Nowości w tym tygodniu! (31.01-06.02.2016r.)

06.02.2016r.

"Warum?", Mia




Piąty

07.09.2012. Godz. 22:20
Słysząc swoje imię,  niczym torpeda poleciała do  źródła krzyku. Długowłosy blondyn stal pośrodku sypialni, a za nim coś,  czego tu na pewno wcześniej nie było. Duże, kwadratowe coś, okryte białym.. prześcieradłem? Wysłała mu niezrozumiałe spojrzenie,  na co on odpowiedział promiennym uśmiechem. Westchnęła głośno.
- Co to jest?
- Niespodzianka,  albo bardziej prezent.. tylko nie jestem pewien, czy można nazwać to  prezentem dla Ciebie.  
- Nie rozumiem. - Mruknęła, przechylając lekko głowę. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc jak Morsko włosa słodko marszczy nos. Podszedł powoli do dziewczyny,  ujmując z delikatnością jej dłoń i prowadząc bliżej nieznajomego jej obiektu. - Coś ty zaś wymyślił..
- Ja? Oj, Lusia.. - uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc zdezorientowanie młodej kobiety. Powoli czuł ból na swoich policzkach. Zrzucił białe okrycie, ukazując ogromne płótno. 
- W życiu nie widziałam tak dużego płótna!
- Jeżeli coś jest związane ze mną,  to nie tylko płótna.. - Posłał jej cwaniackie spojrzenie, a jej zwykle blade policzki zyskały czerwony odcień.  - O, ktoś tu jest małym zboczeńcem.
- Ja? To ty się dwuznacznie wyrażasz! 
-Nie wiedziałem, że przygarniam do domu małego zboczeńca. - Mruknął cicho, a dziewczyna poczuła,  jakby miało to uwodzicielskie znaczenie.  Po raz kolejny się zarumieniła, orzez co Bill poczuł się co najmniej dumnie. 
- A więc,  co mam tu stworzyć?  - Zapytała pewna siebie,  próbując zmienić ten niezręczny temat. - Jakiś pomysł? 
- Coś,  co może oznaczać mnie i Ciebie, ale może być co tylko chcesz. Liczę na twoją twórczość. 
- Będzie kitowe, jak każdy mój obraz.
- Czyli będzie świetny,  powodzenia. - Spojrzał na nią pewnie, całując delikatnie jej szkarłatny policzek, po raz kolejny doprowadzając do chwilowego szoku. - Farby, pędzle, kredki, wszystko masz tutaj. Powodzenia, piękna. - Ruszył do drzwi, dając jej choć trochę czasu by odetchnąć. -A i jeszcze jedno, Lusia.. Mogłabyś się częściej rumienić. - Posłał jej oczko, znikając za drzwiami, a bezwładne ciało dziewczyny powoli ślizgało się po ścianie na ziemię.




Czytaj dalej...
Kategoria: Bill i Tom Kaulitz



 * * *

"Cupid arrow", Cupid arrow




42. "Jesteś całym moim światem"


Zdenerwowany jak osa chodził po pokoju krążąc w kółko – od okna do drzwi. Trójka przyjaciół z rozbawieniem patrzyła na jego poczynania jednak nie odezwali się ani słowem. Od tamtego w pół szczęśliwego dnia nie zamienił z Juliett prawie ani jednego słowa, nie licząc „cześć”, „jak było”, „powodzenia” czy „do później”. Męczyła go ta cała sytuacja, a zwłaszcza fakt, że to on sam tworzy tą dziwną atmosferę w ich „związku”.
- Może jej się coś stało? Nie słychać żadnych odgłosów – odezwał się nagle Tom, kiwając głową na drzwi prowadzące do łazienki, za którymi szatynka zniknęła już dobrą godzinę temu.
- Przestań histeryzować – zaśmiał się Gustaw, nadal wpatrując się w chłopaka, jakby robił coś ciekawego – to jest kobieta, a kobiety tak mają
- Ale nie Juliett – jęknął z bezsilności – ona… ona jest inna niż wszystkie, nawet w sferach łazienkowych
- Denerwuje mnie już – mruknął beznamiętnie Georg – idź z nią w końcu pogadaj albo Was cholera zamknę w jednym pokoju, aż nie powiesz jej całej prawdy, na razie pozwalam Ci układać karty po swojemu

Tom stanął w miejscu i z wielkimi oczami wpatrywał się w basistę. Przez chwilę analizował jego słowa.

Czytaj dalej...
Kategoria: Tom Kaulitz



05.02.2016r.

"Nie igraj z aniołem", April Vorreiter

2.

Musiałam odpocząć i to teraz. Wiem już, do kogo się udam, istnieje jedna osoba, która ― dochowa tajemnicy. Żeby nie było, że będą mnie bracia szukać. Łatwiej napiszę do nich list. Zawrze w liście swoje wszystkie uczucia, z wyjątkiem wyznania im prawdy o tym, co wiem. Może ominie mnie ślub. Chociaż to niemożliwe. Powinnam była im to powiedzieć, wprost, ale chcę uniknąć wiele pytań z ich strony. Nawet nie wiem, jakby zareagowali. 
Wiem, że znowu zbyt pochopnie działam w tym momencie. Uciekam, tak po prostu od tego wszystkiego. Mam gdzieś uczelnie, po raz pierwszy zachowuję się głupio, wiem o tym. Waham się, aby napisać w liście mojego romansu z ich przyjacielem. Ale po chwili namysłu, zmieniam zdanie. Nie, nie, po prostu nie mogę by tajemnica wyszła na jaw. Wyobrażanie sobie jak się dowiadują, co mnie łączyło z nim jest ogromna. Tom krzyczący do przyjaciela, jak mógł się związać ze mną i o tyle młodszą od siebie i to z jego siostrą. Z drugiej strony Bill gromił srogim spojrzeniem Gustav ‘a, milcząc. A Georg patrzył na to wszystko i jako jedyny rozbawiała go ta sytuacja. Momentalnie potrząsnęłam głową, zaprzestając.
Ślęczałam nad pustą kartką i w głowie układałam sobie, w jaki sposób napisać list. Rozpoczynając pisać, większość prawie pustych kartek lądowały w koszu. Starałam się, jak najdelikatniej wyznać swoje uczucia i emocje tak, aby mnie zrozumieli moje postępowanie, w związku z wyjazdem na kilka dni. Przyznaję się przed samą sobą, że, jestem cholernym tchórzem. Powinnam była powiedzieć im, że chcę zrobić sobie małe wakacje, ale po prostu chcę uniknąć zbędnych pytań.

Kategoria: Gustav Schafer

*

"Niekompletny Kaulitz", mileahnne


11. Just promise me, you'll always be a friend, cause you are the only one.


Czy to dobrze, że nadchodzących wydarzeń nie da się przewidzieć? Czy to dobrze, że nie można ich zatrzymać?
Los człowieka – to jak ogromna kula, która stacza się z wyraźną prędkością – niszczy wszystko po drodze, byleby tylko znaleźć się już na dole, u swojego celu. Życie składa się głównie z niewiadomych, nie znanych, nie doświadczonych. I gdyby nie to, że pędzącego losu nie można powstrzymać, nie odczuwalibyśmy przyjemności z odkrywania, poznawania, doświadczania. Gdyby nie to, że nie znamy swojej przyszłości, z pewnością paraliżowałby nas strach przed tym, co nowe.
Również Tom Kaulitz, wiedząc, co czeka go za drzwiami i jakie wydarzenia pociągnie to za sobą, nie wszedłby do swojego studia. Z tegoż właśnie powodu – ze strachu. Ze strachu przed samym sobą, przed własnymi słabościami, przed brakiem kontroli, który niespodziewanie mógłby go opanować. Obawiać się samego siebie, to najgorsza ludzka przypadłość. Tom nie bał się, kogo zobaczy za drzwiami, ani co usłyszy. Bał się jedynie konsekwencji tego spotkania oraz tego, jak wpłynie ono na jego przyszłość.
A gdy ujrzał za drzwiami kobiecą postać, wiedział, że to spotkanie nie obejdzie się bez znacząco głośnego echa.
Jego gabinet nie wyglądał, jak typowe gabinety biznesmenów. Było to raczej przejście do głównych pomieszczeń studia, w których spędzał większość czasu, aniżeli biuro. Tutaj spotykał się z wokalistkami, z którymi chciał nawiązywać współpracę. Do swoich kawałków wyszukiwał oryginalnych wokali, często szokując przy tym asystentkę. Zawsze jednak ufał swojej intuicji i rzadko kiedy słuchał rad innych. Sam wiedział, co dobre, a co nie. Zwłaszcza, jeśli chodziło o muzykę. A była to muzyka tylko jego. Nagrywanie własnych EP-ek było czymś, co szczerze uwielbiał i sprawiało mu to ogromną satysfakcję. Nad jednym utworem spędzał mnóstwo czasu, poprawiając i dopracowując każdy szczegół, ale w końcowym etapie mógł delektować się każdym stworzonym dźwiękiem. I to było w tym wszystkim najlepsze. Czuł się, jak prawdziwy mistrz sampli.

Kategoria: Tom Kaulitz


***

04.02.2016r.

"My Immortal", Beatrice J.


Rozdział XIII

Usłyszała, jak Martin krząta się po kuchni. Z trudem uchyliła powieki: „O rany, już trzynasta...?”. Zaduch jaki panował w salonie zwiastował bardzo upalny dzień, co było dziwne jak na koniec lata. Zwlekła się z kanapy, kierując swe kroki do kuchni. 
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? - z wyrzutem w głosie, zwróciła się do Martina. - Już do łóżka! - rozkazała mu po chwili. 
- Cześć... - uśmiechnął się, całując ją na powitanie w czoło. - Nie chciałem cię budzić, tak słodko spałaś... 
- Marsz do łóżka! - nakazała mu znowu z uśmiechem. - Nic by się nie stało jakbym trochę nie dospała po imprezie, a ty musisz się porządnie wyleczyć. 
- No właśnie, jak tam wczoraj było? - spytał Martin. 
- Dość sympatycznie. - odparła Babette, bez najmniejszej oznaki zażenowania. - Spotkałam kumpla z czasów studiów i trochę dotrzymał mi towarzystwa. 
Martin spojrzał na nią badawczo, na co machnęła rękami w geście zrezygnowania. 
- No nie patrz tak! Ty jak zwykle wyobrażasz sobie nie wiadomo co. – udała oburzoną, ale zakłuło trochę to, jak bardzo co do niej się nie mylił…
- Przecież nic nie mówię! 
- Ale patrzysz i myślisz, a to mi wystarczy. 
Martin podszedł i przytulił ją. 
- No nie gniewaj się... 
Wywróciła teatralnie oczami. Kiedyś lubiła tę jego cechę, gdy nie pozwolił jej się denerwować, obrażać, kiedy ulegle przepraszał nie chcąc wszczynać kłótni. Od jakiegoś czasu drażniła ją jego potulność. Gdyby choć raz się wściekł, tak po prostu wywołując karczemną awanturę… Nie, on zawsze we wszystkim jej ulegał i wszystko było tak, jak ona tego chce. Miała dość takiego faceta, który ciągle przeprasza ją za nic. Właśnie dlatego tak bardzo dziś w nocy rozbroiła ją stanowczość Billa. Nie obchodziło go, że ją rozdrażnił swoimi zarzutami. Zignorował jej złość, biorąc w rezultacie z jej dłoni to, co wziąć pragnął, czyniąc ją uległą. Martin, niestety tak nie potrafił. Jej złość zawsze wzbudzała w nim poczucie winy, chociaż powinno być raczej odwrotnie, to właśnie ona powinna czuć się winna po swoich wyskokach, czy teraz, czy wcześniej. Nie wiedział, że jego czyny przynoszą raczej odwrotny skutek, swoją bezradnością nie wzbudzał w niej żadnych wyrzutów sumienia, tylko głęboką irytację. 
- Pozdrawia cię Johann - powiedziała w końcu, zręcznie unikając pocałunku. - Chcesz mnie zarazić? - spojrzała na niego z wyrzutem. 
- Przepraszam, zapomniałem... - uśmiechnął się. - Johann się pewnie zdziwił, że jesteś sama?

Kategoria: Bill Kaulitz

***

03.02.2016r.

"Sucht", Czaki


VIII

Jakie dragi?! Boże Święty, jakie dragi?! Przecież Tom mnie zabije. Cokolwiek by to nie było, to przecież obiecałem. Dałem mu słowo. Ale przecież nie złamałem go świadomie i…
Nagle wszystko stanęło, a ja znalazłem się w zupełnie innym świecie. To sen…? Albo marzenie! Piękne marzenie. Dlaczego nagle krzycząca postać Toma zniknęła? Dziwne… Poczułem się rozluźniony jak nigdy. Nawet sam alkohol nie dawał takiego doznania… Uniosłem rękę, ale ona zaraz opadła. Nawet wstać nie mogłem. A może nawet nie chciałem? Było mi tak dobrze, że bałem się jakiegokolwiek poruszenia. Nie chciałem zaburzy tej błogości. Otworzyłem buzię i zacząłem coś mówić, ale sam siebie nie rozumiałem, a co dopiero inni. Każdy był w swoim świecie, a Georg jak zawsze wbijał się w żyłę. Czas stanął dla mnie w miejscu, ale miałem wrażenie, że cały świat zaczął jeszcze szybciej pędzić do przodu.

- Coś z barbituranów - powiedziała Sabrina, a dla mnie posługiwała się jakąś pieprzoną nowomową. Jej słowa nie miały żadnych odpowiedników w rzeczywistości. Nic się za nimi nie kryło, były puste. Zresztą, czym ja się tak przejmowałem? Tom?! Patrzyłem się przed siebie, gdzie stał on. Ale… Jak mnie znalazł? Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę w jego kierunku. Mój Tommy, uśmiecha się. Nie jest zły. Zrozumiał, że sam tego nie wziąłem, że myślałem, że to tylko zwykły drink. Nagle wszystko zacząłem widzieć podwójnie… Byłem na karuzeli, słyszałem śmiech innych. Niczym się nie przejmowałem do czasu, aż zasnąłem.


Kategoria: Twincest, +18

***

02.02.2016r.

"Deine augen sagen alles", Mia


009. Jak to możliwe?



Znasz to uczucie,  kiedy twoje własne serce próbuje cię załamać?  Kiedy stoisz milimetr od przepaści i nie jesteś pewien, czy najlepszym wyjściem nie będzie rzucenie się w nią? Kiedy patrzysz przed siebie,  a  jednak dalej widzisz to co było za tobą. 
Kiedy nie wiesz co zrobić, bo ta miłość zabiła ciebie i może zabić ją.

***
Siedząc cicho w swoim pokoju, próbowałam zająć się swoją pasją.  Tak, tak na padła mnie chwilowa wena na jakiś rysunek, co mam na to poradzić? Mniejsza.
Poprawiłam zdrętwiałe ciało, wzdychając pod nosem. Nie, żeby było mi nudno.. Chociaż właściwe jest. Bardzo, bardzo judno i po raz pierwszy marzyłam o tym, żeby carlo lub markus mnie odwiedzili!
Tak rzadko ostatnio ich widziałam..
A bliźniacy musieli jeszcze wybyć do niemiec odwiedzić chłopaków! 
Nie, żeby mnie nie pytali czy pojadę z nimi.. Po prostu, jestem trochę wstydliwa kiedy reszta chłopaków też jest w pomieszczeniu. Uwielbiam ich wszystkich, a zarazem miałabym po paru minutach wszystkich dość. 
Podskoczyłam, omal nie spadając z krzesła, a co za tym szło - z podestu. Podniosłam leniwie swoje cztery litery, kierując się w stronę parteru, a właściwie schodów na parter.

***
'pamiętasz ten dzień, gdy stwierdziłaś, że zawsze pomogłabyś  bezbronnemu dziecku?
Nawet jeśli miałabyś wziąć go do siebie i wychować,  by tylko nie było same, by tylko nie trafiło do domu dziecka. 
Melody rose  bell - kojarzysz nazwisko?
Wiem,  że tak. Mia, musisz mi wybaczyć to wszystko.  Wiem. Zawiodłam twoje zaufanie,  nie dopilnowałam twojego największego skarbu, wybacz mi.




Kategoria: Bill Kaulitz



01.02.2016r.

"Autostrada uczuć", Ka.



64. Karta przetargowa.



Za oknami zdążyło się już ściemnić, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi. Leżeli wtuleni w siebie, milcząc i cieszyli się swoją bliskością. Ewidentnie było to coś, czego obydwoje bardzo potrzebowali. Nie dało się żyć samymi troskami, każdy łaknął chwili zapomnienia. Tym bardziej, gdy łączyło ich coś więcej i żadne z nich nie chciało tego zaprzepaścić. Tom wiedział już, że niewiele brakowało, by jego związek się rozsypał. Mimo że Bill według niego przesadzał, dostrzegł w jego słowach sporo racji. A Mia go dzisiaj bardzo zaskoczyła i właściwie też nieco mu pomogła, to wszystko ogarnąć. Przypominała mu, że w jego życiu jest jeszcze szczęście i to nie małe. Nie mógł być dłużej głupcem, który by to ignorował.
Ucałował jej nagie ramię, uśmiechając się słodko. Dziewczyna wtedy odwróciła do niego głowę, spoglądając na niego spod uniesionych brwi. Jego rozanielona twarz wyglądała dość podejrzanie, ale może to tylko efekt uboczny ostatnich uniesień, jakie przeżywali. Niebywałe, że jeszcze kilka godzin wcześniej tak bardzo obawiała się o ich związek, a teraz leżała u jego boku, zupełnie naga i była najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Z jednej strony czuła, że to nie jest do końca odpowiednie. To tak, jakby wszystkie wątpliwości zostały zatuszowane seksem. A przecież nie sprawiło to, że gdzieś zniknęły. Co jeśli nadal będą nad nimi wisieć i w końcu spadną, ze zdwojoną siłą..? A co, jeśli tak naprawdę, nigdy ich nie było. Może to tylko kolejny wymysł. Chyba tak powinna do tego podejść. Tom ją kochał, ona kochała jego. Ich relacje wcale się nie zmieniły, po prostu przechodzili trudniejszy okres w swoim życiu. To jest coś zupełnie naturalnego, nie może być przecież wiecznie idealnie. Mimo że w tym momencie było. Idealnie.
- Powinniśmy się ogarnąć, zanim wróci Bill - odezwała się po chwili. Wcześniej nawet do głowy jej nie przyszło, że Bill mógłby w każdej chwili wejść do mieszkania i zwyczajnie przyłapać ich na gorącym uczynku. Chyba spaliłaby się ze wstydu. Nie była jeszcze, aż tak odważna. To zdecydowanie za wiele, jak na nią.

Kategoria: Tom Kaulitz




* * * 


"Life with Tokio Hotel", Rox



5

Spięłam włosy w luźny warkocz. Na mojej twarzy pojawił się delikatny makijaż. Wciągnęłam na siebie jasne jeansy i luźną koszulkę. Wyszłam z pokoju i natknęłam się na Georga.
- Cześć, idziesz do chłopaków? Bo nie ma ich. Musieli coś załatwić będą za jakąś godzinę. – podał mi dłoń z uśmiechem na przywitanie.
- Hej. Nie. Miałam zamiar iść coś zjeść. Masz czas? Może pójdziemy razem? – ścisnęłam jego dłoń.
Spojrzał na mnie i przytaknął. Wyszliśmy z hotelu w poszukiwaniu miejsca na śniadanie. Nic nie przypadło nam do gustu, a hotelowa restauracja była przepełniona ludźmi. W końcu wylądowaliśmy w parku z hot dogami z budki. To się nazywa wartościowe śniadanie. Miło nam się rozmawiało. To jest po prostu niemożliwe żeby każdy z nich był taki miły. Nawet Tom okazał się bardzo przyjazny i pomocny.
- Georg, a tak właściwie to gdzie wyjeżdżacie teraz? Na jakiś wywiad? Koncert w wielkim mieście? Bo tak z tego wszystkiego zapomniałam zapytać. – zmieniłam nagle temat rozmowy.

Kategoria: Bill Kaulitz




***

31.01.2016r. 


"Zussammen bruch", Cathveronique





Sama już nie rozumiałam, dlaczego w ogóle postanowiłam się z nim spotkać – co mną tak naprawdę kierowało. Pamiętałam jedynie, że w chwili, gdy, trzy dni temu, odebrałam telefon od zastrzeżonego numeru i usłyszałam krótkie, zbyt oschłe „cześć”, moje serce kolejny raz, od bardzo długiego momentu się poruszyło. I mimo, że miałam ochotę wykrzyczeć do słuchawki wszystkie, gromadzone przez kilka lat żale i pretensje, to jednak, pod wpływem dźwięku jego głosu po prostu zaniemówiłam, oddychając z trudem.
Tamtego dnia minęły dokładnie dwa lata, odkąd ostatni raz się widzieliśmy…Od dnia, który okazał się tym najgorszym w moim życiu i po którym zdecydowanie za długo dochodziłam do siebie. Zostawił mnie, tak po prostu, samą ze sobą, miliardem pytań bez sensownych odpowiedzi w głowie i z głęboką raną w sercu.
Nasza rozmowa telefoniczna trwała kilka minut i chyba nie do końca tak sobie ją wyobrażałam kilka miesięcy temu, kiedy zastanawiałam się, czy się jeszcze odezwie i w jaki sposób to nastąpi. I się odezwał. W zasadzie wypowiedział kilka krótkich, rzeczowych zdań, jednakże to ostatnie było tym najdłuższym i najtrudniejszym dla mnie.

Kategoria: Bill Kaulitz

*

"My Immortal", Beatrice J.


Rozdział XII

    Poznała ten głos, a domniemany intruz, zwolnił uścisk dłoni na jej ustach. Wtedy poczuła się tak, jakby niczym z przebitego balonu uchodziło z niej powietrze. Natychmiast odwróciła się przodem wciąż będąc w jego ramionach. 
            - Boże! Bill, co ty tu robisz? - spytała z niemałym zdziwieniem.

            - Jak to co? Głupi szczeniak czekał tu na ciebie – wycedził. – Ten, który cię przywiózł to tylko kolega, tak? To tak się żegnasz z kolegami?
            Stała teraz oparta plecami o drzwi wejściowe, a on trzymając ją za nadgarstki na wprost niej. Światło żarówki nad wejściem oświetlało bardzo dokładnie jego twarz, widziała idealnie malującą się na niej złość i spojrzenie pełne wyrzutu. Niesamowicie przestraszył ją i zaskoczył, była zdziwiona i oszołomiona. Czekał tu na nią cały ten czas, kiedy ona pojechała z Jensem. Skąd mógł wiedzieć, że nie przybyła od razu do domu? Ponownie zadziwił ją swoją desperacją, przecież gdyby nie pojechała nigdzie na pewno dotarłaby tutaj przed nim, a wówczas nigdy by się na nią nie doczekał, bo byłaby już dawno w domu.
            Teraz dopiero dotarło do niej, że ten dzieciak ma do niej pretensje, jakby co najmniej była jego kobietą. Czy on trochę nie przesadzał?
            - Myślę, że twoje pretensje są nie na miejscu i nie bardzo cię rozumiem. O co ci w ogóle chodzi?
            Wyswobodził teraz jej ręce z uścisku, a ona rozmasowała jeden z nadgarstków, który ścisnął nieco mocniej. Chciała wejść do klatki, ale zagrodził jej drogę, opierając się o drzwi ręką na wysokości jej twarzy.
            - Przecież widziałem, jak go pocałowałaś - otworzyła szerzej ze zdziwienia oczy. Coraz bardziej ją zaskakiwał.
            - Nikogo nie całowałam do jasnej cholery, cmoknęłam go tylko w policzek na do widzenia – właśnie zaczęła mu się tłumaczyć. Nie do wiary… Co ten chłopak z nią robił?
            - I w ogóle gdzie byłaś? Czekam tu całą, pieprzoną godzinę! Wyszedłem kiedy tylko zobaczyłem, że się żegnasz, chciałem być tu przed tobą!


Kategoria: Bill Kaulitz


 * * *

"Drei monaten", Ka.


17. Ładna blondynka.


Chłopak spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami, w których panował jakiś dziki blask. Najwyraźniej moja propozycja mu się spodobała. Ale nie wiem, czy postąpiłam mądrze, zapraszając go do siebie na noc, jednak to chyba jedyne wyjście jeżeli w ogóle chcę dostać się do pokoju. Przecież sama, za Chiny, nie trafię w tą głupią dziurkę i nie wsadzę tego klucza, a tym samym nie otworzę drzwi. Zdecydowanie za dużo tych „nie”.
- Czy ty wiesz jak zabrzmiało to pytanie? - Podniósł się powoli z podłogi, nie spuszczając ze mnie wzroku. A ten wzrok przyprawiał o gęsią skórkę. Zajęło mi chwilę nim wróciłam do rzeczywistości, a co najważniejsze, przestałam się w niego wgapiać. Zamrugałam oczami, próbując przypomnieć sobie dokładnie, co powiedziałam. Nie wypiłam dużo, ale jak widać nawet niewielka ilość alkoholu potrafi mi nieźle namieszać we łbie.
- Nie mam pojęcia, ale naprawdę byłabym wdzięczna, gdybyś otworzył mi te cholerne drzwi, bez względu na to, czy zostaniesz u mnie na noc, czy też nie - wyrecytowałam od niechcenia i westchnęłam ciężko. Mówienie nagle stało się takie męczące. Oddychanie. W ogóle cała ludzka egzystencja.

Kategoria: Tom Kaulitz

 * * *

"Verloren prinz", Dark Queen


125. Frang mich, wenn ich falle und bewahr mich vor mir.



26. lipca 2015, Berlin

- Nie wiem, co mógłbym ci życzyć – zaczął, mając świadomość, że są obserwowani. Oboje mieli. – Jakoś nigdy życzenia się nie spełniały, ale chciałbym, żebyś była szczęśliwa. Powinnaś być, bo na to zasługujesz. Mam nadzieję, że uda ci się pomóc Jessice. Ja chętnie pomogę tobie, bo to pewnie bardzo dużo spraw do załatwiania. Wszyscy ci pomożemy – dodał. –  Dlatego najbardziej życzę ci, żebyś była szczęśliwa – patrzył jej prosto w oczy i miała wrażenie, że widzi wszystko. Każdy jej niepokój, każdy lęk i każdą tęsknotę. Bała się, że wyczyta zbyt wiele, ale nie potrafiła odwrócić wzroku. Za bardzo tęskniła za jego spojrzeniem pełnym ciepła i troski. Przesłaniał jej świat, a ona nie potrzebowała więcej. Przy nim czuła się mała i krucha, ale też bezpieczna. To chyba dzięki tym jego dłoniom, którymi delikatnie ujął ją za przedramiona, gdy całował ją w policzek. Pachniał tak samo. Mimowolnie zaciągnęła się tym zapachem.

Była szczęśliwa.
Z nim. Dzięki niemu.
Ledwie rok wcześniej w jej życiu istniały tylko pytania, a żadnych odpowiedzi. Nie potrafiła wyobrazić sobie kolejnego dnia, a wizja kolejnych miesięcy, czy lat napawała ją trwogą. Wówczas, ani przez moment nie pomyślała o tym, że równo rok później będzie szykowała się do ślubu. Z Tomem. Życie splotło dla niej skomplikowaną ścieżkę. Częstowało ją pieprzem i wanilią. Posypywało rany solą. Zahartowało ją, bo czy nie przeżyła więcej, niż przeciętny człowiek przez całe życie? Za dużo tragedii, za mało happy endów. Jednak to był magiczny rok.


Kategoria: Tom Kaulitz




 * * *

"Life with Tokio Hotel", Rox




4



 Do mojego ucha dotarł jego cichy śpiew. Czułam na sobie jego oddech. Postanowiłam nie otwierać oczu. Nie przestał śpiewać. Na prawdę ma niesamowity talent. Ta chwila nie trwała długo, podniósł się z łóżka, poszperał w szafie i słyszałam tylko jak drzwi z pokoju zamykają się za nim. Zostawił mnie samą. Wstałam, przeciągnęłam się i sięgnęłam po paczkę z papierosami. Już dawno powinnam to rzucić. Odpaliłam fajkę, wyszłam na balkon. Ktoś podszedł do mnie od tyłu, przytulił mnie. To nie był z pewnością Bill.
- No cześć księżniczko. Jak wam się spało? Upojna noc? Kochanek uciekł? Gdzie jest mój brat? Nie wiesz dokąd poszedł? Długo go nie będzie? Czemu nie odbiera ode mnie telefonu? – zaczął sypać pytaniami.
Odsunęłam się od niego. Zgasiłam papierosa. Stanęłam przodem do niego i tylko wzruszyłam ramionami. Sama chciałabym wiedzieć dokąd poszedł. Staliśmy tak w milczeniu jeszcze przez chwilę. Wróciliśmy do środka, usiedliśmy na łóżku i chwilę porozmawialiśmy. Drzwi pokoju otworzyły się.

Kategoria: Bill Kaulitz

1 komentarz: