwag na temat jego kobiety, co w rezultacie było powodem kłótni. Nie pomogło nawet poparcie Toma, matka stanowczo obstawała przy swoim. Cała rozmowa przeciągała się w nieskończoność, w końcu Bill stwierdził, że pojedzie rano. Był zdenerwowany i nie chciał pokazać się u niej w takim stanie, nie chciał też dzwonić zupełnie nie wiedząc, co miałby jej powiedzieć i jak się usprawiedliwić. Długo się nad tym wszystkim zastanawiał, wahał, jednak Tom wytłumaczył mu, że przecież ona pewnie umiera z niepewności i rozpaczy i, że liczy się każda godzina.
            Jechał więc do niej w środku nocy. Emocje po kłótni nie opuściły go jeszcze i przyćmiły całą radość z tego spotkania. Tak tęsknił i tak czekał na ten dzień, nie przypuszczał, że los zgotuje mu taką niemiłą niespodziankę. Ale cieszył się, że posłuchał brata. Może Tom miał rację, że liczy się każda godzina? Przecież ona nie wiedziała nawet co się z nim dzieje…
            Wysiadał z samochodu spoglądając w jej okna. W salonie spostrzegł nikły blask światła, który dawały lampki choinki. Może ona naprawdę nie śpi i wciąż na niego czeka? Poczuł uścisk w żołądku i ruszył przed siebie. Tylko co jej powie, jak się wytłumaczy z tego spóźnienia? Było mu przykro, że tak spędzili swoją pierwszą gwiazdkę. Wszystko przez jego głupotę... Gdyby się jeszcze trochę wstrzymał z wyznaniem matce prawdy, gdyby powiedział, że ta kobieta z gali to tylko przelotna znajomość... Ale nie mógł i nie chciał kłamać, chciał wyznać wszystko szczerze, chciał powiedzieć jak bardzo jest szczęśliwy... Na swoje nieszczęście ta, która najlepiej powinna go zrozumieć, nie rozumiała go wcale…
            Otworzył drzwi najdelikatniej i najciszej jak mógł. W mieszkaniu panowała błoga cisza. Na palcach wszedł do salonu. Nie zauważył w nim Babette, natomiast jego uwagę przykuł pięknie ubrany i zastawiony stół z nietkniętą kolacją, a na nim zupełnie wypalone świece z zastygłym na obrusie woskiem. 



Kategoria: Bill Kaulitz, + 18



* * *

26.05.2016r.


"Lost of Love: Nauczyciel", Melodie


1


Dzisiejszy dzień rozpoczął się pięknie.
Szósta rano.
Po pomieszczeniu rozlega się głośny dźwięk budzika, a ja zostaje wybudzony z pikantnego snu. Otwieram bardzo powoli zaspane powieki, by choć przez chwilę mieć jeszcze przed sobą postać pięknej brunetki, która tak sprawnie zajęła się moimi pragnieniami..
Dobra, oszukuje własnie siebie samego we własnych myślach! Więc..
Pięknego bruneta, okey? Przyznaję się!
Właściwie, to zabawne, w jaki sposób uświadomiłem sobie moje preferencje. Było to dziewięć lat temu.
Jako dwunastolatek, chciałem wiedzieć zawsze wszystko o wszystkim (Wiele się nie zmieniło). Więc nic dziwnego, że również naszła mnie ochota by zobaczyć te całe "cycki" o których to starsi koledzy ciągle zawzięcie dyskutowali. A więc.. pojawiłem się u Diany (Ówcześnie mojej przyjaciółki). Z racji, że brunetka była zawsze.. pulchną dziewczyną (Nie, żebym coś do takich miał, co to, to nie!), jej ciało szybko "dorosło" - co doprowadziło do tego, że miała całkiem pokaźny biust - mimo młodego wieku. A ja, jako małoletni smarkacz, prawie wymusiłem na niej, by pozwoliła mi go zobaczyć. 
Ale gdy w końcu to się stało.. poczułem niesmak. 
Te całe "cycki", wyglądały jak dwa wiszące lizaki obok siebie! Nic w nich takiego interesującego. Nie rozumiałem, co w nich było takie.. "wow". Skoro tyle chłopaków tak bardzo się tym interesowało.
Zwykłe worki, które nie wiadomo na co noszą na sobie kobiety. 
No cóż.. w taki sposób, zrezygnowałem z nich,  a może jednak nie było to takie zabawne? Mina taty dziewczynki, gdy nagle wszedł do pokoju - była zabawna.
Przekręciłem zmęczone ciało na drugi bok, dostrzegając migoczące światło budzika. Siódma. Cholera!


Kategoria: Twincest



 *


"Kampf der Liebe", alex483alien



4.Długo wyczekiwany dzień



 3 dni później

Przez 3 poprzednie dni  myślałam co będę robiła z Alanem.  Oczywiście przez ten czas otwierałyśmy i zamykałyśmy z Pam pijalnie. A to tylko i wyłacznie przez ta glupią blondi i jej problemy.   Przez to wszystko nic konkretnego nie wymyśliłam. Do tego  przesadzała mi w tym myśl ,że może przyjechać z nim ta laska. Nie zniosę jej widoku. Prędzej  to  ja ją zabije niż będę patrzeć się  jak go przytula całuje. Fuj na samą myśl mnie skręca. Chociaż  może zamiast ją zabijać tak od razu zabawie sie trochę. Będę ja torturować! hahahahhhaha. Ta myśl mnie bardzo cieszy. To będzie piękne. Eric nalewno nie będzie miał nic przeciwko. Może nawet użyczy mi swojej  piwnicy,która znajduje się w "Fangtasii". Są tam wszystkie niezbędne rzeczy potrzebne do tego rodzaju zabawy. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie mój stwórca
-Lara z czego się tak śmiejesz ?-Zapytał się Eric
-Rozmyślałam o tym co zrobię jak przyjedzie z tą laska tu dziś
- I do czego doszłaś? Napisałaś mu ,że mam jej nie zabierać ?
-  Że za nim ja zabije to będę ja torturować. I owszem pisałam mu ,ale wiesz zawsze może tego nie posłuchać
-  Coś mowie cie o torturowaniu beze mnie ?-  Spytała się Pam trzymając w reku Czystą Krew
-Eric pytał się mnie  z czego się śmieje to mu powiedziałam ,że jakby Alan jednak woził tą  dziewczynę to będę ja torturować a później ją oczywiście zabije.
- Oh  to bardzo dobry plan Lara -Pam
-Córko masz racje. Mam nadzieje ,że jednak posłucha ciebie i jej nie zabierze. Ja jadę do Ann. Wrócę jeszcze dziś. Pam pilnuj jej ,żeby nie narobiła czegoś- Eric
-A co ja mam narobić?
- Na przykad uwięzić i torturować tą dziewczynę. Możesz to zrobić ,ale rozegramy to po mojemu. Zrozumiano ?
-Tak.-  Po moich słowach mój   stwórca wyszedł z  salonu.
-To co wymyślałaś to bardzo  dobry pomyśl. Skorzystamy na nim wszyscy. Wiesz o której ma tu być Alan ?-Pam
-Nie mówił mi.  Eric wspominał mi coś ,że będzie miał gotowe jedzenie. Takie wiesz ugotowane Skąd on  to weźmie?
-Chyba Ann poprosił ,żeby coś ugotowała. W sumie nie wiem po co skro kupiłyśmy pare produktów a w dzień przecież   może coś na mieście zjeść -Pam

Kategoria: Inne


 *

"Sucht", Czaki



Rozdział XI



Przyglądałem się lekko zgarbionej postaci siedzącej przy biurku. Chłopak był tak pochłonięty, że nie oderwałby się od laptopa, choćbym zaczął tu walić drewnianą łychą w garnek. Więc czemu miałbym na tym nie skorzystać? Zamknąłem za sobą cicho drzwi i już po chwili gnałem ulicami miasta do pobliskiego supermarketu. Stwierdziłem, że o wiele lepszym rozwiązaniem będzie zostanie w domu. Czyż nie najlepiej świętuje się we dwoje przy świecach i dobrej lampce wina? W małym, przydrożnym sklepiku znalazłem wszystkie potrzebne składniki do romantycznej kolacji: mięso, makaron, ale również świeczki oraz pachnące, wysuszone płatki róż. Kiedy ponownie zerknąłem do Billa, ten dalej siedział przed komputerem i uparcie wciskał kolejne literki. Mimo iż nie starałem się być cicho, kiedy dałem mu buziaka w policzek, jego ciało od razu podskoczyło.
- Straszysz mnie – wymamrotał pod nosem, odwracając się w moją stronę. Światło bijące od ekranu marnie rozświetlało pomieszczenie, ale może to przez nie twarz chłopaka z bliska wydawała mi się jeszcze piękniejsza.
- Za ile skończysz?
- Nie wiem. Na razie czytam jak się skręca blanta – powiedział jak gdyby nigdy nic i wskazał brodą na ekran. Że co proszę?! Skręca blanta? On jakiś poradnik robi dla początkujących narkomanów? Myślałem, że jego misją jest powstrzymywanie od, bardziej lub mniej świadomego, wstrzykiwania sobie tego gówna do żył, palenia, połykania, czy nawet wkładania pod powiekę, bo podobno tak szybciej zaczyna działać.

Kategoria: Twincest



 * * *

25.05.2016r.

"You were supposed love me", Pauline Ka.



Rozdział XI


Czułem jego usta na swojej skórze. Spragnione, dążące do celu bez skrępowania, nie pozwalające wykonać jakiegokolwiek ruchu. Byłem bezwolny jak marionetka, poddawałem się każdemu muśnięciu jak udręczony abstynencją alkoholik. Teraz należałem do niego... Byłem tylko jego. On mnie miał, nikt więcej. A mój masochistyczny duch rozpływał się pod dotykiem jego palców jak topniejący wosk w świecy.
Chyba zwariowałem.  Całe moje życie zawęziło się do tej niewielkiej przestrzeni między nami.
Tylko, kurwa, dlaczego tak łatwo się poddawałem? Dlaczego nie potrafiłem wyznaczyć między nami granicy? Czy byłem już takim emocjonalnym degeneratem? Nie… Ja kochałem. Kochałem całym sobą i mimo upływu czasu, nie potrafiłem przestać. Nie chciałem przestawać.
Kiedy odszedł, krucha konstrukcja stabilności jaką miał mój umysł, zawaliła się. Moim niebem wstrząsnęła burza z piorunami; srebrne języki lizały moje rany, elektryczność przeszywała mnie na wskroś nie pozwalając sercu pracować. Zatrzymywało się, biło szaleńczo, umierało, wybijało leciutki, prawie niewyczuwalny rytm. Moje oczy straciły wzrok, moje uszy przestały słyszeć, moje serce było puste. Wypełniła je czerń, pustka. Zadomowiła się w nim, odebrała mi… Właściwie, czemu znowu się nad sobą użalam? Poniekąd to moja wina.
Nie potrafiłem sprawić, aby kochał tylko mnie, chciał tylko mnie.
Szukał dla siebie czegoś lepszego, nie chciał żyć z popieprzonym małolatem, który z nienawiści do samego siebie, niszczył i jego. Więc zostałem sam.
Sam ze swoim bólem. Sam ze swoimi problemami. I jako samotny człowiek musiałem nauczyć się żyć.
Pech chciał, że nijak mi się to nie udało, a za fasadą uśmiechu skrywałem człowieka obdartego z życia. Pokruszonego jak kawałki szkła po zderzeniu z pięścią rozjuszonego wojownika.


Kategoria: Twincest 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz